Debiut sceniczny (2)

Pora nieco ujawnić skąd ten debiut.
Otóż w moim mieście przy kuratorze oświaty działa Stołeczne Centrum Edukacji Kulturalnej i to Centrum co roku organizuje akcję „Zima w mieście” – co roku dla wszystkich dzieci w wieku gimnazjalnym i licealnym, które się tam zgłoszą podczas ferii, są organizowane zajęcia z aktorstwa, śpiewu i tańca. A uwieńczeniem tych zajęć co roku jest jakiś spektakl. W tym roku był to musical „Romeo i Julia”.
11 dni trwały przygotowania do tego spektaklu. 11 dni intensywnych, wielogodzinnych prób (nawet obiad dzieci jadły razem). 11 dni na wszystko, łącznie z budową dekoracji i szyciem kostiumów. 
Oczywiście trudno sobie wyobrazić, by w takim czasie główni bohaterowie byli w stanie się przygotować i dlatego nie była to jedna para, lecz pięć par Romeów i Julii (przy okazji więcej osób może śmiało mówić, że ma w swoim dorobku artystycznym tak poważną rolę) – co innego, gdy jest do opanowania jedna piosenka i trochę tekstu, niż gdyby tego było więcej. Zresztą piosenki były puszczane z playbacku, co przy przedsięwzięciu realizowanym w 11 dni uważam za coś oczywistego 
(a z tego playbacku brzmiały znakomicie).
A co reżyser z tego miał?
Cezary Domagała zamierza ten spektakl wystawić na deskach profesjonalnego teatru – dla niego to było zobaczenie swojej wizji spektaklu – to już nie tylko spektakl w wyobraźni, lecz oglądany pełnią zmysłów.
A co miasto z tego miało (miasto finansowało wszystko łącznie z wynajęciem Sali Kongresowej)?
Dla miasta była to główna impreza „Zimy w mieście”, na którą były zaproszone wszystkie grupy „Zimy” (niektóre dzieci były jeszcze za małe na tak poważny spektakl, ale generalnie widowisko zostało doskonale przyjęte).
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
A skąd moja córka dowiedziała się o akcji?
Wracałem z pracy i słuchałem radia diecezjalnego – tam była podana informacja o samym spektaklu i o tym, jak się można zapisać. Córka co prawda koniecznie chciała znaleźć jeszcze jakąś koleżankę, by było jej raźniej i początkowo złożenie zgłoszenia od tego uzależniała, ale szczęśliwie zgodziła się w końcu złożyć wcześniej. No i wspaniale, że się zgodziła, bo wszystkie się wycofały, a dla mojej córki były to najwspanialsze ferie w jej życiu i już czeka na podobną imprezę za rok.
 
 
Wszystkie zdjęcia są autorstwa Patryka Piwowarczyka i pochodzą ze strony poświęconej całemu wydarzeniu.
 
 

26 odpowiedzi na “Debiut sceniczny (2)”

  1. No super; sukces to dopiero bodziec do dalszej intensywnej pracy. Szkoda, że koleżanki się wycofały. GRATULACJE dla Ciebie i Twojej córki :):):)

    1. Już jedna z tych koleżanek zapowiedziała, że w przyszłym roku ona też musi w tym uczestniczyć.

  2. Fajnie, że są ludzie, którym się CHCE zrobić coś i dla ciała i dla ducha 🙂 Mnie najbardziej spodobał się pomysł z kilkoma Romeami i Juliami 🙂 Bomba :):):)

    1. Tylko najgorzej w tej scenie finałowej, bo na katafalku była tylko ostatnia para, ta która się truła (co pokazałem na tych zdjęciach), pozostałe były na galerii widoczne na tym zdjęciu z poprzedniej notki.

  3. Leszku!Pięknie 🙂 oglądałam zdjęcie ,coś pięknego 🙂 oby jak najdalej…Pozdrawiam 🙂

    1. Jak to fajnie – ja właśnie czytałem Twoją notkę, a Ty w tym samym czasie moją:) A jesli chodzi o musical, to najbardziej żałuję, że nie mam żadnych nagrań – piosenki napisane specjalnie do tego musicalu są piękne, a przy tym wspaniale wykonane.

      1. :))) no widzisz :)) nawet nie wróciłam uwagę, no szkoda że nie ma muzyki to bym posłuchała ,ale ważnie o zdjęcie coś pięknego 🙂 Pozdrawiam 🙂

          1. Witam Leszku! Czytałam i serdecznie dziękuję:) Pozdrawiam cieplutko

  4. Super! Gratulacje dla córeczki no i dla Taty, który pewnie jest bardzo dumny. 😉

    1. No jasne, że strasznie dumny (i po cichu Ci powiem, że strasznie go korci, by pokazać ją na zdjęciu).

      1. Nie widzę problemu byś zdjęcie POWODU DO DUMY zamieściła na blogu:):) my jej szczerze życzmy pomyślności, a inni z zazdrości może nie poskąpią złośliwości, ale to ją tylko zahartuje ;nauczy odporności na krytykę, co przy osiągnięciu sukcesu jest oczywiste:):)

        1. A na pierwszym zdjęciu widać ją całą 🙂 (ale nie powiem, która to)

        2. Ależ tutaj nie ma czego zazdrościć i tak na prawdę trudno mówić o sukcesie. Wszyscy, którzy w odpowiednim momencie się zgłosili, byli przyjęci. Na początku był casting, po którym decydowano o przydzieleniu ról i co prawda np. rola halabardnika była mniej ciekawa, niż to pozostanie bez jakiejkolwiek roli, ale fakt pozostaje faktem, że żadnej roli córka nie dostała (choć jestem przekonany, że każdą by udźwignęła). Natomiast bardzo się cieszę, że w końcu odważyła się zgłosić sama bez koleżanek i że przeżyła taką przygodę. Może za rok będzie jakaś rola?

  5. No to może nasze córki kiedyś spotkają się na jednej scenie 🙂 Pozdrawiam serdecznie 🙂

      1. Moja córka w tej chwili występuje w teatrze amatorskim, który specjalizuje się w przedstawieniach ulicznych. Zaczyna otrzymywać role pierwszoplanowe, a ten teatr zdobywa ogólnopolskie nagrody. Napiszę coś więcej, ale dopiero wtedy, gdy ponownie pojawię się w sieci. Zwijam powoli żagle i zamierzam pożegnać się z Wami na kilka lat. Gdy wrócę, mam nadzieję, że bardziej dojrzeję, więcej przemyślę i mam nadzieję, że większy ze mnie będzie pożytek. Pożegnam się z Wami jednak w rocznicę pewnego zdarzenia, które dało mi wiele odpowiedzi na moje stare pytania. Zatem do 17 marca.

        1. No to może rzeczywiście kiedyś się spotkają. Kto dziś pamięta, że Maja Komorowska to aktorka Grotowskiego i jego „Laboratorium”, a bracia Grabowscy teatru „Cricot 2”? Twoja córka jest więc całkiem blisko prawdziwej sceny.

  6. Leszku -najważniejsze, ze rozwijają się jej zainteresowania, poznaje swoje możliwości, opanowała strach przed wyjściem na scenę..tyle dobrego z tej imprezy 🙂 🙂 🙂

    1. Oczywiście, że tak – sam się mocno zapaliłem do tego, by córkę namówić, ale przyznam też, że doskonale wiedziałem, że jej to się na prawdę spodoba. Za rok na pewno i zadanie będzie poważniejsze i ona doskonale sobie da radę – tu nawet nie wyobrażała sobie castingu.

      1. Znając tylko Ciebie Leszku, wierzę w Jej wielkie możliwości. Mam nadzieję, że usłyszymy o Twej córce wiele dobrego jeszcze niejeden raz.

        1. Lekusiu, moja córka ma ledwie 13 lat (ostatni dzień mogę tak napisać) – to jeszcze daleko do ostatecznego wykrystalizowania się zainteresowań. To Twoja jest znacznie bliższa tego, że już to jej zostanie.

          1. Moja zaczęła już w przedszkolu 🙂 Zagrała Marię w Jasełkach. Dużo do powiedzenia nie miała, ale wyglądała wspaniale. Pozdrawiam Serdecznie.

Możliwość komentowania została wyłączona.