Niech się zaprze samego siebie

(21) Odtąd zaczął Jezus Chrystus wskazywać swoim uczniom na to, że musi udać się do Jerozolimy i wiele wycierpieć od starszych i arcykapłanów oraz uczonych w Piśmie; że będzie zabity i trzeciego dnia zmartwychwstanie.(22) A Piotr wziął Go na bok i począł robić Mu wyrzuty: Panie, niech Cię Bóg broni! Nie przyjdzie to nigdy na Ciebie. (23) Lecz On odwrócił się i rzekł do Piotra: Zejdź Mi z oczu, szatanie! Jesteś Mi zawadą, bo nie myślisz po Bożemu, lecz po ludzku. (24) Wtedy Jezus rzekł do swoich uczniów: Jeśli ktoś chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje. (25) Bo kto chce zachować swoje życie, straci je; a kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie je. (26) Cóż bowiem za korzyść odniesie człowiek, choćby cały świat zyskał, a na swej duszy szkodę poniósł? Albo co da człowiek w zamian za swoją duszę? (27) Albowiem Syn Człowieczy przyjdzie w chwale Ojca swego razem z aniołami swoimi i wtedy odda każdemu według jego postępowania. (Mt 16)

Zaprzeć się. Niech się zaprze.
Zajrzyjmy do słownika języka polskiego PWN:

  1. «oprzeć się mocno o coś, aby móc się odepchnąć lub nie dać się ruszyć z miejsca»
  2. «zaprzeczyć czemuś»
  3. «nie zmienić postanowienia mimo przeciwności i nacisków»
  4. «zerwać z kimś lub z czymś wszelkie związki»

Pod jedynką mamy najbardziej pierwotne znaczenie, od którego wszystko się zaczęło, a więc i do tych rozważań powinniśmy posłużyć się właśnie nim.

Pytanie więc pierwsze jest takie, czy mamy się odepchnąć, czy też nie dać się ruszyć z miejsca?
Odpowiedź jest oczywista, jako że zaprzeć się mamy, jeśli chcemy pójść za Chrystusem – a więc w tym wypadku mamy «oprzeć się mocno o coś, aby móc się odepchnąć». Innymi słowy Jezus podkreśla, iż najtrudniejszy jest ten moment decyzji – gdyby chodziło o to nie dać się ruszyć, to sytuacja byłaby taka, że to świat nieustannie atakuje, a my musimy nieustannie opierać się o coś, by nie ulec pokusie (i przyznam, że gdy to tak napisałem, taka interpretacja wydała mi się całkiem sensowna).
No ale nie można jednocześnie nie dać się ruszyć i jednocześnie iść. A więc jednak mamy oprzeć się o coś, by się odepchnąć.
Ta decyzja jest taka trudna, bo podejmując ją, dobrze wiemy, iż wybieramy coś mało atrakcyjnego, bo niby cóż mogłoby być atrakcyjnego w dźwiganiu swojego krzyża? Gdyby to przynajmniej chodziło o krzyż kogoś znanego – Dźwigam krzyż Dody! To by mogło zainteresować nawet prasę kolorową. Ale dźwigać swój krzyż, taki zwykły, szary…? – co to za atrakcja!
A jednak to ten krzyż nadaje sens mojemu życiu.