12 I tak jak ktoś na tym fundamencie buduje: ze złota, ze srebra, z drogich kamieni, z drzewa, z trawy lub ze słomy, 13 tak też jawne się stanie dzieło każdego: odsłoni je dzień [Pański]; okaże się bowiem w ogniu, który je wypróbuje, jakie jest. 14 Ten, którego dzieło wzniesione na fundamencie przetrwa, otrzyma zapłatę; 15 ten zaś, którego dzieło spłonie, poniesie szkodę: sam wprawdzie ocaleje, lecz tak jakby przez ogień. (1 Kor 3)
Dziś nietypowo, bo nie z czytania, a ze słów pominiętych w czytaniu (do czytania wchodziły wszystkie poprzednie wiersze i wchodzi dopiero następny wers).
Św. Paweł wymienia różne materiały, z których można wznosić dalej budowlę, a dalej pisze: okaże się bowiem w ogniu, który je wypróbuje, jakie jest i kończy ten zaś, którego dzieło spłonie, poniesie szkodę: sam wprawdzie ocaleje, lecz tak jakby przez ogień.
Innymi słowy św. Paweł pisze o czyśćcu i porównuje go do próby ognia.
Skąd to porównanie?
Pamiętacie, co pisałem o ciemnej nocy miłości? (ostatnio pisałem o tym na blogu poświęconym modlitwie) Ci, którzy prawdziwie oddają się Jezusowi, jeszcze tu na ziemi doznają oczyszczenia – a nie jest to bynajmniej miłe dla nich przeżycie. Tracą bowiem swoje wyobrażenia o sobie, wyobrażenia, na których budowali poczucie własnej wartości. Nagle zaczynają widzieć siebie takimi, jakimi rzeczywiście są – słabymi ludźmi, co chwilę upadającymi, raniącymi innych… Pragnącymi miłości, a jednak jakże często niosącymi innym jej zaprzeczenie…
To tak trudne przeżycie jest jednak potrzebne, bo tylko stając w prawdzie o sobie, możemy doznać oczyszczenia.
Dokładnie temu samemu służy czyściec. Innymi słowy wydaje mi się, że każdy musi przez to przejść – czy jeszcze za życia tu na ziemi, czy już po tamtej stronie, ale każdy musi. I przebiega to dokładnie tak samo – człowiek przestaje sam nazywać, co jest dobre, a co złe, lecz pokornie przyjmuje ogląd Boży. Przyjmując ten ogląd, przestaje być taki fajny i wspaniały, jak był do tej pory. I choć nie jest to przyjemne, to na tym właśnie polega wypalanie w ogniu.
Leszku, piękne słowa…. kazdy pragnie miłości i Miłości…. hmm… uciekam poaz kolejny od „ciemnej nocy miłości”… chodz wiem ze to tylko pogorszy sprawe… hmm… dziekuje Ci za piękne słowa…
Jeśli tak mocno do Ciebie przemówiły, to nie ma w tym żadnej mojej zasługi. Sprawił to Ktoś zupełnie inny.
Leszku – bo taka już natura ludzka, że oceniamy wszystko i wszystkich wedle swego punktu widzenia. Tylko czy mamy inne wyjście ? co ja mogę za to, że postrzegam jedną osobę za dobrą a inną za złą ? albo co ja mogę za to, że w danej chwili coś wydaje mi się dobre, a potem okazuje się złe ? bowiem to wszystko wynika z naszej niedoskonałości. Bóg doskonale wiedział, że człowiekowi potrzebny jest Czyściec bowiem wielu z nas nawet jeśli bardzo się stara to nie przechodzi do tamtego życia nieskalanym grzechem; pozdrawiam
„Bóg doskonale wiedział, że człowiekowi potrzebny jest Czyściec bowiem wielu z nas nawet jeśli bardzo się stara to nie przechodzi do tamtego życia nieskalanym grzechem” – wszyscy przechodzimy do tamtego życia skalani grzechem, nie tylko WIELU. Ale choć wszyscy skalani, to jednak w różnym stopniu gotowości zanurzenia się w Miłości.
Nie oceniajmy innych by nas nie oceniano…Sami nie jesteśmy krysztalowi i tak czesto upadamy ….ale podnosimy sie by iść dalej i nie zawsze wyciagamy wnioski czasami tylko…Milego dnia
Oj nie jesteśmy kryształowi i dużo jeszcze musimy się uczyć, by prawdziwie wszystkich kochać.
Bardzo ciekawe to jest i pożyteczne (dla mnie na pewno:) to co napisałeś.Powiedz mi jak myślisz: jeśli będę Boga prosiła by dał mi spojrzenie na moje życie, uczynki, na mnie samą – takie jak On chce bym je miała -to mi da -prawda?
Myślę, że tak. Ale najważniejsza jest sama modlitwa tak, jak ją opisywałem – bo to On wie kiedy, dla kogo takie doświadczenie jest najlepsze.