Weźcie moje jarzmo na siebie

Dzisiejsza ewangelia zawiera tyle myśli, które na stałe weszły do obiegu. Któż nie zna takich zdań, jak Wysławiam Cię, Ojcze …, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom, lub Nikt też nie zna Syna, tylko Ojciec, ani Ojca nikt nie zna, tylko Syn, i ten, komu Syn zechce objawić, albo Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię, czy też jarzmo moje jest słodkie, a moje brzemię lekkie?

Ja jednak na dziś wybrałem inną myśl:

29 Weźcie moje jarzmo na siebie i uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokorny sercem, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych. (Mt 11)

Czy po tym Weźcie moje jarzmo na siebie i uczcie się ode Mnie nie spodziewamy się jakiegoś bo powinniście mnie naśladować? A tymczasem argumentacja jest inna bo jestem cichy i pokorny sercem. On doskonale wie, czego nam najbardziej brakuje i wskazuje na to, co jest dla nas najważniejsze. My się spodziewamy zdania o naśladowaniu, a On wskazuje, co w tym naśladowaniu jest najważniejsze.

A czy nie zadziwia nas nagroda, jakiej się spodziewamy, gdy to jarzmo weźmiemy? Można byłoby oczekiwać raczej, a wówczas pokonanie wszystkie trudności; tymczasem jest a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych. Jezus nie obiecuje nam, że nasze życie stanie się lżejsze, lecz że my odnajdziemy sens naszego życia.

Tego ukojenia życzę wszystkim moim czytelnikom.