Lęki

Prezentowałem już tu tekst dotyczący celibatu napisany w 1992 roku, a oto inny fragment tego samego listu:

 
Inne pytanie jest istotne: Po co w ogóle ujawniać lęki?
    
Otóż póki tkwią one w ukryciu, póki ich się nie nazwie, pozostawia się furtkę przez którą wchodzi do nas szatan. Brak całkowitej ufności w Bogu –  wszystkie nasze lęki – stanowią tę właśnie przestrzeń, w której działa szatan. Same z siebie nie stanowią jeszcze zła (a już tym bardziej nie świadczą o pozostawaniu pod wpływem szatana), jednak powodują, że chętnie dajemy posłuch Złemu.
    
Ale chwila, przecież rozliczne lęki towarzyszą nam przez całe życie, są trwałym elementem naszego bytowania, boimy się wszystkiego – nawet własnej śmierci!
    
No właśnie o tym mówię – lęki są konsekwencją grzechu pierworodnego – tylko pełne zespolenie z Bogiem uwalnia nas od lęków. O ile sami rozeznajemy rzeczywistość, o ile sami rozeznajemy, co jest dobre, to od razu rodzi się lęk. A tam gdzie jest lęk, szatan podsuwa swoje propozycje redukcji lęku – nade wszystko poprzez agresję, ale nie tylko, także poprzez kradzież, kłamstwo, czy poprzez seks (nie jest to oczywiście podział zupełny; ze względu na to towarzystwo w tej wyliczance jeszcze raz podkreślam, że seks sam w sobie nie jest grzechem, tyle tylko, że bardzo często traktujemy go czysto instrumentalnie – i o tym jest tu mowa: czy to wprost jako środek redukcji napięć (jest to typowe w onanizmie, ale bywa także w normalnych układach – przypominają mi się jakieś badania wskazujące na zwiększoną aktywność seksualną studentów w okresie sesji egzaminacyjnej (sic! – jeśli więc ktoś mówi, że to „z miłości”, to jest to czysty fałsz)), lub też w celu panowania nad drugą osobą (a więc redukcji lęku przed samotnością)).
    
Myślę, że w tym momencie widzisz już na czym polega „niewola grzechu” – wszystkie te metody redukcji lęku po pierwszym okresie pewnego uspokojenia przynoszą nowe, jeszcze silniejsze lęki. Zazwyczaj nie dostrzegamy ich przyczyny i znowu uciekamy się do starych, wypróbowanych, już sprawdzonych metod redukcji (oczywiście nie musi to wcale przebiegać świadomie). Sądzę, że w tym momencie rozumiesz również, dlaczego tak ważne jest odkrywanie wszelkich lęków, jakie w nas tkwią. Ich ujawnienie co prawda jeszcze niczego nie zmienia – te lęki są nadal, nadal jesteśmy poddani ich działaniu, jednak mamy już większe szanse na to, by nie wpaść w pułapkę zastawioną przez szatana.
    

Jeszcze raz powtarzam – „szatańskość” polega właśnie na tym, że te metody redukcji lęku, jakie proponuje szatan, po jakimś czasie wywołują lęki jeszcze silniejsze niż te, od których wszystko się zaczęło. Jedyną sensowną drogą dla nas jest zawierzenie Chrystusowi – innej drogi nie ma. Nigdy tu na ziemi nie zaznamy pełnego zjednoczenia z Bogiem, a przez to lęk zawsze będzie nam towarzyszył w naszym życiu. Jednak zawierzając Chrystusowi redukujemy lęk tylko do niepewności rozpoznania Jego woli. Na ten lęk odpowiedzią znowu jest sam Chrystus – zawierzenie, że gdybyśmy rzeczywiście zbłądzili, to On wskazałby nam drogę.