Myślątka na łąkach (16)

Łąka szesnasta:

 

…wówczas obowiązywała zasada „ryby i dzieci głosu nie mają”…

Na moim podwórku był Dom Dziecka zwany z rosyjska prijutem (przez samych chłopaków – w tamtych czasach Domy Dziecka nie były koedukacyjne) – siłą rzeczy podprzyjaźniałem się z wieloma z nich. Pamiętam takie marzenia 13-latka: „Kiedyś będę miał melinę, a na tej melinie kochanicę – to będzie życie!”. Jego los ukształtował jego myślenie o przyszłości, ale to myślenie było pozytywne, bo on wcale nie czuł się pokrzywdzony przez wszystkich i na tle wszystkich. Ktoś, kto wie, że głosu nie ma, nie czuje się pokrzywdzony, bo nikt z jego rówieśników tego głosu nie ma. Dziś każdemu bardzo łatwo przychodzi poczucie pokrzywdzenia.