Wszechmogący, wieczny Boże, spraw

KOLEKTA

Wszechmogący, wieczny Boże, spraw, aby nasza wola była zawsze Tobie oddana * i abyśmy szczerym sercem służyli Twojemu majestatowi. Przez naszego Pana Jezusa Chrystusa, Twojego Syna, † który z Tobą żyje i króluje w jedności Ducha Świętego, * Bóg, przez wszystkie wieki wieków.

 

 

Człowiekiem, który w każdej minucie swojego życia postępował wg tych zasad, niewątpliwie był Jan Paweł II.
Przepraszam, ale dziś nie będzie komentarza do bieżących czytań (choć od tego zacząłem), lecz refleksja po rocznicy pontyfikatu. Skłoniło mnie do tego to, co się działo na niektórych blogach. Okazało się bowiem, że rocznica stała się pretekstem dla niektórych osób do negowania wielkości Jana Pawła.

Pragnąłbym zwrócić uwagę, że świat wcale nie jest skory do zaliczania kogoś do tego grona wielkich – to grono wcale nie jest szerokie: Mahatma Ghandi, Matka Teresa z Kalkuty, Dalaj Lama, no i właśnie Jan Paweł II (wydaje mi się, że nikogo z tych największych nie pominąłem).
Tu nie chodzi o jakiś autorytet formalny (czyli wynikajacy z pełnionych funkcji) – nie ma w tym gronie innych przywódców religijnych, w tym innych papieży; gdyby wystarczył autorytet formalny, to by byli.
To są ludzie, którzy swoją postawą potrafili oddziaływać na wyobraźnię innych, potrafili kształtować postawy innych – i to nie pojedynczych osób, ale wielu; to są ludzie, którzy mieli realny wpływ na rozwój świata.
To jest kategoria zobiektywizowana.

Czym innym jest uznawać czyjś autorytet, a tym bardziej kogoś kochać – jakiś tam Ateista ma prawo nie uznawać jego autorytetu (JPII może dla nie go nie być autorytetem), czy inna Dzidzia (to wszystko są pseudonimy z konspiracji) może go nie kochać, ale nikt nie ma prawa negować jego wielkość, czy twierdzić, że nie był autorytetem, lub głosić, że jego śmierć była dla świata taką samą stratą, jak śmierć sąsiada z klatki – nie wolno negować faktów. Negowanie faktów, to zwykłe kłamstwo, a na kłamstwie nie zbuduje się prawdy. I tym faktom nie przeczą konkretne wyjątki konkretnych osób.

Bóg też pozwolił zbuntować się niektórym aniołom, ale to wcale nie umniejsza Jego wielkości. Wielkości człowieka nie umniejsza to, że dla innego człowieka nie był on autorytetem i nie umniejsza to, że jakiś inny człowiek go nie kocha.

Jednak nawet ci, którzy nie uznają jego autorytetu, nie maja prawa twierdzić, że był on pseudoautorytetem, człowiekiem przepełnionym pychą, czy innych bzdur. Tak może mówić tylko ktoś, kto sam jest przepełniony pychą (dla takiej osoby wszyscy to zera), lub ktoś, kogo zaślepia nienawiść.