U ks. Tomasza

Nie tak dawno na blogu ks. Tomasza była ciekawa notka nt. pewnej pary, która podeszła do komunii, ale poprosiła jedynie o błogosławieństwo. Okazało się, że „On ma za sobą nieudane małżeństwo. Ona została porzucona przez męża, który wyjechał w nieznane.”
W tym czasie, gdy notka się ukazała, byłem na działce, ale po powrocie już czekał na mnie mail od Anki, którą zapewne pamiętają moi najstarsi czytelnicy, jako że kiedyś prowadziła świetny blog o tematyce religijnej, a u mnie była częstym gościem. Treść tego maila sprowokowała mnie, bym zabrał tam głos. A oto, co napisałem:
 
Dziś pierwszy raz od trzech tygodni siedzę w internecie, a pierwsze, co przeczytałem, to pytanie a~: „a co Ty taki cichutki? u ks tomasza jest o miłości:)  może byś wpadł?”. No to wpadłem. Zwrócę uwagę na fakt, że miłość, którą ks. Tomasz rozpoznał u tych dwojga, zesłał nie kto inny, lecz sam Bóg, bo tylko On jest źródłem miłości (nie ma innego źródła). Zesłał, choć dobrze wiedział, iż nie będą mogli zawrzeć sakramentu małżeństwa. Czy to oznacza, że Kościół źle rozpoznaje Jego wolę odnośnie nierozerwalności małżeństwa? – nie, tu żadnych wątpliwości być nie może – Jezus powiedział to jednoznacznie. Jak sądzę, Pan zesłał na nich tę miłość, by na nowo potrafili uwierzyć, że są zdolni do miłości. Naszym zadaniem tu na ziemi jest nauka miłości; człowiek, który straci wiarę w to, że może kochać, jest przegrany. A oni na nowo uwierzyli. Trudna jest ta ich miłość, bo nie może się karmić sakramentami (jakże nie doceniają ich ci, którzy nie mają żadnych przeszkód). Jednak z drugiej strony łatwiejsza, bo w pełni świadoma tego, jak bardzo jest zależna od woli Bożej – nie grozi jej pycha „Jacy to my jesteśmy wspaniali”. Trwają przy Panu i w Nim szukają oparcia. I właśnie o to chodzi..
 
Wydawało mi się, że to ważne słowa, które pomagają w rozpoznaniu istoty rzeczy. Niestety tylko mi się wydawało – nikt z piszących po mnie nie odniósł się do tych słów; ci, którzy pisali, pisali tak, jak by ich w ogóle nie było. Przeważały wypowiedzi w stylu Kolejny problem w stylu „made by kościół katolicki”, czy ksiezoski wymysl!!!!!…2)beznadziejna przysiega.. Gdybym umiał pisać tak, by inni mieli ochotę to czytać, dalsza dyskusja byłaby inna. Ale nie umiem…