Myślątka na łąkach (26)

Łąka dwudziesta szósta:

 

Ulegając powszechnej opinii, moglibyśmy dojść do wniosku, że im większa zazdrość, to tym większa miłość.

 A to nieprawda!

Prosty obrazek – jedzie samochód i ma jakąś część urwaną, którą zawadza o jezdnię tak, że aż iskrzy. Iskrzenie to owa zazdrość, pęd samochodu, to miłość. Iskrzenie będzie tym większe im większy pęd samochodu, a jednak nie to iskrzenie jest miarą pędu.

 

 

 

29 odpowiedzi na “Myślątka na łąkach (26)”

  1. Leszku – zazdrość jest wyrazem miłości, gdyż jest tym czynnikiem oznajmiającym, że nam na kimś zależy. Jednak wszystko ma swoje granice, jeśli je przekroczymy skutek bywa tragiczny. Także w przypadku prędkości samochodu. Rozpatrujemy tutaj zazdrość, która wiąże się z miłością, ale są jeszcze inne rodzaje zazdrości. Zadnej nie wolno bagatelizować. pozdrawiam

    1. Absolutnie nie mogę się z ty zgodzić, że zazdrość jest miarą miłości; zazdrość świadczy o tym, że chcemy kogoś zawłaszczyć. Im czyjaś miłość dojrzalsza, przy tej samej sile uczuć, zazdrość będzie mniejsza. Ja wiem, że kobiety lubią wywoływać zazdrość, by w ten sposób karmić się przekonaniem „on mnie kocha”, ale po pierwsze zwodnicza to miara, a po drugie to jest zwykła manipulacja.

      1. Leszku, a ja myślę, że trochę [ociupinka] zazdrości w miłości nie zawadzi, a przeciwnie może podgrzewać uczucie. Przypomniało mi się takie pytanie; do czego można przyrównać miłość? odpowiedź brzmi – do herbaty. Bo pierwsze łyki mogą być za gorące, a ostatnie za zimne, więc wciąż trzeba podgrzewać tą herbatę. Natomiast mnie nie daje spokoju zazdrość np. o władzę, o pieniądze, o urodę, o powodzenie i.t.d pozdrawiam

        1. Choćby z tego powodu, że budzenie zazdrości jest manipulowaniem drugim człowiekiem, a to jest zawsze niedopuszczalne.

  2. Witaj Leszku:) … fizyka to moja słaba strona…hihihi widzę, że jesteś w tym dziale dobry podobnie, jak mój syn, który jest wyjątkowo utalentowany matematyczno-fizycznie… marzy mu się Uniwersytet M.Kopernika a póki co …złota rączka 🙂 Ze mnie to bardziej filozof grecki…hihihi dlatego odpowiem tak… MIŁOŚĆ jest twórcza a ZAZDROŚĆ niszczycielska…np.gdybym okazywała, że jestem zazdrosna o syna, który pokochał inną kobietę zniszczyłabym wszelkie relacje, które są dla mnie i innych wspólnym DOBREM…z miłym pozdrowieniem:)))

    1. Choć mnie daleko do filozofów greckich (nie pamiętam nawet, kiedy któregoś z nich po raz ostatni czytałem), to obiema rękami podpisuję się pod tym, co napisałaś:)

  3. A gdybyśmy Leszku porównali miłość do burzy, a zazdrość do huraganu? To też fizyka. Co może zrobić huragan podczas burzy? Oczywiście, że połamie drzewa i narobi innych szkód. Ale miłość można porównać również do falujących latem zbóż, a zazdrość do leciutkiego wiaterku, który porusza kłosami… Jak będzie bardziej wiał, połamie kłosy. Czyli co? Czyli to, że zazdrość bywa bardzo niedobra, ale jest nieodłączną siostrą miłości. I jeśli jest łagodna, to nawet fajnie, że ktoś jest o nas zazdrosny. Wtedy wiemy, że kocha, ale zazdrość może doprowadzic także do choroby psychicznej zwanej „Zespołem Otella”Pozdrawiam mserdecznie Leszku :-)))

    1. Oj lubicie dziewczyny budzić zazdrość, lubicie. Ale tak nie wolno:(

      1. Leszku – kij ma dwa końce. Dziewczyny nie tylko potrafią budzić zazdrość, ale też być zazdrosne. Tylko, że mężczyźni wcale nie są inni – niektórzy mężczyźni. pozdrawiam

  4. Leszku, odważyłam się napisać historię „starego krzyża”, to był impuls wysłany od Ciebie. Wprawdzie to rodzinne zwierzenia, ale prawdziwe. pozdrawiam

      1. Leszku – na moim blogu jest dla Ciebie wyjaśnienie, jeśli byłbyś tak miły i zajrzał tam ponownie, przepraszam, że zawracam głowę. pozdrawiam

  5. … jeśli jesteś tym Leszkiem, który… „prowokuje” 🙂 do opowieści to zapraszam Cię w gościnę abyś poznał moją opowieść …:))) z pozdrowieniem:)

    1. Za chwilę okaże się jeszcze, że jestem wręcz prowokatorem! A do Ciebie przecież zawsze zaglądam:)

      1. Leszku, jak już, to jeśli jesteś prowokatorem – to tym dobrym duszkiem, do dobrych uczynków dobrze jest prowokować [mobilizować] . Masz teraz jeden plusik więcej :):):) chociaż nadal nie podzielam Twego zdania odnośnie ociupinki zazdrości. Gdyby mój mąż nie był o mnie zazdrosny, nic a nic, to bym pomyślała, że już mu na mnie nie zależy, albo gdybym nie reagowała wcale na jego umizgi do innych pań, to też byłoby dowodem, że go mam głęboko w kieszeni. Zaufanie zaufaniem, miłość miłością, „sąd sądem, a sprawiedliwość musi być po naszej stronie” – pamiętasz tą kwestię ?napisałam to trochę żartobliwie – pozdrawiam

        1. Właściwie tym żartem sama dałaś wyśmienity komentarz. Bo to jest takim trochę niedowierzaniem, że zło zawsze jest złem i uciekanie się do zła, potęguje zło w świecie.

          1. Leszku – na świecie ZŁO było, jest i będzie, uświadamianie sobie tego faktu potęguje w nas czujność, aby nie dać mu się zwieść. Pamiętasz hasło z czasów komuny,że PZU znaczy ; przezorny zawsze ubezpieczony albo że „strzeżonego -Pan Bóg strzeże „.?Myślę, że zazdrość jest tym czujnikiem, aby zło nie wtargnęło także do miłości. Zazdrość jest wtedy groźna, kiedy staje się obsesją. Burza może przczynić wiele szkód, ale daje też pozytywne skutki; wydziela się wówcza bardzo dużo ozonu i ta błoga cisza po burzy, a czasem nawet piękna tęcza się pokaże. Jezus potrafi przemienić zło w dobro, kiedy mu się je powierzy. Na drzewie krzyża nasze grzechy przemienił w nasze Zbawienie. pozdrawiam

          2. Ja, jako teoretyk, zwracam jednak uwagę, że zarówno wywoływanie u kogoś zazdrości jest złem (bo jest manipulowaniem człowiekiem), jak i ewentualne działania pod wpływem zazdrości mogą być złem. Natomiast Ty zaczynasz mówić, że z tego zła można wyciągnąć dobro – i zapewne masz rację, bo Ty jesteś praktykiem, a ja nie (a Bóg rzeczywiście po to dopuszcza zło, by wyprowadzić z niego dobro). Ale jako teoretyk upieram się przy swoim.

          3. Leszku, a co wyjdzie z mezaliansu teorii z praktyką ? pozdrawiam serdecznie

  6. nie do konca sie z Toba zgadzam…bo jesli ani troche nie jestes zazdrosny/zazdrosna to tak jakby ani troche ..Sam Pan powiedzial w dekalogu Mojzeszowi „jestem Bogiem zazdrosnym” odrobina zazdrosci nie szkodzi ale w rozsadnych ilosciach:)Pozdrawiam

    1. zgubilam kawalek zdania … chodzi mi o to ze to tak jakby np.moj facet ogladal sie za innymi kobietami a mnie to nie obchodzilo..to znaczyloby ze nie zalezy mi…bo brak reakcji…Ludzie sa zawodni stad …bo duch ochoczy a cialo slabe to znajdziesz w NT.niczego nie wzielam z powietrza.Pozdrawiam

      1. Widzisz, ale sama nazywasz go MÓJ, a więc określasz zaimkiem DZIERŻAWCZYM; jest w tym coś z zawłaszczania sobie osoby. Bo z drugiej strony doskonale znasz miłość nieodwzajemnioną – ona też jest lekcją w naszej nauce miłości i w niej też pojawia się zazdrość; jednak jeśli się pojawia, to okazuje się, że nic z tej lekcji nie potrafimy się nauczyć:( Pamiętaj – te miłości nieodwzajemnione też są dla naszego dobra:)

    2. Tylko że w tym, co On mówił, chodziło o coś troszkę innego – chodziło o to, by uzmysłowić człowiekowi, że On jest jedyny; nie jest jednym z wielu Bogów, lecz jedynym Bogiem. Ale przecież choć sam siebie nazwał Bogiem zazdrosnym, to jednak w niczym tej zazdrości nie okazywał. I nigdy nie manipulował ludźmi.

  7. zazdrość wywodzi się z kompleksów zazdrośnika, który boi się, że zostanie odrzucony i zraniony…

    1. To jest jeden z motywów. Najczęściej jednak, jak sądzę, płynie z permanentnego stanu nienasycenia we władaniu drugą osobą.

    1. Przepraszam Cię najmocniej – nie miałem czasu, by się wpisać, ale jak zwykle uważnie przeczytałem Twoje rozważania (i cały czas mam otwartą Twoją stronę – jeszcze się wpiszę).

Możliwość komentowania została wyłączona.