Tajemnica Krecika (2)

Tak, jak przewidziała Agnieszka, Krys się nie poddał – zregenerował siły i zaczął tak:

„..to wiemy, że sami z szatanem nie damy sobie rady i wzywamy Pana Boga na pomoc..”
Tak ale powiedz mi teraz kto owładniety już mocą szatana wpadnie na pomysł by krzyczec do Boga!
Wiesz dam ci taki prosty przyklad z zycia tu na ziemi….
Jest sobie czlowiek (z rozumiem) który z jakis tam powodow czuje sie samotny, nagle przychodza mu z pomoca w tej samotnosci ludzie z sekty. Sekta fajna, bo mowi ze kocha tego czlowieka i szanuja go(tak mu sie wydaje) i wogole super!
I tearz ta…jest on owładnięty ich mocą, ma wolną wolę, sekta jest zła i co…woła o pomoc…? Nie woła….. Bliscy dopiero mu pomogą na siłę…. Jesli ma ich !
I co? Bog bedzie czekać na nas az sie otrząsniemy czy powalczy troche….?
Bo gdyby ta rodzina czekała az ten kolo sam wyjdzie z sekty to by sie nie doczekali! Musieli zaczac dzialac sami!
Czemu Bog tak nie zrobi….jeśli widzi ze marnie z nami?
~Krys, 2007-02-04 15:17

Sam mówisz, że wysłał rodzinę – to o co Ci chodzi? Ciekawe jak długo musiał ją przynaglać?
~Leszek, 2007-02-05 12:39

nie, tu chodzilo mi o to ze ta rodzina to tak jak Bog. To bylo porównanie sutuacji naszej-Bog  do sytuacji ziemskiej  my-rodzina.
~Krys, 2007-02-05 15:12

Widzę, że troszkę za mną nie nadążasz – przepraszam, zwolnię tempo. Ja Ci odpowiedziałem, że wola Boża sama się nie realizuje, lecz poprzez ludzi. Im więcej będzie na ziemi ludzi gotowych wypełniać wolę Bożą, tym więcej nasz świat będzie przypominał Królestwo Boże. Oczywiście masz rację, że jeśli komuś rozumku nie starczy i wiedząc, czym się kończą romanse z sektami, uzna, że jego to nie dotyczy, to do wyciągnięcia go z sekty konieczna jest pomoc innych. I Bóg tę pomoc organizuje wskazując w sumieniach różnych ludzi, którzy mogą pomóc, co powinni w danym momencie czynić (głos sumienia to nie tylko wyrzuty po grzechu, ale również Boże nawoływania do podjęcia jakiegoś działania). Oczywiście to dzieje się również w poszanowaniu wolności tych ludzi – oni to wezwanie mogą odrzucić (właśnie ta myśl była ukryta w tym zdaniu – ciekawe, jak długo musiał ich przynaglać). Czy teraz już wszystko jasne?
~Leszek, 2007-02-05 18:42

Zdaje się, że się w końcu rozjaśniło.

26 odpowiedzi na “Tajemnica Krecika (2)”

  1. Lezku bardzo ladnie to wytłumaczyłeś. ja nigdy nie czuję się sama, bo wiem, że Bóg jest przy mnie i że pomaga. Bo On nie zostawia swoich dzieci samych i im pomaga. Nie może naruszyć naszej woli, ale moze natchnąć jakiegoś czlowieka aby ten np. akurat tego dnia jak bedzie nam źle przyszedł do nas i porozmawiał z nami co nam pomoże. On cały czas nam pomaga przez drugich ludzi. Gorsze jest tylko to, że ludzie odrzucaja głos Boga w sobie… Pozdrawiam 🙂

  2. Sensem jest to, że Bóg nie rezygnuje z nikogo do końca i że nieraz w poronionym zgubionym człowieku z radością odnajduje spełnienie swojego planu, swojego pragnienia- swojego a nie naszego.

  3. Tak Leszku zgadzam sie z Toba. Bog pomaga nam nawet nie naruszajac naszej woli. Posyla nam ludzi bysmy wiedzilei ze nie jestesmy sami. Musimy tylko zaczac sluchac nie tylko swoich zranionych uczuc ale otworzyc sie na innych. Pozdrawiam z Bogiem:)

  4. a ja powiem tak… BOG KOCHA CIEBIE DZISIAJ!!! … powtarzam sobei codziennie te słowa… bo one co dziennie, na nowo staja sie aktualne…

    1. Myślę, że to dobra metoda – wystarczy to sobie codziennie przypominać (bo to prawda oczywista), a świat robi się piękniejszy.

  5. zgadzam się ze wszystkim co napisałeś… Masz talent do tłumaczenia takich rzeczy… przynajmniej ja tak myślę 🙂

    1. Mam nadzieję, że Krys to zrozumiał – nie odezwał się jednak, więc nie wiem, czy tak było. A swoją drogą, to Krecik ma szczęście, mając takiego czytelnika – znacznie bardziej sensowne jest przekonywanie Krysa, niż kogoś, kto już dawno jest przekonany.

  6. Witaj Leszku- człowiek nigdy nie czuje się samotny i nigdy nie traci nadziei jeśli ma serce pełne wiary do Boga,zawsze ma dla nas czas i otwarte dłonie i swoje miłosierdzie:) pozdrawiam serdecznie

    1. Oby tak każdy zawsze, przez cały czas miał swoje serce otwarte dla Boga!

  7. chciałem zauważyć ze każdy ma prawo zadawać takie pytania jak ja to robiłem jeśli ma wątpliwości…. A przez umieszczenie tu tej rozmowy w taki sposob jaki ty to uczynileś(nie przez samo umieszczenie,ale komentarze do tego…) poczułem się jakbyś chciał się ponabijać ze mnie ze w ogole pytam o coś takiego ! Owszem duzo wytlumaczyles, ale sposob w jaki to robisz dla mnie jest okropny !! !! Ja probuje uwierzyc, ….. a czuje jakbys kpił z tego ! Jakbyś kopał już lezącego tylko dlatego ze jestes mądrzejszy !Sory! Dlatego nic juz nie bede pisał! Skonczylem dyskusje na ten tema z toba na blogu Agnieszki i niec nie odpisałem bo to nie ma sensu! Czułem się wyśmiewany tylko za to że pytam jak to jest i ze tego nie rozumiem!Nie kazdy jest tak otrzaskany z wiedzy teologicznej jak ty ! hej!

    1. Bardzo mi przykro, że się poczułeś urażony, ale zapewniam Ciebie, że absolutnie nie chodziło mi o to, by się z Ciebie wyśmiewać. Owszem ton moich wypowiedzi był nieco zawadyjacki, ale zwróć uwagę, jakie było Twoje pierwsze zdanie skierowane do mnie – „a nie zauwazyłeś przez przypadek, że …”. To Ty narzuciłeś taki ton polemiki, a ja go tylko podjąłem (bo niby dlaczego nie – od wieków nie prowadziłem w taki sposób dyskusji, ale nie było powodu, by uciekać przed Tobą, chować głowę w piasek, przepraszać, że żyję). Charakterystyczne przy tym jest dla Twojego tonu prowadzenia polemiki, że choć wyjaśniałem Ci wiele spraw, to ani razu nie okazałeś tego, że te wyjaśnienia, coś Ci dały; ściślej raz odpowiedziałeś „ok dobra kapuję..” z tym, że było to w momencie, w którym miałeś błyskawiczną ripostę „, ale..” (odpowiedziałeś po czasie potrzebnym dla odświeżenia ekranu, nad niczym nie musiałeś się zastanawiać). Innymi słowy cały czas miałem wrażenie, że dla Ciebie jest to dobra zabawa, a nie szukanie odpowiedzi na jakiekolwiek pytania… Gdy pierwszą część naszej polemiki zamieściłem na swoim blogu, byłem przekonany, że to już koniec dyskusji (oczywiście bez Twoich podziękowań, bo… – już pisałem wcześniej dlaczego). Jakie było moje zdziwienie, jak po dwóch zmianach w pracy wielozmianowej (16 godzin), wytoczyłeś ciężką armatę ph. „dobra” rodzina – „zły” Bóg. Nie dałem się wpuścić w ten kanał, a Ty apiat’ swoje; mogłeś się wtedy z honorem wycofać, bo odpowiedziałem Ci w dwóch słowach, ale tak, jak byś to Ty napisał. Tymczasem byłeś tak pewny tego, że już mnie masz, że dalej swoje. Od momentu, gdy Ci szczegółowo odpowiedziałem, upłynęła przeszło doba, ale oczywiście na to, by podziękować, czasu nie znalazłeś. Natomiast gdy już tak myślałeś, myślałeś i nic nie wymyśliłeś, to uznałeś, że pora mnie zaatakować pod hasłem „kopanie leżącego”. Bardzo mi przykro, ale tak widzę Twoje zachowanie. I żałuję, że takim akcentem postanowiłeś to zakończyć, bo polubiłem Ciebie. Pisałem nawet do Agnieszki, że zazdroszczę jej takiego czytelnika (bo choć moje doświadczenie wskazuje, że Ty nie szukałeś odpowiedzi na pytania, to widziałem zalety takiego zadawania pytań, a jednocześnie ceniłem Twoją inteligencję).Natomiast jeśli chodzi o wiedzę teologiczną, to jest ona żadna – z zawodu jestem programistą, a nie teologiem; jeśli coś wiem, to tylko dlatego, że pozwalam się prowadzić Duchowi Świętemu.I na koniec jeśli kiedyś (choćby jutro) przyjdzie na Ciebie rzeczywiste pragnienie znalezienia odpowiedzi na pytania dotyczące Boga, wiary, człowieka w tym świecie, czy człowieka w perspektywie wieczności, to jestem do Twojej dyspozycji – zaatakowałeś bardzo brzydko, ale obrażać się na Ciebie nie będę (widać jesteś mocno poraniony i kwestię swej inteligencji, błyskotliwości traktujesz zbyt prestiżowo). I jeszcze jedno – bardzo Cię proszę, nie odgrywaj się na Agnieszce!

      1. za pomoc nie oczekuj „dziekuję”….. pomagasz bo chcesz a nie dla wdzięczności !Jezus Ci podziękował to jest wazne !A Krys….. nie jest łatwo podziekować jeśli jest się jest wrogo nastawionym do wiary i teologi, a jego wrogość wywodzi się z tego że najlepszym przyjacielem staje się ten kto był wcześniej twoim wrogiem… Zatem odwraca sie do wiary plecami, atakuje ja by ją zrozumiec…. Tak mi się wydaje ! Wiec się nie dziw ze nie dziekuje…. i nie oczekuj tego bo jest to pycha ! i z tego co napisałeś nie robisz tego dla Jezusa i ku jego czci a dla głupiego dziekuje!Pozdrawiam!

        1. ABSOLUTNIE NIE ROBIĘ TEGO DLA DZIĘKUJĘ! Ja tylko twierdzę, że po tym dziękuję najłatwiej jest poznać, czy ktoś atakuje po to, by poznać prawdę, czy po to, by atakować. Jeszcze nigdy mi się nie zdarzyło, by to kryterium okazało się fałszywe. Powiem więcej – nawet wtedy, gdy słyszę dziękuję, to doskonale wiem, że ono wcale nie jest do mnie skierowane. Bo to działa tak – ja głoszę, ale to Duch Święty sprawia (o ile dana osoba Go dopuści), co ta osoba usłyszy. Bardzo często jest tak, że mówię coś, co wydaje mi się mało ważne, a słyszę dziękuję – bo to Duch Święty sprawia, że ktoś usłyszał to, co było dla niego przeznaczone. Te podziękowania są de facto dla Niego, a nie dla mnie.

          1. ale pisałeś o tym dziekuje tak jakby to bylo najwazniejsze!z reszta wydaje mi sie ze ta wasza dyskusja nie maila sesnu, bo od samego poczatku, kazdy z was chciał pokazac ze jest madrzejszy ! Leciało to bardziej na ambicje i zeby kopnąć tego drugiego ! Sorki dla mnie to tak wyglada !Dobrze ze to sie juz skonczylo !Spodobał mi sie blog Krecika i uwazam ze ta dyskusja w tym stylu nie powinna byla miec tam miejsca.pozdrawiam!

          2. Nie mam jednego jedynego szablonu w podejściu do tych, którzy w jakiś sposób zaczynają atakować. Zajrzyj do notki „Niedowiarek”, która powstała w podobny sposób – tam w ogóle nie wdawałem się w dyskusję, lecz zaproponowałem to, co zaproponowałem. Tu sens wg mnie był – wiedziałem, że Krysa nie przekonam, jako że wszystko zaczynało się od jego złośliwego ataku (Krecik wierzył w szczerość intencji, ale ja nie); jednak odpowiedzi na takie pytania zmuszają do poprowadzenia czystego wywodu, który jak sądzę, może się przydać innym. Ja ani przez moment nie miałem za złe Krysowi, że atakuje – uważałem, że to fajnie, że tak jest.

        2. widze ze dluugo mnie tu nie bylo i duuuzo stracilam… sekty dluugi temat nigdy nie bylam w takiej sekcie chodz wlasciwie nie daleko mojgo domu jest taka no coz Bog musi ingerowac w jakis sposob bo bez niego nie mamy szans.wydostac sie z wiezow grzechu sami. On to robi na rozne sposoby wlasciwie to zawsze On podaje pierwszy reke…

          1. No i wysyła kogoś, kto akurat jest pod ręką i do takiej roli „wyciągacza” się nadaje. Obyśmy zawsze przyjmowali te wezwania Boże do działania dla innych (czy to aż tak poważne, czy drobniejsze, jak przytulenie koleżanki, której jest w tej chwili smutno)!

  8. A ja jestem ciekawa czym dla ciebie są sekty i co lub raczej kogo zaliczasz do tej grupy…Ps. lubię takie nocne z Tobą rozmowy 😉

    1. No to tym razem się na mnie zawiodłaś, bo wcześniej poszedłem spać. Oczywiście odróżniam kościoły od sekt; wszystkie kościoły, choćby nie wiem jak „niedzisiejsze” (jak mormoni), są kościołami, a sekty, choćby nie wiem jak duże (jak świadkowie Jehowy), są sektami. Oczywiście stopień zagrożenia dla poszczególnych sekt jest bardzo różny – i tu, jak by co, szukałbym informacji w centrum dominikańskim. Przy czym bardzo odróżniam same sekty od ludzi będących w tych sektach. W szczególności dotyczy to właśnie świadków Jehowy (jako poszczególnych osób) – całkowicie wierzę w ich szczere oddanie Chrystusowi. Przyznam, że zawsze mi się marzyło podyskutowanie z nimi, ale jakoś mnie omijali. Tu na blogach czasami mi się zdarzało (jak sądzę to byli oni, choć się nie ujawniali), ale to do niczego nie prowadzi – mają takie klapki na oczach, że w ogóle nie słuchają, a tylko sami nadają – nie ma jakiejkolwiek rozmowy. W końcu przecież są członkami sekty, a nie kościoła i to rodzi określone skutki.

      1. 🙂 ja też zaraz poszłam, bo to już w końcu była późna pora :)dzięki za odp.na pytanko i pozdrawiam :)))

Możliwość komentowania została wyłączona.