Niebo

Znowu odezwałem się na blogu s. Małgorzaty i znowu zupełnie niepotrzebnie – Zbyszek zaczął przedstawiać iście pogańskie poglądy, jako istotę chrześcijaństwa i uznałem, że nie można tego tak zostawić. Siostra w ogóle nie reagowała, więc w końcu ja się odezwałem.
Nie zauważyłem jednak, by komukolwiek moja wypowiedź była potrzebna. Zbyszek zaczął się wić, udawać, że mówił co innego, niż mówił – nie wydaje mi się, bym zmienił jego myślenie; odnosiłem wrażenie, że jedynie zaczyna grać, by przypadkiem jego osoba nie kojarzyła się z pogaństwem. 
Cały ten wątek zakończyłem następującą uwagą:
 
Zbyszku, o co się targujesz? Ty byś chciał siebie postawić na pierwszym miejscu, a Bogu dawać siebie z tego, co Ci zbywa. Tymczasem On chce być dla każdego na pierwszym miejscu, bo wie, że tylko w ten sposób my możemy zaznać pełni. Jednego z drugim nie da się pogodzić – ale to Ty wybierasz, bo jesteś wolnym człowiekiem. Gdybyś tej wolności nie miał, nie mógłbyś nauczyć się kochać, bo miłość jest tylko w wolności. W tej wolności możesz wybrać całkowity dar z siebie, a możesz też pozostać przy swoim. Ty wybierasz.
Po której Basia bardzo trafnie dodała:
 

Zbyszku- aforyzm autora św. Augustyn z Hippony o treści:”Gdzie Bóg jest na pierwszym miejscu, tam wszystko jest na swoim miejscu”.

Zbyszek zniknął, ale do wypowiedzi Basi przyczepił się Marek Jan.
Inny wątek wydawało się już, że zakończy się inną uwagą:
 
Zbyszku, jak już czytasz Dzienniczek, to nie staraj się w nim szukać swoich myśli, lecz idź za myślą autorki. Istotą jest zjednoczenie z Bogiem, udział w Jego życiu wewnętrznym (Bóg-Ojciec jest w pełni zjednoczony z Synem, a uosobieniem tej miłości, jaka jest między nimi, to Duch Święty), a całe to szczęście, jakie wówczas człowiek odczuwa, jest niejako „przy okazji”. Celem nie jest szczęście, celem jest zjednoczenie z Bogiem, a dzięki temu zjednoczeniu człowiek jest wreszcie szczęśliwy.
Ale to już po kilku dniach zaatakowała MariaR:
 

Dlaczego Leszku z taką niepojętą dla mnie pewnością twierdzisz, że raj to w ogóle nie jest miejsce, skoro sam Pan Jezus powiedział takie słowa: „W domu Ojca mego jest mieszkań wiele. Gdyby tak nie było, to bym wam powiedział. Idę przecież przygotować wam miejsce. A gdy odejdę i przygotuję wam miejsce, przyjdę powtórnie i zabiorę was do siebie, abyście i wy byli tam, gdzie Ja jestem.” (J14,2-3)Wiesz lepiej i więcej niż Św. Jan?

MariaR

 
Był to ewidentny atak, co bardzo wyraźnie widać po tonie, z jakim MariaR zwracała się do mnie. Ja jednak postanowiłem odpowiedzieć na to pytanie całkiem poważnie, udając, że tego tonu w ogóle nie dostrzegam. Jaka to była odpowiedź, przedstawię w następnej notce – dla głównego wątku niniejszego posta była ona zupełnie nieistotna. Tu ważne jest inne pytanie – jak to się dzieje, że gdy milknie główny adwersarz (nie wygląda, bym go przekonał, ale jednak oddaje pole), zjawiają się te dwie osoby, którym Izabela przypisuje szczególną rolę, by czepiając się jakiś spraw bardzo odległych od istoty sporu, umniejszać wagę wcześniejszych słów?
(z drugiej jednak strony te działania i tak należy uznać za kompletnie niepotrzebne, skoro jedynym skutkiem moich i Basi wypowiedzi było zniknięcie Zbyszka)
Zupełnie mi się nie podoba postępowanie Izabeli, ale może ona ma rację?
 
No ale już się tego nie dowiem – Siostra założyła forum na swoim blogu i zamknęła możliwość komentowania pod notkami; przy czym do komentowania na forum nie wystarczy zalogowanie na google – trzeba się zarejestrować na forum i tam zalogować. Nie ma sensu, bym się tam rejestrował – niemal na każdego tamtejszego blogowicza działam jak płachta na byka, wcinam się Siostrze w to, co się dzieje na JEJ blogu, a i tak nikomu nie jest potrzebne to, co tam czasami czynię.