Mówi się, że każdy facet, to mechanik – każdy najlepiej zna się na swoim samochodzie.
Ale to nic przy tym, że każdy jest lekarzem – na tym znają się wszyscy.
Jednak to jeszcze nic przy tym, że każdy jest sędzią – to nie tylko, że każdy się zna – każdy co chwila wydaje jakiś wyrok!
Ktoś zajechał drogę – Kretyn! Zachował nie tak – A to ździra! Załatwił coś nie tak – A to gamoń!
I tak na okrągło – 24 godziny na dobę.
Niepotrzebne nam jest jakiekolwiek rozeznanie spraw (nie tylko takie, jakie może mieć tylko Bóg), by ferować wyrok ostateczny i nieodwołalny.
Ba, wystarczy, że ktoś nami zmanipuluje, byśmy ten wyrok wydali ostatecznie i nieodwołanie! (ileż to osób chadza na tej zasadzie na różne demonstracje)
Tak też było 2000 lat temu – to kapłani podpuścili tłum, a ten krzyczał Na krzyż z Nim! (Mt 27, 22-23). Piłat, do którego kapłani przywiedli Jezusa, bo prawo rzymskie odebrało im prawo do wydawania wyroku śmierci (wyrok musiał zatwierdzić Namiestnik), nie widział winy – wydał jednak wyrok, bo bał się reakcji tłumu.
Jezu, wybacz mi, że ja również skłonny jestem, by ferować wyroki. Nie pozwalaj mi na to, chroń przed tym, bym pozwalał sobą manipulować i daj mi siłę, by przeciwstawiać się presji krzykliwej większości. Wspieraj mnie w tym, bym zawsze na wszystko patrzył Twoimi oczami.
Tak, wydajemy sądy co parę minut, dlatego, że jest nam wygodnie. Dlatego warto zaczynać od siebie. Jeżeli mnie boli jak ktoś mnie osądza, nie będę robił to innym, bo ich też to boli. Czuję się lepiej jak zaczęłam rewidować swoje życie. Widzę co robiłam i jak. Dlatego już nie osądzam nikogo. Trzeba prosić BOGA o łaskę, a ON jej udzieli, żebyśmy spojrzeli na siebie w prawdzie, wtedy nie osądzimy nikogo.
Jak to miło, że Siostra tu zajrzała – niemal rok temu pisałem te notki i rozplanowałem, w które dni mają się one ukazywać. Już wtedy niewiele osób tu zaglądało, ale jeszcze kilka tak. Ten rok wiele zmienił – obawiałem się już, że ta Droga Krzyżowa nikomu się nie przyda 🙁
Dlaczego, jest na czasie, Dzięki, że ją tu wprowadziłeś 🙂
Oczywiście jak najbardziej na czasie. Same notki pisałem niemal rok temu – Basia przed rokiem zorganizowała wspólne pisanie Drogi Krzyżowej. Ja wtedy napisałem trzy stacje (bo ktoś nawalił i jeszcze w ostatniej chwili ratowałem Basię). Mając już trzy stacje postanowiłem na ten rok przygotować całą Drogę Krzyżową. Zaraz więc po Wielkanocy rozplanowałem, kiedy mają się poszczególne stacje ukazywać (zawsze w piątki po dwie stacje) i założyłem notki. Wstawiłem wszystkie (i do wszystkich dobrałem ilustracje), ale w sumie napisałem ich dokładnie połowę (innymi słowy dopisałem jeszcze cztery). Na miesiąc przed pierwszą stacją wróciłem do pisania. W tej chwili nie mam już tylko ostatniej stacji. Wadą jednak tego projektu jest to, że planowałem go, gdy jeszcze jakoś ten blog żył (ledwie, ledwie, ale zawsze). W dniu ukazania się tych stacji jedyną osobą, która je przeczytała, była moja kuzynka (które zresztą w ogóle nie komentuje). Niewiele brakowało, a by się okazało, że ten pomysł o napisaniu całej Drogi, byłby jedynie dowodem na moje zadufanie – pisanie Drogi Krzyżowej ma sens tylko wtedy, gdy zakłada się, że komuś te rozważania na coś się przydadzą. Niewiele brakowało, a to założenie okazałoby się fałszywe.
W tej sytuacjii z Mateusza 27:22-23 wyjawione jest nam,niepojetne dla nas,milosierdzie Pana Boga do kazdej indiwidualnej osoby z tego tlumu. Slowa, ktore krzyczeli plugawily ich dusze i, jak kazdy z nas wie, nie mozna od tego uciec. Pan Bog dawal im mozliwosc konfrontacji ze stanem ich duszy by mogli podjac swiadoma decyzje nawrocenia. W kazdym razie tak ja to widze. Dziekuje Leszku za podzielenie sie przemysleniami i pozdrawiam serdecznie. T.
„Co On złego zrobił?” – zapytał Piłat i każdy, kto tam był i kto tak krzyczał, mógł sam przed sobą spróbować odpowiedzieć na to proste pytanie. Każdy mógł dostrzec niedorzeczność tego, co wówczas się działo. Każdy mógł zawrócić – dokładnie tak, jak o tym piszesz. Dzięki 🙂