Chmura

Najwyższy Reżyser zawsze nas potrafi czymś zaskoczyć. Gdy zapowiadało się, że na uroczystości przyjedzie tyle osób z pierwszych stron gazet, jak jeszcze nigdy w historii Polski, nagle na Islandii rozpoczął swoją erupcję wulkan. Chmura pyłu przysłoniła Europę, kolejne kraje zamykały swoją przestrzeń powietrzną.
I wtedy się okazało, że kolejni politycy odwołują swój przyjazd na uroczystości.
Przyjechali tylko ci, którzy naprawdę tego chcieli. Najlepszy tego dowód dał prezydent Gruzji Micheil Saakaszwili – tragiczna wiadomość zastała go podczas wizyty w Stanach Zjednoczonych. Stamtąd poleciał do Portugalii, dalej do Włoch, gdzie utknął w Rzymie. Gdy w końcu udało mu się stamtąd wyrwać, dotarł do Turcji, Dalej do Bułgarii i Rumunii. Już tylko jeden skok i wylądował wreszcie w Krakowie. Okazało się, że nawet wtedy, gdy nie dysponuje się najwspanialszym samolotem wojskowym Air Force 1, można i w takich warunkach do Polski dolecieć.

Kto nie przybył na uroczystości?

Zależność jest uderzająca – im jakiś polityk jest bardziej plastikowy, tym łatwiej przyszło mu skorzystanie z pretekstu i odwołanie wizyty (żal mi tylko Angeli Merkel, bo jak sądzę, ona rzeczywiście chciała być z nami – był za to prezydent Horst Koehler, który doleciał śmigłowcem). Z polityków unijnych przybył tylko Jerzy Buzek, który po prostu wsiadł do samochodu i przyjechał – inni jakoś nie mogli (miał być przewodniczący Komisji Europejskiej Jose Manuel Barroso oraz przewodniczący Rady Europejskiej Herman von Rompuy). Nie przybył prezydent Francji Nicolas Sarkozy, premier Hiszpanii Jose Luis Zapatero, czy Włoch Silvio Berlusconi… Nie przybył nawet prezydent Austrii Heinz Fischer, który w końcu z Wiednia był oddalony od Krakowa raptem o rzut beretem…(nie wymieniam tu wszystkich, bo to długa lista, a w końcu nie o to chodzi)

Czy gdyby nie ta chmura, to by przybyli?

Jasne że tak – skoro zapowiedzieli się, to by byli. Wystarczyła jednak drobna przeszkoda, by się wycofać.

Cały czas podkreślam, że Pan poprzez tę tragedię chce nas przebudzić z letargu, byśmy odrzucali to, co powierzchowne, a zapragnęli prawdy, byśmy zaczęli w końcu cenić ludzi posiadających jakieś poglądy, posiadających odwagę prezentowania tych poglądów bez względu na to, jak w danym środowisku zostaną one przyjęte, mających odwagę walczenia o te poglądy (właśnie taki był Lech Kaczyński i wielu, wielu na pokładzie tego samolotu)

Ta chmura uwydatniła, jak to jest ważne, kogo wybieramy. Na plastikowych polityków nie mamy co liczyć – pierwsza lepsza trudność, a już ich nie ma…