Tradycja 5

Ad 1. Zacznę od końca – od ustanowienia kościoła podczas ostatniej wieczerzy. Najuczciwsza moja odpowiedź byłaby taka, że tak po prostu napisałem (w ogóle nad tym się nie zastanawiałem). Wypada zatem zadać pytanie, dlaczego Duch Święty tak mi podpowiedział (bo wierzę, że to On)? Jak sądzę dlatego, że w wieczerniku Chrystus ustanowił eucharystię, a to jest jednoznaczne z ustanowieniem kościoła (poza kościołem eucharystia nie istnieje). Skoro Ty przesuwasz powołanie kościoła dopiero na zesłanie Ducha Świętego, to domyślam się, że wynika to z tego, że w kościołach protestanckich brak jednolitego spojrzenia na to, co to jest eucharystia (ten prosty zabieg pozwala uniknąć sporów wewnątrz kościołów protestanckich). Ale to było pytanie zadane mi na marginesie. Wróćmy do tego, co najważniejsze. Absolutnie nie mogę się zgodzić z tym, że moja interpretacja wydarzeń pod Krzyżem jest alegoryczna – nie próbuj z niej robić bajki! Używałem sformułowania, że św. Jan jest figurą Kościoła, które to określenie jest dalekie od alegorii. Moja interpretacja jest nie mniej dosłowna, niż Twoja: tak, jak w wieczerniku Chrystus mówił do Kościoła, mówiąc do wszystkich apostołów (i tylko do nich), tak też dzień później mówiąc do wszystkich apostołów obecnych pod Krzyżem również mówił do Kościoła. I to wszystko – to jest cała interpretacja. Jeszcze raz powtórzę, gdyby Bóg nie chciał takiej interpretacji, to pod Krzyż sprowadziłby nie jednego, a kilku apostołów – wówczas słowa Jezusa skierowane do Jana siłą rzeczy byłyby skierowane jedynie do Jana. Moja interpretacja jest tak samo mocno umocowana w tekście Janowym, co Twoja (a nawet jeszcze mocniej, bo Ty musiałabyś jeszcze odpowiedzieć, dlaczego Jan był jedynym apostołem obecnym pod Krzyżem, a póki co odpowiedzi na to pytanie unikasz; nb. unikasz również odpowiedzi na pytanie, dlaczego ja czytając ten tekst nie mogę postawić się w roli Jana – wracam do tego, że każdy tekst z Pisma Świętego jest z jednej strony opisem jakiegoś konkretnego wydarzenia, z drugiej przesłaniem skierowanym do całego Kościoła, a z trzeciej do każdego z nas osobiście). Jeszcze raz chcę to bardzo wyraźnie podkreślić – nie chcę, byś odrzuciła swoją wiarę; jedyne, co w ten sposób wykazuję to to, że absolutnie mojej interpretacji nie można traktować, jako gorszej. Ty wierzysz w to, że to Ty dobrze odczytujesz ewangelię, a ja, że ja – w ostatecznym rozrachunku jest to kwestia wiary, a nie rozstrzygnięć wynikających bezpośrednio z samego tekstu.

Ad 2. Nie musisz mnie posądzać o herezję – zapewniam Ciebie o tym bez jakichkolwiek obaw o prawdziwość tych zapewnień. W każdym razie zrozumiałem, że zgodziłaś się z tym, że tekst zawarty w ewangelii Janowej nie wymaga jakichkolwiek potwierdzeń w innych tekstach Pisma Świętego. Ewangelia św. Jana jest tak samo ważna, jak każda inna i arytmetyka jest w tym momencie niestosowna (gdybyśmy mówili „prawdopodobieństwo tego, że .. wynosi 0.25”, to byłby to absurd). Rozumiem, że zgadzasz się z tym, że ten tekst nie jest wcale gorszy od innych (reszta Twoich refleksji dotyczy tu punktu 1, więc nie będę się powtarzał).

Ad 3. Zrozumiałem, że potwierdzasz to, iż wkład w tradycję Kościoła świętego Pawła (a więc osoby powołanej już po śmierci Jezusa) jest tak samo ważny i uprawniony, co tych 12-tu, którzy zostali powołanie jeszcze za życia.

Ad 4. Na początek chcę bardzo wyraźnie podkreślić, że całe objawienie zostało zawarte w Piśmie Świętym. Całe! Wszystko, co jest sprzeczne z Biblią, jest nic nie warte.Twierdzę jednak przy tym, że z jednej strony nie wszystko, co funkcjonowało w tradycji apostolskiej musiało przetrwać w formie spisanej, a z drugiej, że nie wszystkie myśli zawarte w Biblii zostały od razu odpowiednio przyjęte. W szczególności dotyczy to prezentowanego problemu słów Jezusa pod Krzyżem. Nawet jeśli miałabyś rację, że w pierwotnej tradycji Kościoła nie było miejsca dla Maryi, to wcale nie wynika, że to sami ludzie sobie wymyślili. Przez wieki Duch Święty oświecał setki tysięcy ludzi i wyjaśniał im Pismo (i przykładem takiego człowieka, który idealnie pozwalał się prowadzić, był św. Paweł). Moja interpretacja sceny pod Krzyżem jest tak samo uprawniona, co Twoja, ale Ty wybierasz swoją, a ja swoją – wybieramy tak, bo to w dużej mierze jest kwestią wiary (i póki nie będziemy w pełni zjednoczeni z Bogiem-Ojcem, to tak już będzie), a z drugiej tradycji! To paradoks – kościół protestancki co prawda odrzucił tradycję, ale przez wieki wypracował nową. Bo to tak już jest tradycja jest składnikiem każdej dojrzałej wiary. Udawanie, że jej nie ma, prowadzi jedynie do pączkowania doktryn wiary (i stąd taka mnogość kościołów protestanckich – teraz już kościoły protestanckie się tak nie dzielą, bo w końcu tradycja zaczęła funkcjonować).

Pomyślcie, czy rzeczywiście aż tak dużo nas dzieli? Czy rzeczywiście nie jesteśmy w stanie zbudować wspólnego spojrzenia na wiarę? Czy rzeczywiście mamy pozostać podzieleni już do końca wieków?

Iwko, bardzo Ci dziękuję, że zgodziłaś się tutaj prowadzić ze mną dialog. Przynajmniej ja bardzo dużo na tym zyskałem, a mam nadzieję, że Ty również, a także, że tak było ze wszystkimi, którzy odwiedzili nas (bo Ciebie uważam za współgospodarza tego miejsca), gdy już te złe emocje opadły. Jeszcze raz dziękuję.