…wówczas obowiązywała zasada „ryby i dzieci głosu nie mają”…
Na moim podwórku był Dom Dziecka zwany z rosyjska prijutem (przez samych chłopaków – w tamtych czasach Domy Dziecka nie były koedukacyjne) – siłą rzeczy podprzyjaźniałem się z wieloma z nich. Pamiętam takie marzenia 13-latka: „Kiedyś będę miał melinę, a na tej melinie kochanicę – to będzie życie!”. Jego los ukształtował jego myślenie o przyszłości, ale to myślenie było pozytywne, bo on wcale nie czuł się pokrzywdzony przez wszystkich i na tle wszystkich. Ktoś, kto wie, że głosu nie ma, nie czuje się pokrzywdzony, bo nikt z jego rówieśników tego głosu nie ma. Dziś każdemu bardzo łatwo przychodzi poczucie pokrzywdzenia.
Leszku w związku z dyskusja na blogu Barbary polecam przeczytać (zapoznac się) z tymi dwoma stronami:Proszę przeczytajcie sobie te dwie strony://www.dekalog.pl/eliasz/goscie/sicinski/pom.htm//www.dekalog.pl/eliasz/goscie/palla/krolowa.htmPs.A co do twojego tekstu to nie rozumiem trochę bez źródła .A jest już późno więc nie zdołam teraz go zgłebić. Pozdrawiam Leszku.
Skoro się zasłaniasz jakimś wielkimi artykułami o Radiu Maryja (zacząłem czytać pierwszy), a sam nie odpowiadasz, to mam nadzieję, że dostrzeżesz, że moje wypowiedzi są mądrzejsze ode mnie (ja zbyt lotny nie jestem, co wyszło choćby po tym, gdy dużo wody w Wiśle musiało upłynąć, bym zauważył, że ten Artur, który jest mężem Ani i ten Artur, z którym dyskutuję, to ta sama osoba). Więc nawet jak coś jest nie do końca jasne, to staraj się to zrozumieć. A jeśli chodzi o źródło, to ja ograniczyłem się do tego cytatu, który Ty podałeś. W BT jest inne tłumaczenie, ale z tego nie skorzystałem, lecz „wymodliłem” sobie zrozumienie tego fragmentu i w takim brzmieniu, jaki Ty podałeś. Jeśli coś niejasne, mogę uzupełnić komentarz.
Leszku – materiały zaproponowane przez Artura, to kazania PASTORA. Moim zdaniem na ten temat winni dyskutować teolodzy i oni niech się spierają o dogmaty religijne. Zaś naszym zadaniem jest się modlić wedle tego, jak dyktuje nam serce. Co ja się będę wymądrzać, czy Maryja była Dziewicą ? Ludzie za bardzo włażą z butami w tajemnice Boże, a taką tajemnicą jest WCIELENIE SŁOWA BOŻEGO, ale jednocześnie swój intymny świat rezerwują tylko dla siebie i niech by tylko ktoś zechciał uchylić choćby rąbka tajemnicy spraw osobistych danego człowieka, to zaraz afera łącznie ze sprawą w sądzie. Jeden pastor był tak bezczelny i miał taki tupet, że w swym wykładzie zasugerował, że Jezus począł się za sprawą ” spermy”.Uzasadniał swe wywody w oparciu o budowę ludzkiego ciała i sposób rozmnażania się ludzi. Tak nawiedzeni ludzie i tacy prorocy mogą namieszać ludziom w głowach, bo tam gdzie nie sięga rozum ludzki, a mimo to ludzie tam się cisną, to wtedy przekraczają granice, za która jest już tylko zło. pozdrawiam
Arturze – u ludzi to niemożliwe, aby kobieta urodziwszy dziecko pozostała Dziewicą, ale U BOGA JEST WSZYSTKO MOŻLIWE.Poszukaj w Biblii, a znajdziesz ten werset, w którym Jezus mówi, że U BOGA JEST WSZYSTKO MOŻLIWE.Moim zdaniem : komu, jak komu, ale właśnie Twojej żonie opieka Matki Jezusa jest wyjątkowo potrzebna. Narazie nie zdajecie sobie z tego sprawy, ale będę się modlić abyście o tym pamiętali w razie potrzeby.
Barbaro a co ty mi insynuujesz ja nigdy tak nie mówiłem jak piszesz,że Maryja przestała być dziewicą bo urodziła dziecko.Mylisz mnie z kims innym. Ze mną nie rozmawialiśmy na ten temat.Jest jedno pewne,że Maria została matką Jezusa będąc dziewicą tak jak pisze w ewangeliach i w proroctwach.Czy była dziewica później to kwestia dyskusyjna ale już nie taka ważna jak to pierwsze.
Tak Leszku – jeśli nie jesteśmy świadomi poczucia krzywdy, to nie czujemy się pokrzywdzeni. Oto przykład. Znajomi stanowili rodzinę wieloosobową. Mieli tylko dwa małe pokoiki i ciasną kuchnię, ale to ich zadawalało, bo wcześniej nie mieli ani własnego kąta. Jak zobaczyłam, że do spania układają dzieci na podłodze, to zrobiło mi się ich żal. Zapytałam – czemu nie postarają się o większe mieszkanie, żeby chociaż te starsze dzieci miały warunki do nauki. Ze zdziwieniem zapytali – a tak można ? dostaniemy ? Wtedy zakład pracy dysponował dużym zasobem wolnych mieszkań i wystarczyło złożyć wniosek, ale oni nawet o tym nie pomyśleli. Dopiero moja sugestia sprawiła, że w bardzo krótkim czasie przeprowadzili się na dużo większe mieszkanie. Tylko zastanawiam się, czy dobrze zrobiłam, bo na większym mieszkaniu i rodzina się jeszcze bardziej powiekszyła. Nawiązałeś do powiedzenia „dzieci i ryby głosu nie mają”, zaś mnie nasuwa się taki: „jak się nie ma co się lubi, to się lubi, co się ma ” pozdrawiam
Leszku – nieznajoma o pseudonimie „z_daleka” nie odezwała się. pozdrawiam
No już wiem, że się poznałyście i bardzo mnie to cieszy – poszerza się nasze grono i o to chodzi!
Nie chcę mi się z wami już rozmawiać.Niezrozumienie, ciągle mylne czepianie się jakichś słów.To jest bez sensu.
Ps. Polecany prze ze mnie artykuł nie jest o Radiu Maryja.Weszliście nie na to co trzeba,nie na tą część portalu bo link był złamany (nie można wkleić w komentarzach tak długiego , nie podświetla sie cały. Dlatego wysłałem na pocztę waszą ten link .Tam można wejść tak jak trzeba ).
Wchodziłem z maila i otworzyło się coś o tym, jak pozdrawiają się słuchacze Radia Maryja.
Arturze, jeśli czymś Ciebie uraziłem, to bardzo przepraszam – absolutnie tego nie chciałem. Umieściłeś u Basi długą wypowiedź i starałem się jak najbardziej rzetelnie odpowiedzieć. Odpowiedź zacząłem pisać rano przed pracą i po pracy wróciłem do tematu. I tak, jak napisałem wcześniej, nie skorzystałem np. z tego, jak ten fragment z Łukasza, który przytoczyłeś, został przetłumaczony w Biblii Tysiąclecia, lecz wymodliłem sobie zrozumienie dla tej wersji, w jakiej Ty zacytowałeś. Nie uciekałem od dyskusji z Tobą i wydawało mi się, że w najmniejszym nawet stopniu nie lekceważyłem Ciebie, jako rozmówcę. Bardzo mi przykro, że to tak zrozumiałeś.
Mnie męczyły po prostu nieporozumienia.Zwracanie przez was uwagi na słowa , które w mojej wypowiedzi według mnie były nie istotne.A nie na sedno. To budzi tylko narastający konflikt.Zamieściłem fragment jednego z artykułów na moim blogu oraz dwa hiperłącza w postaci//napolu.blog.onet.plWiem,że poglądy tam wyrażane nie są do pogodzenia z wyznaniem katolickim.Myślę jednak ,że czytając te artykuły możecie poznać pewne argumenty dla których niektórzy chrześcijanie mają głęboką „rezerwę” i krytyczny stosunek do kultu Matki Boskiej.Dzięki temu możecie bardziej „zrozumieć” mnie, (nawet nie podzielając moich poglądów).Ps. I znowu gdy piszę teraz obawiam się,że może „czepisz się” jakiegoś pojedyńczego słowa .Zarzucając mi to czy tamto….A tak zupełnie na koniec powiem tylko, że dobrze robisz podchodząc tak do pisma,jak podchodzisz,że modlisz się przy nim. Aby Pan Bóg dał ci zrozumienie.Tak można tylko poznać jego sens. Ja tez tak czynię. A Pan da nam poznanie na ile będzie chciał.Niech Ci pan Bóg błogosławi i strzeże.Pozdrawiam.
Arturze, myślę, że jesteś niesprawiedliwy uważając, że się czepiam Ciebie. Może masz na myśli to pierwotne sformułowanie odnoszące się do mnie o „przewrotnej dedukcji”, które później zmieniłeś. Rzecz jednak w tym, że ja odpowiedź zacząłem pisać rano przed wyjściem do pracy, a dokończyłem po powrocie bez odświeżania strony i najnormalniej w świecie nie wiedziałem, że z tego sformułowania się wycofałeś. Ale może tak czy inaczej powinienem to rozwinąć. Otóż przy czytaniu Biblii w moim przekonaniu konieczne są trzy spojrzenia. Po pierwsze konieczne jest odczytanie dosłowne opisu wydarzeń (a więc ze sceny pod krzyżem sam fakt zabezpieczenia materialnego wdowy i z tym związanego ustanowienia relacji syn-matka między Janem, a Maryją; z kolei w tym cytacie, który Ty podawałeś, to jest strofowanie kobiety, która zamiast słuchać, co On mówi, wykrzykuje jakieś komplementy pod Jego adresem). Drugie spojrzenie to jest przesłanie dla Kościoła, jakie z tekstu wynikają, czego nie da się poprawnie zrobić, jeśli przyjmie się fałszywe pierwsze spojrzenie (pod krzyżem jest jest to ustanowienie Maryi matką Kościoła – słowa skierowane do Jana, to były słowa skierowane do wszystkich apostołów wtedy obecnych, a zatem do wszystkich, którzy kierowali Kościołem; w tej drugiej scenie jest to przestroga skierowana do Kościoła przed działaniem typu cała para w gwizdek). Wreszcie trzecie spojrzenie, to przesłanie skierowane do mnie osobiście (pod krzyżem to ustanowienie Maryi moją matką; w drugim tekście to ta sama przestroga, co kierowana do kościoła i bezpośrednio do tej kobiety – ja mam słuchać, co On mówi i pod żadnym pozorem nie wolno mi przeszkadzać Chrystusowi w tym, co On czyni).
dlaczego poczucie pokrzywdzenia? A z tego ze powodu: brak milosci, ciepla, zaufania. Czlowiek nie czuje sie biezpeczny. Wystawia to poczucie krzywdy dla obrony, a wychodzi ze ranni innych.
Oczywiście to wszystko prawda. Ale z drugiej strony obecnie ludzie są mniej zahartowani i coraz bardziej uważają, że im się coś należy..
Leszku, myślę, że napisałam Ciekawy artykuł //a-tomik.blog.onet.plA poczucie krzywdy moze wynikać np. z bezbronności, uzależnienia oddrugiej osoby, lub z niezrozumienia intencji innych.Leszku, nie rezygnuj z Bloga. Na pewno masz jakieś ciekawe spotrzeżenia na temat życia, może nie zawsze rozumiem treść Twych wypowiedzi, ale znaczy, że masz źle myśleć o sobie. Ania
Właśnie wróciłem z działki – prądu zabrakło w mojej i wszystkich sąsiednich wsiach, dzięki temu będę mógł wpaść.
Tak to prawda, że takie poczucie przychodzi bardzo łatwo, ale zapewne związane jest to z mentalnością, dzisiejszych czasów i ludzi w nich żyjących, bo najłatwiej się nad sobą użalać, ale jak spojrzy się np. dookoła siebie i zobaczy niepełnosprawne dzieci to swoje troski się zmniejsza. dlatego zawsze trzeba widzieć coś dookoła siebie…
Masz rację – koniecznie trzeba się rozglądać dookoła, a nie tylko wpatrywać w swój pępek.
Tak w dzisiejszych czasach więcej pokrzywdzonych niż winnych.. niestety…
Bardzo ładnie to ujęłaś! Szalenie mi się podoba to zdanie.
mam nadzieje ze jednak nie do konca nasz opuscisz…
Przedłużam, jak mogę – póki co jeszcze trochę notek jest, więc jest z czego czerpać cytaty. Może w międzyczasie wydarzy się coś, co pozwoli mi uwierzyć znowu w siebie? – zawsze jest szansa.
Witaj Leszku, jestem tu po raz ostatni.Nie zasłaniałam się kazaniami pastora. One po prostu wyjaśniają pogląd protestancki,przedstawiają argumenty, a sam powiedziałeś, że nie znasz się na protestantach.W swojej notce, chciałam zakończyć dyskusję, ale jak zwykle niektórzyz Was czepiają się słówek i negatywnych rzeczy. Nie liczy się żadne moje uczucie smutku, z powodu takiej dyskusji. Ani nie liczy się,iż napisałam, że nie chodzi o zmianę wyznania, ale o wasze zaufanie Jezusowi. Podkreśliłam też niedoskonałość swojej notki i przykre, że dobra wola nic dla niektórych nie znaczy. Moje intencje dostrzegła tylko bezstronna. Proszę, nie przychodź już więcej do mnie. Zostań z Bogiem.Ania
Aniu bardzo mi przykro. Naprawdę. Przy czym nie jest prawdą, iż Tobie zarzucam zasłanianie się tymi linkami – w swojej notce jak najbardziej masz do tego prawo i ja absolutnie tego nie krytykowałem. Natomiast uważam to za niedopuszczalne przy prowadzeniu dyskusji – uważam, że Artur nie powinien był tak odpowiadać. Jeszcze raz powtarzam, że nawet specjalnie wypunktowałem moje odpowiedzi do wielowątkowej wypowiedzi Artura, by tę dyskusję było łatwiej prowadzić. Sama napisałaś, że dyskusja powinna trzymać się konkretów i ja się z Tobą całkowicie zgadzam. Odsyłanie mnie do jakiś artykułów przeczy tej zasadzie, którą bronisz (nie mówiąc już o tym, że jest po prostu niegrzeczne). Tak więc to Artur nie dochował zasad prowadzenia dyskusji, których bronisz, a nie ja. Strasznie się martwię Twoją decyzją, jako że uważam, iż naprawdę nie dałem ku temu najmniejszych powodów. Nie dałem ich ani w stosunku do Artura, ani tym bardziej w stosunku do Ciebie. Skoro jednak tak reagujesz, to bardzo się boję, że za tym kryje się coś niedobrego:(
Leszku – nie martw się tak. Poczytałam trochę tu i na innych blogach- ale nie wszystko więc nie powinnam się wtrącać. Ale proszę nie martw się:) Ania jest wolna -niech robi co chce i Ty czuj się wolny -bo nie zrobiłeś rozmyślnie niczego złego.
Dzięki za te słowa, ale ponieważ to nie pierwsze wyproszenie mnie z bloga to jednak to przeżywam. To przecież nie jest tak, że wszyscy się na mnie uwzięli (bo niby dlaczego tylko na mnie); szczególnie, że nigdy nie miałem wątpliwości, że Ania jest osobą jednającą, a nie budująca podziały.
ANIU – napisałaś, że „CHODZI O WASZE ZAUFANIE JEZUSOWI” a skąd wiesz jakie zaufanie Jezusowi mają katlocy ? po czym to oceniasz i po czym osądzasz katolików ? Ty wiesz lepiej co czują i jak ufają Jezusowi katolicy ? rzekomo dla dobra katolików chcesz ich pouczać, co dla nich jest dobre i jak mają wielbić Boga – tylko co Cię do tego upoważnia ? Pokora nakazuje uczyć się od innych i dostrzegać u innych dobro, a nie udawadniać, że Ty i Artur macie rację, bo LEPIEJ wiecie jak ufać Jezusowi. Skąd wiesz, że lepiej ? a może katolicy czynią to lepiej ? takie uwypuklanie swego nieomylnego poglądu, jest niczym innym, tylko pychą, a pycha nie podoba się Bogu. A teraz obraziłaś się na Leszka, bo napisał prawdę. Zamykasz się na zdanie innych, bo nie jest ono zgodne z Twoim. A ja myślę, że to jest zdanie ARTURA, któremu udało się Ciebie przekonać do swojego wyznania, to chciałby też wpoić to innym. Różnica jest taka, że Ty jesteś ślepo zakochana w Arturze i ufasz we wszystko, co on mówi, zaś inni nie są od niego zależni uczuciowo więc mają swoje zdanie. Ponieważ do Artura na blog nikt nie zagląda, to posłużył się Tobą do zrealizowania swego zamysłu. Chciał nawracać katolików na moim blogu, a kiedy mu się to nie udało, wykorzystał Twój blog, nie bacząc na to, że naraża Cię na przykrości związane z polemiką. Jeśli Twój własny mąż nie ma względu na to, że przyprawi Cię to o stres, to jak mają to uczynić dyskutanci, kiedy oni tylko komentują Artura tresć. Skupia się to na Tobie, ale czy z winy gości blogowych ? wiem, że jesteś wrażliwą osobą, ale winę za skutki tej dyskusji muszisz poszukać gdzie indziej. Takie jest moje zdanie. pozdrawiamP.S. nie mogę tego napisać na Twoim blogu, bo wprowadziłaś LOGOWANIE, a ja nie umiem się logować
Leszku, myślę, że temat będący powodem sporu trafnie ujęła ISA – Chrystusa głosić należy tym, którzy GO nie znają, między innymi świadkowie Jehowy. Głoszenie katolikom Chrystusa, to jakaś paranoja. Choćby dowodem na to jest Sanktuarium Miłosierdzia Bożego w Krakowie -Łagiewnikach, gdzie św. siostra Faustyna [katoliczka] całemu światu przekazała orędzie JEZUSA MIŁOSIERNEGO. Dzienniczek św. siostry Faustyny wyraźnie wskazuje rolę Matki Jezusa. Nigdy katolicy nie stawiali Maryi na pierwszym miejscu, zatem takie insynuacje są po prostu wyssane z palca, a to stało się powodem do nieporozumienia oraz do sporu. To św. siostrze Faustynie Chrystus podczas spotkań przekazał tak ważne słowa : J E Z U U F A M T O B I E i katolicy codziennie o godz. 15 w godzinie Miłosierdzia Bożego modlą się Koronką do Bożego Miłosierdzia, więc zarzuty jakoby kult Maryi ujmował chwały Jezuswoi są tylko urojeniem. pozdrawiam
Myślę, że problem nie w poglądach – zawsze to podkreślam, że kult Maryi jest kultem CHRYSTOCENTRYCZNYM; problem jednak w tym, że gdzieś popełniłem błąd, skoro osoba o nastawieniu jednającym, powiedziała mi, że nie chce mnie znać. Wydawało mi się, że postępuję tak, jak powinienem, ale widać, że jednak tak nie było. Dlatego chcę pokazać rozwój sytuacji, by ktoś mi mógł wskazać mój błąd. Niedługo będzie odrębna notka (a więc chwila przerwy w mojej retrospekcji).