(13) Gdy Jezus to usłyszał, oddalił się stamtąd łodzią na pustkowie, osobno. Lecz tłumy zwiedziały się o tym i z miast poszły za Nim pieszo. (14) Gdy wysiadł, ujrzał wielki tłum. Zlitował się nad nimi i uzdrowił ich chorych. (15)A gdy nastał wieczór, przystąpili do Niego uczniowie i rzekli: Miejsce to jest pustkowiem i pora już późna. Każ więc rozejść się tłumom: niech idą do wsi i zakupią sobie żywności. (16) Lecz Jezus im odpowiedział: Nie potrzebują odchodzić; wy dajcie im jeść! (17) Odpowiedzieli Mu: Nie mamy tu nic prócz pięciu chlebów i dwóch ryb. (18) On rzekł: Przynieście Mi je tutaj. (19) Kazał tłumom usiąść na trawie, następnie wziąwszy pięć chlebów i dwie ryby, spojrzał w niebo, odmówił błogosławieństwo i połamawszy chleby, dał je uczniom, uczniowie zaś tłumom. (20) Jedli wszyscy do syta, a z tego, co pozostało, zebrano dwanaście pełnych koszy ułomków. (21) Tych zaś, którzy jedli, było około pięciu tysięcy mężczyzn, nie licząc kobiet i dzieci. (Mt 14, 13-21)
Tak to właśnie jest – im więcej dajemy innym, tym więcej sami mamy. To jest Boża arytmetyka. Te pięć chlebów i te dwie ryby to nawet dla samych apostołów było za mało. A jednak nie szemrali, gdy Jezus polecił im rozdać je tłumom. Rozdawali to, co miało być ich posiłkiem.
My tak się boimy, że czegoś dla nas zabraknie, że sami będziemy głodni… Jedli wszyscy do sytości, i zebrano z tego, co pozostało, dwanaście pełnych koszy ułomków.
My tak się boimy, że czegoś dla nas zabraknie, że sami będziemy głodni… Jedli wszyscy do sytości, i zebrano z tego, co pozostało, dwanaście pełnych koszy ułomków.
Tak jest dając otrzymujemy 🙂 Leszku pisz na blogu masz wspaniałe myśli ) Pozdrawiam 🙂
Zainspirowała mnie Siostra, by napisać te słowa na Siostry blogu, a później słyszałem Siostry słowa, bym pisał – no i wtedy przeniosłem te słowa do siebie, jako notkę 🙂 A więc wszystkiemu „winna” jest Siostra!
Leszku- myślę, że ten cytat z Ewangelii należy do jednych z najpopularniejszych; CUD ROZMNOŻENIA CHLEBA . Jednak w tym krótkim urywku kryje się więcej cudów. Cud zauroczenia, fascynacji Jezusem, że tłumy nawet nie zauważyły, że zapada zmrok; jakoś nikt ze zgromadzonych nie myślał o pragnieniu [jedzeniu, piciu] ani nie trwożył się przed ciemnościami nocy. Oni słuchali i trwali przy Jezusie.Co dawał im Jezus, że nie łaknęli ani nie dbali o potrzeby cielesne???Jezus nie odsyła tłumów. Bóg nie odsyła nikogo, lecz przygarnia każdego i pragnie nakarmić chlebem życia wszystkich. To apostołowie rozumując po ludzku mówią, aby zebrani odeszli i poszli sobie kupić. Bóg daje, nie sprzedaje, nie kupczy, nie stosuje spychologii. Dalej – mały dar serca ludzkiego [pięć chlebów i dwie ryby] Bóg ten dar pomnaża tysiąc krotnie; sama doświadczyłam tego, jak dobro rodzi dobro, a jeśli jeszcze to dobro pobłogosławi Bóg, to staje się cudowną sprawą. Miłość za miłość tego pragnie od nas Pan, a w zamian zsyła nam swoje błogosławieństwo, tak jak błogosławił postawione przed Nim bochenki chleba i ryby. Wreszcie cud okruchów- każdy choćby tylko okruch ludzkiej miłości i życzliwości może uczynić cud lub stać się zaczynem do Bożego cudu;
Basiu, po tym, co napisałaś, nie masz już wyjścia – też musisz pójść za słowami Siostry i znowu założyć bloga! (być może cały sens tego, bym umieścił u siebie notkę był właśnie taki, by móc napisać te słowa – a więc do dzieła!)
Leszku- ile razy można wchodzić do tej samej rzeki? proszę, nie podpuszczaj mnie, bym ponownie założyła bloga; doskonale wiesz, że nam samym trudno jest znaleźć wspólny język, chociaż znamy się wirtualnie od lat, a cóż dopiero utrafić na tą samą falę nadawania/odbioru z innymi Czytelnikami. Nie potrafię sprostać oczekiwaniom innych; pozdrawiam
Basiu, ale tu nie chodzi wcale o moją, Twoją, czy czytelników wolę – tu chodzi o Bożą wolę. Sama popatrz, jak tu się układają poszczególne zdarzenia – nie miałem wcale zamiaru reaktywowania bloga; napisałem komentarz na blogu s. Marty i dopiero, gdy go napisałem (łatwo porównać godziny 7:26 i 7:48) coś mi zaczęło mówić, że ten komentarz powinienem zamieścić jako notkę na swoim blogu. I to uczyniłem. I przyznam Ci się, że znowu poszedłem spać. Gdy się obudziłem, okazało się, że przyszły dwie osoby – Siostra i Ty. Siostra nie odpowiedziała nawet na swoim blogu, lecz uznała, że trzeba sprawić, by ten blog ożył.Ty z kolei na moim blogu zrobiłaś dokładnie to samo, co ja na blogu Siostry – w komentarzu napisałaś swoją notkę!Jaki był więc cel tych wszystkich wydarzeń? – jasne, że taki, byś Ty znowu zaczęła pisać! – dokładnie tak, jak Ci Siostra napisała w ostatnim komentarzu skierowanym do Ciebie! Tobie nie było potrzebne moje spojrzenie na cud rozmnożenia chleba – Tobie było potrzebne opisanie swojego spojrzenia. I to Ci Pan chciał pokazać!Tak więc już nie możesz się wymawiać 🙂
Leszku- ja tylko uzupełniłam Twoje spojrzenie na cud rozmnożenia chleba, bo przecież wcale nie mniej istotne jest to, na co Ty zwróciłeś uwagę, że apostołowie byli posłuszni, nie szemrali. Może nie rozumieli, bo po ludzku to było nie do zrozumienia, lecz wolę Mistrza wykonali. My też nie zawsze rozumiemy czego oczekuje od nas Pan; nie pojmujemy Jego woli względem nas, lecz czasami stajemy się narzędziem w ręku Bożej Opatrzności. Nie jest to całkiem jasne przesłanie- czy to ja mam zakładać bloga, czy może Ty masz reaktywować???
Basiu, być może ja mam reaktywować, być może to wcale nie ma się zakończyć na tej tylko notce – to zapewne wyjaśni się za tydzień. Ale Ty też miałaś napisać przynajmniej jedną notkę – w Twoim wypadku konieczne jest ponowne założenie bloga (być może tylko na jedną notkę – to pewnie też się wyjaśni za tydzień, ale bez założenia bloga się nie obejdzie).
Leszku-w moim przypadku, nic się nie wyjaśni za tydzień, gdyż za tydzień to ja sobie będę pluskać w morzu:) od 9.08. się wczasuję w ŁEBIE; nie wiem czy będzie czas na internet; blog może i byłby mi przydatny do opisywania wrażeń z pielgrzymki dziękczynnej do grobu św.J.P.II oraz śladami św.Ojca Pio, lecz ponowne założenie bloga pochłania zbyt wiele czasu; zatem sam widzisz – to wyzwanie już nie dla mnie; pozdrawiam
Basiu, Ty już się nie wymawiaj (szczególnie, że to nie mnie się wymawiasz – bo gdyby mnie, to jakież by to miało znaczenie), tylko weź się do roboty. Szczególnie że sama widzisz potrzebę tego bloga.
Leszku- mam Twój blog; blog s.Marty oraz Barki, która ciekawie rozebrała ten temat na czynniki pierwsze; ja się już wypaliłam blogowo; pozdrawiam
Nareszcie! Zaglądałam tu, zaglądałam i ciągle nic… Smutno mi było i przykro. Ale nie do gościa należy pytać gospodarza, czemu „dom” stoi pusty. Bardzo się cieszę Leszku z tej notki, naprawdę.Pozdrawiam:)Iga.P.S. Basiu, z dużym (i niemiłym) zaskoczeniem odkryłam któregoś dnia zniknięcie Twojego bloga. Szkoda…
Witaj Igo! no cóż -bardzo mi przykro, że sprawiłam Ci niemiłe zaskoczenie. Samej było mi ciężko podjąć taką decyzję, lecz była ona konieczna [zrobiłam to z bólem serca], abym już nikomu nie sprawiała przykrości. Czasami moje szczere intencje były odbierane jako krzywdę. Podobno dobrymi chęciami jest piekło wybrukowane, więc chciałam tego uniknąć. Rzekomo brak mi taktu, nie mam ani za grosz wyczucia i kindersztuby. Chyba już się wypaliłam i należało zamknąć „ten interes”. Pisanie bloga w moim wydaniu było niczym pisanie listów do siebie;dziękuję Ci za miłe słowa i życzliwość, którą odwzajemniam. Siostra Małgorzata ma dar pisania bloga, ale częściej czytam tam niż komentuję, chociaż dyskusja jaka tam ma miejsce uzmysławia mi, że diametralnie różnię się w poglądach od osób tam rej wodzących. Oni mają patent na racje, więc po co im wchodzić w drogę?. Mam nadzieję, że na blogu Leszka znajdziemy miejsce i pozwolenie na swobodną i spokojną wymianę myśli; pozdrawiam serdecznie Igo
Igo, przyznaję, że nie miałem zamiaru reaktywowania bloga. Wszystko działo się całkowicie spontanicznie, dokładnie tak, jak opisywałem. I przyznam, że jeszcze nie wiem, czy chodziło tylko o to, bym teraz napisał, czy o reaktywację? To jeszcze się okaże. Ale zapamiętam to, że się ucieszyłaś – jest mi bardzo miło 🙂
Leszku, każde Twoje słowo zamieszczone na blogu ……będzie jego promocją. Czyli wodą na młyn Marka Jana. Czyli kasą do jego kieszeni. Czyli kamyczkiem do ogródka ogólnej demoralizacji i laicyzacji społeczeństwa pod płaszczykiem „promowania życia z Chrystusem i biedakami” . Dziekuje Ci, że sie odezwałeś, ale proszę zastanów sie czy warto promować jakąkolwiek sprawę, której z wysokości głównego serwera patronuje MJ.Na tamtym blogu dzieją sie rzeczy straszne- ta pani kasuje WYBRANE komentarze nadając zupełnie inny sens całej dyskusji. Innymi słowy wkłada ci w usta treść jakie sama chce. Zrobiła to ze mną , zrobi tez z Tobą . Przykazanie „Nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu” jest jej obce. Usuń komentarz, jesli nie chcesz tu mieć ukrytej , wnikliwej inwigilacji.PozdrawiamIsabel
Izabelo, bardzo ładnie napisałaś o Powstaniu i dlatego mimo, iż to było zupełnie nie na temat, chciałem o tym wspomnieć. Generalnie jednak bardzo mi się nie podoba to, co robisz. S. Małgorzata robi wspaniałe rzeczy – i to w konkretach (nie ma nikogo w Polsce bardziej zasłużonego w działaniach na rzecz bezdomnych, niż Siostra). Z drugiej strony wspaniale ewangelizuje – jej rekolekcje zawsze odmieniają tych, którzy w nich uczestniczyli. A że „Wspólnota Chleb Życia” nie jest zakonem – jakie to ma znaczenie? Życie zakonne też przez wieki ulegało poważnym zmianom – stosownie do swoich czasów. We Francji od dawna tradycyjne wspólnoty zakonne zamierały – konieczna stała się nowa formuła i stąd się wzięły instytuty świeckie. Ale konsekracja w nich jest dokładnie tą samą konsekracją, co w tradycyjnych domach zakonnych. Używanie więc wobec Siostry określenia „pani” wyraża jedynie Twoje pragnienie poniżania Siostry – a już sam fakt poniżania kogokolwiek nie jest postawą chrześcijańską. Jeśli chcesz stawać w obronie chrześcijaństwa, nie możesz stosować metod sprzecznych z chrześcijaństwem – od razu stajesz się niewiarygodna.
Mam na myśli usunięcie moich obu komentarzy :)Isabel
Oj, coś się okazało, że nie tylko do trzech, ale nawet do dwóch nie potrafię zliczyć. Najlepiej więc będzie, jeśli w ogóle nic nie będę kasował – przynajmniej nie będę miał problemów z liczeniem do dwóch.
No nie…!
Leszku- nie neguje tego co robi s.Małgorzata Chmielewska i nie wnikam w to czy jest osoba duchowną czy nie. Nie podoba mi sie jednak wykorzystywanie bloga tej prostej w swej wierze kobiety do przemycania treści niechrześcijańskich. Osoby będące w zgromadzeniach zakonnych maja ograniczone mozliwości publicznego eksponowania swoich poglądów- ponieważ „na wejściu” postrzegani sa jako „głos Kościoła”.Człowiek jest tylko człowiekiem i mówiąc w imieniu Kościoła może sie mylic. Dlatego tez ma nad sobą przełożonego albo całą wspólnotę, która służy mu pomocą , kontroluje poprawnośc jego wypowiedzi, zgodnośc z nauczaniem Kościoła . Na blogu tej siostry – tego nie ma bo „jest ona sama sobie sterem, żeglarzem..” I to wykorzystują rózni liberalnie działacze. Spójrz co sie dzieje wokół róznych kapłanów, którzy nie zachowuja dystansu wobec mediów, burzą porządek, podważają autorytet Kościoła w oczach ludzi, którzy go nie znaja , szerzą anarchię i prowadzą do chaosu. A powoduje nimi niestety ..egoizm.Nie przywiązywałabym natomiast zbyt wielkiego znaczenia do okreslenia pani- siostra. Ale…jeżeli nie jest to , jak mówisz, zakon to niestety- siostrze to okreslenie nie przysługuje 🙂 Chyba, że w takim znaczeniu jak posługujemy sie nim na pielgrzymkach. Nie wiem tez, czy jest osobą konsekrowaną- wokół tego tematu panuje ..niedopowiedzenie. Wiem jednak, że nawet tzw. dziewice konsekrowane składaja swoje śluby przed biskupem, wobec wspólnoty Kościoła. Wydaje mi sie , że skwitowanie pytania o to stwierdzeniem: ” nie będę udowadniac , że nie jestem wielblądem” niczego nie wyjaśnia a budzi dodatkowe wątpliwości. Jesli nie o istotę ( konsekrację) to o formacje osoby, która na tak ważne pytanie odpowiada w taki sposób…Ale nie chodzi o nazewnictwo a o istote problemu. A jest nią moim zdaniem ( to wyszło na tamtym blogu, ale zostało chyba usuniete)- posłuszeństwo. Osoby zakonne składają najtrudniejszy dla nich ślub- posłuszeństwa. On do czegoś zobowiązuje. Obawiam sie, że tam tego nie ma a siostra , zapewne w najlepszej wierze, mówi na ogół to, co Sama uważa za słuszne. Bez konsultacji z Kościołem. I choć chwilami jest porywająca, jak każdy kto chce służyć Bogu i ma łatwośc mówienia o nim, otwiera furtke do działania „temu co nie od Boga pochodzi”Nie przesadzałabym tez z tą wyjatkowością jej dzialalności. W Polsce takich osób jest wiele . Nie sa jednak tak krzykliwe. Choćby dzialalność dla bezdomnych nieżyjącego już wspaniałego kapłana o. Bogusława Palecznego. Ale dzieje sie to w ramach struktur zakonu. I to jest sensowne, pozwala uniknąć wielu egoistycznych zachowań. Także zamyka drogę do wnikania i manipulacji osobom niepowołanym.Znam zakony i wiem jak działaja ich struktury.Powiedziałeś mi jedną bardzo cenną rzecz i ją zastosuję….choćby dla tego warto było tu zajrzec. Czytając tamtego bloga, jego posty z 2012 natrafiłam na wiele cennych Twoich i Zbyszka komentarzy. zainteresowała mnie ich racjonalność wywazony ton a także wnikliwa zanjomośc wielu problemów ( chyba nie tylko w teorii:) Dlatego tu zajrzałam. Ale spójrz, co sie teraz stało z wami- Toba i Zbyszkiem…i nie jest to ani jego ani Twoja wina..Izabela
Izabelo, podobne zarzuty Siostra już przeżywała ze strony ks. Tomasza i wspierającego go tam ks. Adama – wówczas Siostra szczegółowo to wyjaśniała. Konsekracja jest konsekracją i składa się z trzech ślubów – w tym ślubu posłuszeństwa (tu sytuacja, jak na polskie warunki jest nietypowa, bo akurat ten instytut świecki jest umocowany prawnie we Francji – ale ślub posłuszeństwa jest ślubem posłuszeństwa). Izabelo, nie przedstawiasz się nikomu, nie mówisz skąd przychodzisz – jak sądzę Siostra uznała, że jesteś z tego samego kręgu, co ks. Tomasz i ks. Adam i uznała przez to, że nie ma sensu jeszcze raz wszystkiego powtarzać (bo uznała, że skoro już wszystko wyjaśniła, a temat wraca, co jest to tylko pretekst do ataku na nią – a więc ponawianie wyjaśnień niczemu nie będzie służyć). Prawdę powiedziawszy tylko uzurpujesz sobie prawo do osądzania Siostry – osądzasz, a nie masz żadnych ku temu uprawnień. To też wpływa na przyjmowanie Twojej osoby. Jeśli zaś chodzi o moje relacje ze Zbyszkiem, to Siostra nie ma nic do rzeczy. Zbyszek miał jakieś wizje i jak sądzę, wierzy w to, że wokół jego osoby odrodzi się Kościół – jakoś wolę być w tym Kościele, w którym jestem i trzymać się jego nauki.
Leszku- odnośnie tego ; „Zbyszek miał jakieś wizje…”wedle wizji Zbyszka kilka lat temu [tuż po narodzinach mojej pierwszej wnuczki ] miał być głód. Za radą Zbyszka zrobiłam zapas mąki, makaronu, ryżu, kaszy,itp. -wszystko mi zjadły robaki 🙁 a ja miałam kawał roboty aby mieszkanie z tego robactwa [pełzającego i fruwającego] oczyścić; nigdy więcej…
Ja szczęśliwie nie dałem się namówić – ale przy okazji widać, ile warte są te jego wizje. Jak to dobrze, że tak szybko można je było zweryfikować (ciekawe, co on sam dziś o nich myśli?)
Pisałem wtedy, by głównie kupić ryż, gdyż się nie psuje. Sam kupiłem go około 100 kg i połowę jego zużyłem. I w zasadzie jestem szczęśliwym człowiekiem, gdyż uwielbiam ryż, a po katastrofie w Fukushimie przynajmniej mam pewność, że mój ryż nie jest radioaktywny. Ponadto, potem była katastrofa smoleńska i tutaj muszę bić się w piersi: nie udało mi się tego wszystkiego ułożyć w jedną sensowną całość, choć było sporo elementów, które można było połączyć w spójną wizję. Co ja teraz myślę? Dokładnie to samo co TY Leszku. śmieję się z samego siebie. A Kościoła nie zamierzam zmieniać. Po prostu liczyłem na to, że możliwy jest Kościół Katolicki z ludzką twarzą, ale to chyba równie nierealne, jak komunizm z ludzką twarzą. Gdyby mnie przypiliło w kierunku o którym piszesz, to prędzej stworzyłbym własną doktrynę i własny odłam Kościoła, bo raczej jestem realistą. A wracając do żywności, miały być wtedy spekulacje żywnością. Zresztą, nadal uważam, że zapasy wody i żywności warto mieć, natomiast należy tymi zapasami umiejętnie zarządzać, aby nie marnować.
No rzeczywiście przynajmniej masz gwarancję, że nie jest radioaktywny – jakąś więc korzyść masz :)A co do Kościoła z ludzką twarzą – rzecz jednak w tym, że on ma mieć Boską twarz (i im bardziej ona jest Boska, a nie ludzka, tym lepiej) – szczerze wierzę w to, że twarz KK jest najbardziej Boska ze wszystkich Kościołów. Bardzo szanuję wszystkich ludzi głęboko wierzących w każdym Kościele (również tych, którzy dla pogłębienia swojej wiary odeszli od KK), ale jednak jestem przekonany, że mimo wszystko właśnie w KK jest najmniej ludzkich naleciałości.
Leszku- nie! Ja nie osądzam, ja pytam, bo nie wiem. Nic nie wiedziałam o jakichś zarzutach. Powtórze- ja pytam? a takie zachowanie wobec pytań mnie dziwi.Może Cię to zdziwi, napewno Cie zdziwi , ale mnie nie zależy na dobrym przyjmowaminu mojej osoby na tamtym blogu:)) Bo jest to blog, na którego moderacje sama siostra ma najmniejszy wpływ …. Z tymi którzy to robia znamy się jak łyse konie. Choć jeszcze nie do końca :))Kto to są wymienieni przez ciebie księżą? I o co dokładnie w tym sporze chodziło. Jeśli możesz to napisz, jesli nie – tez zrozumiem.Isabel
Blog ks. Tomasza to blog roku 2005. Obecnie nic się na nim nie dzieje, ale w czasach starego onetu o ile tylko była jakaś notka na tym blogu, to blog był momentalnie na pierwszym miejscu w rankingu blogów religijnych (i nie było w tym żadnej manipulacji onetu). Ks. Adam zawsze bardzo mocno wspierał ks, Tomasza (i z tego, co pamiętam to właśnie to on był główną osobą atakującą).A sporu żadnego nie było – obaj księża dokładnie tak samo, jak Ty, nie mieli żadnych zarzutów merytorycznych a ataki polegały na twierdzeniu, że s. Małgorzata nie jest Siostrą (bez oparcia swego przekonania w czymkolwiek).A o tym, czy pytasz, czy nie pytasz, decyduje forma, a nie znak zapytania. Skoro nie okazujesz szacunku, jaki zwyczajowo w Polsce obowiązuje w stosunku do sióstr, to tym samym od razu wyrokujesz, a nie pytasz. Twoje deklaracje mają się zupełnie nijak do tego, co czynisz.
Nooo. to pojechałeś,ale nie będę polemizować z subiektywnym odczuciem:)Jak nazywali sie ci księża? Bo blogi, nawet blogi roku nie są dla mnie źródłem wiedzy? Oczywiście, odpowiedź nie jest obowiązkowa.Zwrot -pani- którego uzyłam bodajże raz- nie jest przejawem braku szacunku. Nie rozumiem dlaczego pani miałaby byc gorsza od siostry.Miałam nadzieję , że wyjasnisz mi o co tu chodzi. Ale rozumiem , że coś tu jednak jest nie tak- skoro odmawiasz odpowiedzi KONKRETNEJ Nie nalegam, skoro to sprawa drażliwa.Izabela
A jak Ty się nazywasz? Co robisz w życiu? Czym się zajmujesz? – jakoś wyjątkowo mało mówisz o sobie. Na dodatek co chwila zmienisz nick (a czasami naraz posługujesz się dwoma). Nie jesteś osobą godną zaufania. Jesteś przy tym osobą bardzo chimeryczną, co najwyraźniej wyszło w odniesieniu do Basi. Wiem, jak się nazywają ci księża, ale mimo, iż uważam, że szkodzą Kościołowi, to jednak nie uważam, bym miał ujawniać te dane osobie, która nie budzi zaufania.A w sprawie zwrotu „pani” w miejsce „Siostra” najzwyczajniej w świecie rżniesz głupa – jakbyś nigdy nie słyszała choćby polityków SLD, którzy przed kamerami wypowiadali się np. tak „pan Glemp” – Ty robisz dokładnie to samo! Jeśli byś chciała naprawdę spytać, zwracałabyś się do Siostry z pełnym szacunkiem.
P.S Przepraszam za niewłasciwa interpunkcje- po opublikowaniu pojawiał się w 2 komentarzch znak zapytania w złym miejscu. Nie było go przed edycją – chyba komputer nie wytrzymuje juz tej” presji”:) To ja tez juz stąd znikam.Izabela
Leszku, pierwszy raz spotkałam sie na blogach ze srodowiskiem, które się zna. Ja na ogól bywam na wielu blogach i choć się tam znamy wirtualnie- posługujemy sie wieloma nickami. A mimo to ze soba rozmawiamy.Jestesmy awatarami – polemizujemy z poglądami , niekoniecznie z konkretnymi osobami.Mimo to staramy sie szanować , bo inaczej dialog byłby niemozliwy. Staramy sie jednak nie posługiwac prawdziwymi imionami bo to jest niebezpieczne. Z całą pewnością jest to niebezpieczne. Dlatego dla mnie taki czy inny nick nie ma większego znaczenia. I tak wiem z kim rozmawiam:)Wydaje mi sie tez, że poza s. Małgorzata nikt tu nie psługuje sie prawdziwymi danymi.Ty też. Czy sie mylę?Rozumiem jednak Twoją nieufność- ale zadnych danych Ci nie podam, bo masz tu różnych gości….Z tego samego powodu nie prowadzę bloga., który jest w tej sytuacji jedyną mozliwa formą identyfikacji.Kiedyś jeden bloger włamał mi sie do poczty i zrobił sobie do niej hiperłącze ze swojego bloga. A potem wysyłał mi obraźliwe e-maile…..Bo go rozpoznałam.Od tej pory stałam sie jak to okresliłes „chimeryczna”. A on nadal czyta moja pocztę.W wygłaszanych poglądach jestem jednak stała i nigdy nie pisze tego, czego nie myślę. W tej konkretnej rozmowie jesteś wiarygodny dlatego chciałabym odpowiedziec na Twoje pytania, ale nie wiem jak. Myślę, że jesli to będzie wlaściwy krok kiedyś znajdzie się jakiś sposób.Narazie musi zostac tak jak jest, chyba że cos wymyslisz. Masz przeciez duże możliwośći :)Wydaje mi sie jednak, jestem przekonana, że jeżeli będziemy uczciwi w tym dialogu , nie będziemy sie wzajemnie , po babsku obgadywac ani też dopiswyac własnych interpretacji do cudzych słów i zachowań- a trzymac sie tego co napisane- dojdziemy do porozumienia.Rozumiem, z tego co piszesz , że siostra miała jakies przykrości dlatego reaguje może nieco nerwowo. Ale cóz – jak sie jest na świeczniku ludzie będą pytać. Powiem więcej- będą testować, podpuszczać i robic rózne jeszcze gorsze rzeczy. Taka jest natura tego świata . Wtedy najlepiej jednak odpowiedziec prawdę. bez ogródek i niedomówiem. Wszyscy nie lubimy półprawdy. Z Twoich oszczędnych uwag rozumiem, że jest to świecki instytut życia konsekrowanego. Ta forma jest mi znana. I wbrew obawom mnie nie dziwi takie zycie. PozdrawiamIzabela
Nikt nikogo tu nie udaje – ja naprawdę mam na imię Leszek, Basia Basia, a Iga Iga (i na dodatek podaje swoje prawdziwe nazwisko). Nb. Zbyszek również jest po prostu Zbyszkiem. A jeśli chodzi o inne formy kontaktu, to przecież na tej stronie pod moim zdjęciem masz możliwość wysłania maila – tak więc niczego niezwykłego nie muszę wymyślać. Zapraszam do skorzystania z linka 🙂
Sprawę zostawiam otwartą…. PozdrawiamCierpliwościIzabela