Czymże więc owe Chrystusowe „bycie w raju”?
Zacząć trzeba od tego, co jest istotą grzechu pierworodnego, a więc co to było zjedzenie owocu z drzewa wiadomości dobrego i złego?
Już nieraz o tym pisałem – istototą jest to, że to człowiek sam zaczął nazywać co jest dobre, a co złe; wcześniej żył w pełnej jedności z Bogiem-Ojcem – odkąd sam zaczął nazywać co dobre, co złe, tę jedność utracił. Symbolicznym wyrazem utraty tej jedności było wypędzenie z raju.
A zatem „bycie w raju” to nic innego, jak jedność z Bogiem-Ojcem.
Święta siostra Faustyna w swoim Dzienniczku opisała czym jest piekło dla człowieka. To właśnie brak jedności z Bogiem, niemożność oglądania Boga twarzą w twarz, za to ciągła obecność wszechobecnego zła itd.
Jak widać, oba spojrzenia, choć niby dotyczą różnych spraw (nie mówiąc o tym, że s. Faustyna była mistyczką, a ja przeprowadziłem jedynie pewne rozumowanie), są ze sobą zgodne.
Trudno jest mi sobie wyobraźić bycie z Bogiem twarzą w twarz. To przerasta mozliwości mojego ograniczonego rozumu więc sobie powtarzam ; niech się dzieje wola Twoja Panie. Amen
To coś pięknego! To coś pewnie nie do opisania ..Być w raju .. Być zatopionym na wieki w świetle Miłości..To spełnienie.Prawdziwe spełnienie …Dlaczego nie wszyscy mogą tam być? ;/
Są pewne wyznania, które nazywają siebie chrześcijańkimi, które uważają, że ludzie z góry są podzieleni na tych, którzy dostąpią zbawienia i tych, którzy go nie dostąpią. W KK mówi się całkowicie jednoznacznie, że KAŻDY jest powołany do zbawienia. I to od niego zależy, kogo wybierze w dniu sądu.
Witaj Leszku:)… właśnie od podobnych słów, syn rozpoczyna swój temat maturalny …:) Po dzień dzisiejszy ludzie nie potrafią odróżnić zła od dobra… P.S….ale ostro siebie oceniłeś… – ” stary zgrzybiały starzec, co widać na zdjęciu”…hihihi Chyba źle widzę…hihihi …a może to ja jestem taka stara, że nic już nie widzę …hihihi … pozdrawiam Cię serdecznie :)))
Jak na tutejsze, blogowe warunki jestem już takim starcem (co podkreślam, by nie było później zaskoczenia).
też tak myślę z tym rajem:)
Umówmy się, że się tam spotkamy. Dobrze?
no, chciałabym:)
O chyba znowu jestem tutaj za wcześnie, bo nie wypada się powtarzać. pozdrawiam
Już Ci napisałem, że podziwiam Twoje tempo – ja nawet nie nadążam czytać Twoich notek, a co dopiero wybierać u siebie kolejne myśli ze swojego bloga (bo przecież ich nawet teraz nie piszę). Jesteś niesamowita (chyba pora zamknąć tego bloga).
Ile myślątek widzę na tej łące! A może będziemy mieli jeszcze zaszczyt przeczytać notkę Leszka?:)
Na razie jedynie wydłubuję swoje myśli z tych, które wcześniej umieściłem na tym blogu. Póki mam w czym dłubać, to blog istnieje. Czy zacznę pisać coś na nowo? – nie wiem.
A u mnie na blogu jest bal ! załatwiłam nawet dyspenzę. pozdrawiam i zapraszam
W Wielkim Poście?
Nie wiem… Dyskutujecie o Bogu i Raju, o poznaniu dobra i zła… Ja na ten temat nie chcę się wypowiadać, bo jako kobieta grzeszna (bo nie święta), śmiertelnica przeciętna, nie ogarnę rozumem wielu spraw dotyczących strony prawej i lewej, radości i smutku, szczęścia i nieszczęścia, miłości i nienawiści, dobra i zła i wielu innych tajemnic tego świata… Pozdrawiam Leszku serdecznie. :-)))
No proszę, ja tu szukam, czy nie mam Twojego adresu mailowego, a Ty akurat w tym czasie się u mnie wpisujesz. Adresu nie znalazłem, ale i tak maila Ci prześlę.
No widzisz? A tak łatwo znaleźć mojego maila. Wystarczy na moim blogu kliknąć w napis „Napisz do mnie”. Maila mam, przeczytałam i odpowiem Ci na pewno. Oj, dziękuję Leszku za szczerość. Jak ja lubię takich ludzi! Przynajmniej nie owijają przysłowiowej „wełny w bawełnę”. Dzięki bardzo! Mała reprymenda mi nie zaszkodzi. Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie i życzę pięknego weekendu. :-)))
Przyznaję, że początkowo niw mogłem znaleźć tego „Napisz do mnie”, ale nawet gdy już znalazłem, to z tego nie skorzystałem (gdybym wysyłał stamtąd mail by doszedł, ale ja nadal nie znałby Twojego adresu) – znalazłem go u Ciebie, ale w innym miejscu.A co do meritum, to nie miała być reprymenda, lecz moja opinia, moje wrażenia.
jeśli istotnie tak jest to pewnie dlatego ten raj jest taki nieosiaglany.
Ależ jest osiągalny – całe życie mamy na to, by się przygotować na spotkanie z Bogiem.