„Kaczyński może wygrać”

Dziś pod następującym adresem http://www.fakt.pl/Olejnik-Kaczynski-moze-wygrac,artykuly,72026,1.html pojawił się artykuł Moniki Olejnik „Kaczyński może wygrać”.

Odnoszę wrażenie, że dla autorki jest to czarny scenariusz, przed którym chce ona przestrzec swoich czytelników, co widać po samym uzasadnieniu przypuszczeń:

 

Rząd atakuje jedynka TVP, Radio Maryja, Nasz Dziennik – tak zmasowanej akcji jeszcze w minionym dwudziestoleciu nie było.

 

(rozumiem, że chodzi tu o ataki na „jedynie słuszną” opcję polityczną; no bo o swoim udziale w atakach na inną opcję, jak sądzę, pamięta). Dodaje do tego:

 

Jeszcze niedawno Jarosław Kaczyński mówił o prawych i nieprawych Polakach, a teraz zmienił ton i przekonuje, że mógłby nawet porozumieć się z Donaldem Tuskiem.  … Ja jednak nie wierzę w możliwość porozumienia między Platformą Obywatelską a PiS … Czy Polacy dadzą się nabrać na spektakl autorstwa sztabu Jarosława Kaczyńskiego? Nie wiemy.

 

A więc choć jeszcze nie tak dawno płakała nad tym, że miała swój udział w zmasowanych atakach na Lecha Kaczyńskiego, dziś tak samo, jak wtedy, wie na pewno, że prawdziwy obraz Jarosława Kaczyńskiego jest taki, jaki „od zawsze” kreśliła dla obu braci. Innymi słowy nie wierzy, by osobista tragedia mogła zmienić lidera PiS-u, by mógł szczerze uznać, iż wobec kruchości wszystkiego, co na ziemi, pora szukać tego, co łączy, co buduje, a nie pola do konfliktów… Monika Olejnik wyraźnie sądzi innych po sobie – pamięta swoje łzy, a teraz widzi, że postępuje dokładnie tak, jak przed tragedią smoleńską. Tak to właśnie bywa, że najczęściej innych oceniamy po sobie…

 

Ale czytajmy dalej:

 

Poza tym, Jarosław Kaczyński jest łagodny, ale jego partia robi to, co do niej należy, czyli ma pretensje do prokuratora generalnego o nieudolne śledztwo w sprawie katastrofy. Najwidoczniej PiS zapomniało, że Andrzeja Seremeta wybrał przecież Lech Kaczyński. Partia Kaczyńskiego cały czas atakuje rząd za to, co się dzieje ze śledztwem. Sama mam uwagi do prokuratora generalnego, bo dziwią mnie różne rzeczy, ale zupełnie czym innym są zastrzeżenia dziennikarza, a czym innym prowadzenie przez PiS kampanii politycznej z tragedią smoleńską w tle.

 

To ciekawe, że dziennikarzom wolno mieć wątpliwości, a politykom nie – szczególnie w okresie, w którym z powodu owej tragedii, której dotyczy śledztwo, stanęliśmy przed koniecznością przyspieszenia wyborów.

Ten cytat jest zresztą ciekawy również z innego powodu – okazuje się bowiem, że nie ma nic nagannego w manipulowaniu informacją. Monika Olejnik napisała:

 

Najwidoczniej PiS zapomniało, że Andrzeja Seremeta wybrał przecież Lech Kaczyński.

 

Na czym polega manipulacja? – owszem to prezydent wybiera, ale spośród trzech kandydatów, których przedstawia mu premier. Nie mam najmniejszych wątpliwości, że kto, jak kto, ale Monika Olejnik doskonale o tym wie; pisze jednak tak, by osobom niezorientowanym zasugerować, iż Andrzej Semereta to „człowiek prezydenta”.

Ciekawy jest też kolejny wątek podniesiony przez Monikę Olejnik (i to wytłuczonym drukiem):

 

Pytanie, na ile Kaczyńskiemu sprzyjają też błędy Platformy. Partia ta starała się być łagodna, kulturalna, zgubiła gdzieś strategię.

 

Okazuje się zatem, że jedyne błędy Platformy, to to, że „starała się być łagodna, kulturalna” i że odsunęła Palikota. Ciekawe, ciekawe… (- czyżby to była zapowiedź powrotu Janusza Palikota?)  W każdym razie rozumiem, że właśnie w kontekście tej strategii, od której nie wolno jej zdaniem odstępować, należy odczytywać to przekonanie Moniki Olejnik, że do porozumienia PiS-u z PO nie dojdzie. No i trudno jej nie wierzyć – PO doskonale sobie radziła bez poparcia PiS-u przez tyle lat, więc tym bardziej teraz nie będzie chciała porozumienia.

 

Charakterystyczny jest przy tym cytat z końca artykułu, gdzie Monika Olejnik pisze o Bronisławie Komorowskim:

 

Może mu sprzyjać poparcie ze strony osób kojarzonych z lewicą. Pomogłoby mu też, gdyby poparł go Grzegorz Napieralski pod hasłem powstrzymania powrotu IV RP.

 

Monika Olejnik posługuje się tu znanym od dawna motywem straszaka – okazuje się więc, że nieważne są poglądy polityczne; ważne jest jedynie zmobilizowanie się wszelkich sił politycznych przeciw Jarosławowi Kaczyńskiemu. Ba, okazuje się że nawet samego Grzegorza Napieralskiego dobrze jest postraszyć utratą władzy w SLD, byle tylko udzielił poparcia B. Komorowskiemu:

 

Jednak nie sądzę, by szef SLD zrezygnował. Jak dostanie swoje dwa procent, to go partia rozliczy i przestanie być szefem SLD.

 

(nb akurat w tym Monika Olejnik strzela zupełnie na oślep – podejrzewam, że jeśli G. Napieralski wycofa się przed I turą, to jak na moje wyczucie wskaże na A. Olechowskiego)

 

Ale przejdźmy do końcówki tekstu:

 

Kandydatowi PO na pewno pomogłoby też większe zaangażowanie Donalda Tuska w jego kampanię. Choć z drugiej strony, tu czai się pewne niebezpieczeństwo – niektórzy mogą zadawać sobie pytanie, po co im prezydent, który będzie Donaldem Tuskiem bis.

Zresztą, z punktu widzenia interesów Platformy, wydaje się, że rezygnacja Tuska ze startu w wyborach prezydenckich była błędem. Choć też nie wiemy, jak byłby on oceniany jako kandydat po smoleńskiej katastrofie.

 

Donald Tusk nie mógł przewidzieć takiego rozwoju wydarzeń – nie mógł się spodziewać, że gdyby nie zrezygnował z wyborów, to głównymi konkurentami w ubieganiu się o fotel prezydencki byliby liderzy dwóch największych partii. Dziś zwolennicy PO są przerażeni stałym spadkiem popularności ich kandydata i zadają sobie pytanie, jak by to wyglądało, gdyby ich kandydatem był on; tyle tylko, że te pytania już niczego nie zmienią – kandydat jest już zarejestrowany.

 

* * *

Dobrze pamiętałem te łzy w oczach Moniki Olejnik i dlatego chciałem przeczytać, co ona pisze dziś? Niestety zawiodłem się – spodziewałem się, że będzie szukać tego, co ludzi łączy. Tymczasem Monika Olejnik znowu wyciąga straszaka i straszy, jak tylko potrafi  gun bardzo smutny 

 

 

.PS: Gdy to pisałem, nie wiedziałem jeszcze, że Janusz Palikot wraca – no a rzeczywiście wrócił.