O wolności i grzechu pierworodnym

Wszystko się zaczęło od następującej wypowiedzi Marka Jana kierowanej do MR:

Nie wydaje Ci się kolejnym paradoksem, że my jako Dzieło Boże jesteśmy tak niedoskonali? A dlaczegóż to dzieło doskonałego Stwórcy jest niedoskonałe? Czy dobry stolarz jest w stanie spartolić stół czy krzesło? Wszak dzieło rzutuje na twórcę, co by o tym nie sądzić.
Oczywiście zaraz tu wkroczy ktoś i zacznie nawijać o grzechu pierworodnym, jako grzechu dziedzicznym i kalającym całe stworzenie, bez względu na rodzaj poczęcia, co jest również paradoksem samym w sobie, świadczącym o tym, że odpowiedzialność zbiorowa to ulubiony sposób działania Stwórcy. 
Nie była to już pierwsza wypowiedź Marka Jana, w której stawiał tezę, że albo Bóg stosuje wobec nas zbiorową odpowiedzialność, albo grzech pierworodny to tylko wymysł Kościoła.
Nie raz już to tłumaczyłem, ale widać Marek Jan tak jest dumny ze swojej tezy, że zupełnie mu nie przeszkadza prostactwo takiego myślenia. Przypomniałem więc jeszcze raz:
Tyle razy już tłumaczyłem, że Bóg chce, byśmy byli w tej samej relacji z Nim, w jakiej teraz jest Jego Syn i że właśnie dlatego dał nam życie tu na ziemi, byśmy nauczyli się kochać (póki się nie nauczymy taka relacja jest niemożliwa). Miłości jednak może się uczyć tylko ten, kto jest wolny (człowiek zniewolony nigdy nie nauczy się kochać), więc Bóg dał nam wolność. Jest przy tym oczywiste, że skoro dopiero się uczymy, to niejednokrotnie tę wolność źle wykorzystujemy – nade wszystko źle skorzystaliśmy już na samym początku i sami zaczęliśmy nazywać, co jest dobre, a co złe (to jest właśnie grzech pierworodny), co skutkuje tym, że utraciliśmy pierwotną jedność, jaką mieliśmy z Bogiem-Ojcem i odtąd, póki jesteśmy tu na ziemi, powielamy ten sam grzech – kolejne pokolenia nazywają dobrem to, co jest złem (vide eutanazja).
Mnie wydaje się to proste i oczywiste, a dla Ciebie Marku Janie, jak widzę, to jest zdecydowanie za trudne i mimo tylu tłumaczeń ciągle wracasz do tak prymitywnego spojrzenia o odpowiedzialności zbiorowej, jakim co jakiś czas nas tu raczysz. Zastanów się jednak nad tym, co sprawia, że Ty, człowiek o olbrzymich zdolnościach umysłu, tak niewolniczo trzymasz się prymitywnego spojrzenia? Może ktoś Ci podpowiada w kółko te myśli, a Ty stajesz się ich niewolnikiem?
Niestety to jedynie rozjuszyło mego adwersarza; dyskusja się nie zakończyła i nic z niej nie wynikło, ale pozostał ten kilku zdaniowy opis sensu naszego życia (i to się chyba liczy – Marek Jan nie skorzystał, ale może komuś to rozjaśni to, co najważniejsze).