Gender

Basia po przeczytaniu komentarzy Moherka (ach, od ilu lat Moherka u mnie nie było 🙁 ) napisała notkę na temat ideologii geder – bardzo zachęcam do przeczytania.
Sam się również odezwałem, a po mnie m.in. MR-ka. Między nami rozpoczęła się drobna polemika – jaMariaR. Chcę tu przytoczyć moją końcową odpowiedź, bo wydaje mi się, że w prostych słowach wytłumaczyłem, dlaczego chrześcijanin nie może się z tą ideologią utożsamiać. Napisałem tak:
MR, prawdę powiedziawszy jednak szkoda mi czasu na czytanie definicji wg WHO – wierzę w to, że wiernie tę definicję tu przedstawiłaś. Sam jednak opieram się na tym, co mówiła Kazimiera Szczuka. Jakoś wolę się opierać o to, co mówią wyznawcy, a nie o to, jak to opisuje WHO (za to kompletnie nie mam pojęcia, co w tej sprawie mówią hierarchowie – ale tego też nie zamierzam poznawać). A istotą jej spojrzenia jest to, że płeć jest uwarunkowana kulturowo. 
Żeby było do końca jasne – ja nie neguję wpływu kultury na pełnienie wszelkich ról społecznych – w tym roli mężczyzny i roli kobiety. Ale w tym moim spojrzeniu jest coś, na co Kazimiera Szczuka nigdy się nie zgodzi – otóż twierdzę, że istnieje jakaś matryca, wg której Bóg obmyślił nas mężczyzną i kobietą (ta kolejność, w jakiej wymieniam, oczywiście nie ma nic wspólnego z jakąkolwiek wyższością, jednej płci nad drugą – trzymam się po prostu kolejności wg Księgi Rodzaju – Bóg najpierw stworzył Adama, a dopiero później Ewę) i dopóki nie odkryjemy tej matrycy, dopóki nasza kultura nie będzie kształtować nas wg tej matrycy, dopóty ciągle będziemy nieszczęśliwi… Człowiek staje się tym, kim jest, poprzez wychowanie (kulturę); ale oprócz tego, kim jest, jest jeszcze kim powinien być – a tego nie ma w ideologii gender; mało – ta ideologia właśnie to odrzuca! Rozumiesz tę różnicę?
To jest ta sama różnica, która dotyczy prawdy – jeśli przyjmiemy, że prawda jest uwarunkowana kulturowo, to mamy to, o czym Ty pisałaś, że jeden ma taką prawdę, a inny inną… Jeśli jednak poważnie traktujemy wiarę, to wiemy, że prawda zawsze jest jedna – i zna ją Bóg, a my potrafimy lepiej lub gorzej do niej dotrzeć. Ale może być nawet i tak, że zaczniemy nazywać prawdą coś, co prawdą nie jest… I znowu – dla chrześcijanina najważniejsze jest to, że prawda istnieje i człowiek powinien dążyć do jej odkrycia. Jednak dla tego, dla kogo prawda jest uwarunkowana kulturowo, takie dążenie jest bezsensowne, bo nie ma jak tego rozstrzygnąć, która prawda jest prawdziwsza – każda jest tak samo prawdziwa; prawda w ogóle nie istnieje.
Myślę, że po tych słowach staje się jasne, dlaczego chrześcijanin nie może się godzić na ideologię gender – tej ideologii nie da się pogodzić z wiarą w Boga. Bóg jest Absolutem. On zna prawdę – sam jest Prawdą. I nie jest tak, że wszystkie zdania są tyle samo warte – ważne jest to, na ile oddają one prawdę. Chrześcijanin może się mylić, może błądzić, ale wie, że prawda istnieje i nawet gdy teraz jej nie zna, to pozna ją, gdy już będzie razem z Nim.
Sama ideologia gender nic nie mówi o prawdzie, w ogóle nią się nie zajmuje, jednak odrzuca jej istnienie, twierdząc, że płeć jest uwarunkowana kulturowo (a więc jest kwestią umowy).