(38) Jan powiedział do Niego: „Nauczycielu, spotkaliśmy kogoś, kto w Twoje imię wyrzucał demony i zabranialiśmy mu, bo nie chodzi z nami”. (39) Lecz Jezus odrzekł: „Nie zabraniajcie mu! Nikt bowiem, kto czyni cuda w moje imię, nie będzie zaraz mógł źle mówić o Mnie. (40) Kto nie jest przeciwko nam, jest z nami. (41) Zapewniam was, że jeśli ktoś poda wam kubek wody, bo należycie do Chrystusa1, nie utraci swojej zapłaty. (42) Ale jeśli ktoś stałby się przyczyną upadku” jednego z tych małych, którzy wierzą we Mnie, byłoby lepiej dla niego, aby mu przywiązano kamień młyński do szyi i wrzucono w morze. (43) I jeśli twoja ręka prowadzi cię do upadku, odetnij ją. Lepiej jest dla ciebie bez ręki osiągnąć życie, niż z dwiema rękami iść na potępienie, w ogień nieugaszony. (44) (45) Jeśli twoja noga prowadzi cię do upadku, odetnij ją. Lepiej jest dla ciebie bez nogi osiągnąć życie, niż z dwiema nogami być wyrzuconym na potępienie. (46) (47) Jeśli twoje oko prowadzi cię do upadku, wyłup je. Lepiej jest dla ciebie bez jednego oka wejść do królestwa Bożego, niż z dwojgiem oczu być wyrzuconym na potępienie, (48) gdzie ich robak nie umiera, a ogień nie gaśnie. (Mk 9)
Nigdy nie wiem, czy tych słów o przywiązaniu kamienia młyńskiego i wrzucenia do morza, nie powinienem odnosić do siebie. Odkąd wiem, że jestem osamotniony w swoim spojrzeniu na miłość (w tym, że miłość obejmuje całego człowieka – jego emocje, jego rozum i jego ciało; przy czym to sam Bóg poprzez nasze uczucia wskazuje nam te osoby, którym nade wszystko mamy dawać siebie), ciągle do mnie wraca to pytanie, czy to nie ja poprzez to, co głoszę, nie staję się przyczyną upadku jednego z tych małych…
Jednak w tym tygodniu drugi raz w życiu mi się przydarzyło, by podczas porannej mszy przyjąć komunię pod dwiema postaciami. Pan nade wszystko przemawia do nas poprzez zdarzenia, a to zdarzenie przywróciło we mnie ten stan, w jakim byłem wtedy, gdy pierwszy raz na porannej mszy przyjąłem i Ciało i Krew…
Gdy więc w tę niedzielę przypada to czytanie, po raz pierwszy od wielu lat nie zastanawiam się, czy nie powinienem przywiązywać do szyi tego kamienia…
Jednak w tym tygodniu drugi raz w życiu mi się przydarzyło, by podczas porannej mszy przyjąć komunię pod dwiema postaciami. Pan nade wszystko przemawia do nas poprzez zdarzenia, a to zdarzenie przywróciło we mnie ten stan, w jakim byłem wtedy, gdy pierwszy raz na porannej mszy przyjąłem i Ciało i Krew…
Gdy więc w tę niedzielę przypada to czytanie, po raz pierwszy od wielu lat nie zastanawiam się, czy nie powinienem przywiązywać do szyi tego kamienia…