Post scriptum

Kochani, staracie się przekonać mnie, że nie nadaję się do prowadzenia bloga, mało, że nie nadaję się do jakichkolwiek kontaktów z ludźmi – ale nie bardzo wiem, po co?

Jestem, jaki jestem i mój blog jest taki, jaki jest. Uznałem, że przynosi więcej zła, niż dobra, więc pora go zamknąć. 18 grudnia minęło właśnie 5 lat od pierwszej notki – a więc i tak dochodzenie do tej decyzji zajęło mi sporo czasu – ale dodatkowo nie musicie mnie przekonywać.

Wyraźnie podkreślam, że wbrew temu, co napisał Lekuś, nie szukam pretekstu do tego, by zamknąć blog ze względu na zniechęcenie w jego prowadzeniu, wynikające z małej liczby czytelników – jeśli już miałbym szukać pretekstu, to do jego prowadzenia, bo istnieją poważne powody, dla których chciałbym go nadal prowadzić. Jedyny powód, dla którego przestałem pisać jest taki, że z mojego pisania wynika więcej zła, niż dobra. Właśnie w tej chwili dostałem maila od Moherka, który napisał: Napiszę tylko tyle: przeproś Matkę Bożą. Jest za co. A jeśli  chodzi o blog to tym razem przyznaję Ci rację. Nie można czytać z zaufaniem komentarzy do czytań z Pisma Św. pisanych przez człowieka, który interpretuje postać Maryi tak jak Ty to robisz. Więc masz rację, że nie piszesz dalej.

Nie zgadzam się z Moherkiem, że mam za co Maryję przepraszać – Maryja jest dla mnie największym wzorem gotowości do przyjęcia Boga, który przychodzi do nas i wywraca do góry nogami nasze życie. Przychodzi i ma dla nas najlepszy plan, który jest też najlepszy dla całego świata. I wcale taki plan wcale nie musi oznaczać ciepełka i ogólnego szczęścia – najczęściej przewraca kompletnie nasze życie. A my możemy ten plan przyjąć i wypełnić, a możemy też odrzucić – Bóg dał nam przecież wolność.

Maryja powinna być dla każdego/każdej z nas wzorem, który mamy naśladować. I nie możemy się tu wymawiać, że Maryja to co innego, że gotowość do rezygnacji z własnych planów dotyczyła tylko Maryi, a nie nas, bo ona była wyjątkowa, a my jesteśmy tylko zwykłymi ludźmi. Nie możemy się tak usprawiedliwiać… Nie wolno nam! 

Jeśli Pan przychodzi do nas z planem na nasze życie, to choćby ten plan całkowicie wywracał nasze o nim (życiu) wyobrażenia, to On daje nam siłę, by go wypełnić.

Tego wszystkiego jestem absolutnie pewien.

Absolutnie jestem pewien, ale okazuje się, że to moje spojrzenie jest zupełnie nie do przyjęcia dla osób na prawdę głęboko wierzących. 

Bardzo wysoko sobie cenię Moherka i wiem, że to co Moherek napisał, płynie z głębokiej troski. Reakcja Basi, choć ogólnie nie do przyjęcia, płynęła też z jej przekonań i wg niej była konieczną obroną Maryi.

Z tym wszystkim muszę się liczyć.

Jestem absolutnie pewien swojego spojrzenia, ale póki co jest ono dla innych nie do przyjęcia. Tak, jak napisał Moherek, lepiej będzie, jeśli nie będę pisał dalej – nikogo już niepotrzebnie nie sprowokuję do gniewu i nikogo nie urażę swoimi sformułowaniami.

(a za pół roku onet wykasuje bloga)