Liczniki ci się zepsuły

Wczoraj Luiza, która przychodzi do mnie od niedawna i do tej pory jedynie czytała notki, wczoraj  odważyła odezwać:
Liczniki ci się zepsuły 😀

 

~Luiza, 2011-02-13 10:54

 

 
Rzeczywiście działo się coś dziwnego – narastały w wielkim tempie. W pierwszej chwili pomyślałem, że ktoś zgrywa sobie mojego bloga i w ten sposób wydaje się, że przychodzi do mnie cała rzesza ludzi.
Pobrałem więc statystyki (liczba wchodzących była taka, że już mi się nie udało wczytać całych danych – pobrać można tylko ostatnich 500 rekordów) Ku memu zdziwieniu okazało się, że są to wejścia z całej Polski, a nawet spoza jej granic. Niemal wszystkie na ten jeden adres – adres mojej ostatniej notki. Gdyby ktoś zgrywał bloga, to każde wejście byłoby pod inny adres, za to wszystkie z jednego adresu IP, a tu na odwrót. Czyżby rzeczywiście liczniki mi się popsuły? – gdyby tak było, to przecież nie na obu naraz; a tu szaleje zarówno countomat, jak i ministat.
No i zaczęły się pojawiać wpisy od osób, które nigdy wcześniej u mnie nie gościły. Najpierw wpisała się Mania, za nią Danuta (niestety nie nadążyłem z pobieraniem statystyk), Kawusia, Luiza (jeszcze wtedy nie wiedziałem, że przychodziła już wcześniej), Ela, a także panowie Trzcina na wietrze, Doświadczony (tu również nie nadążyłem) i znowu panie – Szczęśliwa Maria i Amur.
A oto jak wyglądały liczniki pod koniec dnia:
 
MiniStat wyraźnie nie wytrzymał naporu i się zawiesił. Utrwalił jednak ile osób naraz wchodziło na bloga. Ostateczny stan tego licznika, który się nie zawiesił, na koniec dnia był następujący – 3741 odwiedzin (tego parametru na samym liczniku nie widać) i aż 5520 odsłon.
A oto jak to wyglądało w czasie:
Dolna granica wynika niewątpliwie z tego, o której to godzinie kto wstaje w niedzielę; górna zapewne oznaczała fakt podmiany artykułu, w którym był link do mojej notki, na jakiś inny artykuł (od Eli wiem, że to było na onecie; szczegółów jednak nie znam).
Co z tego wynika?
Myślę, że nade wszystko to pokazuje, jakie jest rzeczywiste znaczenie prowadzonych przez nas blogów. W całej historii moich blogów największa liczba odwiedzin była na poziomie 500 odsłon – stanowiło to raptem 10% tego, co było wczoraj; na co dzień typowa liczba odsłon jest w granicach 100, a więc ok. 2% wczorajszych odwiedzin. A przecież wśród tych osób, które wczoraj zobaczyły linka gdzieś na onecie, tylko nieliczni kliknęli, by z niego skorzystać.
Myślę, że te liczby obrazują, jaki jest wpływ wszystkich blogów katolickich razem wziętych na innych ludzi; rzeczywisty wpływ ma portal onet, a nie my.
I druga refleksja – przyszło ponad 3700 osób; wpisało się tylko osiem (Luizy nie liczę, bo ona przychodziła już wcześniej). A z tych ośmiu osób, powróciła dziś tylko Ela (szczególnie zaskoczył mnie Doświadczony, który wydawało się, że szukał pomocy).
Oczywiście bardzo cieszy to, że trafiła do nas Ela (bo myślę, że to cenny dla nas „nabytek”), ale mnie znowu chodzi o to, by pokazać, na ile nasze słowo jest cenione.
Ale może tym bardziej powinniśmy czuć miedzy sobą wspólnotę – skoro jest nas taka garstka, to tym bardziej powinniśmy trzymać się razem (oczywiście przy pełnej otwartości na innych).