Pan Jezus nie niósł całego krzyża tylko jego poprzeczną belkę. Jej długość wynosiła 200 cm przekrój 20 na 30 cm mogła ważyć około 55-60 kg.
Gdy to przeczytałem, pomyślałem sobie, że te rozważania powinienem zilustrować workiem cementu – typowy worek 50 kg. Właśnie takie wrzucałem do betoniarki, gdy kręciłem beton na fundamenty, a później na pierwsze stropy. Okazuje się jednak, że dziś już nie ma takich worków – robi się albo 25 kilogramowe, albo jeszcze mniejsze – 20 kilogramowe. Współczesnym budowlańcom nie chciało się dźwigać nawet kilku kroków 50 kilogramów, więc dziś na ciężar krzyża składają się dwa, a nawet trzy worki cementu (zależy które się wybierze). Taki ciężar Jezus niósł pół kilometra. No i niósł, a przecież chwilę wcześniej został skatowany poprzez karę chłosty.
Nie lubimy dźwigać ciężarów, nie lubią nawet ci, w których zawodzie takie dźwiganie jest wpisane, jako atrybut tego zawodu. Chętnie przerzucamy ciężar na innych, albo udajemy, że nas to nie dotyczy…
Tymczasem Ty Jezu wziąłeś krzyż i go niosłeś. Wiedziałeś, że Ojciec Twój nie dopuścił by do tego, byś miał dźwigać coś, czego nie dasz rady udźwignąć – obiektywnie przekraczał on Twoje siły, ale skoro Ojciec do tej sytuacji dopuścił, to wiedziałeś, że dał Ci moc, byś ten ciężar mógł dźwigać.
Jezu spraw, bym i ja tak potrafił ufać Twemu Ojcu, jak Ty zawsze Mu ufałeś. Spraw bym nigdy się nie buntował przeciw ciężarom, które wydają mi się nie do udźwignięcia. Spraw, bym za Twoim pośrednictwem zawsze potrafił odnaleźć moc potrzebną na drodze, którą Ojciec mi wyznaczył.
Tak jak napisałeś Leszku, trzeba zaufać BOGU, a wszystko się udźwignie. Wiesz, był w moim życiu taki moment, że myślałam, że już nie dam rady wstać i podźwignąć się z trudności, które uważałam , że już przekroczyły moją wytrzymałość. Powiedziałam BOGU, dość, JEZU nie dam rady poddaję się, weź te problemy i pomóż. ON na to czekał, następny dzień był lekki i słoneczny. Mimo, że wszystko się nie rozwiązało, mnie było dużo lżej. Wiem, że PAN czeka na naszą ufną prośbę .
No właśnie – no bo skoro On dopuścił do tego, co mnie spotyka, to tylko dlatego, że On wie, iż ja to udźwignę (i wyciągnę jeszcze jakąś korzyść z tego) – to tylko ja jeszcze tego nie wiem.
Dziękuję Leszku,Niech Pan błogosławi Tobie i bliskim. barka
To ja dziękuję Barko 🙂
ON nigdy nie dopuszcza ponad nasze siły, wie, że damy radę skoro dopuszcza trudności. Trzeba ufać i liczyć na pomoc PANA. ON czeka na nas 🙂
Dokładnie tak 🙂
Marta, masz bardzo dobry punkt tutaj, bo chodzi o to by przyjsc do Pana Jezusa i oddac mu ciezar ktory nas wlasnie przytlacza. W ten sposob, przez doswiadczenie, poznajemy milosierdzie Boga i wartosc ofiary Pana Jezusa za nas. A takze, jak Leszek wspomnial, mamy z tego inne korzysc. Pozdrawiam serdecznie. T.
Hmmm a ja się irytuję gdy sama muszę dźwigać wózek… :/
No wiesz – noszenie wózka jest zawsze zagrożeniem dla tej osoby, która całkiem tego nieświadoma jest w wózku. Jesteś więc usprawiedliwiona 🙂