ArtiSteer

Dzisiaj bardzo nietypowo, bo w kolejnych notkach chciałbym podzielić się swoimi refleksjami, jakie mnie ostatnio naszły w związku z technologią związaną z blogowaniem.
  • Artisteer 
Przyznam, że gdyby nie s. Małgorzata, w ogóle bym nie sięgnął po ten program. Ale to przecież miłe samemu zaprojektować szablon, a z tym programem robi się to bardzo szybko i to zupełnie niezależnie od tego, jaką się posiada wiedzę informatyczną – każdy może zaprojektować sobie szablon i to w bardzo krótkim czasie.
Blog s. Małgorzaty Siostra projektowała sobie sama (łącznie z tą animacją, której teraz nie ma) i nie sądzę, by to Siostrze zajęło więcej niż godzinę. 
Dodatkową zaletą tego programu jest to, że ten sam projekt można użyć na różnych platformach – na blogspocie, na wordpressie, na jumli… (a więc mimo zmiany platformy blog wygląda dokładnie tak samo).
Przyznacie więc sami, że to fajna idea.
Tyle tylko, że onet zablokował możliwość wgrywania szablonów – sam wordpress taką możliwość przewiduje, ale onet ją zablokował. A więc z tej idei można skorzystać, ale pod warunkiem, że nie będzie ona obejmować onetu.
Żeby jednak nie było, że wszystkiemu winien jest onet, to zwrócę uwagę, że sam program posiada poważną wadę – projektowania nie można zacząć od takiego stanu, w jakim blog jest w danej chwili (program nie potrafi wczytać istniejącego szablonu), lecz trzeba zacząć wszystko od początku. To ograniczenie jest konieczne, jeśli się uwzględni fakt, iż program uwzględnia różne platformy, a szablony dla poszczególnych platform są oparte o zupełnie różne założenia. Sam projekt musi więc być zapisany w jakimś metajęzyku, tłumaczonym później na szablony poszczególnych platform (z dodatkowym zastrzeżeniem, że być może nie wszystko uda się przetłumaczyć).
Ale najpoważniejszy mój zarzut wobec programu, dotyczy czego innego – otóż projektowi podlega skończona liczba elementów; co prawda wcale nie mała, lecz spora, ale jednak skończona. Chciałem np. dodać swój zegar w panelu bocznym, ale nie ma takiej możliwości – można dodać już na blogu, ale nie w szablonie. 
Najpoważniejsza wada z tej części zarzutów dotyczy tego, że project w ogóle nie uwzględnia komentarzy – konkretny szablon jest dołączany do szablonu przypisany dla danej platformy, ale nie ma się najmniejszego wpływu na podstawowe parametry komentarzy (takie, jak wygląd komentarzy, ale także o możliwość tworzenia zagnieżdżeń; problem nie jest banalny, bo tu najważniejsze test to, co po stronie bazy danych – jak na blogerze nie było zagnieżdżeń, to ArtiSteer nie mógł tego zmienić). 
Nie można zresztą dopisać nawet bardzo trywialnych rzeczy, jak np. nie można dodać nowych czcionek, czy stylów.

Reasumując, ArtiSteer to bardzo fajne narzędzie, ale raczej jednorazowego użytku – bardzo szybko uzyskuje się taki wygląd bloga, jaki się tylko pomyśli (a w tym myśleniu pomaga i sam ArtiSteer pod hasłem Pomysły – klika się, a ArtiSteer od razu zmienia wygląd, co można zaakceptować, lub odrzucić). Szczegóły trzeba jednak dopracowywać już z poziomu panela administracyjnego danego bloga.


Na koniec link do polskiej strony programu. Okazało się, że wyszła nowa wersja, w której zostały usunięte te wady, o których pisałem (choć nie wiem w jakim zakresie) – może więc warto kupić ten program? (ale do jednorazowej akcji wystarczy wersja testowa)

Właśnie ściągnąłem wersję testową i proszę popatrzeć, jak bogate jest menu dotyczące komentarzy: