(8) Niech zaś dla was, umiłowani, nie będzie tajne to jedno, że jeden dzień u Pana jest jak tysiąc lat, a tysiąc lat jak jeden dzień. (9) Nie zwleka Pan z wypełnieniem obietnicy – jak niektórzy są przekonani, że Pan zwleka – ale On jest cierpliwy w stosunku do was. Nie chce bowiem niektórych zgubić, ale wszystkich [chce] doprowadzić do nawrócenia. (10) Jak złodziej zaś przyjdzie dzień Pański, w którym niebo z szumem przeminie, gwiazdy się w ogniu rozsypią, a ziemia i dzieła na niej zostaną odnalezione. (11) Skoro to wszystko w ten sposób ulegnie zagładzie, to jakimi winniście być wy w świętym postępowaniu i pobożności, (12) gdy oczekujecie i staracie się przyśpieszyć przyjście dnia Bożego, który sprawi, że niebo, płonąc, pójdzie na zagładę, a gwiazdy w ogniu się rozsypią. (13) Oczekujemy jednak, według obietnicy, nowego nieba i nowej ziemi, w których zamieszka sprawiedliwość. (14) Dlatego, umiłowani, oczekując tego, starajcie się, aby [On] was znalazł bez plamy i skazy – w pokoju, (2P 3,8-14)
Jak opisowo pokazać, że Bóg jest poza czasem? – św. Piotr nie miał z tym problemu: jeden dzień u Pana jest jak tysiąc lat, a tysiąc lat jak jeden dzień. Mówił to, by wytłumaczyć, skąd się bierze opóźnienie paruzji (pierwsi chrześcijanie byli przekonani o rychłym ponownym przyjściu Chrystusa), ale tym samym opisał, że Bóg jest poza czasem.
Dla nas to nie do pojęcia.
Ale nie do pojęcie jest także to, że niebo, płonąc, pójdzie na zagładę, a gwiazdy w ogniu się rozsypią. Niebo płonąc? Gwiazdy się rozsypią? – jakże to możliwe? Dlaczego? O co w tym wszystkim chodzi?
Gdyby to był opis tylko jakiegoś kataklizmu – potopu, trzęsienia ziemi, ale gwiazdy się rozsypią? Tego nie ma jak sobie wyobrazić!
A to w gruncie rzeczy prosta sprawa – przy ostatecznym zwycięstwie Królestwa Bożego (a więc tego, co duchowe) świat materialny nie będzie już do niczego potrzebny. A skoro tak, to ulegnie rozpadowi – to dlatego nawet gwiazdy się rozsypią…
A gdzie w tym wszystkim ja?
Mam się starać, aby On znalazł mnie bez plamy i skazy – w pokoju.
A czy znajdzie?
Dziękuję Leszku…Iga.
🙂
„…świat materialny nie będzie już do niczego potrzebny…” nie będzie nam już potrzebny świat materialny w chwili zgonu.
Ale to niczego nie zmienia – potrzebny jest nadal tym, którzy nadal żyją, w tym wszystkim tym, których w chwili przejścia na drugą stronę życia, kochamy. Przestaje być potrzebny – i ulegnie rozpadowi, dopiero w chwili ostatecznego zwycięstwa Królestwa Bożego.
Leszku – na tym bazują świadkowie Jehowy – strasząc ludzi końcem świata. Pan po mnie przyjdzie w dniu mojej śmierci, zatem istotne jest aby to wówczas „On mnie znalazł bez plamy i skazy”. Kiedy świat ulegnie rozpadowi, to nie nasz problem. Przecież Jezus wyraźnie powiedział, że „Nie wasza to rzecz znać czasy i chwile, które Ojciec w mocy swojej ustanowił” (Dz. Ap. 1,7). „Tylko mój Ojciec wie o tym czasie; ani aniołowie, ani Syn nie wiedzą o tym” kiedy nastąpi Królestwo Boże. W modlitwie Ojcze nasz…prosimy; „przyjdź królestwo Twoje”; czy prosimy o koniec świata ???
Basiu, ale ostatnie czytania roku liturgicznego i pierwsze nowego spinają się ze sobą traktując o końcu świata. Ty byś chciała schować głowę w piasek i udawać, że tematu nie ma. Sama mówisz, że świadkowie Jehowy wykorzystują to, iż to jest temat wśród katolików nieoswojony. Basiu, koniec świata może dotyczyć każdego pokolenia. Powtórne przyjście Jezusa nie nastąpiło tak szybko, jak sądzili pierwszy chrześcijanie, ale być może nastąpi za naszego życia. Być może będziemy tymi pierwszymi, którzy przejdą do nowego świata (bo pierwsi będą żyjący w czasie paruzji – użyłem tu nawet tego sformułowania, jakiego używają śJ, bo ich błędy dotyczą tych wszystkich rachunków, a nie samego faktu; kompletnie wszystko wypaczyli, ale zaczepili się tego, co kiedyś nastąpi). A skoro to może nas dotyczyć, to nie możemy wpadać w panikę (bo to byłby ostatni sukces szatana), ale powinniśmy widzieć rzeczy takimi, jakimi są – we właściwych proporcjach. Rozpad świata materialnego, o jakim pisał św. Piotr, może budzić przerażenie, ale to nie o przerażenie chodzi, lecz o to, że to ostateczne zwycięstwo świata duchowego.
Tak, jak napisałem w notce – dotychczasowy świat materialny nie będzie już na do niczego potrzebny. A skoro tak, to może się on kompletnie rozpaść – z całym złem, jakie na nim było.
To już zależy od Ciebie /od nas/. 🙂 Piękny post , dzięki 🙂
Tak, to prawda – to tylko ode mnie zależy. A ściślej zależało – i już mnie takim nie znajdzie 🙁
Leszku 🙂 znajdziesz 🙂 << Proście, a będzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie;.. << Pozdrawiam serdecznie 🙂 bliznich
Ale w tym czytaniu chodzi o to, jakimi On nas znajdzie? Czy gdy znajdzie, będziemy bez skazy czyści? Tak dokładnie to tylko Maryja była wolna od grzechu (o czym mówi dogmat o niepokalanym poczęciu – 8 grudnia wypada to święto); przy czym ona była bez grzechu z łaski Pana, że go nie popełniła. My możemy być bez skazy czyści również z łaski Pana, ale na zasadzie oczyszczenia, jakiego od Niego możemy zaznać. Ale oczywiście najważniejsze jest tu nasze postępowanie – dobrze jest, jeśli za dużo nie będzie musiał nam przebaczać. No ja nie wiem, komu służyłem w najważniejszym okresie swego życia – wydawało mi się, że właśnie Panu, ale na tyle, na ile mogę się domyślać skutków tego działania, to mogło być zupełnie inaczej (i gdy tak Siostrze odpowiadałem nie miałem najmniejszych nadziei na to, że służyłem Panu).
Bez Niego nic nie możemy uczynić….., powiedzieć, etc.Wydaje mi się, że wystarczy stanąć z pokorą i powiedzieć jak św Piotr: Panie Ty wiesz wszystko…..Ty wiesz, ze Cię miłuję…
Dokładnie tak – to są najwłaściwsze słowa! Szczególnie, że On naprawdę wie, a mnie jedynie ciągle nachodzą wątpliwości (bo właśnie nic nie wiem).Pozdrowienia dla Oslo – myślę, że to wspaniałe miejsce na ziemi 🙂