Jeszcze się nie ujawniło..

Popatrzcie, jaką miłością obdarzył nas Ojciec: zostaliśmy nazwani dziećmi Bożymi: i rzeczywiście nimi jesteśmy. Świat zaś dlatego nas nie zna, że nie poznał Jego. Umiłowani, obecnie jesteśmy dziećmi Bożymi, ale jeszcze się nie ujawniło, czym będziemy. Wiemy, że gdy się objawi, będziemy do Niego podobni, bo ujrzymy Go takim, jakim jest. (1J 3,1-2)


Niedawno cytowałem ten tekst w jednym z komentarzy. Po pierwsze zawiera on stwierdzenie, że ta relacja, w jakiej dziś pozostajemy wobec Boga-Ojca, nie jest relacją ostateczną. Ta ostateczna dopiero się ujawni i to dopiero wtedy, gdy będziemy do Niego podobni. O co chodzi w tym podobieństwie, wyjaśnia druga część zdania bo ujrzymy Go takim, jakim jest – dopiero wtedy, gdy sami będziemy mieli takie ciała, jakie On miał po zmartwychwstaniu, gdy nasz „wzrok” będzie zupełnie innym wzrokiem, gdy będziemy „widzieć” rzeczywistość nas otaczającą taką, jaką ona rzeczywiście jest (a czego dziś możemy mieć co najwyżej przeczucie), dopiero wtedy ujawni się, kim jesteśmy.
Moje przeczucie jest takie, że będziemy wówczas dokładnie w tej samej relacji do Boga-Ojca, w jakiej dziś jest Jego Syn; tzn. że będziemy uczestniczyć w wewnętrznym życiu Trójcy Świętej – będziemy całkowicie zanurzeni w tej miłości, która jest między Bogiem-Ojcem, a Synem, a która uosabia się w Duchu Świętym. Nie my będziemy źródłem tej miłości, a więc w żadnym wypadku nie będziemy bogami, ale różnica będzie taka, że ta miłość będzie nas całkowicie przenikać. Całkowicie – to jest klucz; nie będzie w nas niczego, co by nie było zanurzone w tej miłości, nie było tą miłością.

(wyraźnie jednak zaznaczam, że to tylko moje przeczucie – nic więcej)



Odwieczne pytanie

Może dziś nietypowo – na blogu s. Małgorzaty (gorąco polecam) pewien czytelnik zadał następujące pytanie:


W tyle głowy pewnie wielu ma odwieczne pytanie, dlaczego Bóg dopuszcza nieszczęścia, katastrofy, ludobójstwa, holokausty i wszystko to, co nam nie na rękę na czemu nieraz zmuszeni jesteśmy stawić czoła. Na to pytanie nie ma dobrej odpowiedzi a zwłaszcza wielki kłopot mają z tym ludzie wierzący. Ateiści tego problemu nie mają, bo nie muszą Bogu niczego zarzucać, skoro go nie ma. A zło jest tak samo oczywiste, jak dobro, jedno bez drugiego nie istnieje. Bo czym by było dobro, gdyby nie było zła ? Nawet wierzącym nie zaszkodzi szczypta ateizmu.

Przyznam, że dałem się nabrać, wierząc, że ten człowiek chce rzeczywiście znaleźć odpowiedź na zadawane przez siebie pytanie. Ale to nieważne – może na moim blogu znajdzie się ktoś, komu ta moja odpowiedź się przyda. A była ona następująca:

Na to pytanie nie ma dobrej odpowiedzi a zwłaszcza wielki kłopot mają z tym ludzie wierzący. Odpowiem, jako wierzący – a czy Ty uznasz tę odpowiedź za dobrą, czy nie? – tego nie wiem…
W każdym razie dla mnie, jako osoby wierzącej, jest oczywiste, że celem mego istnienia jest sam Bóg – to, co mnie czeka, jeśli osiągnę zbawienie, to pozostawanie w takiej samej relacji z Bogiem-Ojcem, w jakiej teraz jest Jego Syn. Po to, by ta relacja była możliwa, ja muszę nauczyć się kochać (bo ta relacja, jest relacją miłości) – i całe życie tu na ziemi mam na to, by się tego nauczyć. Miłości może się uczyć tylko człowiek wolny (człowiek zniewolony, a nawet tylko z ograniczoną wolnością, nigdy nie nauczy się kochać) – i dlatego Bóg dał człowiekowi wolność. W swojej wolności człowiek może wybrać zło (które podpowiada mu szatan) – no i często wybiera, a Bóg, choć Go to rani, może się temu tylko przyglądać, bo On nie może ograniczać wolności żadnego człowieka (mógłby, gdyby chciał, ale nie może, bo nie po to dał człowiekowi wolność, by jej teraz nie szanować – bez tej wolności człowiek nie miałby szans nauczyć się kochać). 
I to wszystko – to cała tajemnica istnienia w tym świecie zła. I to nie ma nic wspólnego z tym, co napisałeś, że jedno bez drugiego nie istnieje. Jesteś wielkim pesymistą, skoro tak uważasz, bo przy tym założeniu niemożliwe by było zwycięstwo dobra nad złem.


Tym razem nie o Tomaszu

(19) Wieczorem owego pierwszego dnia tygodnia, tam gdzie przebywali uczniowie, gdy drzwi były zamknięte z obawy przed Żydami, przyszedł Jezus, stanął pośrodku i rzekł do nich: «Pokój wam!» (20) A to powiedziawszy, pokazał im ręce i bok. Uradowali się zatem uczniowie ujrzawszy Pana. (21) A Jezus znowu rzekł do nich: «Pokój wam! Jak Ojciec Mnie posłał, tak i Ja was posyłam». (22) Po tych słowach tchnął na nich i powiedział im: «Weźmijcie Ducha Świętego! (23) Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane». (24) Ale Tomasz, jeden z Dwunastu, zwany Didymos, nie był razem z nimi, kiedy przyszedł Jezus. (25) Inni więc uczniowie mówili do niego: «Widzieliśmy Pana!» Ale on rzekł do nich: «Jeżeli na rękach Jego nie zobaczę śladu gwoździ i nie włożę palca mego w miejsce gwoździ, i nie włożę ręki mojej do boku Jego, nie uwierzę». (26) A po ośmiu dniach, kiedy uczniowie Jego byli znowu wewnątrz [domu] i Tomasz z nimi, Jezus przyszedł mimo drzwi zamkniętych, stanął pośrodku i rzekł: «Pokój wam!» (27) Następnie rzekł do Tomasza: «Podnieś tutaj swój palec i zobacz moje ręce. Podnieś rękę i włóż [ją] do mego boku, i nie bądź niedowiarkiem, lecz wierzącym!» (28) Tomasz Mu odpowiedział: «Pan mój i Bóg mój!» (29) Powiedział mu Jezus: «Uwierzyłeś dlatego, ponieważ Mnie ujrzałeś? Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli». (30) I wiele innych znaków, których nie zapisano w tej książce, uczynił Jezus wobec uczniów. (31) Te zaś zapisano, abyście wierzyli, że Jezus jest Mesjaszem, Synem Bożym, i abyście wierząc mieli życie w imię Jego. (J 20)
Dzisiejsze czytanie jest doskonale znane ze względu na Tomasza. Ja jednak zwrócę uwagę na coś innego:
(19) Wieczorem owego pierwszego dnia tygodnia, tam gdzie przebywali uczniowie, gdy drzwi były zamknięte z obawy przed Żydami, przyszedł Jezus, stanął pośrodku i …
a po chwili:
(26) A po ośmiu dniach, kiedy uczniowie Jego byli znowu wewnątrz [domu] i Tomasz z nimi, Jezus przyszedł mimo drzwi zamkniętych, stanął pośrodku i …
I porównajmy to z tym:
(27) Następnie rzekł do Tomasza: «Podnieś tutaj swój palec i zobacz moje ręce. Podnieś rękę i włóż [ją] do mego boku, i nie bądź niedowiarkiem, lecz wierzącym!»
Skoro Tomasz mógł włożyć swoją rękę do boku Jezusa, to oznacza, że odczywał je jako całkiem materialne, a przecież Jezus wchodził przez zamknięte drzwi, a więc Jego ciało nie było podobne do naszego…
I weźmy jeszcze cytat z zupełnie inneej Ewangelii:
(41) Lecz gdy oni z radości jeszcze nie wierzyli i pełni byli zdumienia, rzekł do nich: «Macie tu coś do jedzenia?» (42) Oni podali Mu kawałek pieczonej ryby. (43) Wziął i jadł wobec nich. (Łk 24)
A więc nie tylko, że ciało ukazującego się Jezusa było całkiem materialne, to wymagało takiego samego jedzenia, co nasze ciała.
Zwracam na to uwagę, bo to właśnie takie ciała będziemy mieli po powtórnym przyjściu Jezusa.

Nie bójcie się

(1) Po upływie szabatu Maria Magdalena, Maria, matka Jakuba, i Salome nakupiły wonności, żeby pójść namaścić Jezusa. (2) Wczesnym rankiem w pierwszy dzień tygodnia przyszły do grobu, gdy słońce wzeszło. (3) A mówiły między sobą: ŤKto nam odsunie kamień od wejścia do grobu?ť (4) Gdy jednak spojrzały, zauważyły, że kamień był już odsunięty, a był bardzo duży. (5) Weszły więc do grobu i ujrzały młodzieńca siedzącego po prawej stronie, ubranego w białą szatę; i bardzo się przestraszyły. (6) Lecz on rzekł do nich: ŤNie bójcie się! Szukacie Jezusa z Nazaretu, ukrzyżowanego; powstał, nie ma Go tu. Oto miejsce, gdzie Go złożyli. (7) Lecz idźcie, powiedzcie Jego uczniom i Piotrowi: Idzie przed wami do Galilei, tam Go ujrzycie, jak wam powiedziałť. (8) One wyszły i uciekły od grobu; ogarnęło je bowiem zdumienie i przestrach. Nikomu też nic nie oznajmiły, bo się bały. (Mk 16)

Pierwsze słowa, jakie usłyszały niewiasty, to Nie bójcie się! Te same słowa są skierowane do każdego/każdej z nas…

Na to się narodziłem

(33) Wtedy powtórnie wszedł Piłat do pretorium, a przywoławszy Jezusa rzekł do Niego: «Czy Ty jesteś Królem Żydowskim?» (34) Jezus odpowiedział: «Czy to mówisz od siebie, czy też inni powiedzieli ci o Mnie?» (35) Piłat odparł: «Czy ja jestem Żydem? Naród Twój i arcykapłani wydali mi Ciebie. Coś uczynił?» (36) Odpowiedział Jezus: «Królestwo moje nie jest z tego świata. Gdyby królestwo moje było z tego świata, słudzy moi biliby się, abym nie został wydany Żydom. Teraz zaś królestwo moje nie jest stąd». (37) Piłat zatem powiedział do Niego: «A więc jesteś królem?» Odpowiedział Jezus: «Tak, jestem królem. Ja się na to narodziłem i na to przyszedłem na świat, aby dać świadectwo prawdzie. Każdy, kto jest z prawdy, słucha mojego głosu». (J18)

Piłat pytał «Cóż to jest prawda?» – on nie był z prawdy. Ale trzeba mu przyznać przynajmniej tyle, że mimo wszystko słuchał Jego głosu…

A czy my, którzy uważamy siebie za tych, którzy są z prawdy, w kogo jesteśmy wsłuchani – w Niego, czy w siebie?

 

 

Umyłem wam nogi

(1) Było to przed Świętem Paschy. Jezus wiedząc, że nadeszła Jego godzina przejścia z tego świata do Ojca, umiłowawszy swoich na świecie, do końca ich umiłował. (2) W czasie wieczerzy, gdy diabeł już nakłonił serce Judasza Iskarioty syna Szymona, aby Go wydać, (3) wiedząc, że Ojciec dał Mu wszystko w ręce oraz że od Boga wyszedł i do Boga idzie, (4) wstał od wieczerzy i złożył szaty. A wziąwszy prześcieradło nim się przepasał. (5) Potem nalał wody do miednicy. I zaczął umywać uczniom nogi i ocierać prześcieradłem, którym był przepasany. (6) Podszedł więc do Szymona Piotra, a on rzekł do Niego: «Panie, Ty chcesz mi umyć nogi?» (7) Jezus mu odpowiedział: «Tego, co Ja czynię, ty teraz nie rozumiesz, ale później będziesz to wiedział». (8) Rzekł do Niego Piotr: «Nie, nigdy mi nie będziesz nóg umywał». Odpowiedział mu Jezus: «Jeśli cię nie umyję, nie będziesz miał udziału ze Mną». (9) Rzekł do Niego Szymon Piotr: «Panie, nie tylko nogi moje, ale i ręce, i głowę!». (10) Powiedział do niego Jezus: «Wykąpany potrzebuje tylko nogi sobie umyć, bo cały jest czysty. I wy jesteście czyści, ale nie wszyscy». (11) Wiedział bowiem, kto Go wyda, dlatego powiedział: «Nie wszyscy jesteście czyści». (12) A kiedy im umył nogi, przywdział szaty i znów zajął miejsce przy stole, rzekł do nich: «Czy rozumiecie, co wam uczyniłem? (13) Wy Mnie nazywacie „Nauczycielem” i „Panem” i dobrze mówicie, bo nim jestem. (14) Jeżeli więc Ja, Pan i Nauczyciel, umyłem wam nogi, to i wyście powinni sobie nawzajem umywać nogi. (15) Dałem wam bowiem przykład, abyście i wy tak czynili, jak Ja wam uczyniłem. (J13:1-15)

Niby to takie proste i oczywiste – nikt z nas nie jest dla drugiego ani Nauczycielem, ani tym bardziej Panem, a więc tym bardziej powinniśmy być gotowi do tego, by innym umywać nogi.

Tymczasem tak łatwo nam przychodzi uwierzyć w te myśli, które szatan nam podsuwa, że to inni nam do pięt nie dorastają, że nie tylko nie ma powodu, byśmy im nogi umywali, ale wręcz wypada, by to oni nam je myli…