Mądrość

Ciekawy jestem, czy są na świecie tacy ludzie, którzy nie uważali by się za mądrych?

Inteligencja, wiedza, erudycja są znacznie bardziej mierzalne, więc na pewno nie brakuje ludzi, którzy tych cech sobie nie przypisują – granica, jaka oddziela poczucie własnej wartości od zwykłej śmieszności jest tak niejasna, że na wszelki wypadek każdy postawi sobie w pewnym momencie szlaban.

Ale czy są ludzie, którzy nie uważaliby się za mądrych?

Obiektywnie mądrość jest zdolnością rozpoznawania i kierowania się wolą Bożą w swoim praktycznym działaniu – tylko ten, kto wybiera drogę, jaką Bóg mu wyznaczył, jest prawdziwie mądry.

Ale po to, by się uważać za mądrego, wcale nie potrzebna jest świadomość istoty mądrości, a nawet nie jest potrzebne działanie na tej drodze, na jakiej Bóg kogoś (mnie) postawił. Przecież nawet w języku potocznym mówi się nade wszystko o mądrości życiowej – a więc mówiąc o mądrości wskazuje się na pewne doświadczenie, jakiego człowiek nabywa z wiekiem, nie wiążąc tego jednak z Bogiem. Zatracając powiązanie mądrości z Bogiem, stwarzamy sobie szerokie możliwości nazywania siebie mądrymi. UB-ek będzie dumny z siebie, że tyle osiągnął w życiu wiążąc się z reżimem (i to nawet teraz, gdy komunizm dawno upadł..), prostytutka wskaże na różnice w jej poziomie życia, a poziomie życia swojej koleżanki ze szkoły, która tej drogi nie wybrała (ale głupia była…), tajny współpracownik przedstawi swój dorobek naukowy i zysk wszystkich jego studentów płynący z tego dorobku, który był możliwy tylko dlatego, że współpracował (zresztą co to za współpraca – nikomu przecież nie zaszkodziłem; czy mogłem zaszkodzić opowiadając, że np. w środę mój najbliższy przyjaciel jadł zupę pomidorową?).

Więc czy są ludzie, którzy nie uważaliby się za mądrych?

 

 

 

Notka inspirowana aktualnym pytaniem na blogu AsiPle.

 

35 odpowiedzi na “Mądrość”

  1. Osobiście cenię ludzi, którzy zdają sobie sprawę z swojej mądrości, ale się nią nie popisują, nie przechwalają. Generalnie lubie ludzi skromnych ;)pozdrawiam!ps. widzę, że też ni mogłeś spać 😉

    1. Przyznam jednak, że o tej godzinie, o której Ty się wpisałaś, ja już spałem. Ale rzeczywiście jako człowiek stary zbyt długo nie śpię – budzik mam ustawiony na 6:15, a chadzam spać zawsze po północy.

  2. Witaj Leszku :)) Widzę,że znowu temat Cię zainspirował mocno :))Napisałeś wszystko, co chciałam od swoich czytelników wycisnąć, to bardzo ciekawe…Z jednej strony jeden uważa się za mądrzejszego od drugiego…pogardza nim, z drugiej ludzie mają bardzo niską samoocenę,, nie wierzą w siebie…

    1. Tym razem nie napisałem, że inspiracją dla tej notki była Twoja notka, bo jednak przy tej okazji trochę odbiegłem głównej myśli. Ale fakt pozostaje faktem – gdyby nie Ty, nie napisałbym tego. Dzięki za inspirację.

      1. Leszku, słowa o inspiracji były żartem, nie upominamiem się byś to napisał…temat jest tak szeroki, że wystarczy go dla nas obojga i jeszcze zostanie 😉

        1. Wiem, że nie były upominaniem się. Ale żartem też nie były – Twoja notatka była rzeczywiście inspiracją. Od początku powinienem był to napisać i szkoda, że tak nie zrobiłem.

  3. Myse ze czlowiek prawdziwie madry to czlowiek trzymajacy sie mocno Pana. Gleboko wierze ze tylko wtedy jest w stanie powiedziec ze jest madry jesli pozna tego ktory jest Madroscia…Serdecznie pozdrawiam;]

    1. Pod pierwszym zdaniem podpisują się obiema rękami! Z drugim jest taki kłopot, że człowiek jest tylko człowiekiem; póki nie zostanie przebóstwiony przez Boga (co kiedyś się stanie, ale dopiero po naszej śmierci), to nie ma szans poznać Boga. Może go tylko przeczuwać, a nawet nabyć pewności Jego obecności, ale poznać Go nie może. Ale to szczegół – generalnie popieram to, co napisałaś.

  4. Uważam, że prawdziwa mądrośc jest tylko w Panu.I tak czytając Twoją notkę przez chwile zastanowiłam się „a dlaczego nie mielibyśmy uważać się za mądrych jeżeli tak jest?”. Trzeba nam zawsze stawać w prawdzie. Pozdrawiam

    1. Jeśli czujesz wyraźnie, że swoim życiem wypełniasz wolę Bożą, to na pewno masz prawo tak myśleć o sobie. Pozdrawiam serdecznie.

  5. Chyba nie ma takich ludzi, bo naturalnym przeciwieństwem mądrości jest głupota, a do takowej nikt się sam nie przyzna, nawet jesli uważałby się za takiego człowieka.isabelle

    1. Myślę, że nawet sam przed sobą (pomijając chwilowe zwątpienia) się nie przyzna.

  6. mam wrażenie że czym ktoś jest bardziej prymitywny i czym mniej wie, rozumie, w ogóle zastanawia się nad sobą i życiem tym bardziej uważa się za najmądrzejszego ze wszystkich…”wiem, że nic nie wiem” jest takim osobom zupełnie obce…

    1. „Wiem, że nic nie wiem” dotyczyło jednak poznania, a więc samej wiedzy, a oboje się zgadzamy z tym, że mądrość, to wcale nie wiedza. Ale to szczegół – z generalną tezą się zgadzam. M.in. dlatego podałem takie przykłady osób uważających się za mądre, jakie podałem (choć akurat ten trzeci, prymitywem nie jest – może zresztą dlatego, to tak bardzo bolesne).

      1. Ten trzeci … nie byłabym dla niego tak surowa, by odmówić mu mądrości…lub nazwać prymitywem…jeśli faktycznie zadowalano się informacjami o pomidorowej … to chyba jednak był mądry, że umiał nie zaprzepaścić pracy i dorobku naukowega a jednocześnie nikogo nie skrzywdzić … a to, że kogoś interesowało co kto je na obiad, to jego głupota…i tamtych czasów…

        1. Absolutnie nie uważam go za prymitywa i właśnie dlatego piszę, że to przez to jest tak bolesne. Natomiast surowy jestem. Nade wszystko surowy jestem za to, że kłamał. Ale surowy jestem również dlatego, że udaje niewiniątko. O ile w latach 60-tych nie było jeszcze instrukcji, jak z bezpieką należy postępować, to w latach 70-tych takowe już były: było powszechnie wiadomo, że niczego nie wolno podpisywać. On podpisał, choć udawał, że nie podpisał, a potem kłamał, że nie podpisał. A skoro kłamał, że nie podpisał, to jak ja mam mu wierzyć, że nikomu nie zaszkodził? (zdrowy rozsądek zresztą temu przeczy – bezpieka zapewne by z niego zrezygnowała, gdyby nie miała z niego pożytku). Wyciąga się Lechowi Wałęsie jakieś materiały z czasów, gdy on był młodym, nic nie znaczącym, prostym chłopakiem, a miałoby się usprawiedliwiać kogoś, kto prymitywem nie jest, a kto tę współpracę nawiązał w czasach późniejszych i ciągnął przez wiele lat? To się nie trzyma kupy.

          1. Myślę że nie wolno wszystkich wrzucać do jednego worka-rozliczanie-oczywiście, ale każdego indywidualnie-nie zbiorowo jak to ostatnio jest proponowane ….

          2. Myślę, że ten przypadek był całkowicie indywidualny – żadnego wrzucania do jednego worka w nim nie widzę.

  7. Chyba nie ma ludzi, którzy nie uważaliby siebie za mądrych. Ale myślę, że to nie my sami powinniśmy oceniać :)Pozdrawiam:)

    1. Przemawia przez Ciebie skromność i dlatego tak podkreślasz, że to nie my sami powinniśmy się oceniać. Ale jednak w życiu ważniejsza jest samoocena niż ocena innych – i nie ma w tym nic złego.

  8. Moja zdanie co prawda na ten temat jest mauo religijne, a napewno nie katolickie. Sadze ze jest w nas to co sami wsobie dostrzegamy, jesli ktos sadzi ze jest madrym czuowkiem, i byc moze to sie mija z prawda, to tak czy siak wyjdzie mu to na dobre, bo skoro sam w to uwierzyu to ebdzie do tej miuosci dashyu. nie wszyscy urodzili sie madshy, niektora wiedza da sie posiasc. Madroscia takze nie musi opierac sie tylko na tyym ile pierwiastkoow miesci sie w tablicy mendelejewa, madrosc jest tez zyciowa, madrosc doswiadczen, dlatego kompletnie zgadzam sie z powiedzeniem ze im starshy czuowiek tym madshejshy. Moja prababcia jest strashnie madraosoba;)Pozdrawiam serdecznie;)niespac.blog.onet.pl

    1. Masz całkowicie rację – mądrość nie ma nic wspólnego z wiedzą (ile pierwiastków mieści się…) i na pewno do mądrości dochodzi się poprzez doświadczenie – ale z tej religijnej definicji absolutnie się nie wycofuję. Po prostu coś w tym musi być, że ludzie, których my uważamy za mądrych, nabierają dystansu do samych siebie i zaczynają ufać komuś, kto jest ponad nami. Pomyśl nad tym.

  9. Ja nie uwazam sie za madra… popelnilam w zyciu wiele bledow i pewnie jeszcze wiecej popelnie…madrosc to nie jest rzecz wyuczalna…Ja sie poprostu posiada lub nie…-wiednacykwiat

    1. Mądrość nie jest wyuczalna w takim sensie, w jakim jest dowolna dziedzina nauki, ale jednak w jakim sensie jest wyuczalna – ten związek, jaki w powszechnym odczuciu istnieje z doświadczeniem, nie jest wcale przypadkowy. Choć tak dokładniej wiąże się z rozwojem naszej wiary.

    1. W tej notce pisałem, że każdy uważa się za mądrego – więc i ja. Ale może właśnie te trzy zdarzenia, o których Ci pisałem, były potrzebne do tego, by otrzeźwieć. Może więcej szkodzę, niż pomagam?

        1. Rzeczywiście wpadka u Ciebie była najmniej groźna, bo tylko kosztowała Ciebie trzykrotne przeczytanie tego, co napisałaś.

  10. piekny temat 🙂 ja dodam tylko pewien cytat do tego co juz zostało tu napisane… „Mądrość to jest to, co zostaje, kiedy zapomniało się już wszystko, czego nas uczono.”… cos w tym chyba jest 🙂 pozdrawiam 🙂

  11. Mądrość? hmm.. chyba zależy jaką kto ma swoją definicje mądrości… czy to jest jakiś stan… czy wiedza którą się posiada… czy może to jak wykorzystuje się ta wiedze w praktyce.. każdy ma chyba swoją definicje i albo się do niej łapie i uważa się za mądrego choć inni go za takiego nie uważają…albo się nie łapie bo jest tak skromny że ciagle mysli że czegoś mu brakuje…

    1. A to dlatego, tak dawno nie było żadnej notki – już lecę (ale i tak zaglądałem codziennie),

  12. Witaj Leszku- ważne jest aby być mądrym Bożą mądrością , dobrym i wartościowym człowiekiem! Myśle że te oczy, który w życiu wiecej wypłakały widzą wiecej i piękniej.pozdrawiam serdecznie 😉

Możliwość komentowania została wyłączona.