13 Gdy Jezus to usłyszał, oddalił się stamtąd w łodzi na miejsce pustynne, osobno. Lecz tłumy zwiedziały się o tym i z miast poszły za Nim pieszo. 14 Gdy wysiadł, ujrzał wielki tłum. Zlitował się nad nimi i uzdrowił ich chorych.
15 A gdy nastał wieczór, przystąpili do Niego uczniowie i rzekli: «Miejsce to jest puste i pora już spóźniona. Każ więc rozejść się tłumom: niech idą do wsi i zakupią sobie żywności!» 16 Lecz Jezus im odpowiedział: «Nie potrzebują odchodzić; wy dajcie im jeść!» 17 Odpowiedzieli Mu: «Nie mamy tu nic prócz pięciu chlebów i dwóch ryb». 18 On rzekł: «Przynieście Mi je tutaj!» 19 Kazał tłumom usiąść na trawie, następnie wziąwszy pięć chlebów i dwie ryby, spojrzał w niebo, odmówił błogosławieństwo i połamawszy chleby dał je uczniom, uczniowie zaś tłumom. 20 Jedli wszyscy do sytości, i zebrano z tego, co pozostało, dwanaście pełnych koszy ułomków. 21 Tych zaś, którzy jedli, było około pięciu tysięcy mężczyzn, nie licząc kobiet i dzieci. (Mt 14)
15 A gdy nastał wieczór, przystąpili do Niego uczniowie i rzekli: «Miejsce to jest puste i pora już spóźniona. Każ więc rozejść się tłumom: niech idą do wsi i zakupią sobie żywności!» 16 Lecz Jezus im odpowiedział: «Nie potrzebują odchodzić; wy dajcie im jeść!» 17 Odpowiedzieli Mu: «Nie mamy tu nic prócz pięciu chlebów i dwóch ryb». 18 On rzekł: «Przynieście Mi je tutaj!» 19 Kazał tłumom usiąść na trawie, następnie wziąwszy pięć chlebów i dwie ryby, spojrzał w niebo, odmówił błogosławieństwo i połamawszy chleby dał je uczniom, uczniowie zaś tłumom. 20 Jedli wszyscy do sytości, i zebrano z tego, co pozostało, dwanaście pełnych koszy ułomków. 21 Tych zaś, którzy jedli, było około pięciu tysięcy mężczyzn, nie licząc kobiet i dzieci. (Mt 14)
Zwrócę uwagę na jeden szczegół – to nie Chrystus rozdawał chleb (i ryby); czynili to Jego uczniowie. On jedynie spojrzał w niebo, odmówił błogosławieństwo i go połamał – reszta należała do nich.
Jakim ja jestem uczniem, skoro nie potrafię nasycić tłumów mimo, iż daję im Jego słowa?
Tak się złożyło, że do mnie w tej chwili bardziej przemawiają słowa;”Zlitował się nad nimi i uzdrowił ich chorych…..”Właśnie wczoraj dane mi było wyświadczyć przysługę kobiecie, która tej litości Jezusa pragnęła; pragnęła aby uzdrowił jej męża. W tym objawiła się moja bezsilność; pozdrawiam
P.S. Leszku -Twoja linkownia mnie nie lubi; nie jest na bieżąco z moimi postami np. w tej chwili podaje notkę z 26 lipca, a od tamtej pory pojawiły się już 3 nowe; więc fałszuje dane; jak raport Millera; pozdrawiam
Nie mam żadnego wpływu na to, co i kiedy Google skanuje.
Tak to jest, że Pismo Święte do każdego przemawia tymi słowami, które jemu są najpotrzebniejsze.
Było też coś o wierze, która jeśli będzie choć taka jak ziarnko gorczycy to potrafi górę przesunąć 🙂 Nie brakuje Ci trochę tej wiary w skuteczność wysiłków jakie czynisz?
Raczej stwierdzam fakt..
A już jutro ślubować będą sobie Agatka i jej narzeczony i Pan też spojrzy na nich i im pobłogosławi. 😉 A my nadal odliczamy jeszcze hehe…
Ciekawe, czy właśnie są już po, czy też to są te najbardziej nerwowe chwile przed?
Oj, Leszku, Leszku. Nie pierwszy raz widzę, jak bolejesz nad sobą. Czyżbyś naprawdę potrzebował dowartościowania? Nie wierzę!
Nie boleję nad sobą, lecz jedynie stwierdzam fakt, że Pan niewielki ma ze mnie pożytek..
No to tylko jeszcze mały krok, aby mieć pretensje za niską skuteczność do samego Boga. Bowiem to Bóg jest winien temu, że nie wszyscy chcą go kochać, winien temu, że nam dał za mało talentów. A być może zapominasz Leszku o wolności i o prawie każdego do dysponowania nią?
PS. Tak naprawdę, czy dajemy czyste słowa Chrystusa? A może są one zabrudzone plewami wizji kościelnych hierarchów, tradycją daleko mijającą się ideą Chrystusa, naleciałościami filozofów, kodeksem kanonicznym itd? Bo widzisz Leszku, dość często lansowana przez Ciebie nieomylność papieży, która jest dogmatem wiary katolickiej, we mnie zawsze budziła spore wątpliwości.
Odrzucenie tego dogmatu przez kościoły protestanckie jest ich największą słabością (choćby stosunek różnych kościołów protestanckich do tego, czym jest eucharystia). A dla Boga zapewnienie nieomylności papieży przy ogłaszaniu dogmatów wiary, to na prawdę „bułka z masłem”.
Odrzucenie tego dogmatu przez kościoły protestanckie jest ich największą słabością (choćby stosunek różnych kościołów protestanckich do tego, czym jest eucharystia). A dla Boga zapewnienie nieomylności papieży przy ogłaszaniu dogmatów wiary, to na prawdę „bułka z masłem”.
Liczebnością kościoły protestanckie, aż tak drastycznie nie ustępują. Natomiast jeśli mam pisać o słabościach naszego kościoła dotyczące podejściu do Eucharystii to pozwolę sobie zauważyć, że nasza Eucharystia ździebko połowiczna.
Myślę, że to, pod iloma postaciami przyjmujemy na co dzień komunię, jest sprawą drugorzędną (przy czym w swoim życiu kilka razy – w tym na zwykłej mszy porannej – zdarzyło mi się ją przyjmować pod dwiema); ważne jest jednak, czym ona jest w danym kościele. Jak sądzę dobrze wiesz, że większość kościołów protestanckich nie wierzy w to, że to jest ciało i krew Chrystusa. Skoro odrzucasz dogmat o nieomylności papieża w ogłaszanych prawdach wiary, to nie masz innego wyjścia i musisz każdy pogląd w tej sprawie przyjmować, jako tyle samo (czyli nic) nie warty! To ja się pytam, ile jest warta taka wiara? Dlaczego niby Ty masz sobie przypisywać to, czego nie chcesz uznać w przypadku papieża? W każdej takiej konfliktowej sprawie przyjmujesz, że to Ty masz rację, a nie papież; ale niby dlaczego Duch Święty miałby zapewnić, iż to Ty się nie mylisz, a nie on?
Zasadnicze pytanie brzmi, czy wszystko należy rozstrzygać i układać? Bowiem nigdzie nie jest napisane, że na wszystkie pytania musimy znać odpowiedzi. Ja po prostu pytania bez odpowiedzi zawieszam i pozostawiam bez odpowiedzi. Nie neguję mądrości papieży, ale mam wątpliwości czy jest potrzeba dogmatyzacji stref, na tematy które nie wypowiadał się Chrystus.
Uciekasz od odpowiedzi na moje pytania – skoro mówisz, że nie wszystko musi zostać rozstrzygnięte, to pozostawiasz jednak, że niektóre muszą. A skoro muszą, to dlaczego niby Twoje rozeznanie ma być pewniejsze, niż aktualnego papieża? Dlaczego to, co uważasz, że nie ma miejsca w odniesieniu do Papieża, ma się wypełniać w Tobie?
Może dlatego, że słowa Chrystusa zazwyczaj kierowane są do ubogich w duchu. Stąd dzieci doświadczają „nawiedzenia”. Często święci również byli prostymi ludźmi. Tutaj bez powołania się na konkretne prawdy wiary, objawione przez papieży, dalszej polemiki nie poprowadzimy. Natomiast boję się, że wychodzę poza obszar mojej kompetencji, a nie uwielbiam dyskusji nie czując się kompetentnym. Zadasz zatem pytanie: skąd moje wątpliwości? Otóż z definicji nigdy nie traktuję żadnego człowieka jako nieomylnego.
Ale jeśli żadnego, to również siebie. A zatem nie ma najmniejszego powodu, byś uważał w jakiejkolwiek sprawie, że to nie Ty się mylisz, lecz papież. To jednak prowadziłoby Ciebie do tego, że nie potrafiłbyś powiedzieć, w co wierzysz! Innymi słowy ciągle by do Ciebie wracało pytanie, czy Twoja wiara to jeszcze chrześcijaństwo, czy już nie?
Prawda nie wymaga dogmatów. Dogmaty zaświadczają o braku prawdy i są protezą, mającą na celu uniknięcie jej rozpoznania. Bo jeśli uznamy słowa Chrystusa za prawdę, to całą prawdę wywnioskujemy ze słów Chrystusa.
Kompletnie się z Tobą nie zgadzam. Właśnie tak wielkie rozbieżności dogmatyczne, jakie są między kościołami protestanckimi, przeczą Twojej tezie. Czy np. Świadkowie Jehowy to jeszcze chrześcijanie, czy już nie? Teoretycznie rzecz biorąc akurat oni są najbliżsi Twojemu myśleniu – oni też twierdzą, że dogmaty są niepotrzebne; sami tworzą swoje własne i co kilka lat je zmieniają.
Świadkowie Jehowy, właśni z powodu tworzenia dogmatów nie są dla mnie Chrześcijanami. Chrześcijaństwo nie potrzebuje budowania nowych dogmatów. Wszystkie dogmaty podał Bóg. Tworząc nowe dogmaty, zakładamy brak zupełności Słowa Bożego. Założenie, że Chrystus nie zdążył wszystkiego powiedzieć, co miał do powiedzenia. . Weźmy konkretny przykład: Dogmat Niepokalanego Poczęcia. Czy zmienił ten dogmat faktyczny stan historyczny? Nie, gdyż jeśli Matka Boga była niepokalanie poczęta, to była bez względu na istnienie dogmatu. Czy istnienie owego dogmatu jest do zbawienia koniecznie niezbędne? Zatem wszyscy ludzie urodzeni przed XIX wiekiem nie zostali zbawieni? Ponadto ilu Chrześcijan w Polsce ma pojęcie czym jest niepokalane poczęcie? Czy Ty też czujesz się na tyle mocnym w Starym Testamencie, by wyjaśnić wszelkie zawiłości tego zagadnienia. Jak widzisz istnienie owego dogmatu nie jest do zbawienia koniecznie niezbędne. Jeśli jednak założyć, że jest to koniecznie do zbawienia potrzebne, w złym świetle stawia całe Pismo Święte. Zatem nowo powstałe Dogmaty są słabością naszej wiary. Ponadto Twoje wywody nie mają sensu, ze względu na fakt, że dogmat o nieomylności papieży jest młodym dogmatem. Protestanci wzięli się nieco wcześniej.
wydaje mi się, że przywiązujesz zbyt dużą wagę do słów (i to niezbyt konsekwentnie) – najbardziej maryjnym wyznaniem jest prawosławie. I co z tego, że dogmat o niepokalanym poczęciu został ogłoszony już po wielkiej schizmie, a więc formalnie nie jest dogmatem kościoła prawosławnego? Prawosławni nie mają najmniejszych problemów w uznaniu tego dogmatu. Problemem jest dla protestantów, którzy formalnie żadnych dogmatów nie ogłaszają, którzy jednak główne myśli Lutra traktują tak, jak by były dogmatami (prawosławni uznają wszystkie dogmaty sprzed schizmy, a sami żadnych nie ogłaszali). Każdy kościół musi się opierać na zbiorze jakiś aksjomatów (które najczęściej nazywa dogmatami) i wg mnie dobrze jest, jeśli ten zbiór jest skodyfikowany i ogłaszany z klauzulą nieodwoływalności (a przy tym łatwo sobie można wyobrazić, że Bóg nie dopuszcza do ogłoszenia fałszywych dogmatów); gorzej jeśli ich ogłoszenie przebiega tak, jak u Świadków Jehowy..
Fajnie, że nazwałeś system aksjomatycznym, gdyż świadomie unikałem tego słowa, aby użyć tego słowa jako ostatecznego argumentu. Nowe aksjomaty zmieniają teorię (logikę systemu). Ponadto każdy nowy aksjomat może doprowadzić do logicznej sprzeczności z poprzednimi. Zatem nadal pozostaje problem: czy Bóg stworzył system doskonały czy pełen niedoskonałości, który należy poprawiać. Luter nie stworzył żadnego dogmatu wiary, jedynie zakwestionował niezgodne praktyki Papieża z Biblią. (Płatne odpusty, kwestia czy poprzez Mękę Chrystus Zbawił świat, gdyż praktyka papieska sugerowała niedoskonałość męki Pańskiej w zbawieniu świata). Te i owe nielogiczności nauczania kościelnego stały się źródłem schizmy. Tworzenie zatem nowych doktryn stwarza warunki do wciąż nowych kłótni i podziałów. TO jeden z powodów dla których nie mogę się zgodzić z nieomylnością papieża. Ponadto to święci nie papieże ratowali kościół z tarapatów. Ecclesja, czyli wspólnota powinna być źródłem interpretacji doktryn, natomiast papież źródłem autorytetu. Autorytet jest w mądrości papieża, a nie w prawie do stanowienia prawa i nakazów, czytaj doktryn. Ponadto ciężko odmówić Lutrowi racji, w tamtych historycznych uwarunkowaniach.
W tamtych konkretnych historycznych warunkach, owszem; ale tezy Lutra są traktowane dogmatycznie i chrystocentryczny kult MB, który jest jak najbardziej poprawny, do dziś przez protestantów jest odrzucany! I zwróć uwagę, że wszystkie dogmaty ogłaszane przez papieży zawsze dotyczyły rozstrzygnięć umocowanych w tradycji. A więc obraz, który kreślisz z tworzeniem nowego systemu aksjologicznego, jest fałszywy. Natomiast cały czas nie znajdujesz odpowiedzi dotyczące tych niekorzystnych zjawisk, do których dochodzi, gdy ten system aksjologiczny nie jest tak jawnie wprowadzony, jak w KK.
Przeczytałam tą Waszą dyskusję i zastanawiam się o co tu biega?Lekuś podważa dogmat o nieomylności papieża, wszak żaden człowiek nie jest doskonały. To prawda. Wiedział o tym także Jezus powierzając klucze Królestwa Niebieskiego Piotrowi. Czy Piotr był doskonały? jaki był Piotr? Rybak, człowiek prosty, porywczy; był niedowiarkiem- stał się uczniem Jezusa dopiero jak ujrzał cud w połowie ryb; trzykrotnie zaparł się Jezusa, etc… Piotr nie czuł się godny wyróżnienie, jakie go spotkało, kiedy pada do stóp Jezusa mówi: „…Odejdź ode mnie, Panie, bo jestem Człowiek grzeszny… Lecz Jezus rzekł do Szymona: <>”Jezus nie powierzył Swego Kościoła doskonałym aniołom, lecz grzesznemu i niedoskonałemu człowiekowi. Dlaczego? „Odpowiedział Szymon Piotr: „Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga żywego” Na to Jezus mu rzekł: „Błogosławiony jesteś, Szymonie, synu Jony. Albowiem nie objawiły ci tego ciało i krew, lecz Ojciec mój, który jest w niebie….” Jezus bardzo wyraźnie wyróżniał Piotra wśród Apostołów. Przed odejściem do nieba Pan Jezus zlecił Piotrowi najwyższą władzę pasterzowania nad Jego wiernymi wyznawcami i pozostałymi Apostołami (J 21, 1-19). Apostołowie od początku podjęli te słowa i uznali w Piotrze pierwszego spośród siebie. We wszystkich wykazach apostolskich Piotr jest zawsze stawiany na pierwszym miejscu (Mt 10, 2; Mk 3, 16; Łk 6, 14; Dz 1, 13). Spodobało się Bogu wybrać rybaka Piotra na Pasterza swych owieczek, a to co niedoskonałe w człowieku uzupełnia Duch Św. Jezus potrafi przemienić na dobre nawet to, co złe, jeśli ktoś działa w Jego imieniu i dla dobra Jego ludu. Także dogmaty papieskie wydawane są dla dobra Owczarni Pana. Dla zachowania jedności, dla uwzględnienia okoliczności oraz dostosowania do warunków, w jakich przyszło żyć danemu pokoleniu. Dogmaty przemodlone i wymodlone, aby były podjęte pod natchnieniem Ducha Św. na chwałę Bogu oraz ku pożytkowi ludowi Bożemu.
Tu sprawa jest bardziej skomplikowana. Nie neguję autorytetu Piotra, lecz nie zapominaj o innych słowach Chrystusa, w których sam Chrystus stawiał siebie w roli sługi. Dogmat o nieomylności stawia papieża ponad kościołem, a nie w roli sługi. Ponadto jestem bardzo uczulony na okoliczności historyczne, w których coś się dzieje. Dogmat ten ogłoszono w 1870 roku na Soborze Watykańskim I, w odpowiedzi na słabnącą rolę kościoła we Włoszech. Uzasadnienie brzmi:”Za zgodą świetego Soboru nauczamy i definiujemy jako dogmat objawiony przez Boga, że Biskup Rzymski, gdy mówi ex cathedra – tzn. gdy sprawując urząd pasterza i nauczyciela wszystkich wiernych, swą najwyższą apostolską władzą określa zobowiązującą cały Kościół naukę w sprawach wiary i moralności – dzięki opiece Bożej przyrzeczonej mu w osobie św. Piotra Apostoła posiada tę nieomylność, jaką Boski Zbawiciel chciał wyposażyć swój Kościół w definiowaniu nauki wiary i moralności. Toteż takie definicje są niezmienne same z siebie, a nie na mocy zgody Kościoła.Jeśli zaś ktoś, co nie daj Boże, odważy się tej naszej definicji przeciwstawić, niech będzie wyłączony ze społeczności wiernych”Jak widzisz, nawet ta moja dyskusja wyklucza mnie ze społeczności wiernych, gdyż dogmaty nie podlegają dyskusji. Problem jednak nie jest to, że jeśli mamy chronić jedność kościoła w dyskusjach w teologicznych, to autorytet Papieża należy uznać za ostateczny, rozstrzygający sporne kwestie, ale istotą problemu jest fakt, że wielokrotnie papieże wykazywali się swoja daleko idącą omylnością.Tutaj ratunkiem dla Kościoła zawsze jawiła się Ecclesia, nawet niekoniecznie synodów biskupich, lecz prostego ludu.
Basiu, tutaj dostrzegłem jeszcze jeden problem. Przy tym istniejącym dogmacie dowodząc omylności papieża dowodzimy omylności Ducha Świętego. A to już nie są przelewki. Ponadto kojarzy mi się sprawa „i czasopisma”. Gdyby tylko sprawy dotyczyły prawd wiary byłoby mniej problemów, ale dotyczą również moralności. W tych dotyczących moralności łatwiej o popełniane błędy.
Lekusiu, to Ty komplikujesz – Basia bardzo dobrze Ci napisała. A twierdzenie, że dogmat o nieomylności jest sprzeczny z tym, iż papież powinien być sługą, jest kompletną bzdurą – nieomylność papieża w sprawach doktrynalnych nie wynika z doskonałości człowieka, lecz z działania Ducha Świętego wobec niedoskonałego człowieka. A więc nie wywyższa papieża, lecz stwierdza iż w tych sprawach papież jest sługą najdoskonalszym i nie dzięki swoim przymiotom, lecz dzięki samemu Duchowi Świętemu. I jeszcze raz proszę Cię znajdź jakiś kontrargument dotyczący tego zła, jakie nastąpiło w kościele, z powodu nieuznawania tej roli papieża. Uagumentuj dlaczego wg Ciebie dobrze jest, jak powstają takie kościoły, jak Świadkowie Jehowy, które manipulują ludźmi – bez tej argumentacji Twoje zdanie jest pustym teoretyzowaniem.
Ja tu widzę coś dużo gorszego niż spór o nieomylność papieży. Ja tu widzę jakąś licytację, który chrześcijanin lepszy? Katolicy? Nie bo czasem protestanci… Nie bo w tym lepszy prawosławny. Jezus dał klucze do Królestwa Piotrowi. Ale mówił też, że Królestwo jest nie z tego świata. Tak jak przypomniał Lekuś, Jezus powiedział, że ten, który chce być nauczycielem ma się stać sługa swoich uczniów. A tu nagle nastał spór o przewodnictwo w całkiem ludzkim wymiarze. Z tego sporu wniknęło tyle schizm i może też z niego wynika także działalność Świadków Jehowy.
Ps. Jeśli chodzi o dogmat nieomylności papieża, to o ile dobrze doczytałam w różnych źródłach – został „wykorzystany” tylko raz – cytuję: „w XX wieku tylko raz użyto formuły nieomylności – uczynił to Sługa Boży Ojciec Święty Pius XII ogłaszając dogmat o Wniebowzięciu NMPanny. I nikt więcej. ” Wynika z tego, że sami papieże czują jego wagę i nie „szastają swoją nieomylnością”, bardziej papiescy od samego papieża okazują się niektórzy wierni, przypisując nieomylność wybranym przez siebie słowom Ojca Świętego.
Ps. 2 Warto przeczytać: //www.pijarzy.pl/?strona,doc,pol,szukanie,14,0,1178,1,14,ant.html
Muszę przyznać, że w tym temacie mam spore problemy z docieraniem do źródeł. Sporo fałszywek po drodze spotkałem i mamy rzeczywiście z demonizowaniem tego dogmatu. Natomiast w brzmieniu literalnym trudno oddzielić co wynika z tego dogmatu, a co nie. Bo przyjmując brzmienie literalnie, to każda wypowiedź Papieża musi być traktowana jako dogmat wiary. Natomiast dogmat o wniebowzięciu ma jedną wadę: co będzie jeśli znaleziska archeologiczne wykażą miejsce pochówku? Przy współczesnych badaniach genetycznych, nie będzie problemu z wykazaniem pokrewieństwa. Dlatego byłbym bardzo ostrożnym w formułowaniu wszelkich dogmatów, które nie pochodzą wprost od Boga. Bo z niepokalanym poczęciem nie ma problemu. Nikt tego nie zrozumie. A to jest ten drugi dogmat uchwalony dogmatem o nieomylności papieża, ale głowy nie daję, gdyż szukając, trafiłem nawet na mowę Strossmayera.
Działalność świadków Jehowy wynika z czego innego, ale to temat morze. Jeśli ktoś zainteresowany tym tematem, to objaśniane jest to na blogu ISY; która była przez 20 lat w tej organizacji i zna temat od podszewki ; //kto-szuka-ten-znajdzie1.blog.onet.pl/Ciało kierownicze świadków Jehowy pragnie być konkurencją dla papieża, głównie ze względów finansowych gdyż mają spory dochód ze strażnic. Mają niewolników niewolnika i robią na tym interes.
„Ciało kierownicze Świadków Jehowy pragnie być konkurencją dla papieża”… a o czym ja piszę? O chęci rządzenia światem na sposób ludzki właśnie. 🙁
Basiu, ja nie analizuję skąd się bierze takie a nie inne postępowanie ŚJ – zwracam jedynie uwagę, że ŚJ mogą istnieć tylko po odrzuceniu dogmatu o nieomylności papieża.
Gdyby Papież był sługą najdoskonalszym, Chrystus nie musiałby prosić Św. Franciszka, by ten ratował Kościół. To jest wspaniały przykład, gdy papież potrafił zniżyć się do roli sługi w stosunku do świętego Franciszka, ale nie wszyscy byli tak wielkimi papieżami jak Innocenty III. Zauważ, nie neguję roli papieża jako ostatecznego Autorytetu tutaj na ziemi, stąd pytania o Jehowach nie są trafione. Neguję tylko zdanie o nieomylności, gdyż takowe zdanie narzuca omylność samemu Duchowi świętemu, nie pozostawiając furtki do wycofania się z raz podjętego dogmatu. Autorytet podejmując decyzję ma prawo się mylić, bez szkody dla swego autorytetu. Papież nieomylny, już prawa się mylić nie ma, ze wszystkimi negatywnymi konsekwencjami raz mylnie podjętej decyzji. Ale skoro to Duch Święty podejmuje te wszystkie decyzje, to na co synody biskupie?
Wiele osób ma problem z nieomylnością papieża. Ja również nie mogę tu szczerze bronić dogmatu, bo budzi moje wątpliwości. Wątpliwości budzi wręcz zasadność wprowadzania dogmatów, bo czy fakt, że Matka Boska była niepokalanie poczęta bez grzechu pierworodnego lub tez została wzięta do nieba wraz z ciałem – coś zmienia w kwestii zasadniczej, czyli w przykazaniu miłości? Czy nieomylność papieża sprawi, że będziemy lepsi dla drugiego człowieka? Po lekturze tekstu na stronie pijarów mogę uwierzyć, że faktycznie Duch czuwa, aby instytucja kościelna nie zapędziła się za daleko, więc wierzę też, że papieże nie zapędzą się w wykorzystywaniu dogmatu nieomylności, jednak absolutnie nie przekonują mnie tłumaczenia Leszka o potrzebie formalizowania wiary przez mnożenie jakichkolwiek dogmatów.
Ps. O dowody w postaci np. grobu Maryi się nie boję, bo niby jak można byłoby w 100% „udowodnić”, że to jest ciało Matki Boskiej – mamy DNA Chrystusa? Może są jakieś relikwie (np. krew) ale po całej hecy z relikwiami w średniowieczu, kto znów w 100% udowodni prawdziwość – zawsze zostaną pytania bez odpowiedzi i kwestie bez wyjaśnienia. Bo czy Bóg opisany matematycznym równaniem byłby jeszcze Bogiem… 🙂
Barbaro> Czucie i wiara silniej mówi do mnieNiż mędrca szkiełko i oko.”Martwe znasz prawdy, nieznane dla ludu,Widzisz świat w proszku, w każdej gwiazd iskierce.Nie znasz prawd żywych, nie obaczysz cudu!Miej serce i patrzaj w serce!”Gdyby na wszystko były DOWODY, wiara nie byłaby potrzebną.
Basiu – chyba mnie nie zrozumiałaś – bo innymi słowami ale napisałam dokładnie to samo – że zawsze będzie pole dla wiary. Nie zmierzymy WSZYSTKIEGO, bo WSZYSTKIE odpowiedzi zna tylko sam Bóg.
O tak….tak… teraz zrozumiałam; pozdrawiam
Fakt dotychczasowej nieomylności powinien być wystarczającym argumentem we wszelkich dyskusjach na temat autorytetu papieża w sprawach wiary. Jednakże dotychczasowa nieomylność nie gwarantuje braku pojawienia się precedensu w przyszłości. Zaś sam zapis wzbudza obawy o pychę „urzędu”, a ze stwarzaniem takiego wrażenia należałoby się powstrzymywać. Zgadzam się z Tobą Barbaro, że niezbyt wiele wynika z tych doktryn. Natomiast inna doktryna o czyśćcu stała się źródłem rozłamu w kościele. Zatem podtrzymywanie doktryny o nieomylności papieży praktycznie nie daje nadziei na pojednanie kościołów. Zwracam uwagę na zapis o nieomylności papieży tylko dlatego, że Leszek szuka w sobie przyczyn niskiej skuteczności katechizacji. Być może tych przyczyn należy szukać u samej góry.
No właśnie – doktryny stają się źródłem rozłamu – a dogmat nieomylności też zaowocował oddzieleniem się grupy wiernych – kościoła starokatolickiego. Może więc nie tędy droga 🙁 Ale mam nadzieję, że te dogmaty które już powstały przynajmniej nie są fałszywe, (nawet jeśli niekonieczne), a być może nowych nie będzie
A niby gdzie ja pisałem o potrzebie mnożenia dogmatów – przypisujesz mi słowa, których nie wypowiedziałem. Mówiłem jedynie, że każdy kościół musi być oparty i jest oparty na jakiś dogmatach (nawet jeśli ich oficjalnie nie ogłasza) – bez dogmatów nie ma kościoła.
Leszku – jesteś pewny, że kościół MUSI być oparty na dogmatach? A chodzi o kościół – instytucję, czy ten Kościół jako wspólnotę w Duchu? Bo mi się wydaje, że Duch wcale nie musi pomagać sobie dogmatami (co nie oznacza, że nie CHCE).
Każdy kościół jest oparty o prawdę objawioną ( a więc dogmaty); jestśli je odrzucić zostają tylko emocje. A emocje, to nie wiara.
Każdy kościół jest oparty o prawdę objawioną ( a więc dogmaty); jestśli je odrzucić zostają tylko emocje. A emocje, to nie wiara.
Przepraszam, ale moim zdaniem coś mieszasz – Kościołem była pierwsza wspólnota chrześcijan, zanim jeszcze zebrały się sobory i ustalono i zapisano dogmaty. To, że kościoły są oparte na dogmatach to jest proste stwierdzenie faktu. Natomiast jak piszesz, że MUSI tak być to jest druga sprawa. To tak jakbyś sugerował samemu Bogu jedynie słuszną metodę zakładania Kościoła 🙁 Masz rację w tym, że skoro już dogmaty są, to pewnie były ludziom potrzebne aby łatwiej tworzyć wspólnotę – a Duch czuwa, aby te pisane zasady były zgodne z prawdą wiary. Do samej jednak wiary nie jest potrzebny żaden dodatkowy ludzki kodeks (oprócz dekalogu i przykazania miłości apostołowie go przecież nie mieli).
Barbaro, obawiam si e, że to Ty mieszasz – jak w coś wierzysz, to musi być wiadome, w co wierzysz. A więc w każdej religii muszą być dogmaty. Natomiast inną sprawą jest to, czy zostaną one skodyfikowane i jak? (a więc m.in. czy zostaną nazwane dogmatami)
Oczywiście, że trzeba wiedzieć w co się wierzy. Myślę, że jak zabrakło już tych, którzy znali Jezusa osobiście, to pewne kwestie wymagały dookreślenia. Ludzie pragnęli jakiegoś dokładniejszego wyjaśnienia, o co chodzi z tym Duchem Świętym, albo jak należny rozumieć słowa Syn Boży, ale co np. do wiary w Boga i Jezusa Syna Bożego ma np. fakt, czy Matka Boska miała grzech pierworodny czy nie? Bo jakkolwiek by nie było, to ani nie powiększa ani nie umniejsza Jej świętości. Zastanawiam się więc, do czego Kościołowi mają być potrzebne niektóre późniejsze dogmaty. Nie wiem, czy czytałeś tekst na stronie pijarów, z którego wynika, że niektóre „zapędy” dogmatyczne hierarchii kościelnej są wręcz kuriozalne i moim zdaniem wynikają z chęci uczynienia królestwa tutaj na ziemi zamiast tego Królestwa, o którym mówił Chrystus 🙁
Nie = nie czytałem, bo cały czas jestem zagoniony szkoleniami, na dodatek w poniedziałek zmarła teściowa, więc krucho u mnie z czasem. Tyle, że temat jest bardzo ważny i to taki, w którym jest wiele nieporozumień, więc cały czas się odzywam (ale na czytanie teraz nie mam czasu).
To pora by zamilczeć. Modlę się zatem.
Lekusiu, jesteś nastawiony na nadawanie i w ogóle nie słuchasz (nie czytasz) odpowiedzi.
Leszku, czytam. Świadkowie Jehowy to typowa sekta. Jeśli sugerujesz, że brak autorytetu papieża automatycznie prowadzi do powstania sekty, to się nie zgadzam. Bowiem odpowiedzi udzieliłeś sobie sam, powołując się na Kościół Prawosławny. Prawosławie mimo braku jednego przywódcy, generalnie bardzo dobrze trzyma się sensu wczesnego chrześcijaństwa. Napiszę więcej: prawdopodobnie są bliżej owego chrześcijaństwa niż my. Natomiast istnienie autorytetu zapewne ułatwia zachowanie jedności, ale niekoniecznie oznacza to bycie bliżej prawdy. Ponadto wracając do świadków Jehowy: oni nawet nie starają się udawać, że coś mają wspólnego z Chrystusem. Nawiązanie do Chrystusa jest im potrzebne tylko do zdobywania nowych członków, poprzez zawiązanie dyskusji.
Kościół prawosławny jest bardzo autorytarny i mimo braku jednego przywódcy (Patriarcha Konstantynopola nie ma tak silnej pozycji, jak papież w KK) daleki jest od jakichkolwiek zagrożeń rozłamowych. Sama zresztą geneza Wielkiej Schizmy sprawia, iż to nie jest kościół buntu (wręcz przeciwnie – to kościół spolegliwości). Z kolei protestantyzm przy swojej genezie i braku przywództwa ciągle pączkował na co raz drobniejsze kościoły. Oczywiście masz prawo nazywać ŚJ sektą, bo wiele zachowań ŚJ jest charakterystyczne dla sekt; jednak fakt pozostaje faktem, że ŚJ mają rodowód protestancki i swoją liczebnością wybiegają daleko poza wiele innych kościołów protestanckich, którym miana kościołów się nie odmawia. Można powiedzieć, że to tkanka rakowa na ciele protestantyzmu, ale fakt pozostaje faktem, że protestantyzm rozwojowi tej tkanki sprzyjał. W KK zagrożenia były wcale nie mniejsze, ale jednak potrafił zachować jedność, a decydujący w tym był prymat biskupa Rzymu. Pisałeś, że ten rozwój kościoła pierwotnego nade wszystko odbywał się poza Rzymem, ale jednak od samego początku wszyscy biskupi uznawali prymat biskupa Rzymu – do pierwszego rozłamu nie doszło właśnie dzięki temu, że wszyscy apostołowie uznawali prymat św. Piotra. i do rozwiązanie wielokrotnie się powtarzało w historii kościoła (większość dogmatów została ogłoszona dogmatami właśnie po to, by dać jednoznaczną wykładnię pozwalającą na zachowanie jedności). Choćby pierwszy dogmat ogłoszony po Wielkiej Schizmie, który miał wpływ na obecną postać Credo – my mówiąc o Duchu Świętym mówimy „który od Ojca i Syna pochodzi”; dla prawosławnych jest jedynie „który od Ojca pochodzi”. To była reakcja na odmawianie Jezusowi natury Boskiej. W prawosławiu nie groziły takie „nowinki”, iż Jezus był tylko człowiekiem, a dziś jest to największa i najpoważniejsza różnica dogmatyczna między naszymi kościołami. Gdyby jednak wtedy ten dogmat nie został ogłoszony, to najprawdopodobniej nie utrzymalibyśmy swej tożsamości (nasza wiara nie miałaby sensu, jeśli w Chrystusie nie widzielibyśmy Boga). Przy czym jeszcze raz podkreślam – dogmat o nieomylności papieża w sprawach wiary nie wywyższa papieża ponad innych – stwierdza jedynie, że Duch Święty czuwa nad kościołem i nigdy nie dopuści do ogłoszenia dogmatu, który byłby fałszywy. Zwróć przy tym uwagę, że w gruncie rzeczy jest to ta sama konstrukcja, która dotyczy również każdego człowieka – przyjmuje się, że każdy, kto szczerze oddaje się całkowicie Bogu w modlitwie kontemplacyjnej, może mieć pewność, że nigdy nie spotka w tej modlitwie złego ducha. Rozpatrując to ludzkim rozumem, trzeba stwierdzić, że obiektywnie takiej gwarancji nie ma; a jednak przyjmuje się, że takiego zagrożenia nie ma – że Duch Święty nigdy do tego nie dopuści. Skoro więc to dotyczy każdego z nas, gdy powierza się Bogu, to dlaczego tak by być nie miało, gdy papież powierza Bogu cały kościół?
Leszku, ładny tekst, Przydałby się w formie notki, bowiem rozwiewa wiele wątpliwości, a nade wszystko nie wulgaryzuje pojęcia papieskiej nieomylności. Wbrew pozorom, w trakcie poszukiwań zasobów internetowych niewiele było dobrych wyjaśnień. Muszę uznać Twoje za najlepsze. Moje czepianie się owej nieomylności dotyczy raczej tej drugiej części (czyli nieomylność w sprawach moralności). Przyjmuję jednak stanowisko za wyjaśnione. Diagnoza protestantyzmu generalnie słuszna. Sekta Jehowów wyrosła na gruncie biznesu (sprzedawanie biblii i oparta jest na zasadach piramidy finansowej) i temu biznesowi sekta jest podporządkowana, zatem w tym wątku nie warto się nią zajmować. Natomiast jest jeszcze aspekt wizerunkowy. Zauważ, że inne akcenty są w Ewangelii, a inne w dogmatach. Być może takie doprecyzowania są potrzebne, ale skoro Chrystus nie definiował skąd się wziął Duch Święty, to można uznać, że tak miało pozostać. Jeśli brać pod uwagę boską naturę Chrystusa, to tekst św. Jana rozwiewają wątpliwości.
Bardzo mnie cieszy, że pomogłem:)
Leszku. Sam zauważyłeś, że pierwsze lata Chrześcijaństwa to bujny rozwój chrześcijaństwa i wbrew pozorom centrum tego rozwoju wcale nie było umiejscowione w Rzymie, zwłaszcza przez owe pierwsze wieki chrześcijaństwa. Jakoś sobie radzono wtedy, poradzimy sobie teraz. Natomiast dziwnym trafem właśnie osoba Papieża doprowadzała do rozłamów, zwłaszcza w momentach mało związanych z prawdami wiary. Skoro mowa o Lutrze, to tezy Lutra były tylko pytaniami, skierowanymi do Papieża. Niektóre z nich nie straciły swej mocy teologicznej do dnia dzisiejszego. Jeśli poszukujesz odpowiedzi, dlaczego ludzkość odwraca się od Chrystusa, to pośród wielu przyczyn, należy również zadać pytanie o miejsce i rolę samego Papieża na ów proces. Bo jedną z przyczyn odwrotu od Boga jest nasza grzeszna natura i pycha, ale równie ważną przyczyną jest ucieczka młodych ludzi od hipokryzji, zanim sami dorosną i staną się hipokrytami. Dostrzegając tylko połowę problemu, czyli naszą grzeszną naturę, nie uzyskamy nigdy pełnej odpowiedzi a stąd nie znajdziemy lekarstwa. Przykład Lutra pokazuje dobitnie ile zła wynikło z powodu działań papieża dla całego Kościoła. Przykład połowicznej Eucharystii jest dowodem, że jeśli dowolnie można zastępować spójnik „i” spójnikiem „lub” to zamiast przestrzegać 10 przykazań, może wystarczy przestrzeganie tylko połowy.
Niczego z tego, o czym piszesz, wg mnie nie ma w moim tekście. Zwróć uwagę, iż w tym czytaniu wszystko zaczęło się od błogosławieństwa Jezusa, a spełniło dzięki wielkiej wierze Jego uczniów, To błogosławieństwo Jezusa jest stałe i niezmienne – zmienia się tylko wiara Jego uczniów!
Wiara ma to do siebie, że u większości ludzi ma charakter falowy. Tylko u nielicznych umacnia się stale. Ma to też związek z wiekiem, z przeżytymi wydarzeniami, z własnymi przemyśleniami. Wie o tym Chrystus. Natomiast świadomość własnej niedoskonałości, to najlepsza rzecz, która chroni przed pychą. Najgorsza rzecz, która nas może spotkać to własna pycha.
Masz rację – najgorsza rzecz, która nas może spotkać to własna pycha. Jednak w moim przypadku nie ma słabnięcia wiary wraz z wiekiem – owszem nie potrafię zrozumieć, dlaczego moje życie potoczyło się inaczej, niż to sobie wyobrażałem, ale to nie osłabiło mojej wiary – świadczy jedynie o tym, że te moje wyobrażenia gdzieś błądziły. A więc wiara nie osłabła – jednak jest za słaba, by rozgrzać innych.
To nie Twoja wiara jest słaba, lecz wszechobecna głupota i pycha ludzi, która z samego Boga szydzi. To odwieczne pytanie o wolność ludzi i o granice głupoty, której ludzie się dopuszczą. TA uwaga o pysze dotyczy każdego człowieka. Ponieważ zwątpienie i brak wiary we własne siły też są podszyte pychą. Gdzieś zawsze mamy ochotę posiadania więcej. Więcej czytelników, większego oddziaływania na nich. Z drugiej strony, chcemy czynić dobro. Myślę, że zawsze należy robić swoje i dbać tylko o jakość wykonywanej pracy. By z dnia na dzień była doskonalsza.
Ależ każdego z nas jest za słaba, skoro kościół dziś się kurczy, a nie rozszerza, jak to było w czasach pierwszych chrześcijan.
Tu należy zadać zatem pytanie, dlaczego Bóg skąpi owych łask? Otóż moja odpowiedź jest prosta i prymitywna. Nadszedł już czas na czasy ostateczne.
A dlaczego twierdzisz, że skąpi? Moja tera jest taka, że wcale nie skąpi, lecz, lecz to my jesteśmy zadufani w sobie i wszystko wiemy lepiej. Nie wiara nami kieruje, lecz zaufanie w potęgę swojego rozumu. Wróćmy do tekstu dzisiejszej ewangelii – uczniom wydawało się, że myśleli racjonalnie – nie ma czym wykarmić wielotysięcznego tłumu, więc należy ten tłum wyprawić do wioski. Logiczne – nie!? Otóż nie – bo ta wioska też nie byłaby w stanie wykarmić takiego tłumu. jednak uczniowie byli przekonani o słuszności swojego rozumowania. Różnili się jednak od nas tym, że choć byli przekonani o słuszności swojego rozumowania, to ich wiara była jeszcze większa, wyrastała ponad ten rozum i z tą wiarą wykonali to, co im Jezus polecił. My w takich wypadkach ufami swojemu rozumowi.
Skąpi, gdyż wiara uczniów była budowana racjonalnie. Widzialnymi znakami. Ta wiara wzrastała dzięki obecności Chrystusa i dzięki słowom płynącym wprost od Boga i dzięki znakom płynącym wprost od Boga. Była budowana ta wiara w oparciu o Cuda których świadkami byli uczniowie. Niewątpliwie nasza pycha, oparta na rozumie jest problemem, ale jest wiele powodów dla których wiara ginie. Może utrata tej wiary tkwi w owej dogmatyzacji religijnego życia. W dogmatach mało miejsca jest na prawdziwą miłość.
O konsekwencjach braku dogmatów jest ten drugi wątek naszej rozmowy, więc tu już nie będę odpowiadał.
Leszku >> więc wiara nie osłabła – jednak jest za słaba, by rozgrzać> innych.może nie jest Twoją rolą rozgrzewać innych, lecz czynić swoją powinność? Ja bardzo cenię sobie Twoją obecność na blogu oraz wirtualną znajomość z Tobą; dla mnie JESTEŚ darem Bożym i znakiem, że ON mnie nie opuścił, mimo wielu niedoskonałości charakteru. Leszku piszę o tym, nie po to aby Cię wprawić w pychę, lecz abyś uwierzył, że jesteś narzędziem w ręku Bożej Opatrzności, choćby tylko wobec mnie. A kiedy dłużej nie odzywałeś się na blogu to inne osoby także martwiły się o Ciebie i razem ze mną modliły się, aby nic złego Cię nie spotkało. .
Basiu dzięki za tę modlitwę:) Ale z pierwszym zdaniem zgodzić się nie mogę – funkcja kapłańska dotyczy każdego (nie tylko kapłanów).
Leszku -źle zrozumiałeś; pisząc; „może nie jest Twoją rolą rozgrzewać innych, lecz czynić swoją powinność?…” nie miałam na myśli wcale funkcji kapłańskiej. Każdy z nas ma być apostołem Jezusa Chrystusa i spełniać się w roli jaką mu Bóg wyznaczył. Ty masz widać inne powołanie, skoro nie zostałeś księdzem. Lepiej nim nie być, niż przyjmując święcenia kapłańskie działać na szkodę Owczarni Pana. Co to za kapłan, który wyzywa od „diabelstwa” dzieci Boże, tylko dlatego, że brakuje mu do nich cierpliwości ? Co to za kapłan, który……………”…..kto by zaś zgorszył jednego z tych to małych, którzy w mię wierzą: lepiej by mu było, aby zawieszono kamień młyński u szyi jego, i zatopiono go w głębokości morskiej. Patrzcież abyście nie wzgardzali jednego z tych to małych….”Ewangelia o pokorze i o zgorszeniu, u św. Mateusza w rozdziale 18.Nami wzgardzili pewni kapłani. Czy chciałbyś się zamienić z nimi rolami? czy nie lepiej Ci być tym, kim jesteś ?
Basiu, rola kapłańska jest przypisana do każdego wyznawcy Chrystusa – do Ciebie również, a nie tylko tych, którzy mają święcenia kapłańskie.
Leszku, to Twoje zapytanie rodzi we mnie jeszcze jedno pytanie: Ile osób nawrócił Chrystus osobiście za swego życia? Pismo Święte nie mówi o wielkich tłumach nawróconych? Zatem, czy masz ambicje nawrócić więcej osób niż nawrócił sam Chrystus?
Lekusiu, choć cała notka jest napisana w pierwszej osobie, to przecież dotyczy każdego członka Kościoła – Ciebie również. Mówię więc, że nasza wiara, każdego z nas, jest za słaba i nie pociąga za sobą tych, którzy nas widzą. Ty również nie pociągasz, a powinieneś (bo każdemu została powierzona funkcja kapłańska – nie tylko kapłanom).A to, czy ludzie nawracali się pod wpływem słów Jezusa, masz odpowiedź właśnie w tym czytaniu – skoro wielotysięczny tłum nie przejmował się tym, iż nie będzie miał co zjeść i gdzie spać, to chyba jest najlepszy dowód, że Chrystus bardzo silnie działał na ludzi.
I jeszcze korzystając z przykładu, który podała Renata – czy Ty wyobrażasz siebie, byś przez kilka godzin nosił wodę do wielkiej stągwi w nadziei, że z tej wody zrobi się wino? Powiedziałbyś, że to głupota i w tym nie będziesz uczestniczył. Nie dziw się więc, że cudów jest dziś mniej – do każdego cudu potrzebna jest nasza wiara i nasze zaangażowanie (z drugiej strony przy dzisiejszych środkach komunikacji nie jest to wcale aż tak potrzebne).A na koniec – nie gadaj głupot, że są dogmaty, które są zdaniami nie tyle teologicznymi, co z dziedziny etyki.
Ja sobie wyobrażam – może różnica polega na tym, że ci którzy żyją bliżej natury nadal w wielu sprawach muszą liczyć na „cud”, czyli Bożą pomoc (w zakresie chociażby pogody). I często wykonuje się wysiłek nie mniejszy od tego noszenia wody, który bez małej pomocy „z góry” obróci się w… guzik 😉
Niewątpliwie masz rację – ci, którzy są bliżej natury mają większą świadomość, iż nie wszystko od nich zależy.
U nas parafii ksiądz pięknie powiedział kazaniu o 5 chleba i 2 ryby, że Jezus tylko spojrzał w niebie i błogosławi chleba i rybę, tak samo jak w Galilejski że była wesele i zabrakło wina ,nie tylko cud lecz też spojrzał w niebo prosi Boga Ojca jest w niebie i równieź jeszcze chory uzdrowienie…a teraz my dziś teraz o co prosi i prosimy Jezusa aby dał dla mnie dla nas?Pozdrawiam cieplutko
No właśnie – przypomniałaś cud w Kanie Galilejskiej – tam też jest tak, że cud był mocą Chrystusa, ale jednocześnie wiarą tych, którzy to wykonali. To nie było tak, że Jezus wypowiedział jakieś zaklęcie i nagle stągwie były pełne wina. Nie – do dokonania tego cudu konieczna była wiara tych, którzy (zapewne przez kilka godzin) znosili wodę do tych stągwi.Bardzo gorąco pozdrawiam wysoko wykwalifikowaną migającą:)
Leszku, poruszyłeś bardzo ważny wątek, małej skuteczności naszej wiary, który to wątek od samego początku pisania mego bloga, też mi towarzyszył. Musimy sobie zdawać sprawę, że skuteczność blogów w nawracaniu jest niska albo żadna. Zatem, czy można ową skuteczność poprawić? A może rola blogów jest inna, zatem jaka? Część odpowiedzi na takie i inne tego typu pytania znamy. Jednakże upieram się nadal, że wizerunek kościoła nie poprawia się poprzez ogłaszanie światu dogmatu o nieomylności. Dogmat o wniebowzięciu NMP, piękny i wzruszający, ustanowiony w 1950 roku, co nie przeszkadzało świętowania owego wniebowzięcia od IV wieku, a cud nad Wisła obył się bez tego dogmatu. Fakt, Chrystus nie dbał o wizerunek, ale sprawy poruszane przez Jego nauki były dla ludzi ważne. Dotyczyły spraw niemal egzystencjalnych. Rok 1950 potrzebował już wsparcia Kościoła w nowych problemach ludzkości. A ludzkość dostała coś, co już bez papieża wiedziała.Skoro, poruszyłeś wątek ważny, to nie popuszczę, aż przynajmniej nie znajdziemy jednej ważnej przyczyny odchodzenia ludzi od chrześcijaństwa. Warto się zastanowić nad wysoką skutecznością świadków Jehowy i przeanalizować nasze błędy. Jedną z przyczyn zanikania wiary jest dobrobyt. Ludzie przestają się modlić, bo wydaje się im, że niczego nie potrzebują. Jednakże siłą wiary jest wspólnota. Zakładanie wspólnot jest metodą pozyskiwania ludzi potrzebujących oparcia i wspierania. Uświadamiam to wszystkim napotykanym księżom. Mój Proboszcz z tego skorzystał i zrobił wiele dobrego. Jednakże trzeba zadać pytanie, gdzie tkwi podstawowy błąd w wizerunku Kościoła? Ja nadal upieram się, że takowy istnieje.
Ponieważ to dzisiaj moje ostatnie wejście na internet, więc do wątku dodam jeszcze inne rozważania. Niewątpliwie wiara letnia ledwo rozgrzeje nas samych, a cóż dopiero inne osoby. Wiara by była silna, nie może opierać się wyłącznie na słowie, ale także na uczynkach. Często Polacy traktują wiarę i chodzenie do kościoła jako swoistą polisę ubezpieczeniową, na wszelki wypadek. Coś na zasadach Bogu świeczkę, diabłu ogarek. O słabości naszej wiary, a właściwie o słabości naszego zaangażowania w cokolwiek, niech zaświadcza brak wielkich tłumów protestujących poparcie dla oskarżonej Joanny Najfeld w procesie, który wytoczyła jej Nowicka. Wielu „katolików” popiera aborcję, co świadczy o totalnej słabości nauczania. Jednakże duża rola proboszczów. Przy każdej parafii warto tworzyć wspólnoty. Wiele domów katechetycznych stoi pustych, nic się w nich nie dzieje. Przy każdej parafii należałoby tworzyć wspólnoty AA i już dzisiaj szukać sposobów terapii dla narkomanów, tak by mogli trafić ze swoimi problemami do najbliższej parafii, albo do każdej innej, jeśli w swojej nie czuliby się komfortowo. To jednak leży w gestii proboszczów. Wspólnoty młodzieży. Księża muszą nauczyć się rozmawiać z młodzieżą o sprawach trudnych. Na wiele współczesnych nam problemów księża nie potrafią dyskutować. Często wojują ze zjawiskami, na z góry przegranej pozycji. Bo jaki sens ma piętnowanie filmu Harry Potter? A jeśli chcą dyskutować, to niech to będzie dyskusja o ciekawych wątkach, które niewątpliwie ten film (serial) podsuwa i film może stać się świetną kanwą do dyskusji o wielu sprawach. Następny wątek. Działania zbiorowe zawsze są skuteczniejsze od działań indywidualnych. Już raz proponowałem, aby blogerzy religijni stworzyli wspólnotę blogerską, aby podejmowali od czasu do czasu wspólne akcje informacyjne.Na blogach i co ważniejsze na forach. Pozdrawiam Wszystkich, Ciebie Leszku, Basiu I Barbaro i pozostałych dyskutantów.
Lekuś – to wszystko, o czym piszesz istnieje w moje parafii. Nie jestem nawet w stanie wymienić wszystkich wspólnot parafialnych tutaj prężnie działających. Jedną założyłam ja sama. Początkowo nazywała się WSPÓLNOTĄ MODLITEWNĄ, a także z mojej inicjatywy przybrała nazwę Grupa Modlitewna św. Ojca Pio. To modlitwa stała się fundamentem pod nasz osiedlowy kościół w budowie. Istnieje między innymi [wszystkich nie jestem nawet w stanie wymienić] ; KSM -Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży; Klub Inteligencji Katolickiej; Franciszkański Zakon Świeckich; parafialna Caritas; Chór Parafialny; Katolickie Stowarzyszenie Niepełnosprawnych; Podwórkowe Kółko Różańcowe; Rodzina bł. Edmunda Bojanowskiego; Matki w Modlitwie; Wspólnota ruchu Komunia i Wyzwolenie; Stowarzyszenie „Otwarte Serce”; Dzieci Maryi; Członkowie Orkiestry ; Klub A.A; Klub biblijno-dyskusyjny i tak dalej. A mimo to niektórzy parafianie wyrażają niezadowolenie, które moim zdaniem, wynika z postawy roszczeniowej. Nie ma co oglądać się na proboszcza i księży; trzeba samu wyjść z inicjatywą i ją realizować. pozdrawiam i szkoda, że to ostatnie Twoje wejście na internet – czy tylko dzisiaj ostatnie?
Tylko dzisiaj 🙂 Oczywiście, że są parafie lepsze i „gorsze”. Po prostu podałem jeden z przykładów skutecznego działania kościoła i sposobów zapobiegania marazmom. U mnie w okolicy są trzy parafie. Dwie z nich działają prężnie, w trzeciej dzieje się niewiele. Przedwczoraj zaś w tej parafii ksiądz proboszcz odmówił po mszy wieczornej udzielenia sakramentu spowiedzi, twierdząc, że penitent miał na to całą niedzielę. Niby prawda. Teraz znikam do jutra.
Podpisuję się pod tym, co napisałeś – w szczególności nt. wspólnot. Przyznaję, że zawsze miałem żal do JPII o jedną rzecz – mianowicie w pewnym momencie rzucił on hasło Akcja Katolicka i w jednej chwili wspólnoty stały się be (a w każdym razie passe). Tymczasem prawdziwy kościół jest właśnie we wspólnotach . Po pierwsze ze względu na wielkość (parafia jest za wielka, a przez to anonimowa – kościół nie może być anonimowy!). Po drugie ze względu na autoselekcję – letnich we wspólnotach prawie nie ma (oczywiście bywają motywy pozamerytoryczne, ale to nieliczne przypadki) – a to gwarantuje wzajemne wzmacnianie wiary, przyspieszone jej dojrzewanie… Zgadzam się również z tym, co napisałeś o AA; z tym, że akurat w polskich warunkach to, że ten ruch istnieje, nade wszystko jest właśnie zasługą kościoła i ludzi z nim związanych. Nie zmienia to jednak faktu, o którym Ty piszesz, że wielu proboszczów odległych jest od takiego widzenia spraw.
Leszku dzięki za życzenia :))))) może Ty też pójdziesz? :)Tak ale to nie Jezus zrobił cud, to Bóg dal moc Jezusowi aby woda przemienił na wino, tak samo człowiek chory ,gdy Jezus dotyka chorego i spojrzał niebo prosi Boga aby dal uzdrowienie,nie Jezus sam uzdrowił lecz to Bóg dal i tak samo chleba i ryba spojrzał niebo… :)Pozdrawiam cieplutko 🙂
Piszesz „Jezus sam nie uzdrowił” – ważne jest tu rozumienie słówka „sam”. Bóg jest jeden, tylko w trzech osobach – to „spojrzał w górę” służy podkreśleniu, że Jezus działał w jedności Bogiem-Ojcem; łączyła ich miłość, której osobowym wyrazem jest Duch Święty. To jest trudne do zrozumienia, ale to tak jest.
Tak dokładnie ,miałam to powiedzieć : że Jezus spojrzał w niebie i Bóg powiedział do Zesłanie Ducha świętego do Jezusa aby stał się cud…Leszku, ja też nie rozumiem i wiem że jest trudne, trzeba bardziej czytać Pisma świętego aby dobrze zrozumieli,ja już jestem codziennie drugi rok czytam Pisma św. …. Pozdrawiam cieplutko
No to fajnie, że tak samo myślimy – dopowiedziałem, by przypadkiem ktoś nie wysnuł z tego zdania, które napisałaś, że Jezus nie jest Bogiem.
Tego nie napisałam że Jezus nie jest Bogiem?Gdzie ja napisałam ? czy to coś nie zgadza? hmmJezus jest Synem Bogiem.Przeciez tam pisze że zapowiada przyjdzie na świat Syna Bożego… Piotr powiedział do Jezusa;Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga żywego…To czemu Jezus modlił się do Boga? 🙂
Tego do końca nie wiesz czy nie „nasycasz innych …” Twój blog jest w mojej ekstraklasie blogów.
//klublu.blogspot.com/
Rozumiem, że to tylko reklama Twojego bloga – ale mimo wszystko miło 🙂
Nie do końca tylko reklama mojego bloga.Wyraziłem swoje zdanie. Skoro cytujesz i rozważasz słowo Boże .Podajesz je innym . Skoro przychodzą i czytają tu je ludzie , mogą mieć refleksje nawet nie koniecznie komentując na blogu. A o tym nie będziesz wiedział wtedy.