Weźcie moje jarzmo na siebie

Dzisiejsza ewangelia zawiera tyle myśli, które na stałe weszły do obiegu. Któż nie zna takich zdań, jak Wysławiam Cię, Ojcze …, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom, lub Nikt też nie zna Syna, tylko Ojciec, ani Ojca nikt nie zna, tylko Syn, i ten, komu Syn zechce objawić, albo Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię, czy też jarzmo moje jest słodkie, a moje brzemię lekkie?

Ja jednak na dziś wybrałem inną myśl:

29 Weźcie moje jarzmo na siebie i uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokorny sercem, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych. (Mt 11)

Czy po tym Weźcie moje jarzmo na siebie i uczcie się ode Mnie nie spodziewamy się jakiegoś bo powinniście mnie naśladować? A tymczasem argumentacja jest inna bo jestem cichy i pokorny sercem. On doskonale wie, czego nam najbardziej brakuje i wskazuje na to, co jest dla nas najważniejsze. My się spodziewamy zdania o naśladowaniu, a On wskazuje, co w tym naśladowaniu jest najważniejsze.

A czy nie zadziwia nas nagroda, jakiej się spodziewamy, gdy to jarzmo weźmiemy? Można byłoby oczekiwać raczej, a wówczas pokonanie wszystkie trudności; tymczasem jest a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych. Jezus nie obiecuje nam, że nasze życie stanie się lżejsze, lecz że my odnajdziemy sens naszego życia.

Tego ukojenia życzę wszystkim moim czytelnikom.

 

 

 

18 odpowiedzi na “Weźcie moje jarzmo na siebie”

  1. Fajny blog masz tylko pisz wiecej notek … Bardzo zapraszam na //www.ja-i-emma.blog.onet.pl zapraszam jestem chlopakiem i opisuje jak zmienilem sie przez pewną dziewczynę . Naprawde zapraszam i pozdrawiam

    1. Po urlopie chętnie zajrzę – na razie wpadłem tylko na chwilę.

  2. Myślę Leszku, że my, ludzie każdy werset Bibli interpretujemy po ludzku. Dla przykładu posłużę się opinią często słyszaną; np. taki pobożny, naśladuje Jezusa a i tak prześladuje go nieszczęście, cierpienie, choroby itd. Albo niedawno usłyszałam – „będę wierzyć jeśli Jezus sprawi, że nie utracę wzroku, bo po co mu jestem potrzebna ślepa „. Czy Jezus wypełniając wolę Ojca stawiał warunki ? My też gromadząc się w kościele również przedstawiamy tam szereg swoich próśb albo idziemy do kościoła z wyrachowania, bo jak będę uczestniczyć we mszy św. to ….to i owo………..czy idziemy tam po jarzmo ? czy uczestnicząc w Eucharystii szukamy ukojenia dusz, a może załatwienia zwykłych ludzkich spraw ? dobrze, że je przynosimy Jezusowi, ale ważne jest nastawienie ; Panie – nie moja, ale Twoja wola niech się stanie, ale cokolwiek by to miało być Jezu bądź zawsze przy mnie i wspieraj mnie w pełnieniu woli Ojca. Bo sam powiedziałeś; < Albowiem jarzmo moje jest słodkie, a moje brzemię lekkie (Mt 11, 28-30

    1. Leszku – nie widzę Cię na blogu, a zależałoby mi, abyś zajrzał na mój blog. Potrzebuję Twego wsparcia. pozdrawiam

      1. Wpadłem co prawda na chwilę i przez przypadek (samochód żony nie chciał odpalić i ją przywiozłem), ale zajrzę.

    2. No właśnie ono staje się lekkie, gdy zaczynamy wreszcie dostrzegać, co Pan chciał nam powiedzieć poprzez wydarzenia, jakie nas dotknęły.

  3. Jezus obiecuje nam, że jarzmo Jego jest słodkie, a brzemię lekkie, lecz po ludzku rzecz ujmując, my lękamy każdego najmniejszego cierpienia np. dentysty. Nic więc dziwnego że bolesne doświadczenia i ich nawałnica odbiera chęć do życia. Nie każdy ma na tyle silną psychikę aby podołać życiowym kataklizmom, czego dowodem jest wzrastająca liczba samobójstw. Jedyne wyjście to mocno trzymać się Jezusa aby nie popaść w taki pesymizm i niszczącą depresję. Szukać pokrzepienia serc u Jezusa. pozdrawiam

    1. Nade wszystko trzeba szukać odpowiedzi na pytanie, czemu to służy Panie?

  4. Jeśli upodobnimy się do Chrystusa to nigdy nie będzie nam ciężko,gdzyż będziemy np potrafili przebaczać.Bóg jest bezlitosny dla grzechu lecz miłosierny dla człowieka,nauczyłam sie ( otrzymałam łaskę) takiego postrzegania ludzi którzy czynią mi zło.Zawsze jest to dla mnie sygnał,ze osoba taka potrzebuje pomocy,jest biedna duchowo,być może nawet wierzy że taki Ktoś jak Chrystus istnieje ale Go nie kocha.Jezus jest cichy i pokorny sercem- czy jeżeli postępujemy wg słowa Bożego to nie powinna nas nigdy dotknac rozpacz ,nic nie jest nas w stanie zniszczyć.Przecież wiemy,że jestśmy w pielgrzymce do domu Ojca i czy jest cos istotniejszego nad przypodobanie się Bogu i jego woli?Nad przyjęcie jego miłości? Ten kto jednoczy sie z Bogiem ma wszystko choćby w swietle inych nie miał nic.pozdrawiam

    1. Wspaniała jest Twoja wiara – przyjemnie jest czytać takie słowa, jak Twoje. Bardzo więc miło mi przywitać taką osobę u siebie.

  5. Trafiłam na Pana blog ok miesiac temu,czytałam go tak „po cichu”.Prześledziłam także ten poprzedni blog.Cieszę sie ,ze istnieja ludzie którzy potrafią tak umiejętnie pisać o miłosci.Rówiez jestem autorką bloga,a właściwie pisze juz 3.Wiara jest piekna,ponieważ wypływa z miłości, z Chrystusa.” Niech będzie błogosławiony Pan ,Bóg Twój za to,że ciebie upodobał sobie”.Mogę podpisać sie po tymi słowami,gdyż doskonale zdaję sobie sprawę ,ze otrzymałam piękną łaskę wiary.Bez niej ,nie byłoby mnie juz na tym świecie.

    1. Tak powtarzam to drugi raz już chyba- dobrze, że jesteś Leszku, bo przypominasz, jak dobrze jest ufać Panu.Twój blog wzmacnia słowem tych którzy mają chwile słabości i zwątpienia.Ten blog wywołuje uśmiech radości w duszy gdy traci się ten promień .W każdym zatem słowie znajduję życie.Człowiek grzeszny ,bo taki jest z natury jeśli kocha to weźmie każde jarzmo na swoje ramiona, bo i tak wie, że Bóg kocha bezgranicznie każdego i wie co jest najlepsze dla niego do zbawienia.To ta wiara w jego milość pozwala dostrzegać dobro człowieka nie złe jego skłonności, uczy wybaczać , bo tak czynił Chrystus, uczy postrzegać dobro w każdym napotkanym człowieku na drodze, ale co ważniejsze uczy dawać dobro wszystkim naokoło, bo i w nim przecież jest miłość Chrystusa.Jesteśmy wszyscy mistycznym ciałem Chrystusa.Jak cudownie jest wierzyć i oddychać pełnymi płucami, nie czuć szumu fal, lęku nawet jak widzisz je wokoło, zawsze jest wzburzone to morze,wczoraj było takie we mnie,ale jest też wiara we mnie, że Pan uciszy to morze.Na środku morza, wśród burzy wierzyć z całą pełnią tej wiary,z ufnością, że Pan jest obecny na tej łodzi.To właśnie daje oddech i wtedy każde jarzmo jest lekkie.do zniesienia.Pozdrawiam.

      1. „zawsze jest wzburzone to morze,wczoraj było takie we mnie,ale jest też wiara we mnie, że Pan uciszy to morze” – a nawet, jak nie uciszy, to sprawi, że Tobie to huczące morze nie będzie w niczym przeszkadzać.

  6. Witaj Leszku 🙂 …wspomniałeś o urlopie więc …miłego odpoczynku Ci życzę 🙂 „…weźcie moje jarzmo na siebie” – wcale nie jest prosto naśladować Jezusa… iść drogą krzyżową ale Bóg- Stwórca Doskonały, dotrzymuje obietnic więc trzeba nam UFAĆ, że za dobro nas wynagrodzi a za zło ukaże, dlatego też uciekam przed grzechami.. ile tylko sił mi wystarcza… szkoda tylko, że nie można przed nimi całkowicie się schować 🙁 z miłym pozdrowieniem :))) P.S. póki, co teraz uciekam do… Naszej Klasy 🙂

    1. W gruncie rzeczy za to zło, sami się karzemy – On już nie musi.

    1. Dla każdego jest – dla Ciebie również. Może nie tam szukasz, gdzie ono jest. Przed chwilą przeczytałem Twoją notkę, jaką umieściłaś tuż po moim wyjeździe z Warszawy. Nie wiem, za kim tęsknisz – lub co gorsza, domyślam się, że to ten sam, o którym kiedyś pisałaś.. A może lepiej jest zacząć życie od nowa, zdając się jedynie na tego, który ukochał nas pierwszy?

Możliwość komentowania została wyłączona.