Kochani, staracie się przekonać mnie, że nie nadaję się do prowadzenia bloga, mało, że nie nadaję się do jakichkolwiek kontaktów z ludźmi – ale nie bardzo wiem, po co?
Jestem, jaki jestem i mój blog jest taki, jaki jest. Uznałem, że przynosi więcej zła, niż dobra, więc pora go zamknąć. 18 grudnia minęło właśnie 5 lat od pierwszej notki – a więc i tak dochodzenie do tej decyzji zajęło mi sporo czasu – ale dodatkowo nie musicie mnie przekonywać.
Wyraźnie podkreślam, że wbrew temu, co napisał Lekuś, nie szukam pretekstu do tego, by zamknąć blog ze względu na zniechęcenie w jego prowadzeniu, wynikające z małej liczby czytelników – jeśli już miałbym szukać pretekstu, to do jego prowadzenia, bo istnieją poważne powody, dla których chciałbym go nadal prowadzić. Jedyny powód, dla którego przestałem pisać jest taki, że z mojego pisania wynika więcej zła, niż dobra. Właśnie w tej chwili dostałem maila od Moherka, który napisał: Napiszę tylko tyle: przeproś Matkę Bożą. Jest za co. A jeśli chodzi o blog to tym razem przyznaję Ci rację. Nie można czytać z zaufaniem komentarzy do czytań z Pisma Św. pisanych przez człowieka, który interpretuje postać Maryi tak jak Ty to robisz. Więc masz rację, że nie piszesz dalej.
Nie zgadzam się z Moherkiem, że mam za co Maryję przepraszać – Maryja jest dla mnie największym wzorem gotowości do przyjęcia Boga, który przychodzi do nas i wywraca do góry nogami nasze życie. Przychodzi i ma dla nas najlepszy plan, który jest też najlepszy dla całego świata. I wcale taki plan wcale nie musi oznaczać ciepełka i ogólnego szczęścia – najczęściej przewraca kompletnie nasze życie. A my możemy ten plan przyjąć i wypełnić, a możemy też odrzucić – Bóg dał nam przecież wolność.
Maryja powinna być dla każdego/każdej z nas wzorem, który mamy naśladować. I nie możemy się tu wymawiać, że Maryja to co innego, że gotowość do rezygnacji z własnych planów dotyczyła tylko Maryi, a nie nas, bo ona była wyjątkowa, a my jesteśmy tylko zwykłymi ludźmi. Nie możemy się tak usprawiedliwiać… Nie wolno nam!
Jeśli Pan przychodzi do nas z planem na nasze życie, to choćby ten plan całkowicie wywracał nasze o nim (życiu) wyobrażenia, to On daje nam siłę, by go wypełnić.
Tego wszystkiego jestem absolutnie pewien.
Absolutnie jestem pewien, ale okazuje się, że to moje spojrzenie jest zupełnie nie do przyjęcia dla osób na prawdę głęboko wierzących.
Bardzo wysoko sobie cenię Moherka i wiem, że to co Moherek napisał, płynie z głębokiej troski. Reakcja Basi, choć ogólnie nie do przyjęcia, płynęła też z jej przekonań i wg niej była konieczną obroną Maryi.
Z tym wszystkim muszę się liczyć.
Jestem absolutnie pewien swojego spojrzenia, ale póki co jest ono dla innych nie do przyjęcia. Tak, jak napisał Moherek, lepiej będzie, jeśli nie będę pisał dalej – nikogo już niepotrzebnie nie sprowokuję do gniewu i nikogo nie urażę swoimi sformułowaniami.
(a za pół roku onet wykasuje bloga)
Zanim się rozstaniemy; zapytam odnośnie Twoich słów w aspekcie poprzedniej notki;”Maryja powinna być dla każdego/każdej z nas wzorem, który mamy naśladować. ….”w czym mamy naśladować Maryję – w PYSKOWANIU Bogu? mamy być pyskatymi dziećmi Boga, bo według Ciebie taka była Maryja? Skąd wiesz, że Maryja PYSKOWAŁA Posłańcowi [Aniołowi]?? SKĄD TO WIESZ? W której Ewangelii jest to napisane??? Obraziłeś się na mnie o „ptasi móżdżek” ale wobec tajemnicy WCIELENIA, wszyscy zasługujemy na takie określenie. Moim zdaniem -nie jest grzechem rzucenie epitetu pod adresem Matki Boga [PYSKATA, jakbyś nie był świadom znaczenia tego określenia], lecz grzechem jest trwanie w tym stanie, mimo iż inni wskazują Ci, że to jestem podszeptem złego. Nie blog i nie jego treści są przyczyną zła, lecz Twój upór w obronie swej racji. PRZEPRASZAM za to co było złe z mej strony i DZIĘKUJĘ ZA DOTYCHCZASOWĄ PRZYJAŹŃ, którą zburzyło jedno Twoje słowo określające MATKĘ BOGA – PYSKATA.To zbyt bolesny cios raniący uczucia religijne. Jedyna nadzieja w tym, że Maryja wybaczy. P.S. u mnie też jest ostatnia notka – pożegnalna. Czy teraz pojmujesz, że owo określenie Maryi -PYSKATA- to była rola szatana, aby pozbyć się dwu blogów religijnych? Czy nadal będziesz obstawał przy swojej racji? To już twój wybór; g~woli wyjaśnienia dodam, że e-mila z życzeniami [nie wiem, czy to były świąteczne, czy urodzinowe życzenia] od Ciebie nie otrzymałam, dlatego nie odpowiedziałam; w ostatnim słowie; pozdrawiam
Basiu, TAK. Jako ludzie mamy prawo do ludzkich uczuć, m.in dzięki Maryi. Więcej w moim komentarzu pod spodem. Pozdrawiam. p.s. wiem, że się nie zgodzisz ze mną. Nie chcę się kłócić. Czułam tylko, że chcę odpowiedzieć.
Agato – masz prawo mieć własne zdanie i ja je szanuję; dziwi mnie tylko, że nie pojmujecie kalibru tego słowa, jak bardzo jest ono raniące. Ale skoro tak, to życzę Ci dzieci pyskatych; życzę Ci pyskatych sąsiadów; życzę Ci pyskatych pracowników bądź współpracowników; itd. albo żeby Ciebie wyzywano od pyskatych [niech przylgnie do Ciebie ksywa „pyskata dziewucha”]; może jak doświadczysz na własnej skórze, jak bardzo to boli to wtedy zrozumiesz, co znaczy słowo PYSKATA; Nie zaakceptuję też zwrotu do Boga „Ty Stary” gdyż Bóg to nie kolega spod budki z piwem; Bóg to nie „swojak” albo dzielący łoże małżeńskie partner; wszystko ma swoje miejsce, czas i granice ; luzackie zachowanie może i przystoi w gronie koleżeńskim [wśród kumpli], ale moim zdaniem, nie godzi się publicznie urągać Bogu i Matce Boga. Jakie są twoje relacje osobiste z Bogiem i jakimi słowami operujesz w rozmowie z Nim – nic mi do tego; ale publicznie należy MU się szacunek, godność, hołd i cześć. Wyobraź sobie, że włazisz na ambonę w kościele, czyli publicznie modlisz się; „powiedz Stary gdzieś Ty był” jak Cię nie było, gdy mi ciężko było?; To świadczy o Twojej kulturze osobistej, że spoufalasz się z Bogiem, choć niegodna jesteś [jesteśmy] Mu rozwiązać sznurówek u sandałów. Może to wydawać się takie „nowoczesne” sprowadzić Boga do równego sobie [grzesznika], dla dowartościowania się, bo wtedy nasza nicość nie kuje nas w oczy, ale to nic innego, jak PONIŻANIE BOGA STWÓRCY i BOGA ZBAWICIELA. Podobnie nazwanie Matki Boże PYSKATĄ jest moim zdaniem wielką obrazą; swojej ziemskiej Mamie nie ośmieliłabym się tak powiedzieć, ani żadnej starszej osobie [szanuj bliźniego swego jak siebie samego] a co dopiero Matce Syna Bożego. To mi wyjaśnia- dlaczego dziś na świecie tyle „łez, jęków katuszy” bo nie ma szacunku dla Boga, to jak może być szacunek dla bliźniego. Teraz spoufalanie zwie się NOWOCZESNOŚĆ, przywilej młodości, ale o konsekwencjach spoufalania się NIE myśli się . Za dużo napisałam; podsumuję cytatem;” Z SZACUNKIEM BO SIĘ MOŻE SKOŃCZYĆ ŹLE”; DLA CIEBIE I DLA MNIE” choćby przez pamięć dla męczeńskiej śmierci Jezusa-Boga i współcierpienia Maryi Jego Matki, ten SZACUNEK SIĘ NALEŻY; takie jest moje zdanie
Basiu, po pierwsze nie ma najmniejszych powodów, dla których miałabyś zamykać swojego bloga – Twój blog nie budzi w innych niedobrych emocji!Po drugie nie obraziłem się o „ptasi móżdżek”, czego dowodem jest to, że przyszedłem do Ciebie i nigdzie Ci nie wypominałem tego określenia – jak najbardziej miałem prawo się obrazić, ale się nie obraziłem. Po trzecie czy możesz mi pokazać miejsce, w którym napisałem, że Maryja pyskowała Bogu? Po co wymyślasz takie rzeczy? Proszę przeczytaj spokojnie to, co odpowiedziałem na koniec Mirkowi – tam bardzo dokładnie przeanalizowałem tekst łukaszowy. Maryja na początku miała zwykłe ludzkie wątpliwości, jej FIAT pojawiło się dopiero wtedy, gdy miała już pewność, że niczego sobie nie wmawia, że to rzeczywiście przyszedł wysłannik Boży (czyli anioł). A na koniec powiem Ci jeszcze, że nawet cholerycy mogą być świętymi (pyskaci też mogą być bez grzechu).
Leszku > nie będę Ci udowadniać i cytować twoich wypowiedzi, aby polemizować z Twoimi punktami; nie mam na to czasu; zaraz zjadą mi się goście; > łukaszowy. Maryja na początku miała zwykłe ludzkie> wątpliwości, jej FIAT pojawiło się dopiero wtedy, gdy> miała już pewność, że niczego sobie nie wmawia, czym innym jest mieć wątpliwości, a czym innym jest NAZWAĆ [przypisywać komuś] dopytywanie się czyli próbę rozwiania tych wątpliwości, PYSKOWANIEM. Niczego Ci nie imputuję; proszę, przeczytaj końcówkę swej poprzedniej notki; jakie wyciągnąłeś wnioski i uczyniłeś to publicznie; > rzeczywiście przyszedł wysłannik Boży (czyli anioł). A na> koniec powiem Ci jeszcze, że nawet cholerycy mogą być> świętymi (pyskaci też mogą być bez grzechu).NIE ! PYSKACI NIE MOGĄ BYĆ BEZ GRZECHU, bo RANIĄ INNYCH mieleniem jęzorem, czasami wykazując przez to brak zaufania albo niezadowolenie. Maryja była PEŁNA ŁASKI – NIE BYŁA PYSKATA; miała prawo PYTAĆ Posłańca; JAK TO SIĘ STANIE…….co Ty nazwałeś PYSKOWANIEM, chociaż żadna Ewangelia tego tak NIE naświetla, ale taka była Twoja interpretacja i takie było Twoje widzi mi się i nadal przy tym obstajesz. Nie wyobrażam sobie, gdyby syn moją argumentację nazwał pyskowaniem i zwrócił się do mnie „pyskata dziewucha” albo „ty, stara nie pyskuj”. Czy zastanowiłeś się – jakie mogą by owoce takiej interpretacji słów Ewangelii i tak nakreślonej postaci Maryi? ? Leszku – uważam, że dalsza polemika w ty temacie mija się z sensem. Szatan osiągnął swój cel; pozdrawiam i żegnam.
Basiu, a jednak namawiam Ciebie, byś na spokojnie przeczytała moją odpowiedź Mirkowi. A pyskować można różnie – niekoniecznie tak, by komuś ubliżać! Czy w tych słowach „Jakże to się stanie, skoro nie znam męża”, było jakiekolwiek ubliżanie? Udpysknęła, ale nikomu nie ubliżyła! Ze swoich czasów harcerskich pamiętam całkiem sporo dziewczyn pyskatych, ale szalenie sympatycznych – w ich pyszczeniu nie było ani krztyny chamstwa, nigdy nikomu nie ubliżyły. Można być pyskatym i bezgrzesznym (podobnie, jak można być cholerykiem i zostać świętym).
Leszku – przeczytałam Twoją odpowiedź Mirkowi; mogę zaakceptować ten „Twój wywód” ale tylko w kwestii wątpliwości; mogło tak być, jak analizujesz tą sytuację, choć mogło też być inaczej. Jednak nic nie upoważnia Cię do stawiania wniosku, że Maryja była PYSKATA. Pyszczenie jest pyszczeniem. Nie ma sympatycznego pyszczenia. Choćbyś nie wiem, jak to teraz TŁUMACZYŁ, nie usprawiedliwisz zła, które wyszło spod Twoich rąk klikając w klawiaturę, a co wcześniej zrodziło się w Twoim sercu i Twojej głowie; Ewangelia wyraźnie wskazuje na MARYJĘ jako POKORNĄ SŁUŻEBNICĘ, a NIE PYSKATĄ DZIEWUCHĘ. To jest Twój wymysł, wytwór słowny i teraz chcesz nam wmówić, że pyszczenie może być sympatyczne. Pyskatość to jest zła cecha; nie czyń ze zła dobra. Dziś tak właśnie się dzieje. Zło kamufluje się pod płaszczykiem dobra; stwierdzenie”pyskata sympatycznie jest tego dowodem”. Uczeń pyskuje do nauczyciela „sympatycznie” i uchodzi mu to na sucho, co go rozzuchwala, a także pozostali biorą z niego wzór, bo to „sympatyczne” dla nich; im się to podoba więc go naśladują, ale czy dla nauczyciela jest to sympatyczne, jak musi odpierać atak pyskówek? Maryja NIE była pyskata, ani sympatycznie, ani niesympatycznie. Jej wątpliwości nie upoważniają Cię do stawiania takich tez. Ona jedyna z ludzi była nieskalana żadnym grzechem; ani sympatycznym, ani niesympatycznym. Takie jest moje zdanie, a Ty możesz nadal usprawiedliwiać swe dywagacje. Twój wybór. Nie wiem jaki trzeba byłoby Ci podać przykład aby trafić do Twego rozumowania. mam nadzieję, że uczyni to Duch Święty, ja nie będę się więcej produkować. Co zasiejesz, żąć będziesz.
Basiu, bardzo mnie cieszy, że na spokojnie to przeczytałaś i uznajesz, że Maryja mogła przeżywać jakieś rozterki – właśnie to jest kluczowe dla mojej tezy, a reszta to tylko słowa, które pomagają to odkryć. Gdy już to odkryjemy, to już wiemy, że gdy do nas Pan przyjdzie i będzie od nas czegoś oczekiwał, co wywróci nasze życie do góry nogami, to mamy to przyjąć, tak jak (w znacznie trudniejszej sytuacji) przyjęła Maryja (bo gdzie nasze wywracanie życia, do Jej wywrócenia).A oczywiście uznaję to, co od samego początku pisała K,, że ja to na prawdę pyskatej baby nie widziałem – pewnie gdybym widział, to dwa razy bym się zastanowił, czy taką odpowiedź można w ogóle nazwać pyskowaniem!No to co Basiu – to może obije powrócimy do pisania?
Do Basi 🙂 Leszek użył niefortunnego słowa i stąd ta cała kłótnia. Dla większości z nas słowo „pyskowanie” ma jednoznacznie zły wydźwięk, czyli równa się co najmniej niegrzeczności jeśli nie chamstwu. Ale rozumiem, że dla Leszka znaczenie słowa „pyskata” może być inne – coś w stylu popularnego (przynajmniej tu u mnie) „wygadana”, czyli taka która się łatwo nie peszy i nie zapomina języka w gębie. A w tym już nie ma złego znaczenia. Trzeba trochę zrozumienia jeśli nie dla użytego słowa, to przynajmniej dla leszkowych wyjaśnień.A do Leszka – posługując się swego rodzaju slangiem, który nadaje inne znaczenie słowu niż to będące w powszechnym odbiorze, dobrze byłoby od razu i na wstępie szczegółowo napisać „co autor ma na myśli”. Bo trudno, żeby niewtajemniczeni zrozumieli zanim zdążą się zupełnie najeżyć. I do wszystkich – kurcze blade wojna o bzdurne słówko jest zupełnie bez sensu :(:(:( Czytać hadko szczególnie w świątecznym okresie, kiedy każdy powinien jak najszybciej przebaczyć winy braciom. „I odpuść jako i my odpuszczamy”, czy jakoś tak szło…
Aha i PS. Żeby znowu nie było nieporozumień – hadko się czyta tylko niektóre komentarze a nie notki. Notki nie przynoszą zła – jeśli jest jakieś zło to tylko ta niechęć do porozumienia się w komentarzach 🙁 I szkoda byłoby bloga, bo tematy są ciekawe i ujęcie też ciekawe, choć wcale nie zawsze się z nim zgadzam.
Barbaro, masz całkowitą rację – problem jednak w tym, że zarówno sam, jak i moi znajomi, nie nadawaliśmy znaczenia pejoratywnego, a zakres bardzo szeroki – od takiego, który znaliśmy z życia..
Bez wątpienia problem w tym, że w swojej grupie używaliście slangu, gdzie „pyskaty” nie jest określeniem pejoratywnym. A chociaż w całej Małopolsce ludzie mówią „idziemy na pole” kiedy wychodzą z domu, to żem musiała dwieście razy koleżankom i kolegom w Szczecinie tłumaczyć (a czasem prawie przepraszać), że no oczywiście na dwór, tylko to u „nas” tak się z tym polem mówi 😉
Kurczę, nie zauważyłam całej dyskusji ani nic niestosownego w Twoich słowach. Być może dlatego, że Biblista, mój duszpasterz akademicki nauczył mnie głębiej patrzeć na Słowo Boże. I choć już nic to nie zmieni, masz rację, Maryja była „pyskata”. Mało tego. Właśnie dlatego MY też czasem mamy prawo po prostu powiedzieć Bogu „Stary, co robisz, czego ode mnie chcesz, nie rozumiem, gadaj”. Mamy prawo do ludzkich uczuć bo tego nauczyła nas właśnie Maryja… Leszku, Mam nadzieję, że z Internetu nie znikniesz, może wymyślisz nowy temat bloga? a może… nie wiem co. W każdym razie wielka szkoda, że onet go usunie… Pozdrawiam i życzę Wszystkiego Dobrego! Do przeczytania! 🙂
Agato, dzięki wielkie za te słowa – to wspaniale, że ktoś mnie rozumie. Sama jednak widzisz, że na to, co piszę, jest jeszcze za wcześnie. Kult maryjny dla samego kultu nie jest potrzebny ani Maryi, ani człowiekowi – potrzebny jest dopiero taki kult, który przemienia człowieka – Maryja dla każdego z nas powinna być wzorem gotowości w podejmowaniu woli Bożej (choćby nawet to wywracało do góry nogami nasze życie). Jak jednak widać, zmiana tego spojrzenia to jest jednak kwestia pokoleniowa – moje pokolenie nie jest jeszcze gotowe. Za to pamiętam dobrze, jak ćwierć wieku temu w liście, który już nie wszedł do „Listów…”, pierwszy raz użyłem tego sformułowania (i to dokładnie jeszcze bardziej prowokującego, bo „pyskata dziewucha”), jakie były reakcje ludzi w kościele św. Anny (Centralnego Ośrodka DA w Warszawie). Wg mnie to prowokacyjne sformułowanie pomaga zrozumieć, że tak jak Bóg wszedł w życie Maryi, tak może chcieć wejść również w moje życie (choć oczywiście bez tak wielkiego zadania) i ja muszę umieć siebie wyobrazić w takiej właśnie sytuacji.No ale dla mojego pokolenia to ciągle za wcześnie, a ja powinienem to uszanować. Bardzo sobie cenię i Moherka i Basię i dlatego nie chciałbym doprowadzać do podobnych sytuacja, jak przy tej notce.Jeszcze raz dziękuję. A onet niestety po pół roku usuwa – tak usunął same „Listy o miłości”, choć ciągle było tak, że codziennie ludzie tam zaglądali – to, że nie było nowej notki wystarczało, by bez uprzedzenia skasować blog.
Leszku… zaczęłam pisać tutaj, a skończyłam w mailu. Za dużo mi wyszło jak na komentarz. Proszę, zajrzyj do poczty 🙂
No to zajrzałem i odpisałem – wielkie dzięki:)
ja niestety podpisuję się pod wszystkim co napisała Basia. Dodam tylko, że Twoim problemem Leszku jest nadawanie słowom innego znaczenia, niż powszechnie przyjęte i domaganie się by rozmówca przyjął taką Twoją interpretację jako słuszną oraz przypisywanie innym poglądów jakich nie mają.
Moherku, niewątpliwie jest tak, że dokładne znaczenie różnych słów zależą od tego, w jakim środowisku człowiek się obraca. Jedyne osoby pyskate, jakie w swoim życiu spotkałem, to owe harcerki, o których ciągle wspominam. One na prawdę były bardzo w tym sympatyczne i wcale mnie tym nie drażniły. I tak, jak napisałem Basi, gdybym w życiu spotkał prawdziwe pyskate baby (jak to określiła K.), to pewnie dwa razy bym się zastanowił, czy użyć tego sformułowania (no ale nie spotkałem).
Leszku -niezależnie od Twoich osobistych doświadczeń istnieje coś takiego jak powszechnie rozumiane znaczenie słowa (Basia podała Ci definicję słowa pyskować -zresztą za Słownikiem języka polskiego- odpowiadać komuś zuchwale, opryskliwie i arogancko ). Jeśli chciałbyś w ten sposób pisać notki to przed każdą wypadałoby umieścić stosowne wspomnienie, które pozwoli ocenić czytającym co właściwie chciałeś wyrazić.
dodam: tyle wspomnień i objaśnień ile słów użytych w notce a wymagających zrozumienia -jak piszesz -dokładnego znaczenia słowa
Moherku, ale jak napisałem, że najwłaściwszym słowem byłyby tu „rezolutna”, to chyba jednoznacznie określiłem sens, w jakim rozumiałem „pyskata”. To teraz sama sobie odpowiedz, o czym to świadczy, że mimo tego wyjaśnienia, w którym dokładnie określiłem, jak ja rozumiem to słowo, ciągle byłem atakowany za jego użycie? A przy tym jeszcze raz podkreślam, że to słowo służyło jedynie temu, by zauważyć, że Maryja podlegała takim samym obawom, jak my wszyscy, że jej pokora była mimo jej pierwotnych obaw, a nie działała „z automatu”.
Leszku widzisz jak Twój blog zrobił się ciekawy.Trochę awangardy i nasz babo placek. Ty lubisz czasami coś dopowiedzieć co może budzić kontrowersję. Czytałem Twoją odpowiedz w poście „Jakże się stanie..” Pewnie,że to co napisałeś można się zgodzić co do odczuć ludzkich Maryi i nikt nie będzie miał jakichś obiekcji. Nie ma się co dziwić są wrażliwi wierzący i pewne wyrazy budzą złość,a więc czujność katolików jest zauważalna.Nie powinieneś kasować bloga pisz go dalej bo jest pożyteczny, Teraz jeszcze raz wrócimy do zwiastowania. Zauważ najpierw anioł pozdrawia Maryję padają słowa ” Bądź pozdrowiona” „łaską obdarzona” ” Pan z Tobą” ” Błogosławionaś Ty między niewiastami” Tak,że teraz można po polemizować, nad interpretować lub odczytać z Duchem Ewangelii jakim zostały napisane te słowa w Ewangelii. Już sam widok anioła,który był na pewno niezwykły budzi lęk,a zarazem spokój miłość Bożą,bojaźń,pokorę.Pokora i bojaźń jest wynikiem tego,że anioł Boży ze mną w ogóle rozmawiać chce.W tym momencie jedynie co można zrobić i jak się zachować to aż trudno to opisać słowami, bo jak by coś takiego spotkało nas jak np. pastuszkom w Fatimie może z wrażenia zabraknąć mam słów do wypowiedzenia z przerażenia czego w ogóle doświadczamy. Jak to odczuwała Matka Jezusa to cokolwiek powiemy będzie tylko naszą wyobraźnią wyrażona w myślach. Gdy anioł oznajmił część orędzia Maryja zadaje pytanie ” Jak się to stanie ,skoro nie znam męża? ” to co oznajmił anioł Gabriel było niesamowite wcześniejsze słowa ,że będzie Synem Najwyższego itd. i następne. Tak ,że słowa „Jak to się stanie,skoro nie znam męża” z ludzkiej natury i to co Maryja widzi i słyszy mogły paść tylko w uniżeniu,bojaźni a nawet ledwo wypowiedziane z wrażenia,ale nigdy z podniesionym głosem jakby z pretensjami czy w formie pyskatej bo było by to niegrzeczne i lekceważące. Nawet budziło by lęk aby jakimś podniesionym głosem zwracać się do anioła. Do tego nawet z bojaźni i lęku nie byli zdolni Łucja,Jacenta czy Franciszek z Fatimy. Tak,że jakim tonem Maryja zapytała się anioła- Jak to się stanie skoro nie znam męża ?, mogły paść w trwodze w spokoju w bojaźni i pokorze.Nie inaczej bo ranga anioła posłanego przez samego Boga Izraela Jahwe i skromność Maryi i jakiś lęk nie pozwalały by na to . Zresztą apostoł Łukasz co do spotkania Maryi z aniołem i zwiastowaniem opisuje łagodnie. Mniej łagodnie opisuje spotkanie Zachariasza z aniołem 1,12 że na jego widok ogarnął go lęk. Jeśli i Maryję ogarniał lęk to „mogła” z lęku i bojaźni ledwo wypowiadać słowa. Anioł Gabriel rzecze- Nie bój się Maryjo…lecz była zatrwożona sytuacją. Tak, że tak ja to widzę w rozważaniu tej kwestii. Zresztą tu można długo dyskutować na temat Maryi. Być może mamy wiedzieć tylko to co zostało spisane i co Bóg zechciał nam objawić z cząstki z życia Maryi bo reszta może być dla nas tajemnicą.Sam fakt że Maryja i Bóg Wszechmogący mając wspólnego Syna czyni Ją niezwykłą Niewiastą w niebie wśród aniołów i świętych. Pozdrawiam i nadal pisz bloga
Przepraszam, ale teraz muszę jechać po córkę i nie mam czasu odpowiedzieć. Zwrócę tylko uwagę, że Zachariaszowi anioł się ukazał, a Maryi nie – a to sprawiało, że cała rozmowa odbywała się tylko w myślach.
Mirku, napisałem już połowę odpowiedzi i jeden przypadkowy ruch i wszystko straciłem (sformatowałem tekst z Łukasza i klinąłem na zakładkę, na której pisałem odpowiedź, by ją uaktywnić, niestety tak niefortunnie, że ją w ogóle zamknąłem). Muszę to zrobić od początku. Żeby jednak historia się nie powtórzyła, zrobię to porządnie, z boku i już opublikuję jako odrębną notkę.Uprzedzam jednak, że już dziś nie zdążę:(
ja zaś miałem tak,że straciłem ponad dwie godziny na tekst dla świadków Jehowy i w momencie wklejenia wszystko się straciło. Co w tym momencie można zrobić lepiej nie mówię.
Mirku, może Panu chodziło dokładnie o to samo, co w moim przypadku – musiałem zacząć pisać wszystko od początku, ale uświadomiłem sobie, że od odpowiedzi Tobie ważniejsze jest napisanie kompletnej notki, której nie trzeba czytać w kontekście jakichkolwiek dyskusji. I w ten sposób powstał na prawdę ważny tekst.PS: Jeszcze coś Ci napiszę, tylko troszkę później.
Dlaczego jeszcze piszesz tego bloga? Jest to najgorszy blog spośród religijnych. Najwięcej zła wnosi w życie człowieka. Poproszę kapłanów, by powiadamiali innych, że na tym blogu są same herezje. Choć widzę, że niektórzy kapłani zaczęli już powiadamiać. Na litość Boską czy Ty nie widzisz, że swoim pisaniem służysz szatanowi???
Jeśli tak uważasz, to proszę to spróbuj jakoś uargumentować – czy to dla Ciebie za trudne?
Dlaczego jeszcze piszesz tego bloga? Jest to najgorszy blog spośród religijnych. Najwięcej zła wnosi w życie człowieka. Poproszę kapłanów, by powiadamiali innych, że na tym blogu są same herezje. Choć widzę, że niektórzy kapłani zaczęli już powiadamiać. Na litość Boską czy Ty nie widzisz, że swoim pisaniem służysz szatanowi???
Niezależnie od tego, czy dodasz do tego linę, czy jej nie dodasz, niewiele z tego wynika – lepiej by było, gdybyś spróbowała (jeśli tylko nie jest to dla Ciebie za trudne) jakiś argumentów. Może np. wykażesz mi herezje – co? Spróbujesz?