Na Wawelu

Tak dziwnie się złożyło, że zapoczątkowałem dyskusję, a sam w niej nie uczestniczyłem. Zaczęło się od tego, że w pracy nie mogłem zajmować się dyskusją, a później okazało się, że tak wspaniale idzie wam ta dyskusja, iż doszedłem do wniosku, że właściwie nie powinienem się wtrącać. Pora jednak zająć jakieś stanowisko przynajmniej w tej najważniejszej sprawie, która podzieliła Polaków.

Zacznę od tego, że nie było w całej historii od czasów królów ani jednego przypadku chowania kogoś na Wawelu, by to nie zrodziło protestów – największe, o czym zapewne nie wszyscy wiedzą, dotyczyły Józefa Piłsudskiego.
Nikt nie występował przeciwko Marszałkowi – argumenty, które były podnoszone, dotyczyły tego, że decyzja o pochowaniu na Wawelu, została podjęta pod wpływem emocji, że ci, którzy ją podejmowali, nie mieli – bo nie mogli – właściwego dystansu.
Dziś te wątpliwości wydają się być dziwne – w powszechnej świadomości w całym XX wieku nie mieliśmy wybitniejszego polityka, niż Józef Piłsudski! W końcu to on był głównym architektem odzyskania niepodległości i to on dokonał Cudu nad Wisłą…
Wtedy jednak podnoszono, że sama decyzja wynikała z porywów serca, że powinno upłynąć co najmniej kilka lat od śmierci…
Te protesty, jakie są teraz, to było nic w porównaniu z tamtymi protestami, a historia jak najbardziej potwierdziła słuszność tamtej decyzji.
Czy i tym razem potwierdzi?

Ktoś, kto podpowiedział Jarosławowi Kaczyńskiemu pomysł Wawelu, fatalnie się przysłużył Panu Prezydentowi. Józef Piłsudski pragnął być pochowanym na Wawelu (było to zapisane w jego testamencie) – Lech Kaczyński, jak sądzę, wolałby jakieś miejsce skromniejsze, bardziej zaciszne… Ale nade wszystko nie chciałby, aby jego osoba dzieliła Polaków… Bo czym innym są wyraziste poglądy, które siłą rzeczy jedni podzielają, a inni są im przeciwni, a czym innym honory przypisane osobie – o te Pan Prezydent nie dbał.
Nie winię tu Jarosława Kaczyńskiego, choć dziś już wiemy, że inicjatywa kard. Dziwisza była odpowiedzią na jego prośbę; nie winię jednak, bo trudno się spodziewać, by dziś miał on zdolność do rozeznania sytuacji – tę jednak powinni mieć jego doradcy.
Szczęśliwie już te protesty ucichły, choć obawiam się, że powrócą, gdy minie okres żałoby.

A czy Lech Kaczyński zasługuje na to miejsce?

Jeśli porównać jego dokonania do dokonań Józefa Piłsudskiego, to oczywiście to porównanie będzie dla niego niekorzystne.
Ale jeśli śmierć Pana Prezydenta, jego żony oraz tylu osób, których życie było służbą dla innych, będzie dla nas przebudzeniem, to okaże się, że nikt ze współczesnych nie zasługuje bardziej na to miejsce. Pan Prezydent już swoje zrobił, pokazując nam, że także w XXI wieku (i to nawet narażając się na epitety w stylu „polityczny dinozaur”) można mieć własne poglądy, głosić je, gdy dla innych będzie to niewygodne i tych poglądów bronić. Teraz pora na nas, byśmy i my mieli poglądy (a nie dostosowywali się do wymagań poprawności politycznej) i byśmy zaczęli cenić ludzi, którzy je mają.
I od razu uprzedzając to nie chodzi o jedyną słuszną opcję polityczną – marzy mi się, by wszystkie opcje polityczne kierowały się tymi zasadami.