Ateista – podsumowanie

Celowo ostatniej notki nie kończyłem jakimikolwiek komentarzami. Wnioski wymagają nieco więcej miejsca, niż sam jeden końcowy komentarz.
Wróćmy może do końcowego pytania Ateisty:

Jesteś kompletnym debilem czy prowokatorem?

Jestem oczywiście dumny z siebie, że doprowadziłem Ateisty do powrotu do takiego języka, jaki znałem w czasach młodości. Powstała nawet kiedyś piosenka, której refren zaczynał się od słów „Ja jestem pro, ja jestem pro, ja jestem prowokator”, która w ten dowcipny sposób komentowała to typowe w czasach PRL-u rozprawianie się z tymi, którzy samodzielnie myśleli (a nie pod dyktando władzy), wykrzykując głośno „prowokator!”.
No cóż wiadomo – złodziej woła „gonić złodzieja”; na tej samej zasadzie UB-ek wołał „prowokator!”.
A więc jestem dumny z tego okrzyku Ateisty.

Jeśli jednak miałbym odpowiedzieć na to pytanie, odpowiedziałbym raczej, że jestem kompletnym debilem.
Mam naprawdę nadzieję, że jeśli mi się udało doprowadzić do tego, że Ateista już się nie odezwał, to nie był wynik mojej inteligencji, lecz tego, że starałem się odpowiadać natychmiast na wszystko, co mi podpowiadał Duch Święty. Pamiętacie, co jest u Marka (Mk 13:11):

„A gdy was poprowadzą, żeby was wydać, nie martwcie się przedtem, co macie mówić; ale mówcie to, co wam w owej chwili będzie dane. Bo nie wy będziecie mówić, ale Duch Święty.”

To jest podstawowa sprawa – nie wolno szykować sobie jakiejś strategii, zastanawiać się nad kolejnymi ruchami; nie wolno szykować pułapek, w której jeśli tylko uda się wciągnąć dyskutanta, to już przepadł – nic z tych rzeczy. Nade wszystko musimy być otwarci na to, co nam podpowiada Duch Święty. A Duch Święty będzie nam podpowiadał. Nade wszystko będzie się starał nie dopuścić do tego, byśmy to my wpadli w te zastawione na nas pułapki (a więc będzie podpowiadał odpowiedzi, które idą zupełnie innym tokiem rozumowania, niż zakładał adwersarz). Po drugie będzie podpowiadał żadania konkretów. Przykład tego mogę pokazać na jeszcze innym wątku (zaczynam od Ateisty):

Przypomnę, że zakaz noszenia chust, czy budowania minaretów to akurat wymysły chrześcijan, którzy straszą „zalewaniem Europy przez islam”.

Naginasz fakty do swoich tez – episkopat stanowczo protestował i organizował kampanię przeciwko zakazowi. (no ale co tam fakty – dla Ciebie najważniejsza jest Twoja teza!)

Napisałem „chrześcijanie” a nie „Kościół katolicki” To więc Ty manipulujesz moją wypowiedzią (chyba, że ida Ciebie wszyscy chrześcijanie to katolicy).

Ja podałem przynajmniej jakiś konkret – oficjalne stanowisko episkopatu. A Ty masz może jakieś badania, z których by wynikało, że odsetek chrześcijan głosujących przeciwko minaretom był wyższy od ateistów głosujących przeciw temu samemu? Twoje stanowisko jest oparte jedynie i wyłącznie na Twoim „gdybaniu” – na niczym więcej.

Wszystkie tezy Ateisty są jedynie jego supozycjami; gdy żąda się konkretów, Ateista milknie.

I wreszcie ostatni element tych podpowiedzi Ducha Świętego – żądanie by Ateista sam się jednoznacznie określił! W takich sytuacjach Ateista najpierw próbuje udać, że nie usłyszał pytania, a gdy się go dalej naciska, kończy „Co Cię to obchodzi? Możesz zejść z mojej osoby?

Życzę więc każdemu, by nauczył się rozmawiać z takimi ludźmi, jak Ateista. To są profesjonaliści, wiele lat szkoleni, wiele lat wykonujący swoją profesję. Teraz są młodymi emerytami, mającymi bardzo dużo czasu i przynajmniej w tej formie powracający do lat swojej świetności. Wygrać mogą tylko z tymi, którzy polegają na swojej inteligencji. Pozostają jednak bezradni wobec Ducha Świętego – On zna przecież ich zamiary i jeśli tylko będzie miał w kimś narzędzie, to są na z góry przegranej pozycji.