Podłoga

Ponieważ nie wszyscy zauważyli informację zawartą w komentarzach, że przez ostatnie dwa tygodnie byłem na urlopie, to chciałbym przeprosić tych, w których moje milczenie wywołało niepokój (powinienem był uprzedzić o tym w ramce nad notkami). Te dwa tygodnie spędziłem na działce, kładąc podłogi na piętrze – tak to teraz wygląda (nie ma tylko listew, ale na nie na razie pieniędzy zabrakło):
 
    
 
Podłoga jest w pokoju córki; przechodzi przez przedpokój i dochodzi do pokoju żony (pierwotnie miał to być wspólny pokój). Nie ma jej jeszcze tylko w pokoju syna, ale za dwa tygodnie wezmę kolejny tydzień urlopu i będzie również tam (moich pieniędzy już co prawda nie starczyło, ale żona dołożyła swoje – brakowało 450 zł na płyty wiórowe i już najważniejsze materiały są).
 
Przyznaję, że po tej robocie byłem z siebie zadowolony – szczególnie, że w pokoju córki udało mi się zaoszczędzić sporo pieniędzy i znacznie przyspieszyć robotę. Uważałem też, że te podłogi po prostu ładnie położyłem (nie to, że bezbłędnie, ale ładnie)… Niestety to było tylko moje zdanie – za to połączenie, które dokładnie pokazuję na zdjęciu:
 
  
 
zostałem kompletnie zbesztany. Na dodatek żona następnego dnia kupiła listwę, którą chciała zasłonić miejsce łączenia, ale ja to miejsce umieściłem dokładnie pod zamkniętymi drzwiami i drzwi by się o nią ocierały. Tak więc nie dość, że fatalnie wygląda ten fragment (żona najbardziej rozsierdziło to, że uważałem to za ładnie zrobione), to jeszcze na dodatek tego nie ma jak ukryć.
 
 
 
I tak to już ze mną jest – mnie się wydaje, że coś w życiu dobrze zrobiłem; tymczasem nikt poza mną tak nie uważa. I ta reguła dotyczy nie tylko tak błahych spraw, jak podłoga – dotyczy wszystkiego, co przez ostatnie ćwierć wieku w swoim życiu zrobiłem (również tu na blogu)…
 
 
 
 

57 odpowiedzi na “Podłoga”

  1. Nie, Leszku 🙂 To kobiety tak mają – jeszcze nie zdążyłam przeczytać postu, jak mój wzrok przykuło zdjęcie i pierwsze, co pomyślałam, to:”a któż to tak bez pojęcia kładł tę podłogę?”. Jak myslisz, o co mi chodziło? Ni mniej, ni więcej, o to samo, co Twojej żonie :):):)A tak w ogóle, to – witaj po przerwie. Ciebie nie było dwa tygodnie, mnie trzy… I najwyraźniej tego mi było potrzeba. Tlenu, jodu, zieleni i tego, co biega, pełza, pływa, lata… Och, Boże, jak mi teraz dobrze i o ile lżej…!A w domu stęskniło się za mną moje 12 łapek i 3 ogony – wszystkie mnie oblegają i nie możemy się sobą nacieszyć!Znów chyba ktoś bardzo się za mnie modlił.

    1. Klaro -dobrze że odtajałaś w zieloności bezinternetowej. Serdecznie pozdrawiam 🙂 ***

    2. Myślę, że wiele osób się za Ciebie modliło. A czy w zamian za tamtego bloga założyłaś jakiegoś nowego?

      1. Ja też bym chciała wiedzieć czy jest nowy blog. A jeśli jest -to nieśmiało bym zapytała -gdzie on? 🙂 ***

  2. Leszku – nie przejmuj się; nie Ty pierwszy i nie ostatni tak ma. Jak tylko pomyślisz, to coś wykombinujesz i zatuszujesz niedociągnięcie. Np. drzwi harmonijkowe sprawią, że w tym miejscu może być szyna, która będzie stanowić prowadnicę i zasłoni defekt, a ile miejsca się zaoszczędzi ? kiedyś w czasie budowy domu udałam się przyrządzić obiad dla robotników, a wtedy oni zamontowali grzejnik w miejscu gdzie miała stać szafa. Innym razem wyjechałam na kilka dni, a mąż usytuował drzwi wejściowe do kuchni akurat tak, że wchodziłoby się wprost na piec kuchenny. Musiał burzyć ścianę. Potem już stałam nad nim i pilnowałam, to znowu nazwał mnie „ekonomem”. Tak to już jest, że czasami nasi mężowie są tak pochłonięci robotą, że przy tym nie myślą. Ale co tam ? Dobrze, że już jesteś, pozdrawiam :):):):)

    1. Jestesz bravo!!! dobra podloga. 🙂 ) I gospodazem jestesz dobrym. A domek fajny, wspolczesny. Sykcesow w budowie i innych pracach. Pozdrawiam

  3. A ja tak trochę z innej beczki……zawsze mi sie wydawało,ze nie ma sensu się zbytni dorabiać(moi rodzice ciężką pracą postawili dom ale ja jakoś nie uważam to za szczytne osiągniecie…..), bo np z zaoszczędzonymi pieniędzmi moge podzielić się z ludźmi którym np brakuje podstawowych rzeczy.Będziemy „rozliczeni” z uczynków miłosierdzia względem drugiego człowieka, najlepiej gromadzic sobie skarby w niebie….Wiem,ze trzeba gdzieś mieszkać , na czymś spac i ok jesli te potrzeby są spełnione..Moja ciocia niesamowicie oszczędzała na dom,piękny i duzy,włożyła w niego ogrom pracy,która jednak wydaje mi sie mało sensowna…….Jej cel,przysłonił jej wszysko-straciła na zdrowiu, nie potrafila sie dzielic.Może to skrajny przykład,ale dał mi do myślenia.Gdyby równie wiele pracy włożyła w pomoc bliźnim z pewnością więcej by zyskała…..Mam nadzieje,ze nikogo,kto buduje dom ,a tym bardziej Pana ,nie uraziłam tym komentarzem.Na pewno to nic złego miec piękny dom,ale „wszystko wolno,ale nie wszystko przynosi korzyść”.Moze ktos mi rozjaśni sprawę,jeśli sie myle co do stosunku do dóbr materialnych….

    1. Mnie podoba się ten kolor ściany, to przykuło moją uwagę.Ten błękit.Taki kolorścian mam w przedpokoju.Podłoga bez listwy też może być.Ja taką mam i mi nie przeszkadza brak tej listwy w pokoju syna.Kończę tam remont już drugi rok.Nie rozumiem przecież drzwi się zamykają i otwierają więc w czym problem?Zawsze można wystawić drzwi, no tak ale ta nierówność czy połączenie żonie będzie przeszkadzała.Ale dlaczego? Przecież tyle trudu włożyłeś w tę podłogę.Żyjąc i chodząc nie myśli się o braku listwy w podłodze ale jest się wdzięcznym za to że ma się tę podłogę w ogóle.To niemożliwe jest myśleć o takim drobnym czymś.Ale może żona jest estetką a to jest możliwe.To cecha charakteru myślę i może trzeba jednak poprawić by zadowolić żonę skoro to żona jest.Ale to tez kwestia tego czy tak naprawdę kocham każdego nawet tego kto widzi drzazgę w oku czyimś a w swoim nie zauważa.Wiele jest takich osób a Pismo Święte ciągle uczy od nowa w takich sytuacjach to widzi się od razu jasno, że każdego trzeba kochać, więc pewnie ja bym tę nierówność poprawiła by żona się uśmiechnęła.Ale też bym porozmawiała, że jest tyle ważniejszych spraw niż ta nierówność podłogowa.Czasami przez takie nierówności i brak zrozumienia wzajemnego rodziny się rozpadają.To żaden powód przecież.A jednak tak bywa.A wystarczy miłość bliźniego wzajemna.Tak, ja bym spojrzała raz jeszcze na tę niebieska ścianę gdybym była Tobą i westchnęłabym a potem się roześmiała. Uśmiech jest potrzebny w takiej chwili.No tak ale trzeba kochać …ale ty kochasz przecież, bo ta podłoga jest super.

      1. Wiesz co Leszku, wczoraj odpoczywając z książką na balkonie zauważyłam taki widok z balkonu.Szkoła króla Dawida naprzeciwko mojego balkonu , wejście malowane, odnawiane na kolor niebieski przez młodego człowieka w luźnej koszuli z długimi do ramion włosami.Uśmiechnęłam się na ten widok.To jak wyraźny obraz który szeptał w ciszy.Malował pędzlem spokojnie równo jak oddech miarowy.Tak sobie pomyślałam, że to piękny widok i ten intensywny kolor niebieski tych drzwi, ram malowanych.Może dlatego bardziej niż podłoga ten kolor ścian przykuł moją uwagę.Kolory nadal mają dla mnie znaczenie, bardziej niż ta szpara w podłodze.Ona jest niewidoczna, a tyle reakcji ludzi na tę podłogę.No i żony reakcja tez natychmiastowa.Czasami nie rozumiem tych reakcji gwałtownych.Dla mnie jest śliczna.Zawsze można położyć płaską oszlifowaną deskę i po problemie.Ale ten kolor niebieski ścian to jak listwa , koi tę szparę w podłodze.No tak, ale każdy inaczej reaguje na tę podłogę.Pewno ma do tego prawo.Raczej na pewno.Pozdrawiam serdecznie.

      2. Pokój córki malowałem już w zeszłym roku. Kolor wybrała sama córka. Początkowo sufit był również niebieski z wielkimi białymi chmurami (córka chciała mieć niebo nad sobą). Niestety już po pomalowaniu żona wmówiła córce, że to zbyt dziecinne (córka ma 11 lat – mnie się wydawało, że ma prawo do takiego nieba nad sobą) i musiałem go zamalować na biało.

    2. Ja myślę Medaga, że zależy wszystko od motywu dla którego buduje się dom. Masz rodzinę, nie masz gdzie mieszkać, chcecie być razem (rodzice,dzieci…) Budujesz dom -miejsce, w którym będziecie tworzyli szczęśliwą , pełną miłości wspólnotę. Albo chcesz zjednoczyć swoją rodzinę wokół wspólnie realizowanego celu…Albo jeszcze nie masz rodziny ale chciałabyś ją założyć….Albo Twoim marzeniem jest mieć dom, swoje miejsce na ziemi, tylko Twoje własne, ciche, gdzie można odetchnąć, usłyszeć własne myśli, spotkać Boga….jest mnóstwo dobrych i słusznych powodów by budować dom.Nie ma sensu budowanie domu po to by wzbudzić zazdrość sąsiadów lub pokazać się, ze Cię na to stać, masz pieniądze i pokazujesz, ze masz budując dom.Wybór należy do Ciebie… 🙂 Myślę też, że nie warto osądzać ludzi budujacych sobie domy.Nic nie wiemy o ich motywach, pragnieniach…tak naprawdę to nic nie wiemy.Serdecznie pozdrawiam 🙂

      1. No proszę, Meherek tak Ci pięknie odpowiedział Medago zanim ja uzyskałem możliwość odpowiedzi, że chyba nic więcej nie mogę dodać.

      2. Moherek- wspomniana przez mnie ciocia,być moze chciał być w tym domu szczęsliwa -ok,ale jak dla mnie szczęście to np łza którą sie otarło a jeśli ktos opiera szczęscie na posiadaniu to ciezko mi jest to pogodzic z katolicyzmem i gromadzenien skarbów w niebie….Może i jestem jakaś dziwna ale mi wystarczy małe mieszkanko…co oczywiscie nie oznacza ,ze mam coś przeciwko tym,którzy sie budują.

        1. Słuszne jest to co napisałaś Medaga -tylko ja myślę, że najpierw trzeba ocierać łzę w swojej rodzinie a potem czyjąś 🙂 Podstawą do wyrobienia sobie własnego zdania nt. budowy są potrzeby: najpierw rodziny, potem dalszych bliźnich. Wszystko to są przypadki indywidualne. Raczej bałabym się uogólniać i wydawać jakiś sąd na ten temat. Ale to tylko moje zdanie 🙂

          1. miło mi -Leszku,ze sie rozumiemy.Jestem chyba troche „ostra”…..chce byc lekarzem i to chyba determinuje moje spojrzenie na życie,w którym jednak swoje prywatne i rodzinne szczęście lekko spycham na bok.Dziekuję Moherkowi za podsuniętą myśl.Trafiła do mnie

        2. Oczywiście masz rację, że pragnienia posiadania nie da się pogodzić ze chrześcijaństwem. Przykładem jest tu młodzieniec, który odszedł zasmucony, gdy Chrystus powiedział mu, że skoro wszystko to czyni, o czym była wcześniej mowa, to powinien jeszcze wszystko sprzedać i rozdać ubogim. Jest to zresztą przykład bardzo daleki od zaślepienia chciwością. Widzimy więc, że problem w życiu posiada wiele stopni – od najstraszniejszego zaślepienia, do jedynie pewnej niedoskonałości. Rzecz jednak w tym, ze jesteśmy jedynie ludźmi – a więc z samego założenia jesteśmy niedoskonali. Ty jesteś w swoich sądach bezkompromisowa i to jest prawo Twojego wieku. W miarę osiągania dojrzałości człowiek staje się bezkompromisowy w odniesieniu do siebie (o ile rzeczywiście dojrzewa – są bowiem i tacy, którzy wyjątkowo łatwo rozgrzeszają sie ze wszystkiego), a zarazem łagodny wobec innych. Rzecz bowiem w tym, że to Bóg każdemu rysuje jego ścieżkę, a my nigdy nie wiemy, jaką ona jest; to, co my u siebie uważamy za niedopuszczalne, Pan u kogoś innego może zostawiać na później.

          1. Mam wrażenie,ze zostałam żle zrozumiana,bo przecież ja nikogo nie osądzam ani sama do końca nie potrafie rozróżnic co jest właściwe….Dlatego tu napisałam,bo plączę sie w świece gdzie wiekszosć ludzi dba głównie o finanse….to jest zrozumiałe, nawet u katolików.Właśnie czytam katechizm ksiedza Twardowskiego i z trudem jest mi później odnieść sie do rzeczywistosci…Wiem,jestem młoda i wiele sie we mnie moze pozmieniać,dlatego właśnie zaprzątam Panu głowę żeby pewne kwestie sobie rozjaśnic..Pozdrawiam

          2. No to jest 1:1 – ja Ciebie źle zrozumiałem, ale Ty mnie także. W żadnym wypadku Ciebie nie osądzałem – starałem się jedynie opisać to, jak widzę sytuację. Wręcz uważałem, za zdrowe właśnie to, że Twoje spojrzenie jest ostre (mnie się jednak wydawało, że osądzasz swoją ciocię). I jeśli tylko będziesz potrafiła, to daruj sobie to pan – w tym świecie blogowym nie jest przyjęte tytułowanie siebie nawzajem (czy sobie to wyobrażasz, jak ja zacznę pisać do Ciebie Pani?!)

  4. witamjeśli chodzi o wykonanie to powiem Ci , że jest to na pewno zrobione ładnie i dokładnie , tak przynajmniej wynika ze zdjęcia (trochę się na tym znam bo pracuję już parę lat przy remontach i wykończeniach) jedyne co bym Ci poradził to jednak dać tą listwę bo z czasem może wydźwignąć ten panel ponieważ jest on nie przyciśnięty niczym i tak niestety nie może to zostać:( jak zamontować listwę? poprostu skróć drzwi o tyle ile wystaje listwa, każde drzwi mają w koło ramę drewnianą szer. ok 5-6cm a od dołu jest zawsze więcej tak więc drzwi napewno się nie uszkodzą, listwa będzie założona , żona zadowolona i z podłogą nic się nie będzie działo 🙂 . A tak na marginesie to jeśli sam jesteś zadowolony ze swojej pracy to czym się przejmujesz chłopie? jak się komuś nie podoba to niech się wyje……e! albo niech następnym razem zrobi sam, pozdro

    1. No i proszę:) Negocjator i Basia znają się na rzeczy -i tak jak by „mówią jednym głosem”:)

    2. Myślę, że pójdę za tą poradą – przycięcie drzwi, to najlepsze rozwiązanie. Muszę chyba tylko kupić jakąś piłę z drobnymi ząbkami do swoje piły tarczowej, by piła nie poszarpała okleiny.

  5. Kobiety przywodzą nas do bohaterskich czynów i apopleksji serca, chciałoby się rzec. Podziwiam Cię za to, że sam zrobiłeś podłogę. Mam nadzieję, że dobrze się bawiłeś. Oznacza to, że nie jesteś „obu-leworęczny”. Mnie się podoba, a listwa przypodłogowa to coś normalnego. Nienormalne jest to, że ociera się o spód drzwi, ale ten problem łatwo rozwiązać.Niepokoi mnie co innego. W przedpokoju panele są położone inaczej niż w prezentowanym pomieszczeniu i jeśli dobrze widzę w pokoju najdalej pokazanym na prezentowanym zdjęciu. To jest wg. mnie niedopuszczalne i psuje całość kompozycji podłóg. Ale to juz inna historia…

    1. A ja uważam Mocco, że to różne ułożenie jest miłym urozmaiceniem dla oka. Oczekiwana jednolitość to raczej wynik chwilowej mody.A Leszek wykazał się indywidualnym podejściem i własnym niekonwencjonalnym zdaniem, które ładnie zrealizował.

      1. Panele prowadzone w pokoju córki i panele prowadzone w pokoju żony były między sobą przesunięte o 2 cm, co prawdopodobnie oznaczało, że nie są równoległe. Mogłem albo wstawić prostopadłe panele w ościeżnicach, albo w całym przedpokoju. Ponieważ na półpiętrze również były prostopadle, wybrałem drugi wariant.

    2. Jest to dosyć zabawne, bo właśnie jestem leworęczny – a więc dla mnie posiadanie dwóch lewych rąk, byłoby zbawienne.

  6. O ilu „podziwiaczy” Twojej roboty. Wniosek nasuwa się jeden – mężczyźni nie przywiązują wagi do szczegółów. Wszak to nie o listwę chodzi, ale o tą szparę [szczelinę] pomiędzy pokojem a przedpokojem. Pomijam estetykę, ale tam będzie się gromadził kurz i brud. Nie tylko – przy użytkowaniu będzie się zahaczało w tym miejscu o panele i się je w końcu naruszy czy obstrzępi. Kawał dobrej roboty odwaliłeś Leszku, tylko drobiazg ją nieco przyćmił. pozdrawiam

  7. Przepraszam, że zbiorczo: Barbara ma rację – tu chodziło chodziło o szparę, która nie ma co prawda nawet milimetra szerokości, ale 3 głębokości (w panelach piłą tarczową zrobiłem podfrezowanie tak, że panele z pokoju wchodziły pod panele z przedpokoju). Jeśli chodzi o zmianę kierunku, to problem był w tym, że panele w jednym i drugim pokoju w przedpokoju okazały się przesunięte względem siebie o 2 cm, co prawdopodobnie oznaczało, że nie były do siebie równoległe. Przy odległości kilku metrów od siebie i różnych płaszczyzn bazowych obawiam się, że nigdy nie udałoby się ich idealnie ze sobą zgrać. W tej sytuacji miałem dwa wyjścia – albo wstawić poprzecznie panele w samych drzwiach, albo w całym przedpokoju. Wybrałem to drugie, bo i w poprzek były układane na półpiętrze.Barbara napisała „Kawał dobrej roboty odwaliłeś Leszku, tylko drobiazg ją nieco przyćmił.” – problem jednak w tym, że nie przyćmił, lecz kompletnie przysłonił – zostałem całkowicie zbesztany. Zarzuty dotyczyły jedynie tego miejsca łączenia (a nie zmiany kierunku paneli w przedpokoju), ale nie usłyszałem ani słowa na tak, lecz zostałem kompletnie zbesztany.

    1. Leszku – muszę Cię pożałować, ale…… nie bierzesz poprawki na to, że są to emocje, dlatego zostałeś zbesztany. To taki odruch bezwarunkowy, który i mnie się zdarza. Gdyby to przeczytał mój mąż pewnie powiedziałby tak – wypisz wymaluj reakcja mojej żony czyli mnie. Zamiast się „żałować” skoncentruj się na naprawieniu tej niedokładności. Nie wiem co Ci doradzić ? są chyba takie lakiery [wypełniacze], które tą szparę zatuszują – chyba to się nazywa silikon. Rusz głową, a nie użalaj się nad sobą jak baba. pozdrawiam :):):):)

      1. Ja nadal twierdzę, że to tylko podłoga, zawsze jak nie pasuje można pójść na spacer.Dotlenić się.Tam przecież tak pięknie się oddycha .Tak zalecałabym długi spacer na powietrzu.Tam można się wsłuchać w tę nierówność tej podłogi także.Tam też jest mnóstwo listew nieprzyciętych i nikomu to nie przeszkadza.A ile komentarzy raptem a to tylko jedna szpara w podłodze.

    2. Leszku -my Cię „odbesztujemy”:) Jest dobrze -naprawdę. Zrobiłeś jak mogłeś najlepiej.

  8. A ja bardzo, bardzo chciałabym mieć tak zrobioną podłogę. Niestety z wielu powodów jest to niemożliwe. Więc muszę zadowolić się taką, która ma już ponad 30 lat;). Podziwiam trud jaki włożyłeś w tę pracę. Podziwiam wszystko co piszesz, dziękuję Ci za to. Już od jakiegoś czasu mam ochotę zadać Ci pytanie i pozwól, że zrobię to dzisiaj. Czy to zdjęcie, które jest na Twoim blogu robisz codziennie?. Życzę dużo wspaniałych chwil z rodzinką w tym cudnym domku. Jadzia.

    1. Rzeczywiście masz rację, że ten podpis jest bez sensu – to, co dobre było w momencie wstawiania fotografii, teraz sensu nie ma najmniejszego.

  9. Lechu – wszyscy cię podziwiają i chwalą, bo ładna podłoga… Podłoga jak podłoga… Nowa zawsze jest ładna… Dobrze, że potrafisz to sam zrobić – jest taniej i szybciej ją masz, bo Cię przy współfinansowaniu żony na to stać. Faktem jest też, że wszelkie szczeliny są zbędne ( nieestetyczne i niestety zbiera się w nich brud). Zamiast listwy w postaci progu są dostępne takie T , a jeśli i taka jest za wysoka – to można lekko przytrzeć drzwi . Jaki problem, nawet papierem ściernym od spodu… Z listwą naprawdę wygląda to ładniej! Ale jesteś wielki, że to zrobiłeś… tylko wykończ. I nie uogólniaj: wszystko, zawsze, nigdy… itd. Pozdrawiam.

    1. No właśnie propozycja Negocjatora, by podciąć od dołu drzwi jest chyba najlepsza. Natomiast popatrz, jak to się porobiło – tak na prawdę to właśnie te uogólnienia w moich intencjach były prawdziwą treścią notki. Tymczasem rozpętała się dyskusja „technologiczna” i tylko Ty zwróciłaś uwagę na te słowa.

  10. Leszku – a ja bym zrobiła tak; zdjęłabym drzwi i je lekko od dołu podszlifowała, w końcu listwa przykrywająca szczelinę ma tylko kilka milimetrów. Poza tym listwa zakrywająca szczelinę ładnie zdobi, mam tak w domu, bo ta listwa jest imitacją progu, a jest na tyle niska, że nie trzeba wnuki pilnować, aby się nie potknęły, jak w przypadku progu. Czy drzwi muszą szurać po podłodze ? Nie może być trochę luzu pomiędzy drzwiami a podłogą ? Niech się wreszcie obudzi w Tobie pomysłowy Dobromil. pozdrawiam :):):):)

    1. Basiu -mnie się bardzo podoba Twój pomysł. Ciekawe czy Leszkowi się spodoba? No i jeszcze jest problem z równym podcięciem drzwi -tak by się nie zniszczyły.Może wiesz jak się podcina drzwi? 🙂

      1. Moherku – potrzeba jest matką pomyślunku [wynalazku] . Nie raz musiałam kombinować, jak zakamuflować niedoróbki pracy męża. Czasami wymagało to mocnych argumentów [nie siłowych, bo jestem słabsza]. Kiedyś chciał mi zrobić niespodziankę i powiesił lustro zanim wróciłam z pracy. Nie potrzeba było poziomicy aby stwierdzić, że krzywo. On udawał, że tego nie widzi. Potem stwierdził, że to drobiazg, a potem się wkurzył i w nerwach chciał poprawić. No i musiałam kupić nowe lustro. Dla mnie taki drobiazg, jak u Leszka już nie wywołuje emocji, a pobudza myślenie. W końcu mąż musiał wykańczać dwa nasze mieszkania [zmienialiśmy na większe], potem musiał wybudować dom, a potem od stanu surowego wykończyć mieszkania dla synów. Dziś jest już złotą rączką, oczywiście wszystko pod moim okiem W myśl powiedzenia ’ „pańskie oko konia tuczy”….ha…ha…ha

        1. No -cudowne to jest:) jesteście małżeństwem „budowlanym”:)

    2. No właśnie podciąć – tę propozycję, jako pierwszy zgłosił ten pomysł i chyba jest on najlepszy. Muszę tylko kupić piłę z drobnymi ząbkami do swojej piły tarczowej, by podczas piłowania nie pozadzierać laminatu na drzwiach. Niestety taka piła może kosztować jakieś 200-300 złotych – z naprawą będę musiał się wstrzymać (niestety Urząd Skarbowy i ZUS ma pierwszeństwo w planowaniu moich wydatków).

  11. Leszkuuu -mam identyczną podłogę w pokoju. Mąż ją kładł. A Ty swoją podłogę położyłeś Super! 🙂 Ta niedokładność na łączeniu jest widoczna dla nas kobiet (bo my jesteśmy drobiazgowe 🙂 Ale trzeba wiedzieć jak trudno taką podłogę położyć i zgrać równość wzdłuż ścian z tymi łączeniami powierzchni. Na granicy dwóch pomieszczeń wyszło Ci naprawdę świetnie.Całuski serduszne*** Nie martw się -masz perfekcyjną żonę -to też zaleta chociaż czasem bolesna…hmm..ale zaleta 🙂

  12. Jestem przekonana Leszku, że powoli skończysz ten dom. Będzie to miłe, przytulne miejsce. Będziesz dumny, że sam to zrobiłeś.Jesteś Super Facetem 🙂 Pamiętaj! I nie zniechęcaj się 🙂

    1. No właśnie – zniechęcenie, to jest to, co mnie dopadło po tym zbesztaniu. Szczególnie, że zbiegło się to w czasie z innymi dołującymi wydarzeniami.

  13. Ojojoj …cudnie , pięknie… tylko pogratulować tego, że sam to zrobiłeś …troszkę przykro zakończyłeś tą notkę ……głowa do góry Leszku i ceń samego siebie, jeśli inni tego nie doceniają Niektórzy tak już mają, że SKARBU obok siebie nie doceniają, dopóki go mają …. jeszcze raz powtórzę – robota SUPER !!! :))) oczywiście z pozdrowieniem 🙂

    1. Jak się nigdy nie słyszy niczego pochlebnego, a jedynie „besztań”, to nie tak łatwo siebie cenić, a pytanie o to, czy aby przypadkiem wszelkie zadowolenie z siebie nie jest w moim przypadku przejawem mojego zadufania w sobie (o co na różnych blogach byłem oskarżany), jest jak najbardziej uzasadnione.

    1. Julciu, nie gniewaj się, ale jestem na tyle duży, że obrazków, nawet najpiękniejszych, już nie zbieram. Mam jednak nadzieję, że swoim blogiem sprawisz radość wielu blogowiczom. Pozdrawiam

  14. Ładna podłoga:) mnie się ona podoba, a ta milimetrowa szpara… pewnie machnęłabym na to ręką… lecz Twa żona pewnie mówiła pod wpływem negatywnych emocji… bywa i też tak… Pozdrawiam:)

  15. No, no… 51 komentarzy… Prozą życia pobudziłeś Leszku lud do dyskusji i refleksji. Jak to nogdy nie wiadomo o czym ludzie chcą pogadać. Pozdrawiam wszystkich.

    1. No właśnie – wyraźnie się potwierdziło, że to, co normalnie piszę, jest nikomu na nic nie potrzebne. Jak już coś komentuje, to wyraźnie tylko dltego, że od czasu do czasu tak wypada. Tymczasem taki temat, to co innego.

Możliwość komentowania została wyłączona.