Bóg zaś i Pana wskrzesił, i nas również swą mocą wskrzesi.

(13) Pokarm [jest] dla żołądka, a żołądek dla pokarmu. Bóg zaś unicestwi jedno i drugie. Ale ciało nie jest dla rozpusty, lecz dla Pana, a Pan dla ciała. (14) Bóg zaś i Pana wskrzesił, i nas również swą mocą wskrzesi. (15) Czyż nie wiecie, że ciała wasze są członkami Chrystusa? Czyż wziąwszy członki Chrystusa, będę je czynił członkami nierządnicy? Przenigdy! (16) Albo czyż nie wiecie, że ten, kto łączy się z nierządnicą, stanowi z nią jedno ciało? Będą bowiem – jak jest powiedziane – dwoje jednym ciałem. (17) Ten zaś, kto się łączy z Panem, jest z Nim jednym duchem. (18) Strzeżcie się rozpusty! Bo czyż jakikolwiek grzech popełniony przez człowieka jest poza ciałem? Lecz [ja wam mówię], kto grzeszy rozpustą, przeciwko własnemu ciału grzeszy. (19) Czyż nie wiecie, że ciało wasze jest przybytkiem Ducha Świętego, który w was jest, a którego macie od Boga, i że już nie należycie do samych siebie? (20) Za [wielką] bowiem cenę zostaliście nabyci. Chwalcie więc Boga w waszym ciele! (1 Kor 6)
(Dzisiejsze czytanie nie zawiera 16-tego wersu, ale myślę, że lepiej przedstawić pełen tekst – myślę, że cały tekst będzie idealną ilustracją tego, o co tak walczył Zbyszek przy poprzedniej notce). 
To bardzo ważne, że Bóg wskrzesi nasze ciała, tak jak wskrzesił ciało Jezusa – pogarda dla ciała jest sprzeczna z chrześcijaństwem i właśnie to dzisiejsze (drugie) czytanie jednoznacznie to obrazuje. Nasze ciała są tak samo ważne, jak ciało Jezusa, nie stanowią jedynie jakiejś przejściowej powłoki potrzebnej tylko na tym świecie – gdyby tak było, nie byłyby przewidziane do wskrzeszenia! A jednak będą one wskrzeszone (choć przy tym przeobrażone – co wynika z tego, że będzie to już po końcu świata). Nasze ciała są tak samo ważne, jak nasze dusze – zresztą czyż nie znamienne są tu słowa Czyż nie wiecie, że ciało wasze jest przybytkiem Ducha Świętego, który w was jest, a którego macie od Boga, i że już nie należycie do samych siebie?
W konsekwencji jest rzeczywiście tak, iż poprzez nasze ciała wyrażamy w mowie ciała naszą miłość – miłość ma obejmować całego człowieka, a więc i jego ciało. Miłość, która nie wyraża się w mowie ciała, jest jakaś ułomna – i czy w ogóle można ją nazwać miłością? (i być może Izabela ma rację poddając w wątpliwość, czy ja kiedykolwiek kochałem i byłem kochany)
Oczywiście ta mowa ciała musi być stosowna do tego, kim są ci ludzie, którzy się kochają – inne gesty w mowie ciała przekazujemy swoim rodzicom, inne oni nam, a jeszcze inne, gdy rodzi się między nami miłość, inne, gdy stajemy się narzeczonymi, a jeszcze inne, gdy jesteśmy już mężem i żoną. Każda z tych miłości ma swój język mowy ciała – każda swój, ale co równie ważne – każda ma. 
Gdy nasza mowa ciała staje się kłamstwem, to do tej osoby odnieść trzeba ten pominięty wers 16, ale jeśli nasza mowa ciała będzie wyrażała tę samą miłość, którą przeżywamy w warstwie emocjonalnej oraz w warstwie wolitywnej (czyli własnym rozumem wybieramy tę miłość), to z kolei wówczas do tej osoby odnosić się będą te ostatnie słowa: Chwalcie więc Boga w waszym ciele!
Miłość od Boga pochodzi i do Boga nas kieruje – miłość wyrażana w mowie ciała, o ile tylko nie jest kłamstwem, jest właśnie chwałą Pana!