Aby zgięto się każde kolano

(6) On, mając naturę Boga, nie uznał za stosowne korzystać ze swojej równości z Bogiem, (7) lecz ogołocił siebie samego, przyjmując naturę sługi i stając się podobnym do ludzi. A z zewnętrznego wyglądu uznany za człowieka, (8) uniżył siebie samego, stając się posłusznym aż do śmierci, i to śmierci na krzyżu. (9) Dlatego Bóg Go wywyższył i obdarzył Go imieniem, które jest ponad wszelkie imię, (10) aby na imię Jezusa zgięto się każde kolano istot niebieskich i ziemskich, i podziemnych, (11) i aby wszelki język wyznał, że Jezus Chrystus jest Panem na chwałę Boga Ojca. (Flp 2)
Iluż to ludzi kolana są dziś wyprostowane?
A iluż wybiera sobie Jezusa za Pana? Czy w ogóle chcemy w kimkolwiek widzieć Pana?

12 odpowiedzi na “Aby zgięto się każde kolano”

    1. No właśnie – w takiej skali mikro (konkretnego człowieka) to, że kolan ktoś nie zgina, oznacza, że to jeszcze jego czas nie nadszedł. Ale co to oznacza w skali makro?Miałem nadzieję, że tym zestawieniem rzeczywistości, z tym, co w Słowie jest zapowiedziane, sprowokuję czytelników do pytania, dlaczego tak, jak jest zapowiedziane, wcale nie jest?Tymczasem okazało się, że w ogóle brakowało odważnych – dopiero Siostra temat podjęła.A odpowiedź, jak sądzę, jest dokładnie ta sama – to jeszcze nie nadszedł ten czas. Cierpliwości!

    2. Mysle ze kazdy ma swoj czas i kazdy ma swoj plan na siebie.Dopiero jak nam nie wychodzi to zauwazamy ze cos jest nie tak.Czesto tez jak nam sie dobrze wiedzie to nie odczuwamy braku Boga,przewaznie jak jestesmy samotni,cierpiacy,to wtedy odkrywamy Chrystusa.Co do czasu i miejsca spotkania to raczej Bog go wyznacza ,nie my.Czasem w naszej zarozumialosci wydaje nam sie ze to my kogos nawracamy a to nieprawda.my tylko mozemy byc narzedziem w reku Pana Boga.Postac sw.Pawla jest tego przykladem.Jego spotkanie z Bogiem bylo nieoczekiwane i on jako czlowiek nie zaplanowal go sobie.Drugi przyklad to dobry lotr,on takze nie spodziewal sie ze spotka Jezusa w takich okolicznosciach.Waze jest to ze potrafil wykorzystac te szanse.Kazdy z nas w zyciu ma taki moment,moze nawet kilka i wazne jest,aby go nie przegapic.bog w kierunku czlowieka robi duzo krokow i najwazniejsze ze nigdu nie traci nadziei.nawet jak wszyscy poloza na nas kreske to On zawsze czeka.pozdr.monika

    3. Co do czasu i miejsca spotkania to raczej Bog go wyznacza ,nie my – prawda to zarazem i nieprawda. To On jest naszym Panem, a więc prawda. Ale z drugiej strony, to On bez przerwy o nas zabiega, a tymczasem my dajemy temu odpór. Dalej sama o tym piszesz.

  1. Na każdego kiedyś przyjdzie pora, aby zgiął swoje kolana przed PANEM. Warto, teraz kiedy rozważamy te Wielkie Tajemnice w Wielkim Tygodniu paść na kolana i dziękować, prosić i przepraszać BOGA za brak Miłości BOGA i bliźniego.

    1. Ależ potrzebnie się odezwałaś. Tylko mnie znowu nic nie wyszło, Wydawało mi się, że to nośny temat, bo przecież współczesny człowiek nie lubi takich określeń, jak to o zginaniu kolana. Rodzi się więc pytanie, czy to my tak oddaliliśmy się od Boga, czy też użyte tu słowa oddają mentalność współczesnych Jezusowi, ale nie dotykają istoty sprawy?O co bowiem chodzi w tym zginaniu kolan? – o to by Jezus był moim Panem. Ale może samo sformułowanie płynie jedynie z obrazu ówczesnego świata?

  2. Nie wydaje mi się, żeby Ci „nic nie wyszło”, raczej wyszło Ci aż za dobrze. Po prostu temat, który poruszyłeś faktycznie jest „nośny”, jak to określiłeś, mnie osobiście skłonił do takiej ilości przemyśleń, że się w nich po prostu pogubiłam… Niedokończone, pourywane myśli, pozaczynane wątki, niedoprecyzowane wnioski – tyle mi z tego wyszło.Natomiast jeśli chodzi o samo sformułowanie o zginaniu kolan – tak, może tak być że użyte tu słowa nie pasują już do mentalności współczesnych ludzi i może dlatego niektórzy odrzucają je automatycznie, nie wnikając w ich prawdziwy sens. Ja to odbieram inaczej – właśnie dlatego, że współczesny świat nie wymaga od nas tego „zginania kolan” (w sensie jak najbardziej dosłownym) w każdej sytuacji, przed byle człowiekiem stojącym wyżej ode mnie w jakiejkolwiek hierarchii, to tym chętniej klęknę przed Moim Panem – zarówno w sensie przenośnym, jak i dosłownym. Sama ta pozycja jest wiele mówiąca, wyraża całą naszą bezbronność, a jednocześnie zaufanie. Jeśli ktoś naprawdę CHCE, aby Jezus był jego Panem, nie ma żadnego problemu ze zgięciem kolan…

    1. Piszesz Sama ta pozycja jest wiele mówiąca, wyraża całą naszą bezbronność, a jednocześnie zaufanie – i na pewno byłoby dobrze, gdyby ta postawa rzeczywiście to wyrażała.
      Ale czy przypadkiem nie jest to tak, że zatrzymaliśmy w sobie jakiś obraz ze średniowiecza, gdy właśnie takie okazywanie uległości było powszechne, ale które jednak nade wszystko wynikało z lęku. Ówcześni poddani nade wszystko klękali przed swymi panami z lęku o utratę głowy, gdyby tego nie uczynili.
      Czy więc nie jest tak, że te nasze kolana nie zesztywniały, bo zgięcie kolan kojarzy nam się z poniżeniem – z okazywaniem gestów wbrew własnej woli?

Możliwość komentowania została wyłączona.