(7) Jak obfitujecie we wszystko: w wiarę, słowo, poznanie, gorliwość i miłość, której nauczyliście się od nas, obyście także w tę łaskę obfitowali! (9) Znacie przecież łaskę naszego Pana Jezusa Chrystusa: On, będąc bogaty, dla was stał się ubogi, abyście wy wzbogacili się Jego ubóstwem. (13) Nie chodzi przecież o to, aby innym ulżyć, a was obciążyć, ale by było równo. (14) W obecnym czasie wasz nadmiar zaspokoi ich ubóstwo, aby również ich nadmiar zaspokoił wasze ubóstwo i aby nastała równość, (15) jak jest napisane: Kto miał wiele, nie miał za dużo, a temu, kto miał mało, nie zabrakło. (2Kor 8)
Innymi słowy Pan każdemu z nas coś daje w obfitości, byśmy mieli się czym dzielić z innymi. Nikt z nas nie żyje dla siebie, nikt nie jest samowystarczalny – spełnić się możemy jedynie wraz z innymi, żyjąc dla nich, dając im to, co sami mamy w obfitości i czerpiąc od nich to, w czym jesteśmy ubodzy. W tym właśnie wypełnia się miłość – we wzajemnym dawaniu i czerpaniu (wszelako bez prowadzenia bilansu na kontach Winien i Ma – to by było zaprzeczeniem miłości).
Być może ktoś powie zaraz, że teraz dopiero pojechałem – przecież w tym czytaniu nie ma nic o miłości!
Otóż nie pojechałem, bo o miłości jest pominięty w dzisiejszym czytaniu wers 8:
(8) Mówiąc o tym, nie nakazuję wam niczego, ale wskazuję na gorliwość innych, aby poddać próbie szczerość waszej miłości.
Być może ktoś powie zaraz, że teraz dopiero pojechałem – przecież w tym czytaniu nie ma nic o miłości!
Otóż nie pojechałem, bo o miłości jest pominięty w dzisiejszym czytaniu wers 8:
(8) Mówiąc o tym, nie nakazuję wam niczego, ale wskazuję na gorliwość innych, aby poddać próbie szczerość waszej miłości.
Myślę, że to dawanie może też wpędzić w ślepy zaułek. Potrzebna jest mądrość co, kiedy i jak dawać? Nie chodzi przecież o wyniszczenie samego siebie. Nie chodzi też o zaspokojenie cudzych zachcianek, które ktoś postrzega jako wielką potrzebę. „Pomagając „w ten sposób, właściwie robimy mu krzywdę. Znałam kiedyś cudowną osobę szerzącą miłosierdzie i to ona właśnie zwróciła mi na to uwagę.To nie jest proste tak na codzień….Czytałam kiedyś książki o asertywności, właśnie żeby nauczyć się mówić – nie- w sytuacji ewidentnego nadużywania mojej „gotowości do dawania siebie”. Spotkałam też się z zarzutem, że skoro lubię pomagać innym to właściwie robię to dla siebie…… Bardzo „pięknie”, przyznam się, że mnie zatkało….. „Ubogacić się cudzym ubóstwem….” to bardzo piękne, zachwyca….. ale czy jest nadal dla ludzi czytelne, myślę, że dla niewielu.Trudny tekst, trudny w praktyce.K.
Poruszasz bardzo ciekawy wątek. Myślę, że zawsze (nie tylko w takich okolicznościach) powinniśmy być wyczuleni na przedmiotowe traktowanie i nigdy nie powinniśmy się na to godzić. I rzeczywiście nie jest to wcale łatwe, bo nade wszystko sami przed sobą nie będziemy chcieli się przyznać, że tak właśnie jesteśmy traktowani.
Witam.Dzisiaj załatwiając różne rzeczy usłyszałam od lekarza że dzisiaj ważne są rzeczy niewymierne,czyli podanie szlanki wody choremu na przykład.Czyli zaczyna sie liczyc skala mikro,znowu zaczynamy od początku.I te rzeczy małe sa potrzebne.Poza tym nie ma takiej osoby,która drugiemu człowiekowi nie miałaby co dać.Wydaje mi sie że ubóstwem jest dzisiaj nieumiejętność dawania czegos drugiemu człowiekowi.Pojęcie ubóstwa jako braku czegos nie tylko w sensie materialnym.Może byc też ubóstwo intelektualne na przykad .faktycznie ciekawy wątek.pozdrawiam monika
Moniko, piszesz nie ma takiej osoby,która drugiemu człowiekowi nie miałaby co dać – i to jest obiektywna prawda. Niestety szatan potrafi nam wmówić, że jesteśmy kompletnie do niczego, że nie ma z nas najmniejszego pożytku (ileż to razy sam pisałem takie rzeczy); jak ktoś słyszy to od rana do wieczora, to w końcu w to uwierzy! Ten, kto uwierzy, że nie ma nic do dania, rzeczywiście nic nie będzie dawał – szatan może Bogu robić „Zygu, zygu, marcheweczka – a widzisz, wyłączyłem go z Twojego planu zbawienia!”
Może rzeczywiście warto cały czas powtarzać, że ta szklanka wody czasami jest tyle samo warta, to najwspanialsze traktaty moralne (a może nawet jeszcze więcej) – bo każdy wie, nawet ten najbardziej wycofany z życia, że stać go na to, by podać szklankę wody potrzebującemu.
z tym trudno się nie zgodzić:) …..i całe szczęście!Pozdrawiam wszystkich! K.
Z tym wycofaniem z życia to jest często tak że inni nas zdominują i sie wycofujemy a niepotrzebnie.Trzeba miec poczucie własnej wartości.Czesto ludzie mnie nazywaja kaleką i że nie mam szans na cokolwiek ,ale jakos sie tym nie przejmuję.tez pozdrawiam.m
Jesteś dzielna Moniko i tak trzymaj 🙂 , ale dziwi mnie jednak, że Cię to spotyka….., tak naprawdę to ci ludzie są słabi, biedni…..i niestety męczący.Pozdrawiam! K.
Dzieki za miłe słowa.m
Kto daje stokroć więcej otrzyma. I to prawda, ale czy tak robię to dlatego, że otrzymam ? Raczej z tym się nie zgodzę. Wiele osób pomaga bezinteresownie, ale jest też wiele osób , które mają wielką potrzebę wdzięczności i to jest piękne 🙂 Prawda ? Moniko, ja spotykam się z osobami niepełnosprawnymi i uczę się od nich radości. Nie znam Cię, ale wiem, że jesteś osobą radosną bo Twoje komentarze są pełne spokoju i miłości 🙂 Pozdrawiam 🙂
Dziekuje Siostrze za mile slowa.monika