Syn marnotrawny 2

Napisał do mnie Moherek:

W naszym kościele było bardzo mądre kazanie o synu marnotrawnym (jak chcesz wykorzystaj sobie na blogu:)
Dotyczyło interpretacji postawy człowieka wierzącego  na przykładzie postawy  synów. I moją uwagę zwrócił ten drugi syn. Ksiądz powiedział, że ten syn zachował się nie jak kochający syn, ale jak robotnik u pracodawcy: pracuję tyle lat u Ciebie Ojcze i nigdy mi nie dałeś koziołka bym się zabawił z przyjaciółmi. A ten drugi…ten…ucztę dla niego …pierścień mu dałeś… a Ojciec mówi: ty zawsze jesteś ze mną i wszystko co moje jest twoje. Przez tyle lat syn nie zauważył, ze to co jest Ojca jest jego. I mógł sobie brać tego koziołka i wszystko czego potrzebował. Ale on wolał dostawać od Ojca za Swoją Pracę Wynagrodzenie.  Pracuję -Należy się!

My tacy jesteśmy na co dzień. I dziwić się że chorujemy, jesteśmy smutni…wciąż coś nam nie tak…

Prawda, że Moherek pisze bardzo ładne notki?! – aż by się chciało czytać je na jej blogu!

No ale w ten sposób sam się poczułem wyciągnięty do tablicy – i oto, co odpisałem:

Jeśli chodzi o omówienie przypowieści, to ja bym zwracał uwagę na to, że to jest przypowieść o miłości – a skoro o miłości, to również o wolności. Młodszy syn jest tu przykładem nadużywania wolności – jednak ojciec, jako kochający ojciec, nie ogranicza wolności swojego dziecka. Starszy syn odwrotnie – jest przykładem człowieka o mentalności niewolnika. I jednemu i drugiemu synowi było potrzebne nawrócenie, bo i jeden i drugi nie potrafił korzystać z wolności – młodszy nadużywał, starszy uciekał od wolności. To jest według mnie klucz do zrozumienia tej przypowieści (no i ten ksiądz dotykał tych problemów, choć ich nie nazwał).
A tak swoją drogą zwróć uwagę, że to dopiero w dzisiejszych czasach jesteśmy w stanie tak zrozumieć tę przypowieść. Jeszcze pół wieku temu taka interpretacja wydawałaby się całkowitą abstrakcją, nie mającą nic wspólnego z życiem.

Na koniec może nawiążę jeszcze do tego zakończenia napisanego przez Moherka – bardzo słuszne jest to spostrzeżenie. Bo to właśnie jest tak, że człowiek radosny, to człowiek wolny. Doznajemy prawdziwej radości tylko wtedy, gdy potrafimy korzystać z posiadanej wolności; gdy czujemy się zniewoleni, jestesmy smutni..

(i tak oto napisałem pierwszą notkę wspólnie z Moherkiem, choć Moherek w ogóle o tym nie wie)