Łańcuszek

No i wpadłem w łańcuszek – wywołała mnie Iza. Do tej pory wszelkim łańcuszkom dawałem odpór, ale tym razem ze względu na stawiane pytania:
Dlaczego piszę bloga?
Co daje mi blog?
Jak blog zmienił moje życie?
sądzę, że powinienem odpowiedzieć. Czas stawiania tych pytań wypada niemal dokładnie w drugą rocznicę mojego blogowania (startowałem 3 września 2006 roku) – pora więc na jakieś podsumowania.
Jeśli chodzi o pierwsze pytanie, to łatwo mi odpowiedzieć, jak to się zaczęło: Od jakiegoś czasu przeczesywałem inetrnet w poszukiwaniu „Listów o miłości”; ponieważ od samego początku były one tekstem publicznym, mogłem przypuszczać, że ktoś już je umieścił w internecie. Tak jednak nie było. W tym czasie otrzymałem maila od osoby, która nazywała się tak samo, jak adresatka listów (ale która była zupełnie inną osobą) – zapraszała mnie do odwiedzenia pewnego bloga. Blog ten mnie nie zachwycił. ale wtedy odkryłem bloga Angeliki (niestety, już go nie prowadzi) – przekonałem się, że blog, to całkiem sympatyczna forma.
 
Dlaczego założyłem swojego bloga? – bo chciałem innych zarażać swoim spojrzeniem na Boga i miłość.
 
Nie mogę napisać, że go pisałem, bo przecież ten tekst powstawał dwadzieścia lat wcześniej! Ale przez to istotna była druga decyzja – co dalej?, gdy już „Listy..” się skończyły. Wydawało mi się wówczas, że nie mogę tego bloga tak po prostu zamknąć, że są ludzie (i co dla mnie ważne – ludzie młodzi), którzy przyzwyczaili się do tego, co piszę i chcieliby móc to czytać nadal.
 
Co więc dawał mi blog?
Dawał poczucie, że to, co robię, komuś służy; poczucie, że pomagam w zrozumieniu sensu naszego pobytu tu na ziemi, że pomagam w nabraniu właściwej (bo nieskończonej) perspektywy do własnego życia, bo pokazuję, że nie sposób sensownie mówić o miłości, nie mówiąc o Bogu..
 
Czy rzeczywiście tak było?
Myślę, że to tylko moje marzenia. Sam doprowadziłem do tego, że się nigdy nie spełniły – za dużo pisałem o sobie, o swoich problemach… Sam odstraszyłem wszystkich, których „Listy..” przyciągnęły. Nie ma już nikogo z tych pierwszych czytelników – wiele osób odeszło po angielsku, ale częste były również huczne rozstania.
 
Jak więc blog zmienił moje życie?
Zdemaskował mity. Nie pozwolił na utrzymywanie w sobie przekonania, że świat ptrzebuje mnie takiego, jaki jestem, że mam co dawać… Mój czas już minął…
 
 
* * *
 
Do kogo teraz kieruję te pytania?
– Do Basi-Ewy,
– Metonimii,
– Paola,
– Malbii
– i Czardasza.
Jest więcej osób, którym chętnie zadałbym te pytania, ale albo nigdy nie prowadziły swoich blogów (jak Moherek, czy Nela), albo ich blogi zamierają (nowych notek albo nie ma wcale, albo pojawiają się sporadycznie), lub też małe jest prawdopodobieństwo, że w najbliższym czasie do mnie zajrzą (do dwóch ostatnich grup należy wspomniana wcześniej Angelika, należy Paulinka, należy Gwiazdeczka, Teri, Kamisia, Anna, Ania, Angel, Iwka czy Tadeusz nie mówiąc już o tych, których od dawien dawna tu nie było). Ale oczywiście jakby ktoś z nich, lub ktoś, kogo w ogóle nie wymieniłem, podjąłby ten łańcuszek, to byłoby mi bardzo miło. Wszyscy mogą się czuć przeze mnie zaproszeni.