Powołanie wg Marka

(14) Gdy Jan został uwięziony, Jezus przyszedł do Galilei i głosił Ewangelię Bożą. Mówił: (15) «Czas się wypełnił i bliskie jest królestwo Boże. Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię!» (16) Przechodząc obok Jeziora Galilejskiego, ujrzał Szymona i brata Szymonowego, Andrzeja, jak zarzucali sieć w jezioro; byli bowiem rybakami. (17) Jezus rzekł do nich: «Pójdźcie za Mną, a sprawię, że się staniecie rybakami ludzi». (18) I natychmiast zostawili sieci i poszli za Nim. (19) Idąc dalej, ujrzał Jakuba, syna Zebedeusza, i brata jego Jana, którzy też byli w łodzi i naprawiali sieci. (20) Zaraz ich powołał, a oni zostawili ojca swego, Zebedeusza, razem z najemnikami w łodzi i poszli za Nim. (Mk 1)

 

To samo wydarzenie, a dwa różne opisy – u Jana najpierw został powołany Andrzej, a dopiero po nim Szymon; u Marka dzieje się to jednocześnie (i na dodatek w zupełnie innym miejscu!). Jak to w ogóle możliwe, by dwaj natchnieni autorzy napisali różne opisy tego samego wydarzenia?

A może należy zapytać inaczej – czy to w ogóle możliwe, by dwaj różni autorzy napisali dokładnie to samo?

Obawiam się, że trochę fałszywie wyobrażamy sobie sam proces pisania – to nie było tak, że np. nad takim Markiem stał Anioł i dyktował mu, co ma pisać! Marek całkiem po ludzku zabierał się za to pisanie – gromadził jakieś materiały źródłowe, czytał je, analizował – na pewno też wspierał się modlitwą… I dopiero po tym przygotowaniu zabierał się za właściwe pisanie, a w trakcie pisania bywało, że naraz jakieś myśli układały mu się w jedną całość. Ale cały czas to pisał Marek i w tym co pisał, przejawiała się jego osobowość.

No właśnie – materiały źródłowe. W tym też tkwi podstawowa różnica między Janem, a pozostałymi Ewangelistami – Jan był świadkiem opisywanych wydarzeń; pozostali musieli korzystać z jakiś źródeł. Podobieństwa tzw. Ewangelii synoptycznych są zaskakujące. Nie wiem, czy wiecie, ale w Ewangelii wg św. Marka, która liczy 661 wierszy, aż 600 wierszy posiada swoje odpowiedniki w Ewangelii wg św. Mateusza, a 350 jest jednocześnie u Mateusza i u Łukasza! Z drugiej jednak strony stanowi ona niewiele ponad połowę wielkości Ewangelii Mateusza. Jednocześnie są rzeczy, które można znaleźć zarówno u Mateusza i Łukasza, a których w ogóle nie ma u Marka. Do czego prowadzi taka analiza?

Do tego, że najprawdopodobniej było to tak, iż jako pierwsza powstała Ewangelia wg św. Marka, a równolegle do niej jakaś inna, która ani się nie zachowała, ani nawet przez nikogo nie została wspomniana, że była. Zarówno Mateusz, jak i Łukasz, pisali swoje Ewangelie korzystając z tych dwóch źródeł – z Marka i z tak zwanego Źródła Q. Natomiast Jan, który swoją Ewangelię napisał najpóźniej, nade wszystko korzystał ze swojej pamięci i stąd jego Ewangelia najpabrdziej się różni od pozostałych.

Dlaczego o tym wszystkim piszę? – nade wszystko po to, by przypadkiem nie wyszło, że to jest 2:1 (Mk+Mt:J – Łukasz o tym w ogóle nie pisał). Nici z tej arytmetyki, bo Mateusz po prostu skorzystał z opisu Marka i niczego sam nie pisał.

A w oparciu o co pisał Marek? – najprawdopodobniej w oparciu o katechezę udzielaną w formie ustnej katechumenom. Sam pomysł spisania Ewangelii brał się przecież stąd, że przy wzroście liczby katechumenów, brakowało ludzi, którzy mogliby taką katechezę poprowadzić. Siłą rzeczy tekst ten nie był kroniką z życia Jezusa, lecz tekstem, który miał pomóc przygotowującym się do chrztu zrozumieć, co poprzez chrzest przyjmują. Jak się dokładniej przyjrzeć tekstowi św. Marka, to okaże się, że rozbieżności tu są jeszcze większe, niż pierwotnie o tym napisałem – w tym opisie mamy, że Jezus zaczął szukać swoich uczniów już po tym, jak Jan Chrzciciel został uwięziony, gdy u Jana jest tak, że najpierw odeszli dwaj najzdolniejsi uczniowie (Andrzej i Jan), a Jan Chrzciciel i tak nadal nauczał… Ponieważ jednym z tych uczniów był Jan, to mimo, iż spisywał wszystko znacznie później niż Marek, to na pewno wierniej, bo pisał o tym, co sam przeżył! Marek mógł po prostu takich szczegółów w ogóle nie znać, a nawet jeśli znał, to te szczegóły w niczym nie ułatwiałyby przygotowania katechumenów do chrztu.

Innymi słowy jeśli chcemy poznać fakty, lepiej będzie sięgać do Jana; jeśli jednak chcemy poznać, co wynika dla nas dziś z powołania pierwszych uczniów, to powinniśmy sięgać nade wszystko do Marka i Mateusza.