Czarny koń

Najczęściej, gdy myślimy o decydującej rozgrywce w walce o fotel prezydencki, widzimy dwie osoby – Bronisława Komorowskiego i Jarosława Kaczyńskiego. Na taki układ wskazują wszystkie sondaże.
Wynik drugiej tury  te same sondaże podają ze wskazaniem na kandydata PO – choć oczywiście nie można tu wykluczyć zwycięstwa Jarosława Kaczyńskiego, szczególnie, że zawsze sondaże
dla kandydatów prawicy są mniej korzystne od późniejszych wyników.

Czy to jedyny możliwy rozwój sytuacji?

Andrzej Olechowski liczy na inny. Dla niego najtrudniejszy jest początek – on do 20 czerwca musi wyeliminować z dalszej gry Bronisława Komorowskiego. Gdy to się stanie,  ostateczny wynik wyborów już będzie miał w kieszeni – w drugiej turze dostanie głosy zarówno dotychczasowych zwolenników B. Komorowskiego, jak i dotychczasowych zwolenników G. Napieralskiego (zwolennicy Marka Jurka w tej rozgrywce nie będą się liczyć).
Okaże się więc, że zwycięstwo będzie już miał w kieszeni.

Nie zdziwcie się więc proszę, że w tej kampanii kandydatem  najgłośniej krytykującym rząd wcale nie będzie Jarosław Kaczyński, lecz Andrzej Olechowski.
On chce być czarnym koniem rozgrywek – i trzeba przyznać, ma spore szanse.

 

Ponieważ trochę to niejasne dodaję prostą symulację:

Olechowski Kaczyński
Kaczyński 45.0% 45.0%
Komorowski 15.0% 15.0%
Olechowski 25.0% 25.0%
Napieralski 10.0% 10.0%
Pawlak 2.5% 2.0% 0.5%
Jurek 2.5% 2.5%
100.0% 52.0% 48.0%

W tej symulacji wpisałem sporą różnicę między wynikiem pierwszej tury A. Olechowskiego, a B. Komorowskiego, ale ta różnica nie ma żadnego znaczenia – A. Olechowskiemu wystarczy, że wyprzedzi B. Komorowskiego o ułamek procenta. Ważny jest jednak wynik J. Kaczyńskiego – ten, który wpisałem, jest dla niego bardzo optymistyczny.

 

64 odpowiedzi na “Czarny koń”

  1. Andrzej Olechowski nie pierwszy raz kandyduje i mam nadzieję, że stanie się czarnym koniem. Pokazałoby to Polakom, że mają szanse wybierać nie tylko spośród dwóch najsilniejszych partii. Na dłuższą metę może zmieniłoby myślenie do tego stopnia, że ludzie zaczną glosować szczerze (a nie „przeciw komuś” lub na „mniejsze zło”).

    1. No nie mogę się z Tobą zgodzić – wg mnie byłby to najgorszy z możliwych rozwój wydarzeń. Za dużo jest prawdziwych (a nie wymyślonych) afer wokół WSI, by było dobrze dla państwa, jeśli na jego czele stałby były agent WSI. Bardzo szanuję Andrzeja Olechowskiego, że potrafił przyznać się do tej współpracy i wcale nie uważam, by z powodu swojej przeszłości musiał się całkowicie wycofać z życia publicznego. Jednak są wg mnie pewne granice – były agent zawsze będzie podatny na szantaż ze strony byłego oficera prowadzącego (przecież my wiemy tylko, że współpracował, ale nie znamy plugawych czynów, których przy tym dokonał), a to sprawia, że jest niebezpieczne dla państwa, jeśli ten agent będzie Prezydentem RP. Gromosław Czempiński, który był oficerem prowadzącym Andrzeja Olechowskiego, nie jest osobą wycofaną z życia – przeciwnie jest w tym życiu cały czas aktywny. Nic nie wiem o Gromosławie Czempińskim i nigdy nic wiedzieć nie będę, więc w żadnym wypadku nie chciałbym jemu oddawać tak wielkiej władzy.Głosując na A. Olechowskiego muszę mieć świadomość, że mogę się przyczynić do tego, że władzę oddam G. Czempińskiemu.

      1. Mnie tylko zastanawia, dlaczego ludzie uczciwi, pokroju Marek Jurek, ale nie tylko, nie mają w Polsce żadnych szans. Pozdrawiam 🙂

        1. Markowi Jurkowi przyprawiono gębę oszołoma – przyprawienie takiej gęby wystarcza, by zniszczyć politycznie człowieka. Dla mnie najbardziej szokujące jest wygryzienie z własnej partii Ryszarda Bugaja. Obawiam się, że gdyby nawet założył następną, efekt końcowy byłby ten sam.

          1. Nie przesadzałabym z „oszołomem”. Niemniej i Marek Jurek i Ryszard Bugaj są radykalistami i to nie przysparza im popularności. Kiedyś pisałam, że szanuję takie osoby za szczerość, ale na mój głos nigdy nie będą mogli liczyć. Co do Marka Jurka mam konkretne zastrzeżenia nie wynikające z żadnej „gęby” tylko z zapisów w programie jego partii. Czy wiesz np. że zapisane są w nim dążenia do tego, aby w wyborach rodzice dysponowali taką liczbą głosów ile liczy cała rodzina (z małoletnimi dziećmi)? Pomijając niezgodność czegoś takiego z podstawowymi prawami obywatelskimi, to zastanawiam się, jak można nie dopuszczać do siebie myśli, że rodzice mogą głosować RÓŻNIE. A w takim wypadku kto miałby dysponować głosami dzieci? Podejrzewam, że „oczywiście” ojciec, a następnym krokiem będzie oddanie mężom głosów ich żon. Dziękuję, wysiadam i mówię głośne NIE.

          2. Przyznam, że nie wiedziałem, ale odbieram to jedynie i wyłącznie w kategoriach zwrócenia uwagi na to, że rodzina nie jest umocowana w jakiś szczególny sposób w systemie prawnym, a powinna.

          3. Ty to odbierasz inaczej bo jesteś mężczyzną, więc nie widzisz w tych projektach OSOBISTEGO zagrożenia. A ja już wolę, żeby ktoś kradł mi pół pensji niż zabierał głos i wolność.

          4. Ps. Zakładając, że Marek Jurek jest politykiem szczerym i nie robi gestów „pod publiczkę” mam powody traktować zapisane w programie partii słowa poważnie. I poważnie się ich obawiam.

          5. Właściwie odpowiedziałem Ci przy poprzednim komentarzu. Tu może tylko zwrócę uwagę, że „poważnie” nie musi oznaczać „ponuro”. Dla mnie jest to „poważnie”, choć za pomocą „niepoważnego” triku.

          6. Problem jest taki, że nie ma partii, która by powiedziała, że nie jest prorodzinna. Tyle, że za samymi deklaracjami nic nie idzie. Mnie pomysł bardzo się spodobał, bo właśnie bardzo łatwo go zbić tym, co Ty powiedziałaś. Ale wówczas można zadać pytanie, „Ale w jaki inny sposób można zapewnić, by rodzina nie była dyskryminowana, tak jak jest teraz?”, a wówczas ta strona atakująca musi na poważnie zająć się szukaniem jakiś rozwiązań. Partia, która nigdy nie będzie głównym koalicjantem, może sobie pozwalać na pewne zaczepki zmuszające przyszłego koalicjanta do szukania właściwych rozwiązań.

          7. > Partia, która nigdy> nie będzie głównym koalicjantem, może sobie pozwalać na> pewne zaczepki zmuszające przyszłego koalicjanta do> szukania właściwych rozwiązań.No bez jaj – jak komuś zależy na rozwiązaniu problemu to powinien zastanawiać się nad możliwym i dobrym wyjściem ze złej sytuacji, a nie „szukać zaczepki”. Albo robi się głupawe „wycieczki” albo myśli na poważnie. Jeśli chodzi o Prawicę Rzeczypospolitej podejrzewam, że całkiem serio upatrują politykę prorodzinną w realizowaniu modelu patriarchalnego – coś na zasadzie niemieckich „trzech K”. Do tego zmierza również zapis uzależnienia emerytury od liczby dzieci. A nie należy zapominać, co mówił poseł Piłka – chciałby wprowadzić zakaz pracy dla kobiet póki nie urodzą i nie wychowają trójki dzieci. Ciekawe co w takim „raju społecznym” miałyby zrobić osoby bezpłodne (wiadomo, prawicowcy są przeciwni jakimkolwiek metodom in vitro) – może wyruszyć na dobrowolną banicję zanim z braku emerytury padną z głodu? Mnie się zupełnie nie podoba pomysł uczynienia z kobiet obywateli drugiej kategorii i zawsze będę otwarcie przeciw takim metodom protestować. Gdyby nie te proponowane „prorodzinne” rozwiązania całą resztę mogłabym zaakceptować i popierać. Dodam, że tak samo mi się nie podobają dążenia lewicowe zmierzające do nadania większej władzy nad dziećmi urzędnikom niż rodzicom. We wszystkim należy zachować umiar i zdrowy rozsądek.

          8. Pewnie jeszcze będzie notka o Marku Jurku, to wtedy pogadamy bardziej konkretnie. Tu zatrzymam się przy pewnych założeniach strategicznych małych partii. Doskonale wiesz (to w końcu sztuczka powszechnie stosowana wobec wszelkich szefów), że jeśli podwładny chce coś przeprowadzić, to najłatwiej mu to wyjdzie, jeśli podsunie pomysł szefowi w ten sposób, że szef będzie mógł uznać (i ogłosić światu), że to jego pomysł. Małe partie muszą się uciekać do takich sztuczek.

          9. Mam nadzieję, że TAKICH pomysłów żaden „szef” nie podchwyci…

          10. Ależ każdy – drobne partie mają szansę na realizację własnych programów tylko na tyle, na ile uda się nimi zainteresować dużego koalicjanta.

          11. O przepraszam, teraz zupełnie się mylisz. Na szczęście żadna inna partia (może z wyjątkiem jeszcze bardziej niszowego UPR) nie upatruje polityki prorodzinnej w narzuceniu przez państwo ściśle patriarchalnego modelu rodziny. Największe partie nawet nie chcą grzebać przy kompromisowej ustawie antyaborcyjnej (co stało się powodem odejścia Jurka z PiS-u). Na szczęście.

          12. No to gdzie się mylę – sama potwierdzasz, że żadna partia nie chce nic zmieniać; a przecież każda deklaruje swoją prorodzinność.

          13. Ano, mylisz się mówiąc o poparciu przez duże partie pomysłów Jurka. W dodatku nie napisałam, że NIC nie chcą zmieniać. Nie chcą tylko urzędowo wprowadzać patriarchatu. To wielka różnica. Jeśli chodzi o prorodzinne rozwiązania wolę pomysły lewicy (więcej żłobków i przedszkoli, telepraca, półetaty, tacierzyńskie, dłuższe macierzyńskie – to akurat wspólne założenie z prawicą itp.). Jeśli chodzi o emerytury dla niepracujących matek – już istnieje rozwiązanie prawne umożliwiające taką emeryturę (dobrowolny trzeci filar), szkoda, że się o tym nie mówi. Ale niestety lewica też chce majstrować przy wspomnianej ustawie i to mi się nie podoba. Ani nie podoba mi się tworzenie urzędniczego „wielkiego brata” dla rodzin (w kontroli też trzeba zachować umiar).

          14. Co popierają? Model „trzech K” – Prawica Rzeczypospolitej, UPR, LPR, może jeszcze jakieś inne skrajnie prawicowe (ale ja nie znam). Czy inne zmiany „prorodzinne”? Np. urlopy tacierzyńskie? Pytanie bardzo nieprecyzyjne 🙁

          15. Coś się pogubiłem – ja twierdzę, że żadna z dużych partii nie popiera rozwiązań prorodzinnych. Ty twierdziłaś, że nie mam racji, więc dlatego zadałem to pytanie. Domyślam się, że coś mnie źle zrozumiałaś.

          16. Nie przesadzaj. W końcu każdej partii zależy na tym aby mieć wyborców (w sensie czysto fizycznym muszą się oni najpierw urodzić) ;)Są projekty rodzinnych przedszkoli, przedszkoli przy firmach, dotacji do niań, ostatnio weszły zmiany w temacie urlopów macierzyńskich i tacierzyńskich. W służbie zdrowie zmienia się otoczka porodów (a jaka „fabryka dzieci” panowała za PRL-u?). To wszystko są rozwiązania prorodzinne. Natomiast zgadzam się, że duże partie nie popierają żadnych gwałtownych i radykalnych zmian w tej dziedzinie – raczej wybierają drogę drobnych kroczków. Zmienił się też bardzo wizerunek młodej mamy – kiedyś kobieta ukrywała swój „błogosławiony stan”, wmawiano jej że jest gruba i nieatrakcyjna – a teraz wszędzie można pójść „z brzuszkiem”, a niemal wszędzie z małym dzieciakiem (u nas np. nie można z dzieckiem pójść do kościoła!). Widok taty z wózkiem też przestał być śmieszny. To JEST prorodzinne. Pomaga też technika, bo można np. pracować „przez internet” na urlopie wychowawczym (jak ja robię) – takie rozwiązania też trzeba przecież uwzględniać w prawie.

      2. Ja nie zakładam z góry, że Andrzej Olechowski dokonywał „plugawych czynów”. Po drugie jest on człowiekiem na tyle majętnym, że nie podejrzewam go o przysłowiowe „pchanie się do koryta”.

        1. Zrobił się człowiekiem majętnym dzięki temu, że był agentem WSI. Przym czym mnie nie chodzi o jego okres działalności politycznej – mnie chodzi o jego okres, gdy był agentem. Nie wiesz przecież na kogo donosił i co donosił – ta jego działalność z samego założenia była plugawa. Tu nie trzeba się niczego domyślać – to jest po prostu pewne, że jest czym go szantażować (bo czym innym jest taka nasza ogólna świadomość, a czym innym konkretne świństwa).

          1. Nie wiem i Ty też nie wiesz co i na kogo donosił. Można zakładać dwa warianty. Albo Czempiński ma haki na Olechowskiego, o czym ten drugi wie – i razem dążą do władzy (kandydat i szara eminencja). Albo Olechowski nie popełnił jakichś grubych świństw, które mogą służyć do szantażu i ma w nosie Czempińskiego. Prawdę zna tylko Bóg.

          2. Prawdę powiedziawszy już samo podejrzenie takiego zagrożenia jest wystarczające do odrzucenia takiej kandydatury na najwyższy urząd w państwie. Jednak mimo wszystko wypowiem się na temat dwóch możliwości – traktowanie ich jako równoważnych jest mało roztropne; agent, który nie spełniałby pokładanych w nim nadziei tak, jak szybko rozpoczął swoją karierę, równie szybko by ją zakończył. Nie chcę się grzebać w brudach pana Olechowskiego i wcale nie chcę ich poznawać; nie piętnuję go jako polityka (i nigdy nie piętnowałem), ale istnieją pewne granice, których przy jego życiorysie nie powinno się przekraczać. Nie pisałbym o tym, gdyby nie starał się o wybór na najwyższy urząd w państwie.

          3. No więc mamy ponurą perspektywę. Albo będziemy mieli całą partię za urzędzie prezydenckim (Komorowski lub Kaczyński)… Albo byłego agenta (Olechowski)… Albo dyktatora (|Korwin-Mikke)… Albo fundamentalistę katolickiego (Jurek)… Albo ucieleśnienie konformizmu i kolesiostwa (Pawlak)… Albo babiarza i skandalistę (Lepper)… Pominęłam kogoś znacznego? No ślicznie! Ludziska wysyłajcie podpisy dla kapitana Wójcika 😉

          4. To rzeczywiście bardzo ciekawe, kogo pominęłaś – bo pominęłaś Grzegorza Napieralskiego. Wg mnie nie ma najmniejszych szans na to, by wejść do drugiej tury, ale fakt pozostaje faktem, że jego wynik będzie znacznie lepszy, niż choćby Marka Jurka. Grzegorz Napieralski ma szansę w granicach 10%.

          5. To fakt, zapomniałam. Przypomniał mi się już po wysłaniu komentarza, ale nie pisałam ps. bo G. Napieralski wydaje mi się nijaki. Tak gdzieś odruchowo ucieka z pamięci. Ale oczywiście żelazny elektorat SLD będzie na niego głosował.

          6. Choć nie wykluczam, że część tego elektoratu już w pierwszej turze wybierze A. Olechowskiego. Może to wynikać z tego, że nikt w SLD nie wierzy w G. Napieralskiego i może obstawiać „najbardziej swojego” kandydata, który ma szansę na II turę.

  2. Nie zajmuję się polityka i nie znam się na niej, ale jestem zaskoczona taką opinią. Nie mam też nic do pana Olechowskiego czy Komorowskiego, ale widzę dobrego kandydata jakim jest P.Kaczyński. Więc dlaczego, jeśli dobrze zrozumiałam P.Kaczyński nie ma szans przy P.Olechowskim ?????

    1. Dodałem prostą symulację – załóżmy, że w pierwszej turze wyborów Jarosław Kaczyński zdobędzie 45% głosów (podejrzewam, że zdobędzie mniej, ale załóżmy nawet, że to będzie 45%), Olechowski 25%, Komorowski 15% (i dalej, jak w tabeli). W pierwszej chwili może sie wydawać, że w drugiej turze pewniakiem jest J. Kaczyński. Nic bardziej mylnego – wyniki drugiej tury zawarłem w ostatniej kolumnie – tylko głosy Marka Jurka i w niewielkim stopniu głosy Waldemara Pawlaka przechodzą na Jarosława Kaczyńskiego. Choć przy tej symulacji j. Kaczyński w pierwszej turze jest zdecydowanym zwyciężcą, w sumie wybory przegrywa.

  3. Leszku – nie przykładam wagi do żadnych symulacji ani sondaży. Katastrofa pokazała, że możemy snuć różne plany i podniecać się wynikami, a wystarczy chwila niewielka, by nasz wybór i nasze decyzje zostały starte na proch. Kto z nas przewidzi – który z kandydatów będzie dobrym przywódcą narodu na nadchodzący czas ? nawet na tą bliższą przyszłość ? pokładamy nadzieje w człowieku, a kimże on jest ? cudotwórcą? wizjonerem ? prorokiem ? nawet gdyby miał najszczersze chęci cudu nie dokona. Mnie każda kampania wyborcza nasuwa takie skojarzenie; ” obiecanki, cacanki, a głupiemu radość” oraz „każda sroka swój ogon chwali, a wszyscy są tak niedoskonali”, że aż głupi w tym przekomarzaniu się. Głosowałam już wiele razy i jakoś nie miałam sposobności do satysfakcji ze swych decyzji. Nie będę więc krakać; na wolę Bożą chcę się zdać.

    1. Basiu, wola Boża sama się nie realizuje, lecz poprzez ludzi. Takie wydarzenia, jak ta katastrofa, do której Pan dopuścił, mają nas otrzeźwić, byśmy to my podjęli się tego, czego On od nas oczekuje. Czy jeśli wybierzemy polityka podatnego na szantaże, a on zacznie podejmować decyzje szkodliwe dla państwa, to czy nie będziemy współodpowiedzialni za ten stan?

      1. Leszku – nawet przy najszczerszych chęciach nie jesteśmy w stanie wybrać spośród kandydujących właściwą osobę. Co może „czarny koń” ?Wyczytane na pewnym blogu : „Donald Tusk jako szef, jest uzależniony od wpływowych grup interesów pomiędzy którymi z dużą zręcznością lawiruje. Swoboda manewru „Ukochanego Przywódcy” jest mocno ograniczona. Niechby tylko zrobił coś na przekór którejś z sitw to te same media wdepczą go w glebę”. Czy którykolwiek z kandydatów nie będzie uzależniony od choćby polityków „wariatów na swobodzie” ?Cytuję dalszą część wyżej wspomnianego postu ; „czy jest w Polsce polityk, który może zbluzgać absolutnie każdego włącznie z Tuskiem pozostawszy samemu poza wszelka krytyką. Tak, to Janusz Palikot. Człowiek ten robi dosłownie co chce w partii niepodzielnie rządzącej w Polsce (jakieś 60% poparcia). W przeciwieństwie do Tuska nie musi się liczyć z kimkolwiek i czymkolwiek mimo że nie ma właściwie swojego własnego zaplecza politycznego a jednak rządzi jak chce”. Leszku – w tym jawi się zawiłość polityki . Byle oszołom w naszym kraju ma większe możliwości uczciwy polityk. Czy mamy wystawiać „czarnego konia” na ofiarę takich oszołomów ?

        1. Basiu, ale jedni politycy są bardziej podatni na naciski, a inni mniej. Były agent jest bardzo podatny, bo jest czym go szantażować. Polityk plastikowy będzie lawirował tak, by nie utracić przywilejów władzy (chciałem napisać stracić władzy, ale przecież taki prawie jej nie ma). Ale są tacy politycy, którzy nie odstąpią od swoich przekonań nawet za cenę utraty władzy (mieliśmy już kiedyś takiego premiera, który w jedną noc władzę utracił – można długo dyskutować słusznie, czy nie słusznie, ale każdy musi przyznać, że dla niego przekonania nie były czymś, czym można by było handlować).

          1. Wszędzie układy i układziki. Podatność na wpływy i szantaże mieliśmy też ładnie zaprezentowane podczas rządów PiS-u. Najpierw wzięto do koalicji LPR i Samoobronę, a potem Lepper z Giertychem mogli sobie szantażować do woli – głosami swoich posłów. Czy jest w ogóle ktoś, kto byłby „spoza układów”. Może jest. Może Wójcik, ale marnie widzę te jego 100 000 podpisów.

          2. Sama nawoływałaś do racjonalnego podejścia do wyborów – uwzględnianie podatności na szantaże jak najbardziej jest elementem takiego racjonalnego podejścia. W moim przekonaniu obiektywnie najlepiej przygotowani do sprawowania władzy są politycy PO. Tyle tylko, że trzeba dać im nauczkę, by sami zauważyli, że warto powrócić do korzeni. Oni mają do czego wracać.

          3. Racjonalnie patrząc niestety widzi się zagrożenia w przypadku każdego kandydata. Chciałabym glosować na Wójcika, ale pewnie nie uzbiera podpisów. A nawet gdyby uzbierał, to i w jego przypadku istnieje pewne niebezpieczeństwo – człowiek „znikąd” może sobie po prostu „nie poradzić”. No więc jeśli Wójcik nie wejdzie do stawki i tak pozostaje mi wybierać tzw. „mniejsze zło”. Olechowski (chociaż agent) był przecież jednym z założycieli PO (to tylko tak na marginesie).

          4. W jakiś wywiadach G. Czempiński siebie kreuje na tego, kto to wymyślił.

          5. Co wymyślił? Zbieranie podpisów, „mniejsze zło”, czy założenie Platformy Obywatelskiej? 😉

          6. Założenie PO. Ale żeby było jasne – Gromosław Czempiński naprawdę zasłużył się akcją w Iraku – jest pełen szacunku dla niego! Jednak wolałbym, by życie polityczne nie miało powiązań ze służbami specjalnymi.

          7. Właśnie wyczytałam to też w „teczce” Olechowskiego (wczoraj łącze mi strajkowało z powodu pogody). Masz rację, że Olechowski budzi zastrzeżenia, ale jak dla mnie nie ze względu na agenturalną przeszłość, tylko na kiepskie decyzje merytoryczne (podatek od „luksusu”, sprawa FIAT-a). Z drugiej strony portal Obserwowani.pl jest chyba trochę tendencyjny, bo „teczek” na PiS i prawicę nie uświadczysz

          8. Przecież Ci podawałem linka na Jarosława Kaczyńskiego (wtedy, gdy pytałaś) – nie zajrzałaś? Co prawda akurat tamten wpis jest niewiele wart, ale jest.A przeszłość agenturalna wg mnie dyskwalifikuje każdego agenta (ja tego nie kieruję jakoś specjlnie do AO) przy ubieganiu się o najwyższy urząd.

          9. Nie kpij 🙂 Nie musisz – ta „teczka” Kaczyńskiego to czysta kpina. Zresztą znalazłam ją już wcześniej (przed pytaniem) ale nawet nie linkowałam, bo to jest NIC nie warte.Nie mam wątpliwości, że dla Ciebie AO jest zdyskwalifikowany. Tak z ciekawości spytam się, co sądzisz o Wiktorze Suworowie? Były agent, świetny pisarz. Czy gdyby w Rosji warunki zmieniły się na tyle, że mógłby się ubiegać o jakieś funkcje analogicznie byłby oceniony?

          10. Niewątpliwie to czysta kpina, ale przynajmniej ilustruje fakt, iż nikt jej nie usunął. A co do Suworowa, to u Rosjan nie ma żadnych szans – dla typowego Rosjanina, to zdrajca; każdy Rosjanin, który opuścił Sojuz w dzisiejszej Rosji jest spalony.

          11. Wiem, że spalony. To było tylko gdybanie political fiction 🙂

    2. PS: Basiu idealnie z tym, co Ty poruszyłaś współgra moja ostatnia notka na „Swiadkach..”

      1. Leszku – narzędzie w ręku Boga [kandydat] jest jak prorok „”ŻADEN PROROK NIE JEST MILE WIDZIANY W SWOJEJ OJCZYŹNIE”(…)”Spróbujcie posłuchać kandydatów z przedwyborczych kampanii. Wszyscy składają deklaracje i obietnice, o których wiedzą, że są nierealne, i mimo, że było tego już wiele, to i dalej – po 60 latach od wojny i po 20 latach od uzyskania niezależności – nie możemy się wybić na jedność narodu, podjąć uchwał o fundamentalnym etycznym znaczeniu, o pełnym szacunku do poczętego życia i każdego z Bożych praw, o wyeliminowaniu kłamliwych obietnic, o szacunku do świętości ojczyźnianych ołtarzy” – ubolewał abp Michalik.”Naród wymiera, a troska o świętość życia i rodziny wcale nie jest priorytetem naszych myśli i działań” – dodał przewodniczący Episkopatu.

        1. P.S. zauważyłam, że „czarnym koniem” może stać Twój blog w katalogu Religia; gratuluję ; pozdrawiam

          1. Nie bardzo wiem, czego gratulujesz, ale nawet jeśli poszedłem w górę, to jest to chwilowy ruch wywołany przez Gosię. Faktem, że jeszcze nigdy w życiu, nawet w tej wojnie, jaka się rozpętała z protestantami, nie miałem 577 odsłon i 299 unikalnych odwiedzin; to jednak pozory, bo to tylko efekt przepychanki z Gosią. Wczoraj powiedziałem jej, że już wszystko, co miałem jej do powiedzenia, to powiedziałem, że poświeciłem jej dostatecznie dużo swojego czasu, że nie widać, by chciała cokolwiek słuchać (że jest nastawiona wyłącznie na nadawanie); odpowiedziała, że jestem zarozumiały i jak sądzę, to już będzie koniec szalejącego licznika.PS: A tak przy okazji dlaczego u siebie ustawiłaś logowanie – przyznam, że nie chcę każdemu pozostawiać swojego nazwiska.

        2. Tej jedności nie ma, bo przecież my też jesteśmy zdemoralizowani. Ale przecież nie jest tak, że nic się nie zmienia – choćby poglądy w sprawie aborcji zdecydowanie się zmieniły. Może powoli, ale jednak dojrzewamy (i to wszyscy – porównaj np. problem pochówku dzieci zmarłych tuż po urodzeniu).

  4. Kurczaki a ja tak bardzo bym chciała żeby Marek Jurek wygrał.

    1. Też bym chciał – obawiam się jednak, że choć swoje prognozy wziąłem zupełnie z powietrza (nawet się nad nimi nie zastanawiałem), to prawdziwy wynik niewiele się będzie od nich różnił.

        1. Bardzo bym tego nie chciał (z powodu, o których pisałem w komentarzach), ale obawiam się, że to bardzo realny rozwój wydarzeń.

          1. Leszku -moje przeczucie mówi mi, że to nierealny scenariusz; nie będę bawić się w wieszczkę, ale …. chyba wiem kto i dlaczego zostanie prezydentem :(:(:(:(

          2. „Siła złego na jednego…” sprawi, że „czarny koń” jest tylko jeden; oby nie okazał się „czarny” dla naszego kraju. „liberałowie opanowali już administrację państwową, tj. sejmową, senacką, rządową, a ostatnio po katastrofie pod Smoleńskiem, również prezydencką, wojskową i skupioną w ważnych urzędach centralnych” – napisał we wtorkowym oświadczeniu przewodniczący Stronnictwa Piast Zdzisław Podkański .Pamiętasz hasło :”CAŁA WŁADZA W RĘCE…….”

          3. Czyli, że jak? Liberałowie od dawna planując zamach uczynili zastępcami wszystkich zwierzchników sił zbrojnych „swoich ludzi”? Przecież władzę w strukturach wojskowych po katastrofie zaczęli pełnić DAWNO mianowani zastępcy dowódców. Rany Julek nie popadajmy w paranoję 🙁

          4. Popieram – nie warto popadać w paranoję. Jest spora szansa, że PO z nikim nie będzie się musiała dzielić władzą, ale póki co jeszcze tak nie jest. A wybory są dopiero przed nami.

          5. Basiu, PO od dawna ma ochotę stać się monopartią i z nikim władzy nie dzielić. Ale to jeszcze się nie stało. Spokojnie.

          6. Też mi pocieszenie – jeszcze się nie stało . Przecież to już się dzieje. Coraz to nowe osoby są mianowane na „najważniejsze stanowiska w państwie” zgodnie z zapowiedzią Niesiołowskiego, a zapowiedział to tuż po katastrofie, dlatego tak się na niego o to wściekłam; znalazł sobie miejsce i czas na takie refleksje po katastrofie. Żałuję, że tej jego wypowiedzi w TVP nie nagrałam bo miałabym dowód ; dokładną datę i godzinę jego taktownego wystąpienia przed kamerami. Leszku -proszę, do roboty; nie zasypuj gruszek w popiele, bo wybory w niedzielę [20 czerwca] więc masz mało czasu na działalność; wyciagnij z szafy tą pamiątkową koszulkę i do dzieła;

          7. Na razie bez koszulki za to w nowej notce – tak, jak u Ciebie zapowiedziałem, tak właśnie przed chwilą zrealizowałem (oficjalna godzina jest wcześniejsza, niż ta prawdziwa)

Możliwość komentowania została wyłączona.