Mówię, bracia, czas jest krótki

Mówię, bracia, czas jest krótki. Trzeba więc, aby ci, którzy mają żony, tak żyli, jakby byli nieżonaci, a ci, którzy płaczą, tak jakby nie płakali, ci zaś, co się radują, tak jakby się nie radowali; ci, którzy nabywają, jak gdyby nie posiadali; ci, którzy używają tego świata, tak jakby z niego nie korzystali. Przemija bowiem postać tego świata.

(1 Kor 7,29-31)

 

Powracam do czytania z minionej już niedzieli ze względu na pytanie, które zadała Agata:

… bo wszystko jasne, koniec jest bliski, czyli, że mamy się starać zachowywać jakby miał być zaraz, ale… jak mam żyć jakbym nie miała męża? i dlaczego? przecież to Bóg mnie powołał do małżeństwa… dlaczego Piotr musiał opuścić żonę… buntuję się, nie potrafię zrozumieć…
~Agata-Amelia, 2012-01-23 13:20

I myślisz, że ja potrafię Ci pomóc?! Wiem jedno – apostołowie byli całkowicie przekonani o tym, że powtórne przyjście Chrystusa, to coś, co stanie się wkrótce. To przekonanie wpływało i na to, co mówili i na ich decyzje życiowe. Mylili się, ale to, co jest chwilą wobec wieczności, może zdecydowanie wykraczać poza życie człowieka! (a człowiek jest strasznie niecierpliwy). Być może Bóg próbował ich nawet jakoś oprzytomnić (że to nie tak szybko), ale sam po sobie wiem, że jak człowiek coś sobie wyobrazi, jako mu dane, to już przy tym trwa choćby wszystkie fakty temu przeczyły. Z drugiej jednak strony można zadać pytanie, dlaczego Bóg nie zadziałał tak, by jednak oprzytomnieli? Jeśli to przekonanie apostołów zagrażałoby jakoś Kościołowi, to przecież Bóg by tak zadziałał, aby oprzytomnieli – a jednak tak nie uczynił.

Myślę, że to przekonanie apostołów miało jedną, niebagatelną zaletę – ustawiało wszystko we właściwych proporcjach: najpierw był Bóg, a potem długo, długo nic… Kościół nie byłby tak dynamiczny, gdyby w świadomości chrześcijan zabrakło takich proporcji. A więc tu chodzi o odrzucenie różnych ziemskich przywiązań (mówisz o rodzinie, ale przecież jeszcze silniej ta postawa wpływała na to, że ludzie sprzedawali swoje majątki i wszystkim dzielili się z całym Kościołem). W moim przekonaniu Bogu nie chodziło o to, by osłabić rodzinę, pochwalić bezżenność i sugerować celibat, bo po pierwsze tego w planach Bożych w ogóle nie było (jak by było, to by się spełniło), a po drugie Bóg godził się na to tylko dlatego, że to odrywało ludzi od ziemskich przywiązań.
Tak to widzę – ale oczywiście to wszystko to tylko hipoteza, której absolutnie nie ma jak udowodnić!