„Dwie ojczyzny – dwa patriotyzmy” cz. 2

Przyznam się, że po pierwszej części notki spodziewałem się większej aktywności czytelników, liczyłem na to, że każdy przedstawi swoją wizję patriotyzmu, udzielając odpowiedzi na pytania szczegółowe – „czy uważamy się za lepszych – czy tylko za innych; czy sądzimy, że w tej inności jest jakaś szczególna wartość (i jaka?); czy uważamy, że przysługują nam z jakiegoś tytułu szczególne prawa i przywileje – a może obowiązki”. Próbę odpowiedzi podjęła jedynie Barbara…

Skoro nie wyszło określenie siebie, to spróbujmy rzecz odwrócić. Skoro wiemy, że dziś wiele osób odmawia patriotyzmu czołowym politykom Platformy (nade wszystko Donaldowi Tuskowi i Bronisławowi Komorowskiemu), to sensowne będzie poszukać odpowiedzi na pytanie, co nie pozwala uznać ich za „swoich”?

Za co nade wszystko obaj politycy są teraz atakowani?
Nade wszystko za to, że nie uderzyli w stół i nie zażądali przejęcia śledztwa przez stronę polską.

Które z pytań Jana Józefa Lipskiego odpowiada za tę różnicę?
Wydaje mi się, że to sprawa poczucia szczególnych praw, jakie nam się należą, szczególnej pozycji. Wiele osób uważa, że należymy do czołowych państw europejskich; jesteśmy państwem, z którym inne państwa się liczą i które w razie jakby co, posiada poparcie w Unii w stawianiu swoich żądań… Prawda jest niestety taka, że nie tylko nie zajmujemy jakiejś szczególnej pozycji, ale nawet nie zajmujemy takiej, na jaką zasługujemy. A więc co? – różni nas megalomania. Powszechny obraz patriotyzmu nie jest wolny od megalomanii, a politykom, którzy bardziej realnie patrzą na pozycję Polski, odmawia się patriotyzmu (prawda jest niestety taka, że gdybyśmy o to wystąpili, to tak czy inaczej bylibyśmy zdani na łaskę Rosji; żadne państwo europejskie nie wywierałoby nacisku na Rosję pod hasłem, że to wyjątkowa sytuacja, która wymaga wyjątkowych rozwiązań… Pretekst z chmurą wulkaniczną dobrze ilustruje prawdziwą pozycję naszego kraju).

A za co w drugiej kolejności atakowani są politycy PO?
Za te wszystkie „Jaki prezydent, taki zamach”… Innymi słowy za to lekceważenie, jakiego doznawał Lech Kaczyński za życia od czołowych polityków Platformy.

A więc znowu megalomania – ale po drugiej stronie. Politycy PO są wolni od megalomanii, gdy patrzą na Polskę; za to nie są wolni od niej w odniesieniu do siebie samych. Megalomania, z której płynie pogarda dla innych, to ich grzech, który ich najbardziej obciąża i który właśnie sprawia, że oni nie są „swoi”. Jak ktoś wynosi się ponad innych, to nigdy nie zostanie uznany za „swego” (i zresztą obiektywnie nie jest – taka pogarda najmocniej się kłóci z nakazem miłości bliźniego – a szczególnie właśnie na to zwracał uwagę Jan Józef Lipski).