Cisza

Poprzednią notkę umieściłem 7 września. Liczba unikalnych odwiedzających wzrosła z 14 do 31. Następnego dnia jednak już tylko 13 i kolejnego 15. Gdy Ateista rozpoczął swoje ataki, liczba unikalnych odwiedzających znowu wzrosła – 34 osoby w czwartek, 31 w piątek, a w sobotę nawet 44.
To jednak jeszcze nic – w niedzielę liczba unikalnych odwiedzających nagle podskoczyła do 110 osób (liczba odsłon, czyli to, co normalnie widać na licznikach, 159 odsłon).
Skąd ten nagły wzrost?
Tajemnica kryje się w tym miejscu.
W mojej kilkuletniej historii pisania dopiero po raz drugi zdarzyło się, by onet coś mojego polecił (pierwszy raz pod hasłem prac w domu – opis łazienki; a więc merytorycznie tak na prawdę dopiero pierwszy raz kopnął mnie taki zaszczyt) .
 
A jak było w poniedziałek?
W poniedziałek znowu tylko 25 unikalnych odwiedzających, a we wtorek 14…
 
Co z tego wynika?
Ano to, że aczkolwiek reklama jest dźwignią handlu, to jednak jak towar jest kiepski, to nawet reklama nic nie da – ci, którzy tu zajrzeli dzięki reklamie onetu, już nie wrócili (język SQL pozwala w łatwy sposób zadać takie pytania – w poniedziałek tylko 3 czytelników z niedzieli zajrzało powtórnie; łatwo się domyślić, że to moi stali czytelnicy). Nowi niczego nie znaleźli dla siebie, nawet nie byli zainteresowani tym, co im odpisałem. A proszę pamiętać, że przychodzili tylko ci, których tematyka bloga przyciągała – przecież szukali czegoś, co onet poleca w kategorii Wiara i Kościół.
 
Moherku, z mojego pisania na prawdę nic nie wynika, choć dzięki onetowi wcale „nie zginąłem w tłumie”