80% polskich kierowców lubi prowadzić samochód (zadawano pytanie W jakim stopniu stwierdzenie „bardzo lubię jeździć samochodem, sprawia mi to przyjemność” pasuje do Pani/Pana i 38% odpowiedziało doskonale pasuje, 42% raczej pasuje, 10% ani pasuje, ani nie pasuje, 7% raczej nie pasuje i tylko 2% w ogóle nie pasuje).
Jeszcze więcej kierowców uważa siebie za rozważnych – 90% (tylko najmłodsi kierowcy tak o sobie nie mówili). 87% uważa siebie za kierowców kulturalnych, leżdżących pewnie i zdecydowanie, przewidujących, co zrobią inni użytkownicy drogi. Prawie tyle samo (86%) deklaruje, że dobrze zna przepisy i nigdy nie spowodowało poważnego wypadku drogowego.
(Wszystkie dane z badań OBOP, jakie przeprowadzono w marcu tego toku na próbce 432 kierowców)
Ciekawe, co św. Krzysztof by o tym powiedział?
Nie wiem, co by św. Krzysztof na to powiedział, ale wiem, że mój Anioł Stróż musiał się wiele napracować, gdy jestem kierowcą. Wypadku nie spowodowałam, ale czy to moja zasługa ? rzekłabym że to zasługa Opatrzności, bo zawsze szczęśliwie mnie wyprowadzała z różnych sytuacji których nie przewidziałam. Co jeszcze mogłabym powiedzieć o sobie jako kierowcy;- im rzadziej jeżdżę tym większego mam pietra jak siadam potem za kierownicą.- co do prędkości, to jadę sobie jadę a wszyscy mnie mijają- wyjeżdżając z domu informuję o tym męża, który w tym czasie modli się jak umie [wniosek -muszę częściej jeździć] – nie lubię jeździć- jeżdżę tylko wtedy jak już muszęŚw. Krzysztofie zmiłuj się nade mną i nad innymi – trzymaj kierownicę, gdy ja prowadzę samochód – nie tyle dla mojego bezpieczeństwa, co dla bezpieczeństwa innych ; Amen !
No rzeczywiście trudno o inny wniosek – powinnaś częściej jeździć!
ha ha -Basiu -uśmiałam się serdecznie:) Moim zdaniem jesteś dobrym kierowcą. Gdyby tak nie było to po tylu latach albo Ty byś kogoś stuknęła albo ktoś Ciebie by stuknął.
Nasz budżet domowy przeżył zdobywanie prawa jazdy przez męża i córkę oraz kupno kolejnych samochodów bo mąż jako człowiek małomechaniczny po kilku latach musi mieć nowy samochód.A dla mnie to już zabrakło nie tylko na prawo jazdy ale przede wszystkim na uczenie się prowadzenia samochodu. Mąż zawsze mówi, ze gdyby mnie nauczył jeździć to musiałby kupić zaraz nowy samochód bo ten do nauki bym wykończyła. Nie wiem skąd taki wiosek bo nigdy mnie nie uczył. Uważam to za samochodową dyskryminację w mojej rodzinie. A św. Krzysztof to by mi powiedział: nie martw się, notka ciebie nie dotyczy:)
Oj rzeczywiście to wyraźna dyskryminacja. A dwa samochody w domu się przydają. U nas to wyszło przez przypadek – ja w swoją ibizę dostałem w kuper, a że to był środek ciężkiej zimy, to naprawa się ciągnęła i ciągnęła (lakiernie nie działały przy takich mrozach) i tak w jednek chwili podjęliśmy decyzję o kupnie nowego (choć po raz pierwszy używanego) samochodu. Gdy w końcu ibiza została naprawiona, to jej sprzedaż nie specjalnie się opłacała – uznaliśmy, że znacznie lepszym pomysłem jest to, by mieć dwa samochody. I rzeczywiście okazało się, że to dobry pomysł. Później, gdy przy powrocie z działki żona miała kolizję z dużym psem i samochód nadawał się tylko do kasacji, I wówczas kpiliśmy następną ibizę.