Pomnik Powstania Warszawskiego

Mama jednego z naszej paczki, pani Zofia Goszczyńska, wieloletnia Prezes Staromiejskiego Koła PTTK, była mocno zaangażowana w sprawę pomnika Powstania Warszawskiego. Marian Pyzel z tego właśnie Koła 18 września 1980 roku oficjalnie wysunął inicjatywę powołania Społecznego Komitetu Budowy Pomnika Powstania Warszawskiego 1944, któremu jako przewodniczący Komitetu Honorowego nazwiska użyczył gen. bryg. Jan Mazurkiewicz „Radosław”. Komitet zaczął działać od lutego 1981 roku.

Skąd ta inicjatywa?

W okresie stalinizmu, jak wiadomo, cała AK, jako „zapluty karzeł reakcji”  i wszystko, czego dokonała (a więc i Powstanie i to szczególnie, bo wymierzone politycznie w ZSRR), zasługiwała jedynie na pogardę (czego przykładem jest ten właśnie slogan).

Po odwilży 1956 roku oficjalne stanowisko władz zmieniło się o tyle, że choć samo Powstanie nadal było be, to powstańcy stali się godnymi szacunku za swe bohaterstwo.

To wtedy pojawiła się nazwa Plac Powstańców Warszawy (gdzie była pierwsza siedziba TVP, w gmachu obok Prudentialu – przedwojennej siedziby eksperymentalnej telewizyjnej stacji nadawczej), na którym położono taką oto płytę:



nazywając ją Pomnikiem Powstańców Warszawy. 

Jedynym prawdziwym pomnikiem, jaki się w Warszawie pojawił, był Pomnik Bohaterów Warszawy 1939-1945 zwany popularnie Warszawską Nike: 


Ten pomnik nie był nawet pomnikiem powstańców, a z projektu prof. Koniecznego decydenci polecili usunąć barykadę powstańczą, byle tylko oddalić związek tego pomnika z Powstaniem.

Jak już powiedziałem, z inicjatywy Mariana Pyzla, w okresie Wiosny Solidarności powstał Społeczny Komitet Budowy Pomnika Powstania Warszawskiego 1944 – chodziło o to, by w końcu po tylu latach uhonorować samo Powstanie. Czas Solidarności był tym czasem, w którym stało się to możliwe – samo Powstanie było symbolem niezgody na rzeczywistość nam narzuconą, a przecież dokładnie o to samo chodziło podczas Wiosny Solidarności. Solidarność wyrosła z ducha Powstania – nie byłoby jej, gdyby ten duch nie był żywy…
Jak to napisałem u s. Małgorzaty – We wszystkich znanych mi domach (nie jest to co prawda próbka reprezentatywna) pamięć powstań kształtowała myślenie o Polsce. Jak sądzę te domy, w których ta pamięć nie była kultywowana, wychowywały tych, którym z każdą władzą jest po drodze…
Szczęśliwie dla nas tych domów, w których kultywowano pamięć Powstania było całkiem sporo – dzięki nim, właśnie z ducha Powstania wyrosła Solidarność i teraz ta Solidarność mogła wspierać ideę uświęcenia Powstania. 1 sierpnia 1981 roku ruszyła kwesta na rzecz pomnika, a 1 października w Sali Kongresowej odbył się koncert artystów, z którego dochód był przeznaczony na Pomnik.

Niestety 13 grudnia wiele tu zmienił. Władze zakwestionowały nazwę pomnika – komuniści nigdy nie pogodzili się z tym, by czcić samo Powstanie! Niemniej w 1983 roku Społeczny Komitet rozpisał i rozstrzygnął konkurs na Pomnik Powstania. 

Jednak na przełomie 1983 i 1984 roku spór rozgorzał na nowo. Władza wykorzystała jako pretekst m.in. uchwałę Zarządu Stołecznego ZBoWiD z października 1981 r., podpisaną przez przewodniczącego Zespołu Środowisk Ruchu Oporu i byłego powstańca Leszka Jaskółowskiego, w której czytamy: Nazwę pomnika zmienić na »Pomnik Powstańców Warszawy«. (…) Nazwa pomnika ma istotne znaczenie (…). Powstanie Warszawskie jest tylko określeniem obiektywnego faktu historycznego, natomiast elementem, który w intencji projektodawców winien być uczczony jest bohaterska walka żołnierzy powstania i całego ludu Warszawy.
W marcu 1984 roku Wydział Propagandy KW PZPR zamartwiał się, że zdecydowana większość członków Społecznego Komitetu jest przeciwna zmianie nazwy Pomnika (na zmianę godziło się tylko trzech); uzyskano nawet wsparcie „Radosława” (tłumaczył się później, że w ten sposób chciał zapobiec zastopowaniu całej inicjatywy budowy Pomnika) – ale niczego to nie zmieniło.
17 lipca 1984 r., przed obchodami 40. rocznicy, działalność Komitetu Społecznego władze zawiesiły, a w jego miejsce powołały Zarząd Tymczasowy Komitetu Budowy Pomnika Bohaterów Powstania Warszawskiego 1944 (zwracam uwagę na zmianę nazwy), któremu szefował „Radosław”.
Został rozpisany nowy konkurs na projekt pomnika, w którym wybrano projekt prof. Wincentego Kućmy. Projekt wywoływał wiele kontrowersji (nade wszystko protestował SARP) i w 1988 ogłoszono nawet kolejny konkurs. Jednak w obronie drugiego projektu stanęli sami kombatanci – chodziło im o to, by pomnik powstał na 45 rocznicę wybuchu Powstania. 
No i rzeczywiście jego otwarcie nastąpiło 1 sierpnia 1989 – już w nowej sytuacji politycznej (dzięki czemu pod pierwotną nazwą Pomnika Powstania Warszawskiego – nazwa ta jest wypisana wielkimi literami z prawej strony pomnika).


Wydawać by się mogło, że w wolnej Polsce już nikt nie będzie podważał potrzeby pamięci samego Powstania – tymczasem dyskusja u s. Małgorzaty wykazała, że choć wszyscy byli w stanie docenić bohaterstwo powstańców, to jednak samo Powstanie jest kolejnym symbolem nieuchronnej klęski spowodowanej nadymaniem się, rzewną głupotą i brakiem wyobraźni elit ówczesnej władzy podziemnej, w imię błędnie pojętego patriotyzmu

Nawet wspomniany wcześniej Wydział Propagandy KW PZPR nie posługiwał się aż tak napastliwym językiem – dziś ten język zyskuje powszechną aprobatę (przynajmniej czytelników Siostry). Za to mój głos wszystkich jedynie drażnił…

Pora umierać.

(zachęcam do przeczytania artykułu Jolanty A. Guse przypominającego pierwszy projekt)