2. dopełnijcie mojej radości przez to, że będziecie mieli te same dążenia: tę samą miłość i wspólnego ducha, pragnąc tylko jednego, 3. a niczego nie pragnąc dla niewłaściwego współzawodnictwa ani dla próżnej chwały, lecz w pokorze oceniając jedni drugich za wyżej stojących od siebie. (Flp 2)
Po co ja jeszcze prowadzę blog? – przecież inni to robią lepiej!
Po co ja jeszcze kleję jakieś rury, bawię się w hydraulika, gdy przecież są na świecie prawdziwi hydraulicy?
A po co udaję, że jestem mężem i ojcem, gdy nim nie jestem?
Tylko pozornie stawianie tych pytań jest wypełnieniem pawłowego przesłania – to byłaby próżność, gdybym robił coś tylko wtedy, gdybym uważał, iż robię to lepiej, niż inni…
A czy nie jest próżnością, [a może głupotą] w moim przypadku porywanie się na pisanie bloga religijnego, kiedy są mądrzejsi, wykształceni, inteligentni; specjaliści w dziedzinie teologii i upoważnieni do głoszenia Słowa Bożego [„nauczania”] ??? wszyscy stoją wyżej ode mnie, więc jak dyskutować z protestantami; świadkami Jehowy bądź ateistami? przyznać im rację i dać się”nawrócić”? Gdyby dosłownie realizować to zalecenie, czy nie dostałby człowiek „kręćka” do głowy słuchając np. wszystkich polityków ? Myślę, że tutaj jest przestroga przed pychą, aby nikogo nie poniżać, ale jednocześnie bronić swych darów Bożych; wolnej woli oraz rozumu. A tego typu rozważania sprawią, że znowu wykasuję blog, bo jako laik nie powinnam zabierać głosu, lecz zadanie to pozostawić FACHOWCOM. .
Basiu, wydaje mi się, że wykazałem, iż próżnością jest dopiero oczekiwanie, by to co robię, było perfekcyjne. Powinniśmy się godzić ze swoją niedoskonałością i służyć innym przy świadomości własnej niedoskonałości – to jest sens dzisiejszego czytania.A tak poza wszystkim Twój blog jest na trzeciej stronie onetu, a mój dopiero na siódmej (a przecież przez wiele lat Twoje blogi były stale na pierwszej stronie).
Leszku – co do miejsca bloga w katalogu religia, to nie pojmuję od czego to zależy i jakimi kryteriami onet się kieruje, więc z tym nie polemizuję. Myślę, że gdybyśmy byli świadomi swej niedoskonałości to nic byśmy nie zrobili. Tylko błoga nieświadomość daje nam nadzieję, że jednak na coś jednak możemy się przydać. Znam osoby, które tak bardzo rozważały, czy się do czegoś nadają, że czas im uciekł na rozważaniu. Przyczyny tego mogą być różne. Może brak odwagi ? a może brak sił do brania się za bary ze swymi słabościami? a może….Wiadomo – czasu się nie cofnie. Nie Ty jeden masz wątpliwości – czy jesteś dobrym mężem i ojcem. Widać takie było Twoje powołanie. Starałeś się wypełnić je jak najlepiej, a że nie spełniłeś czyichś oczekiwań, to może te oczekiwania należałoby skorygować?
Wasylo, rzecz właśnie w tym, że tak ten świat jest skonstruowany, że każdy, choćby nawet był wyjątkowo nieudanym egzemplarzem, jest potrzebny!
Trafna notka. Mysl ze jestem potrzebna dodaje optymyzmy. Dziekuje
Bardzo mnie to cieszy, że tyle optymizmu w Ciebie wlałem – przecież wiem, że czytasz moje notki, a tak rzadko się odzywasz!
Jako regula mam duzo do powiedzienia, i moi komentaze byli by dlugi, ale wstyd mnie bledow. Wczesniej mialam slownik czyli speelig ktory niedopusczal niepoprawnei ortografii, teraz go nie mam.
Nelu, czym Ty się przejmujesz? – na prawdę nie warto.
Wasylo, a kto Ci broni iść na teologię? Będziesz specjalistką w tej dziedzinie, może zrobisz nawet konkurencję Arturowi Sporniakowi… Na całe szczęście do pisania bloga religijnego nie trzeba posiadać papierka, zaświadczenia i pozwolenia. Nie będzie to blog teologiczny, tylko religijny i apostolski. Nikt jednak nie zarzuci takiemu blogowi, że osoba go pisząca nazbyt uczona w piśmie. Czasami życie i doświadczenie lepszą czyni naukę niż niejedno szkiełko „mędrca”.
Lekusiu – dziękuję za pocieszające słowa, ale na teologię już nie pójdę. ZA PÓŹNO. Byłby ze mnie może i poeta gdyby była głowa nie ta. A przecież śpiewać [pisać bloga] każdy może, jeden lepiej, drugi gorzej. Zaś do czytania nikogo się nie zmusza. pozdrawiam Lekusia
I ja pozdrawiam Ciebie, Wasylo, serdecznie i z uśmiechem 🙂
To niesamowite: przecież znam te czytania – słyszę je w czasie Mszy Świętej, czytam w Biblii. Ale wpatrując się w ten konkretny, wybrany przez Ciebie, Leszku, i zamieszczony tutaj fragment, dostrzegam w nim mnóstwo nowych znaczeń… Słowo Boże to naprawdę niewyczerpana studnia wody życia… Bardzo się cieszę, że trafiam na ten blog 🙂
trafiam >> trafiłam
Rzadko robię tak, jak tym razem, ucinając czytanie. Tym razem zrobiłem tak, bo te dalsze słowa są na tyle mocne, że przy nich ten początek ginie. No i jak widać, ten zabieg się przydał, bo odkryłaś fragment, którego wcześniej nie zauważyłaś:)
Zawsze zdumiewało mnie bogactwo kryjące się w ewangelii oraz fakt, że każde zdanie w niej tkwiące można rozbudować i analizować. Jednakże celność Leszka w odkrywaniu nowych wątków jest dla mnie również zdumiewająca. Pozdrawiam Ciebie Leszku i Twoich wiernych czytelników.
Dzięki:)
śmiem przypuszczać, że nie jeden mógłby Cię brać za wzór 🙂
Powiedz to mojej żonie – nie uwierzy;)
Leszku – pewnie żona nie docenia tego co ma; podobnie jest ze zdrowiem;”szlachetne zdrowie, nikt się nie dowie jako smakujesz, aż się zepsujesz……”tak w życiu bywa, a i ja nie zawsze doceniam swego męża; bowiem wiele zależy od punktu odniesienia, oczekiwań i naszych „fobii”. Chciałoby się mieć idealnego partnera, ale……samemu też nie jest się doskonałym. Wytłumaczyłam to sobie tak; „jak się nie ma co się lubi, to się lubi, co się ma”.
He, he, he, że tak powiem. A ja swojego przeceniałam. Przed ślubem. Jak się szybko okazało, niesłusznie.
Z próżnością w pracy jeszcze nie jest tak źle, ale jeśli chodzi o próżność narodową 🙂 Ile to się robi dla pustego współzawodnictwa między narodami… 😉
Podejrzewam, że akurat my jesteśmy narodem zakompleksionym, a nie próżnym; ale przyznam, że to trochę niepokojące, gdy z problemem uciekasz od siebie, a przenosisz go na kategorię narodu.
Niby czemu niepokojące? Nie mam prawa do własnych skojarzeń? Wiesz, ja sama w pracy staram się być perfekcjonistką ale nigdy nie stwierdziłam, że cokolwiek robię „najlepiej” – zawsze chcę się nauczyć czegoś nowego a i tak wiem, że człowiek się stale uczy a umrze głupi. Dlatego zupełnie do mnie nie przemawia porównanie typu: „po co mam się bawić w hydraulika skoro są lepsi”… no cóż, jak muszę to i w hydraulika się zabawię ze świadomością własnych ograniczeń, a jak mogę to podpatruję majstra i się uczę 😉 A co do sedna – to jedno Ci chyba umknęło w tym fragmencie czytania – tam jest napisane, żeby WZAJEMNIE dostrzegać czyjąś wyższość – to znaczy, że każdy jest unikalny i ma talent dany od Boga. Każdy – ja i Ty również i nie ma sensu licytowanie się kto wyższy i ważniejszy, bo jeden jest Pan, a reszta dla Niego jak dzieci. A ja widzę dookoła dużo chorej narodowej rywalizacji, choćby zadęcia z powodu Euro 2011 🙁
2012 oczywiście. Przepraszam za błąd.
szczególnie chciałabym mieć „Tę Samą Miłość’ i wtedy miałabym całą resztę. Serdecznie pozdrawiam Leszku:)
Jasne, że tak:)
Witam, trafiłam do Ciebie z linkowni Anny… Powoli się wgryzam w Twój blog, ale zareagowałam z uśmiechem na komentarze:) Skończyłam teologię:) I – scio me nihil scire:) Ale to już dużo…:) Ciepło pozdrawiam:)
No widzisz – ja nie kończyłem i być może dlatego wydaje mi się, że wiem:) Bardzo mi miło powitać Ciebie na moim blogu!
To znaczy, że mogę wpadać z emocjonalnymi, nie do końca przemyślanymi, ale zawsze szczerymi komentarzami? Wybacz, ja się zawsze pytam, czy mogę:) Taki chorobowy uraz, nie chcę się narzucać:)
No jasne, że tak – zapraszam Cię taką, jaką jesteś!