Natalka

Kochani pamiętacie Natalkę (Wesen)? To ta, która przy 7 liście (Kocham Ciebie. Bóg mi Ciebie wybrał...) napisała, że o miłości powinni pisać tylko ci, którzy potrafią ładnie pisać. Wówczas odpowiedziałem, że to jest szczyt moich możliwości i że one już inne nigdy nie będą (taki był mniej więcej sens). Natalka jest bardzo poranioną przez życie osobą i myślę, że tamten atak miał właśnie takie źródło. Nie chcę tu opowiadać jej całej historii, bo jak sądzę Natalka by tego sobie nie życzyła, ale powiem jedno – Natalka doskonale z tym wszystkim daje sobie radę. Jednak jedna rzecz zaczęła budzić mój niepokój – zaczęła zapowiadać rozluźnienie więzi z kościołem. Na tym tle doszło do następującej wymiany zdań (tym razem nie podaję linka, ale jak kto będzie chciał, to łatwo go znajdzie, bo zawsze u mnie był):

 

Przecież wiem, że wierzysz w Boga – nigdy co do tego nie miałem najmniejszych wątpliwości.. Ale Ty z jednej strony odrzucasz to, że to od Twojego pragnienia zależy, jak bardzo Go kochasz (a ja jestem pewien, że to tak jest), a z drugiej postanowiłaś osłabić więzi z kościołem, co jak uczy doświadczenie wielu osób, prowadzić będzie wbrew Twoim intencjom do osłabienia więzi z Bogiem – tak to już jest. To są moje obawy i o nich od jakiegoś czasu ciągle piszę. I proszę Cię, byś mimo swoich wątpliwości to uznała za swoje – przyjmując, jeśli nie mam racji, tracisz niewiele; odrzucając, gdy mam, tracisz wszystko, co ważne.

~Leszek, 2007-02-15 19:24

 

ale przecież to, że wierze nie oznacza, że mam być bezmyślnym robotem przyjmującym na wiarę wszystko zo mówią mi z ambony…nie możesz zaakceptować tego, że ktoś może chcieć zmienić wyznanie??

Weronika, 2007-02-15 20:13

 

Po raz pierwszy mówisz o zmianie wyznania. Jak być może zauważyłaś, wśród blogowych znajomych mam również protestantów i bywało już tak, że w jakiś dyskusjach stawałem właśnie po ich stronie (było tak np. u esti_Angel). Ale jednocześnie uważam, że każdy powinien pozostać w swoim kościele. Nasze wszystkie kościoły muszą myśleć o zjednoczeniu, a będzie to możliwe dopiero wówczas, gdy wszyscy będziemy wzajemnie na siebie otwarci. Wszyscy – nie hierarchia.

I w końcu z mojego życiorysu wiesz, że w naszym kościele można choćby apelować o zniesienie obowiązkowego celibatu i to wcale nie jest tak nierealne. Nie było nierealne 15 lat temu, to tym bardziej nie jest dziś…

~Leszek, 2007-02-15 21:53

 

a ja uważam, że my sami powinniśmy zdecydować się na to jak wierzymy, bo to nie moja wina, że ktoś za mnie zdecydował, że mam wierzyć tak a nie inaczej i tu bynajmniej nie mam na myśli tylko celibatu…więc skoro nie zgadzam się z wieloma doktrynami mojego Kościoła to podaj mi chociaż jeden powód dlaczego mam trwać w czymś z czym nie do końca się zgadzam i żyć tak naprawdę wbrew sobie??

Weronika, 2007-02-16 12:06

 

Podałem przed chwilą.

~Leszek, 2007-02-16 18:06

 

w takim razie dla mnie są mało przekonujące

Weronika, 2007-02-16 20:53

 

Obawiam się, że na tym poziomie abstrakcji nie mam żadnych szans Cię przekonać (skoro odrzuciłaś to, co mówiłem). Albo przedstawisz, co konkretnie masz na myśli (choćby drogą mailową), albo pozostając nieprzekonaną najnormalniej w świecie mi zaufasz, że to nie jest dobry dla Ciebie pomysł, albo ja się załamię – innych możliwości nie ma.

~Leszek, 2007-02-16 22:04

 

nie wszystko można brać na wiare i zaufanie, a przez blog nie można dokładnie oddać emocji, czy czegokolwiek, wszak większość przekazu dokonuje się przez mowę ciała i częstość kontaktów z kimś, poza tym mam wrażenie, że Ty być może chcesz wszystkim naokoło pomóc, że nie zawsze Ci to wychodzi (przynajmniej w moim nie za bardzo). Owszem w wielu sprawach opinia kogoś, kto patrzy na całą sprawę z boku, może być przydatna, ale w moim przypadku bardziej stawiam na doświadczenie (nie twierdzę, że Ty go nie masz, ale poprostu nie takie, jakie mnie by odpowiadało)…pociesz się tym, że jeszcze się taki nie urodził, który każdemu mógłby dogodzić pozdrawiam

Weronika, 2007-02-17 10:42

 

Bardzo mi przykro, wydawało mi się, że jakoś Ci pomagam, że coś tam ze mnie bierzesz… Skoro jednak tak mi się tylko wydawało, to trudno – to pewnie sprawiła ta stara Natalka, która nie chciała nikogo urazić. Rozumiem, że odrzucasz pierwszy wariant bo za daleko, bo brak kontaktów w realu, a nade wszystko dlatego, że Tobie nie leży moja duchowość. Drugi odrzucasz z powodu owej duchowości, która jest dla Ciebie nieprzekonująca; skoro jestem dla Ciebie nieprzekonujący w drobnych sprawach, to trudno zaufać w tak ważnej. Pozostawiasz mi trzeci – jak najbardziej masz prawo do takiego wyboru. Trzymaj się cieplutko – życzę Ci, by wszystkie Twoje plany się zrealizowały i abyś przy tym nie poraniła się za bardzo.

~Leszek, 2007-02-17 12:37

 

Mam nadzieję, że Natalka jeszcze do mnie zajrzy. Może ktoś z Was będzie umiał nadawać na tych samych falach, na których odbiera Natalka – bardzo bym o to prosił.