U Alby

 Alba na swoim blogu umieściła bardzo interesującą notkę „Siedem grzechów głównych Jana Pawła II (wg Tadeusza Bartosia).„, która, jak widać to po tytule, była inspirowana książką Tadeusza Bartosia. Bardzo gorąco zachęcam do lektury tej notki, bo jak sądzę niejednej osobie wyjaśni jej wątpliwości. Sama Alba miała jednak problemy z odrzuceniem w pewnym punkcie rozumowania tego (byłego już) dominikanina. Z tego powodu troszkę się rozpisałem na blogu Alby, a swój komentarz dodatkowo dodałem u siebie, jako notkę:

 
Doszedłem do punktu 5 i postanowiłem od razu zwrócić uwagę na pewne niezrozumienie. Otóż istnienie dwóch cywilizacji – cywilizacji śmierci i cywilizacji miłości, jest po prostu faktem. Nie ma się więc co obrażać na Papieża, że je wyraźnie rozróżnia. I dopiero wtedy, gdy dopuści się do siebie myśl, że ten opis jest prawdziwy, trzeba zauważyć, że samemu oscyluje się między jedną cywilizacją, a drugą – raz konkretnymi czynami staje się po stronie miłości, a innym razem po stronie śmierci. Przy czym Papież oczekiwał od nas jedynie tego, byśmy się zadeklarowali po której stronie chcemy być – i rzeczywiście to powinniśmy uczynić. Jeśli zanegujemy ten podział, a nawet jeśli tylko nie podejmiemy decyzji, po której stronie chcemy być, to sami siebie upodobnimy do piłeczki pinpongowej, która skacze między uderzeniami rakietki, a odbiciami od stołu, sama nie wiedząc, gdzie w końcu wyląduje. Do świadomego uczestnictwa w życiu trzeba z jednej strony rzetelnie opisać rzeczywistość (nie można się godzić na zacieranie wyrazistości tego opisu), a z drugiej strony podjąć decyzję o celu swojej wędrówki. I proszę nie epatować mnie stwierdzeniami w rodzaju Tymczasem ludzie niewierzący niekoniecznie są szczególnymi piewcami śmierci. Niewiara i ateizm nie muszą być przeżywane jako rozpacz. (to jest cytat z ksiązki T. Bartosia) – te stwierdzenia są jak najbardziej słuszne. Nie wolno jednak wyciągać z nich wniosku, iż fałszywe jest papieskie nazywanie świata bez Boga cywilizacją śmierci. Na czym polega błąd? – na przecenianiu ludzkich deklaracji. Bóg uczynił nas wolnymi i naszą wolność szanuje – działa na tyle tylko, na ile my Mu na to pozwolimy. Człowiek, który siebie nazywa wierzącym, może nie pozwalać Mu działać; i na odwrót – człowiek niewierzący może Mu pozwalać na działanie (choć może być tego zupełnie nieświadomy). Bóg kocha każdego, również tych, którzy się do Niego nie przyznają i działa w nich, a także poprzez nich, na tyle tylko, na ile oni Mu na to pozwolą. Trzeba przy tym pamiętać, że Bóg wszczepił w nas naturalną potrzebę miłości i to ona sprawia, że nawet ten niewierzący pozwala Bogu działać. 
Tam, gdzie jest Bóg, jest miłość; tam, gdzie Boga nie ma, jest śmierć – to zdanie jest jak najbardziej prawdziwe, choć nieprawdziwe jest zdanie Tam gdzie jest wierzący, jest miłość, a tam gdzie niewierzący jest śmierć. Czy teraz już wszystko jasne?
 

10 odpowiedzi na “U Alby”

  1. Jasne Leszku:) Zajrzałam też na blog Alby. Nie mam za bardzo czasu by komentować ale to co tu napisałeś i to co tam przeczytałam prowadzi do jednego spostrzeżenia: panuje dość powszechny (zwłaszcza u niewierzących) pogląd, że ludzie praktykujący, uczęszczający do kościoła, przystępujący do sakramentów świętych są „lepsi” (przynajmniej zawsze we własnym przekonaniu) i stanowią oraz tworzą cywilizację miłości. Tymczasem -tak myślę -prawda jest taka, że tym wierzącym Pan Bóg może bardziej pomóc. „Bardziej pomóc” nie oznacza, że ci ludzie są lepsi, bardziej święci. I choćbyś nie wiem ile razy to napisał i tak ateista napisze Ci na blogu, że myślisz inaczej.Jednak warto prostować te pokręcone ścieżki ludzkiego myślenia. Może dzięki temu da się trochę zmniejszyć złość (a może nawet nienawiść), która wyrasta tam gdzie ludzie zaczynają wierzyć w kłamstwo.Wiem jak bardzo jesteś zapracowany, ale to Ty walisz w te mury kłamstwa swoimi słowami i za to Ci dziękuję. Trzymaj się:)

    1. „Tymczasem -tak myślę -prawda jest taka, że tym wierzącym Pan Bóg może bardziej pomóc. „Bardziej pomóc” nie oznacza, że ci ludzie są lepsi, bardziej święci.” – podpisuję się pod tym obiema rękami. Świetnie to ujęłaś:)

  2. Leszku -podzielam Twoje zdanie. Przywołam rozmowę J.P.II z zamachowcem [Ali Acca], który trwożył się, że teraz Maryja zemści się na nim za ten zamach. A J.P.II zapewniał go, że Maryja go kocha i nie zemści się. Kocha go mimo wszystko, byle tylko uwierzył w to. Każdy jest umiłowanym dzieckiem Boga, ale nie każdy tą miłość odwzajemnia; wolna wola i rozum – dary Boże, których bÓg nie odbierze nikomu.

      1. Leszku – przeczytałam notkę na blogu Alby. Nie wpisałam swego komentarza, ale nasunęła mi się taka refleksja ;- jak wielu mamy potencjalnych kandydatów do stołka papieskiego; bo skoro krytykują osobę J.P.II to znaczy, że są lepsi, że lepiej pełniliby ten urząd, że są idealni, skoro wytykają „grzechy” innych; a tak naprawdę dopiero Bóg nam wszystkim pokaże jak pełnił wolę Bożą Karol Wojtyła; to nic, że nie podobało się niektórym Jego postępowanie, bo miało podobać się Bogu; a Bóg nie patrzy na Jego misję po ludzku, lecz po Bożemu; J.P.II był „kierowcą” ogromnego autobusu i wziął na siebie odpowiedzialność przed Bogiem aby prowadzić drogą do Boga, a wszyscy chcieli Mu podpowiadać jak i gdzie ma jechać; czy nie można oszaleć wobec tylu „mędrców” uzurpujących sobie nieomylność, dających radę, której oczekiwał realizacji; było rzeczą nierealna, aby spełnił te wszystkie oczekiwania z prostego powodu – były sprzeczne. Komuś więc musiał narazić się. A On miał swoje zdanie widać zbieżne z wolą Bożą, skoro otrzymał powołanie na ten urząd. Bo gdyby Bogu podobały się racje tych mędrców, to ich uczyniłby papieżem. Łatwo jest krytykować, ale tak naprawdę nie dorastają do pięt J.P.II więc mogą sobie chociaż pokrakać i po pofilozofować. A co jeden to mądrzejszy. Ciekawe, gdyby oni byli kierowcą tego „autobusu” jaką drogą i dokąd zawieźliby wiernych ? pozdrawiam

        1. Podpisuję się pod tym, co napisałaś. A może tak wprowadzić, by było naraz pięciuset Papieży?

          1. Leszku – piszesz mądre notki, szkoda, że tak rzadko i np. ta już staął się nieaktualna bo Alba na swoim blogu ma na tapecie już inny temat; pozdrawiam

Możliwość komentowania została wyłączona.