A jak było za dni Noego

(37) A jak było za dni Noego, tak będzie z przyjściem Syna Człowieczego. (38) Albowiem jak w czasie przed potopem jedli i pili, żenili się i za mąż wydawali aż do dnia, kiedy Noe wszedł do arki, (39) i nie spostrzegli się, aż przyszedł potop i pochłonął wszystkich, tak również będzie z przyjściem Syna Człowieczego. 
Nie lubimy myśleć o tym, że żyjemy w czasach ostatecznych i to za naszego życia może nadejść powtórne przyjście Jezusa – a przecież:  
(40) Wtedy dwóch będzie w polu: jeden będzie wzięty, drugi zostawiony. (41) Dwie będą mleć na żarnach: jedna będzie wzięta, druga zostawiona. 

a więc:  

(42) Czuwajcie więc, bo nie wiecie, w którym dniu Pan wasz przyjdzie. (43) A to rozumiejcie: Gdyby gospodarz wiedział, o jakiej porze nocy nadejdzie złodziej, na pewno by czuwał i nie pozwoliłby włamać się do swego domu. (44) Dlatego i wy bądźcie gotowi, bo o godzinie, której się nie domyślacie, Syn Człowieczy przyjdzie. 

(Mt 24)

23 odpowiedzi na “A jak było za dni Noego”

  1. Mam problemy z czuwaniem. Duch ochoczy, ale ciało słabe. Mam nadzieję, że Pan mnie nie zaskoczy, że zanim wezwie mnie po imieniu to da szansę na pojednanie i pożegnanie ze światem; pozdrawiam

  2. Duch ochoczy, ale ciało słabe – problem byłby tylko wtedy, gdyby to było na odwrót. A jak jest tak, to nie masz się czym przejmować 🙂 Bo z drugiej strony Duch przychodzi z pomocą naszej słabości (Rz 8,26) i tu mowa o Duchu świętym.

    1. Ale przejście łagodne, bo czytania z początku roku liturgicznego dotyczą powtórnego przyjścia Jezusa, gdy te z końca roku dotyczyły końca świata – a więc tego samego okresu.No ale oprawa tych czytań – tego nie da się porównać!Roraty są niezastąpione!

  3. Wiesz, kiedyś w jakimś duszpasterstwie widziałam komiks, przedstawiający listę poważnych powodów, dla których ludzie na co dzień nie zajmują się myśleniem o Bogu. Były tam m.in. rysuneczki z podpisem: „Jestem ZA młody!” „Zbyt ZAjęty!” „ZAkochany” – a wreszcie: „Jest już ZA późno” (pod rysuneczkiem gustownej mogiłki). Ale przyznam Ci się, że mnie osobiście dużo bardziej w tym tekście intrygują (tajemnicze) powody, dla których „jedna będzie wzięta, druga zostawiona.” Pamiętam, jak w młodości oburzyłam się na pewną siostrę zakonną, gdy powiedziała, że być może wielu świętoszków będzie mocno zdziwionych, gdy się znajdą „w jednym niebie” np. razem z Hitlerem czy Stalinem. No, nie – zagotowałam się – teraz to już siostra przesadziła!:) Ale dziś myślę, że może nie doceniłam potęgi miłosierdzia Boga względem grzeszników. I, powiem Ci po cichu, bardzo bym chciała, żebyśmy WSZYSCY zostali „wzięci.” I modlę się, żebym ja sama nie była „zostawiona”.

    1. Nie wiadomo, czy ta siostra rzeczywiście miała na myśli niebo? – bo i w drugą stronę też to działa – ci, którzy nawet nie pomyślą, że mogliby się tam nie znaleźć, mogą się jednak tam nie znaleźć.Sądzę jednak, że wszyscy, którzy mają świadomość swej grzeszności (a więc m.in. i Ty), zostaną wzięci! (czego oczywiście i sobie życzę)

  4. Ps. Ostatnio niektórzy Czytelnicy (a nawet P.) zaczynają mnie namawiać na „przeniesienie bloga” np. na blogspota. Uważasz, że warto? Bo mnie się zdaje, że za wiele z tym zachodu. A ja teraz mam mniej czasu, niż kiedykolwiek.

    1. Myślę, że obecnie nie ma to już tak wielkiego znaczenia (choć pewne ma, bo na onecie coś źle działają kanały RSS i z tej całej serii Twoich ostatnich notek ani jedna nie znalazła się w mojej linkowni; szczęśliwie dodałem oddzielne kanały do komentarzy i tylko dzięki temu je odkryłem). Pomijając jednak RSS-a samo pisanie notek i ich publikowanie działa i tu i tu sprawnie. Możesz jednak robić też tak, jak ja – notki piszę na blogspocie, a później jednym ruchem importuję je na onet (niestety w drugą stronę się nie da, bo onet nie zamierza udostępniać eksportu, który na WordPressie oczywiście jest).

  5. Leszku, a czemu informacja o aktualnej notce Alby nie pojawia się w spisie po lewej stronie Linkowni? Ostatnia jest zapisana ta sprzed 2 tygodni, a na blogu jest np. już dzisiejsza.MariaR

    1. Jeśli myślisz, że ja mam jakikolwiek na to wpływ, to się mylisz. Możesz sobie wywołać http://cienistadolina.blog.onet.pl/feed/ i zobaczyć, co jest w kanale RSS – kanał zawiera aktualną notkę. A dlaczego aplet nie potrafi od dawna sparsować tej informacji? – tego nie wiem. Ale przekonałem się, że np. gdy Basia wstawiała rysunki nie po Bożemu, to miała ten sam problem; poprawiłem jej notkę i problem ustał.

    2. Przeanalizowałem treść zapisu w kanale RSS pierwszej notki za Burzą i i wszystko wygląda OK. Wstawiłem kanał RSS na blog Alby (możesz spojrzeć na dole) i działa znakomicie (niestety nie można ustawić 10 notek, by obejmowało tamte) – dlaczego więc gadżet Lista blogów nie daje sobie rady, to zagadka – jestem przekonany, że również działa w oparciu o kanały RSS.

  6. Przepraszam Leszku, nie chciałam Ci sprawiać problemów z tymi notkami. Dopiero dzisiaj zauważyłam (przyznaję, że wcześniej czytałam Twoje odpowiedzi, ale nie do końca je rozumiałam, zresztą dalej nie bardzo rozumiem), że tutaj z boku po prawej jest informacja o aktualnych notkach na blogu Alby – specjalnie dla mnie? Dzięki, ale to chyba nie jest mi tak b. potrzebne, bo w Linkowni świetnie działa prawa strona z aktualnymi komentarzami, więc tam widzę, co się „na bieżąco” na tych wybranych blogach, także Alby, dzieje. W każdym razie dzięki, czuję się „dowartościowana”. :)MariaR

    1. Wszystkie gadżety, w oparciu o które działają wszelkie linkownie, piszą programiści danej platformy – w tym wypadku bloggera. Ale nie piszą ich od zera – to nie jest tak, by te gadżety same otwierały strony, które są im zadane i sprawdzały, czy nie ma nowej notki – takie działanie byłoby kompletnie nieefektywne. Jak sądzę (przynajmniej sam bym tak to pisał), korzystają one z tzw. kanałów RSS. Idea kanałów RSS jest prosta – chodzi o to, by dostarczać w łatwej do obróbki postaci dane; w przypadku blogów dla każdego bloga jeden kanał zawiera notki, a drugi komentarze. Kanały RSS na bloggerze i onecie nieco się różnią od siebie, ale zasada jest ta sama, przy czym pliki XML, za pomocą których realizuje się kanały RSS (nie tylko na blogach, ale wszystkie – w tym np. agencji prasowych), mają to do siebie, że same w sobie zawierają swoją własną strukturę, a więc ich parsowanie (czyli wydzielanie treści zawartych w tych plikach) daje się przeprowadzić bez znajomości z góry ich struktury. Tak to przynajmniej wygląda w teorii – bo z praktyką bywa czasami znacznie gorzej. Pliki XML tak, jak choćby pliki HTML, są oparte o pary znaczników – znacznik otwierający i odpowiadający mu znacznik zamykający; dla kanału RSS tym otwierającym jest

    2. Leszku- w linkowni u Ciebie od jakiegoś czasu nie pojawia się wcale mój drugi blog zwany MOJE REFLEKSJE; jaka tego przyczyna? pozdrawiam

    3. Basiu, żadnego z Twoich blogów nie usuwałem – łącznie z tymi, których od dawna nie ma. Tyle, że one w linkowni cały czas są mimo, że mają taki sam znaczek, że bloga nie ma tak, jak mają tamte. Niestety jedyne, co mogę (oprócz usunięcia), to zmienić nazwę – nie mam jednak jak odczytać adresu. Nie mogę więz odpytać kanałów RSS dla tego bloga.

    4. Leszku – w linkowni blog po prostu się zawiesił; i został w tyle listy; ale wystarczy kliknąć w niego i otwiera się aktualna notka; http://prawda-nas-wyzwoli.blog.onet.pl/u mnie przez jakiś czas też tak było, ale po wykasowaniu a potem wpisaniu od nowa wprowadzenia odblokowało się; pozdrawiam

  7. Nadzieja, że wiem już wszystko jest chyba zbyt optymistyczna. Realniej byłoby przyjąć, że wiem więcej niż wiedziałam wcześniej. I to jest mój „zysk”. Oby tylko nie za bardzo ulotny był ten zysk, bo sprawy, o których piszesz są trudne dla nie-programisty.Dziękuję za obszerne wyjaśnienia.Swoją drogą podoba mi się taki blog, jakim jest linkownia, która „czuwa” i pokazuje nowe notki zamieszczane na wybranych blogach.MariaR

  8. Dzięki Leszku za ofertę pomocy, ale czy nie boisz się konkurencji, gdybym się przypadkiem okazała zbyt pojętną uczennicą? :)Bardziej serio – nie mam sumienia zajmować Ci czasu wyjaśnianiem mi tych spraw, zwłaszcza, że teraz widzę większe braki na poziomie definicji pojęć stosowanych przez Ciebie w tych opisach. To mogę sobie spróbować poszukać sama w internecie.Ale wydaje mi się, że pozostanę raczej przy bardziej „próżniaczej” opcji, opierającej się na metodzie: „Jak trwoga, to do …… Leszka” :)Bo widzę, że Leszek nie odmawia potrzebującym pomocy w tych sprawach, więc w razie potrzeby ośmielę się próbować i ja. :)MariaR

Możliwość komentowania została wyłączona.